Śniło mi się, że:
- Mama była Erżiką Priborską, nieślubną córką Elżbiety Batory, blondynką w białej sukni i czerwonym płaszczu, kazała mi wynieść z mieszkania liczne białe pudła, jako nagrodę za pracę dostałem smażone ryby,
- dowiedziałem się z Internetu o planach odbudowy Wielkiej Armenii, w której granicach znajdowałaby się góra Ararat,
- wpisałem dwa nowe artykuły do bibliografii dla fantastów, pierwsza ilustracja do tego posta miała przedstawiać kafirskiego boga Imrę,
- w USA żyje gepard, którego krótki ogon jest zakończony kostną kulą, najeżoną kolcami,
- napisałem modlitwę do Mokoszy, w której nazwałem ją imieniem Aredvi,
- Anatole France opisał ubogich poddanych Ludwika XIV lub Ludwika XV jako ludzi mających zamiast nosów białe, słoniowe trąby,
- przypomniałem sobie, że mam w domu ,,Legendę o Janie z Kolna'' Wandy Wasilewskiej, uznałem, że książka jest dużo lepsza od swojej autorki - zdrajczyni Polski, stwierdziłem, że potrafię oddzielać dzieło od autora i przypomniałem sobie o Neilu Gaimanie, oskarżonym o gwałty na kobietach,
- byłem Andrzejem Wajdą i modliłem się na grobach sowieckich żołnierzy w Polsce, potem już znów będąc sobą, zapytałem oburzoną tym Jenę ov Blackeyovą czy młodzi, niemieccy żołnierze, walczący pod Monte Cassino naprawdę chcieli umierać za nazizm,
- tłumaczyłem Rafałowi Dębskiemu, że ,,Pawlaczyca'' nie jest ,,martyrologią na wesoło'', bo fragmenty o martyrologii Polaków napisałem z całą powagą i szacunkiem, moja powieść zawiera raczej śmiech przez łzy tak jak ,,Mistrz i Małgorzata'',
- po skończeniu studiów znów stałem się dzieckiem i przeniosłem się do szkoły podstawowej w PRL - u, na lekcji polonistka mówiła nam o Wandzie Wasilewskiej, kiedy chłopiec powiedział, że jego siostra, Wanda wyrzuciła portret Wasilewskiej do śmietnika, cała klasa wraz z nauczycielką biła brawo, potem na lekcji historii była omawiana bitwa pod Lenino,
- do wsi Pawlaczycy przybył sowiecki sołdat, chcący mordować polskich chłopów, spotkał Śmierć pod postacią bosej dziewczynki, ubranej na czarno, która unosiła się kilka centymetrów nad ziemią, Śmierć oznajmiła kacapowi, że też lubi zabijać, przemieniła się w kościotrupa i zabiła Rosjanina kosą,
- przed Bożym Narodzeniem w 2025 r. poszedłem wypożyczyć książki do przychodni na ul. Staromłyńskiej w Szczecinie, spotkałem w poczekalni ludzi, którzy zamiast nosów mieli trąby białych słoni.












Brak komentarzy:
Prześlij komentarz