sobota, 27 stycznia 2018

Oniricon cz. 372

Śniło mi się, że:








- pomyślałem, że większość lewaków to ludzie źli i głupi, jednak Sławomira jest wyjątkiem,









- w Szczecinie Wonder Woman zastrzeliła z karabinu maszynowego Juliusa Evolę,









- jako katolik brałem udział w całodobowych obchodach Nocy Kupały - byłem w bibliotece gdzie znalazłem książkę ,,Zwierzęta nocne'' z serii ,,Tajemnice zwierząt'' (dowiedziałem się z niej, że ,,oczy'' na trenie pawia przyczyniły się do powstania mitu o wędrującej macicy), marzyłem o kąpieli w jeziorze razem z ubraną na biało boginią Rodą, wchodziłem boso do kałuży, ujrzałem ławicę rusałek w białych szatach pływających w jeziorze, usłyszałem żart o rodzimowiercy, który zdarł z dziewczyny giezło i zobaczył, że będąc rusałką ma skrzela, pewien wodnik był pedofilem, późnym wieczorem miałem wziąć udział w obrzędzie w samych kąpielówkach, do których włożyłem tabletkę, potem rano zaszedłem do jakiegoś podziemia, gdzie chodziłem po spadzistym dachu, aby wziąć udział w neopogańskich obrzędach i myślałem, że Kościół wcale tego ode mnie nie wymaga,
- Państwo Islamskie przygotowuje  ,,Operację Narnia'', czyli atak atomowy na Wielką Brytanię, zrobiło mi się żal tego kraju,








- zamieszkałem razem z rodziną z filmu ,,Big Mike''; spotkałem w domu kobietę w czarnym bikini i rysowałem wieprza z monoklem,







- Waris Dirie żaliła się w pamiętniku, że mąż porzucił ją i jej synów,







- rozmyślałem o tym, że bosman Nowicki i Aleksy Rżewski należeli do lewicy patriotycznej i uznałem, że to śmieszne uważać Adriana Zandberga za patriotę,








- poszedłem na lekcję religii prowadzoną przez  siwą zakonnicę w szarym habicie na jednej ze szczecińskich ulic, zrazu obawiałem się, że jest to wiec KPP i chciałem ich rozpędzić nahajką, a potem razem z siostrą zakonną i jej podopiecznymi pojechałem na wycieczkę; byłem w jakimś hotelu nad morzem, który potem oddalił się do morza, a potem szedłem przez podziemny tunel porośnięty lasem i uważałem by się nie zgubić. 

1 komentarz:

  1. Gdybyśmy się nawzajem nie czytali, nie komentowali i nie wysyłali sobie e-maili, to pewnie uznawałbyś osobę o takich poglądach za złą i głupią lewaczkę. To jest tak, że jak kogoś się nie zna, to łatwo tak zaklasyfikować, a w rozmowie, to nawet Zandberg (tak, wiem, jak to brzmi) wydaje się ok.
    Ogólnie, lewacy, w sensie aktywiści z różnych organizacji, są lepszym towarzystwem niż inni, bardziej otwarci i akceptujący, od razu się z nimi rozmawia jak z najlepszymi przyjaciółmi, gdy z innymi takiego kontaktu nie łapię. Odnoszę wrażenie, że rozmawiają inaczej, bardzo mało jest rozmów o przedmiotach (ubraniach czy czymkolwiek), więcej o kulturze (muzyka itp.) i ideologii, przy nich też mam wrażenie, że bardziej zwracają uwagę na to, jakim się jest, a nie - kim, czy ateistą czy wyznawcą czegoś, czy biednym studentem czy osobą dobrze zarabiającą, takie niby podstawowe informacje - prawdziwe imię (niektórych się zna pod pseudonimami), wiek, zawód, płeć - są lekceważone i kumplujesz się z kimś nie wiedząc tego, ale już sprawy ważne, jak lubiane filmy, czy spojrzenie na świat, poznajesz dużo szybciej niż z innymi, nielewackimi, znajomymi.

    OdpowiedzUsuń