czwartek, 14 lipca 2022

,,Młot na czarownice. Pars tertia''

 

,,Dzisiaj nie skazujemy czarownic na śmierć dlatego, że nie wierzymy w ich istnienie. Gdybyśmy wierzyli – gdybyśmy naprawdę sądzili, że chodzą wśród nas ludzie, którzy zaprzedali się diabłu i używają otrzymanej w zamian nadprzyrodzonej mocy do zabijania bliźnich, mieszania im zmysłów czy wywoływania niepogody – chyba zgodzimy się, że jeśli ktokolwiek zasługuje na karę śmierci, to zasłużyliby na nią tak plugawi kolaboranci’’ - C. S. Lewis ,,Koniec człowieczeństwa’’

 


W lipcu 2022 r. przeczytałem trzecią, dotąd niepublikowaną w języku polskim część ,,Młota na czarownice’’ (łac. ,,Malleus Maleficarum’’) pióra duetu niemieckich, dominikańskich inkwizytorów Heinricha Kramera i Jacoba Sprengera. Jest to część praktyczna, dotycząca sądzenia i karania czarownic oraz heretyków. Zainteresowanych dwiema poprzednimi częściami teoretycznymi, odsyłam do posta: ,,Młot na czarownice’’. Wtórnego przekładu z języka angielskiego części trzeciej, który ukazał się nakładem wydawnictwa Replika, dokonał Tomasz Nowak.



W XV wieku, kiedy ukazał się ,,Młot na czarownice’’ wierzono w realne istnienie obdarzonych nadprzyrodzoną mocą kobiet (w mniejszym stopniu również mężczyzn), poprzez które działał diabeł. Czarownice szkodziły dorosłym, dzieciom i zwierzętom np. poprzez klątwy czy sprowadzanie gradu. Omówiony został przypadek jak jedna z nich zdeformowała zaklęciem twarz mężczyzny, naznaczając go ustami rozciągniętymi od ucha do ucha. Jako poważne zagrożenie dla chrześcijaństwa byli postrzegani również obrońcy i protektorzy czarownic wywodzący się spośród możnych.



Autorzy precyzowali, że nie każda czarownica była jednocześnie heretyczką. Mianem heretyków określano tylko tych chrześcijan (lecz nie wyznawców religii niechrześcijańskich np. Żydów), w których myśleniu i postępowaniu przejawiały się błędy przeciw doktrynie katolickiej. Sądzeniem czarownic zajmowały się sądy kościelne (złożone z biskupów i inkwizytorów oraz pozbawione możliwości orzekania kary śmierci) i sądy świeckie. Te ostatnie mogły karać śmiercią nawet wbrew władzy kościelnej. Sądy opierały się na zeznaniach zarówno zwykłych oskarżycieli (chronionych przed zemstą oskarżonych) oraz tajnych informatorów. Sądzonym przysługiwała pomoc adwokata, który sam musiał uważać, aby nie naruszyć obowiązującego wówczas paradygmatu wiary w czary. Istniała też możliwość składania apelacji do Rzymu.



Podczas dochodzenia stosowano tortury. Dopuszczano też zwodzenie fałszywymi obietnicami ułaskawienia, oraz pozyskiwanie informacji przez ,,zacnych’’ ludzi odwiedzających uwięzionych w lochu. Kramer i Sprenger tolerowali takie ówczesne metody jak golenie całego owłosienia, próbę łez (wierzono, że prawdziwe czarownice nie płaczą) oraz pozbawianie uwięzionych kobiet kontaktu z podłożem (czarownice miały czerpać siłę z ziemi). Negatywnie odnosili się natomiast do ordaliów (sądów Bożych) takich jak próba ognia (według legendy sprostała jej cesarzowa, św. Kunegunda, żona św. Henryka II) czy pojedynek. Tłumaczyli, że niektóre czarownice mogły przejść pomyślnie ordalia dzięki diabelskiej pomocy. Ilustrować miał to przykład heretyków odpornych na płomienie stosu z powodu amuletów zaszytych pod skóra. Udało ich się zdemaskować dopiero dzięki modlitwie i postowi.


Wbrew potocznym wyobrażeniom, nie każdy wyrok Inkwizycji kończył się śmiercią na stosie. Wielu zostało skazanych na publiczne wyrzeczenie się błędów, stanie w odzieży pokutnej pod kościołem lub dożywcie o chlebie i wodzie. Stos, orzekany wyłącznie przez władze świeckie, był przeznaczony dla zatwardziałych grzeszników i takich, którzy ,,dobrowolnie’’ przyznali się do winy. Nie bronię omawianego dzieła, jednak trzeba zauważyć, że osławione okrucieństwo Inkwizycji było jednak znacznie mniejsze niż przedstawia się to w popkulturze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz