czwartek, 15 marca 2018

Bliskie spotkania z mamutami








,,W drugim roku mego pobytu w tajdze znalazłem ku swemu zdumieniu ogromne ślady, znacznie większe niż jakiekolwiek inne tropy zwierząt, które dobrze znałem. Była jesień. Przeszło kilka gwałtownych burz śnieżnych, po których nastąpiły ulewne deszcze. Śnieg topniał, zostawiając na polanach grube pokłady błota. Na dużej polanie, gdzie znajdowało się też jezioro, zauważyłem ze strachem ogromny ślad, głęboko odciśnięty w błocie. Miał chyba z 70 centymetrów długości i 50 szerokości; był owalny. Były to ślady czterech stóp, pierwsza para w odstępie 4 metrów od drugiej, która miała trochę większe rozmiary. Potem ślady skręcały ku wschodowi do lasu, gdzie rosły niewysokie wiązy. Gdy podszedłem bliżej, zobaczyłem ogromną kupę ekskrementów; składały się z substancji roślinnych.
   Jakieś 3 metry dalej, w miejscu, gdzie zwierzę weszło w las, widziałem połamane gałęzie. Bestia musiała je powalić swoją ogromną głową, pokonując wszelkie przeszkody, jakie napotykała po drodze.
   Szedłem za tymi śladami przez wiele dni. Odnalazłem miejsca na trawiastych polanach, gdzie zwierz zatrzymywał się. Potem parł dalej na wschód. Później zgubiłem tropy. Wreszcie zobaczyłem drugi prawie taki samy ślad. Prowadził z północy i krzyżował się z pierwszym. Na przestrzeni kilkuset metrów wszystko było stratowane, jak gdyby zwierzęta były rozdrażnione spotkaniem i gniewne. Potem obydwa ślady wiodły ku wschodowi, jeden w odległości  20 metrów od sąsiedniego; mieszały się ze sobą, przeorując ziemię po drodze.
   Znów podążałem przez szereg dni za tymi tropami, myśląc, że może już ich więcej nie ujrzę, lecz jednocześnie byłem w niemałym strachu, jak stanę sam oko w oko z tak wielkimi zwierzętami [...] Pewnego popołudnia poznałem po śladach, że tropione zwierzęta są blisko. Wiatr wiał mi w twarz; pomyślałem, że zwęszą mnie przy podchodzeniu. Nagle zobaczyłem całkiem wyraźnie ogromne zwierzę i, muszę przyznać, przestraszyłem się nie na żarty. Stało wśród młodych drzewek. Był to olbrzymi słoń z wielkimi, bardzo zakrzywionymi ciosami; o ile mogłem dojrzeć, był koloru kasztanowatego./ Miał długie włosy na tylnej części ciała, krótsze z przodu. Nie miałem pojęcia o istnieniu tak wielkich zwierząt. Zwierz miał ogromne nogi i poruszał się bardzo wolno. Widziałem słonie tylko na obrazkach, ale choć tego oglądałem z odległości jakichś 300 metrów, wierzyć mi się nie chciało, że istnieją tak duże zwierzęta. Drugie zwierzę było w pobliżu, mignęło tylko parę razy zza drzew. Wydawało mi się równie wielkie'' -
relacja syberyjskiego myśliwego przekazana przez francuskiego dyplomatę M. Gallona [w]: Andrzej Trepka ,,Król tasmańskich stepów i inne opowieści ze świata ludzi i zwierząt''.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz