sobota, 13 kwietnia 2013

Fantazja przedszkolna


,,Poszła Ola do doktora,
                           doktor był pijany,
                           przykleił się do ściany,
                           ściana była mokra,
                           przylepił się do okna,
                           okno było duże,
                            wyleciał na podwórze,
                           na podwórzu były dzieci i kopnęły go do śmieci,
                           w śmieciach były koty i podarły mu galoty,
                           ale kupił sobie nowe, tyle, że... papierowe’’ – wierszyk, którego nauczyłem się w przedszkolu.


W fantazji ,,Liber terriblis’’ prezydent Szczecina nakazał tępić Zielców – zielonych, wiecznie młodych ludzi o czarnych włosach, odzianych w skóry, którzy żyli w pobliżu przedszkola. Wysłał przeciw nim skinów, lecz ci zostali zabici z łuków, a ich łyse głowy położone na kamieniu ofiarnym. Zielcy walczyli z podziemnym plemieniem potwornych Wijów – czcicieli bogini Czarnej Dabicy, którzy porwali parę dzieci. Tymczasem mały Tomek przyjaźnił się z zielonoskórą dziewczynką Połonką. Dzieci te razem zeszły do podziemia i zostały przez Czarną Dabicę zamknięte w srebrnym jaju, skąd uwolnione zostały wspólnym wysiłkiem Zielców i szczecinian.

Śniło mi się, że po ukończeniu studiów musiałem ponownie wrócić do przedszkola, a było to przedszkole żydowskie. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz