piątek, 23 sierpnia 2013

Oniryczny zwierzyniec


W tym roku, wędrując po pełnym dziwów Królestwie Snów napotkałem następujące, niesamowite istoty:

- brązowego jaszczura podobnego do hipopotama, na którego grzbiecie odbyłem pielgrzymkę,




- ciemnozielonego żubra o bardzo krótkich nogach i monstrualnie wielkich rogach, który stał na schodach (w tym śnie występowała też Pani Filifionka),



- Yrrhadesa; kolorowego potwora z wielkim okiem i mackami, który grasował w pewnym małym miasteczku w Polsce,
- kowcę z ,,Pana Lodowego Ogrodu'' Jarosława Grzędowicza (wyglądała jak owca z krowim ogonem),
- nauczycielką o bardzo długiej i cienkiej szyi, która zakładała czapkę w kształcie uszu Myszki Miki i uczyła w szkole mającej jedenaście pięter,
- człowieka z głową iguanodona z rogiem na nosie,
- emu z głową żurawia koroniastego,
- mzimu (był to wielki, biały królik – ludożerca o dwóch głowach, któremu składano ofiary z dzieci),
- ubrane w powłóczyste, kolorowe szaty, kościotrupy, które siedziały w pobliżu Bramy Portowej w Szczecinie (widząc je miałem ochotę się przeżegnać),
- ptaka z głową i ogonem gawiala, w którego po śmierci zamienił się Andrzej Lepper,
- wielkie, czerwone larwy stonki ziemniaczanej pływające w wannie pełnej krwi, którą zalałem całe Wały Chrobrego,
- personifikację muzyki; małego człowieczka ubranego na czarno, który mieszkał w wiosce smerfów,
- półnagą Łotyszkę z głową lwa (nie lwicy!), która goniła inną kobietę,
- białego kota w czarne cętki, mającego ponadto uszy rysia,
- człowieka z głową sikory modrej,
- pół dzieci, pół zwierzęta (pan Voytakus ov Viernitis szedł z nimi na spacer i się śmiał),




- olbrzymiego, afrykańskiego nietoperza popobawę, z którym walczyła matka Voytakusa ov Višnica. .

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz