,,Leci wiedźma, hen na Łysą Górę
Znajdzie
gdzieś łysego,
Oj,
zajdzie mu za skórę!''
-
z ulotki naklejonej na murze w Szczecinie w latach 90 – tych XX
wieku.
W
szkole
podstawowej, przeglądając podręcznik do języka polskiego do klasy
piątej natrafiłem na legendę o bohaterskiej Zofce z Sandomierza
(notabene jest to postać fikcyjna). Była to polskiej dziewczyna z
XVII wieku, która w czasie potopu (1655 – 1660) zwabiła
szwedzkich najeźdźców obietnicą wydania skarbów i bezbronnej
ludności w podziemia Sandomierza, po czym wysadziła w powietrze ich
i siebie samą prochem. Wiele lat później w Internecie natrafiłem
na podobną legendę o Halinie Krępiance (również postaci
fikcyjnej), która jednak żyła w średniowieczu i zwabiła w
podziemia Sandomierza Tatarów, którzy zostali tam zasypani razem z
nią.
Te
i wiele innych legend można znaleźć w najnowszej, przeczytanej
przeze mnie w grudniu 2017 r. książce historyka, etnologa i
krajoznawcy Bartłomieja Grzegorza Sali ,,Legendy
zamków świętokrzyskich''
z czarno – białymi ilustracjami Pawła Zycha i Witolda Vargasa,
wydaną przez wydawnictwo ,,Bosz''
w serii ,,Legendarz''.
Akcja
prezentowanych historii rozgrywa się od bliżej nieokreślonego
średniowiecza (panowanie nieznanego z imienia Piastowica) po 1816 r.
(wysadzenie w powietrze zamku w Ossolinie przez Antoniego
Ledóchowskiego rzekomo szukającego skarbów). Opisane zostały
dzieje i legendy zamków w: Drzewicy, Opocznie, Fałkowie,
Radoszycach, Chlewiskach, Szydłowcu, Iłży, Bodzentynie, Kielcach,
Podzamczu, Chęcinach, Mokrsku Górnym, Maleszowej, Szydłowie,
Kurozwękach, Rembowie, Ujeździe (ruiny zamku Krzyżtopór),
Ossolinie, Międzygórzu, Tudorowie, Ćmielowie, Podgrodziu, Nowych
Kicharach i Sandomierzu. W legendach wiele z tych zamków
charakteryzuje się bardzo rozległymi podziemnymi tunelami (np.
podziemne połączenie zamków Krzyżtopór i Ossolin), oraz ukrytymi
skarbami. Na tym tle ciekawie wyróżnia się słynne akwarium
Krzysztofa Ossolińskiego na zamku Krzyżtopór (niestety
niezachowane :(, oraz podziemny, zaczarowany zamek w Sandomierzu,
gdzie po dziś dzień mają żyć Henryk Sandomierski ze swą
kochanką Judytą (legenda ta przypomina nieco ostatnie sceny
,,Mistrza
i Małgorzaty''
Michaiła Bułhakowa ;).
W
legendach tych pojawiają się istoty nadprzyrodzone jak groźny,
olbrzym o sumiastych wąsach; relikt czasów pogańskich, zabity
przez łucznika Saula Rakę – przodka rodu Odrowążów (jest to
polski odpowiednik biblijnego przekazu o walce Dawida z Goliatem).
Jako,
że w polskim folklorze roi się od diabłów, nie zabrakło ich
również w Górach Świętokrzyskich. Charakterystyczny dla tego
miejsca jest diabeł Skalisty (lokalny odpowiednik Boruty, tak jak on
noszący imię od miejsca, w którym się najczęściej pojawiał).
Skalisty zabiegał o odzyskanie dobrego imienia, po tym jak zaczęto
go obwiniać o spowodowanie śmierci Elżbiety Radziwiłłówny,
która zaginęła w podziemnych korytarzach. Z kolei Czerwony Panek
(nazwany tak z powodu czerwonego stroju) karał złych ludzi (np.
dziedzica, który nie pozwalał chłopom iść na odpust, czy
pastuszka, któremu napełnił czapkę gnojem za próbę oszukania
go), ale i nagradzał dobrych (pastuszka, któremu czapka została
wrzucona do studni przez kolegę, oddał ją napełnioną złotem).
Trzeba dodać, że owe diabły zostały ukazane z perspektywy
folklorystycznej, a nie teologicznej.
Z
kolei anioł zdjął zaklęcie z młodej, nieznanej z imienia
królowej z Iłży zamienionej w kaczkę i ukarał jej
prześladowczynię wraz z dworem zamieniając ją w czarną kaczkę,
wrony i kruki.
Jednak
najliczniejsze są zamkowe duchy jak: Biała Dama z Drzewicy, duchy
zakonnic pokutujących za nieumyślne spowodowanie pożaru, duch
Krzysztofa Baldwina Ossolińskiego straszący Szwedów w czasie
potopu, duchy benedyktynek z Nowych Kichar, duch królowej Bony
szukającej skarbów zatopionych koło Chęcin, czy wreszcie konny
duch rycerza Mszczuja poszukujących swych pomordowanych przez
najeźdźców dzieci w ruinach zamku Szumsko.
Drugą
kategorię bohaterów książki stanowią postaci fikcyjne, choć w
sumie prawdopodobne jak np. wspomniana już Halina Krępianka, córka
bohaterskiego Piotra Krępy.
Na
uwagę zasługują Esterka i czarodziejka Judyta – żydowskie
kochanki króla Kazimierza Wielkiego (Esterka) i księcia Henryka
Sandomierskiego (Judyta). Legendy te miały tłumaczyć dobre
traktowanie Żydów przez polskich władców. Pierwowzorem Esterki, z
którą Kazimierz Wielki zdradzał swą żonę Jadwigę Żagańską
była biblijna królowa Estera, której Żydzi zamieszkali w imperium
perskim zawdzięczali swe ocalenie. Król Polski miał z nią
nieślubnych synów – Niemierzę i Pełkę, których jednak nie
mógł uczynić swymi dziedzicami. Mniej znana jest piękna Judyta
(również biblijne imię), którą Henryk Sandomierski przywiózł
do swego księstwa wracając z krucjaty do Ziemi Świętej. Choć
nigdy nie miał żony, oszczercy nie dawali żyć Judycie, aż książę
zbudował dla niej potajemnie podziemny zamek. Wkrótce potem
wyruszył na kolejną krucjatę, tym razem przeciwko pogańskim
Prusom, lecz zamiast w niej zginąć, zamieszkał w podziemnym zamku
razem z ukochaną Judytą. Ona zaś swymi czarami zapewniła mu
nieśmiertelność i wieczną młodość i żyją tak aż po dziś
dzień. W europejskim folklorze niesłusznie przypisywano Żydom
wielką moc magiczną (zainteresowanych odsyłam do książki Joszuy
Trachtenberga ,,Diabeł
i Żydzi'').
Notabene choć wielu lubi oskarżać Polaków o antysemityzm, zarówno
Esterka jak i Judyta są postaciami pozytywnymi; czułymi, wiernymi i
dobrymi (wyjątek stanowi legenda o klątwie rzuconej przez Esterkę
na Szydłów).
Eponimem
Tudorowa był angielski rycerz Jan Tudor, który w 1410 r. walczył
pod Grunwaldem po stronie krzyżackiej i dostał się do polskiej
niewoli. Poślubił córkę polskiego rycerza, który go pojmał i
wybudował zamek. Protoplastą dynastii był walijski dworzanin Owen
Tudor (1392 – 1461). Ziarnkiem prawdy tkwiącym w legendzie jest
fakt uczestnictwa wielu rycerzy z Europy Zachodniej, w tym z Anglii w
podbojach Krzyżaków (brał w nich udział min. późniejszy król
Anglii, Henryk IV żyjący w latach 1367 – 1413). Czytelnicy
,,Krzyżaków''
Henryka zapewne pamiętają angielskiego rycerza Hugona zabitego
przez Juranda ze Spychowa ;).
Na
magnackim dworze Krzysztofa Baldwina Ossolińskiego (1616 – 1649)
miał działać legendarny alchemik Goldus (z niemieckiego ,,Gold''
– złoto). Istotnie; zapewnił on swemu chlebodawcy złoto, ale nie
za pomocą kamienia filozoficznego, tylko poprzez wskazanie kopalni,
skąd Ossoliński czerpał kruszec na pokrycie dachu zamkowej
kaplicy.
Postacią
fikcyjną, nieosadzoną w konkretnych realiach historycznych jest
również okrutna pani z zamku Krzyżtopór, która kazała mordować
każdego gościa, na którego zaszczekał jej ulubiony pies. Postać
ta jest niejako świętokrzyskim odpowiednikiem węgierskiej Elżbiety
Batory.
Królowa
Bona Sforza (1494 – 1557) twardo egzekwujące zwrot długów,
weszła w posiadanie przeklętego naszyjnika, którego perły traciły
blask mimo wysiłków nadwornych okultystów starających się go
przywrócić. Rozwiązaniem było karmienie węży zaklętych w
naszyjniku krwią dziewicy. Bona karmiła więc gady ludzką krwią,
aby perły odzyskały blask, jednak dziewczyna przeżyła i została
wynagrodzona za swe poświęcenie.
Biskup
krakowski Jakub Zadzik (1582 – 1642); dyplomata uczestniczący w
zawieraniu porozumień pokojowych ze Szwecją w Sztumskiej Wsi (1635)
i z Rosją w Polanowie (1634) przeszedł do legendy jako człowiek
pyszny i próżny, który mimo obowiązującej w Polsce tolerancji
religijnej okrutnie prześladował arian (głodem zmuszał ich w
lochach do zjadania heretyckich ksiąg).
Pozytywną
postacią był natomiast biskup krakowski Florian Mokrski (1305 –
1380) pomagający Kazimierzowi Wielkiemu w zakładaniu Akademii
Krakowskiej. Lakoniczna legenda wiąże biskupa z zamkiem w Mokrsku
Górnym, gdzie rzekomo miał się urodzić i spędzić dzieciństwo
(prawdziwe miejsce jego narodzin jest nieznane).
W
świętokrzyskich zamkach bywały też takie postaci jak: królowa
Anna Cylejska (1380/81 – 1416) - lepiej znana w Słowenii niż w
Polsce, królowa św. Jadwiga Andegaweńska (1373/74 – 1399),
której rękawiczki są przechowywane w Sandomierzu, król Zygmunt
Stary (1467 – 1548) lubiący grać w pokera z braćmi
Szydłowieckimi i wiele innych.
Z
przedstawionych zamków największe wrażenie zrobił na mnie
Krzyżtopór we wsi Ujazd, o którym tak pisał Paweł Jasienica:
,,Bez porównania wspanialszy od Ossolina był zamek Krzyżtopór we wsi Ujazd w pobliżu Opatowa, wzniesiony przez wojewodę sandomierskiego, Krzysztofa Ossolińskiego, kanclerskiego brata. 'Kamienny rok' posiadał trzysta sześćdziesiąt pięć okiem, pięćdziesiąt dwa pokoje, dwanaście sal i cztery baszty. Na zewnętrznych ścianach widniały malowane al fresco wielkie portrety przodków właściciela, umieszczone na marmurowych tablicach napisy opiewały ich czyny i zasługi. Marmurowe były również żłoby w stajniach. Krzyżtopór ufortyfikowany został według najlepszych wskazań techniki ówczesnej. A jednak panu jego przyświecać musiała myśl o długotrwałym przez pokolenia całe zażywaniu owoców pokoju. W północnej części zamku ośmioboczna rotunda mieściła salę jadalną o szklanym suficie, który stanowił dno akwarium. Widok egzotycznych ryb umilał uczty gościom wojewody. Fundator nie przewidywał więc pewnie odwiedzin ze strony moździerzy, strzelających osiemdziesięciofuntowymi kulami'' – Paweł Jasienica ,,Rzeczpospolita Obojga Narodów. Srebrny wiek''
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz