czwartek, 11 kwietnia 2019

Legenda o kawie





,, [...] wszystko zaczęło się od kozy. Było to na etiopskiej ziemi. [...] napój - jak głosi arabska legenda - zawdzięczamy pastuchowi kóz, noszącemu imię Kaldi.
  Był - wedle arabskich podań - rok 858. Po wielu dniach wędrówki po wymarłych górach, gdzie na wyjałowionej ziemi rosły tylko osty i krzewy, kozy - mało wybredne - znalazły nagle pożywienie. Po kilku dniach pasterz uważnie zaczął przyglądać się stadu, które przestało beczeć, za to zajęło się zajadaniem owoców nieznanego Kaldkiemu krzewu. Otóż krzaki, których owocami były niewielkie, zielone kulki, bardzo nęciły kozy. Zjadały one te dary nieba niezwykle chętnie, wręcz pożerały. Ale nie tylko syciły swoje żołądki. Po takim pożywieniu w zwierzęta wstępował nowy duch. Mijało zmęczenie, kozy były dziwnie podekscytowane, a całe stado - mimo iż zbliżała się podwieczorna pora - gotowe było do dalszej drogi.
  Kaldi sam spróbował owoców. Jemu też senność minęła. Na noc zapalił ognisko. Tym razem krzew dziwnej rośliny zaczął płonąć, pożar szybko się rozprzestrzenił, zapach palonych ziaren był miły podniebieniu. Od tej pory, zanim zaczął żuć kawę, postanowił ją podpalać i dopiero po utłuczeniu ziaren brać do ust. Od tej pory żucie kawy, a potem zalewanie ziaren wrzątkiem stało się codzienną czynnością koczowniczych plemion etiopskich'' -
Michał Rożek ,,Smakowitości obyczajowe''



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz