sobota, 4 maja 2013

Opowiadanie Dziadka


Drodzy Czytelnicy! Po dłuższej przerwie spowodowanej zepsuciem się starego komputera i zakupem nowej maszyny, wracam do prowadzenia bloga, prezentując Czytelnikom zbiór opowiadań ,,Dom''. Miłej lektury!     





OPOWIADANIE DZIADKA

Na początku moje życie było chaosem – bezładną mieszaniną niezgodnych nasion, skłóconych żywiołów. Byłem młodym człowiekiem po studiach. Jak wielu młodych Polaków byłem bezrobotny, ale nie rozpaczałem, nie żebrałem, ani nie popadłem w konflikt z prawem. Wytrwale szukałem pracy nie mogąc jej znaleźć. Dopiero gdy ukończyłem 24 lata jakiś biznesmen ze Szczecina oferował mi posadę księgowego w swojej firmie. On sprawił, że opuściłem moją rodzinną Brodnicę i zamieszkałem w wielkim mieście. Początkowo mieszkałem w hotelu Radisson – wiecie w tym wysokim i niebieskim. Mój szef widział moją pracę, lecz nie przez pracowitość i zaradność moją, lecz przez sumienie swoje dał mi mieszkanie.                    
- Czyli nasz dom, prawda dziadku? – przerwała wnuczka
.- Oczywiście. Więc na czym skończyłem? Szef zaprowadził mnie na przedmieścia i pokazał mi nasz nowy dom.
 - Teraz tu będziesz mieszkał mój pracowniku, bo nie godzi się, abym mając willę pozwalał by moi słudzy wydawali swoje zarobki na utrzymanie hoteli.
Weszliśmy przez drzwi jednorodzinnego domu z ogrodem.
- To wszystko zrodzone z sumienia i kieszeni mojej dla ciebie. Mieszkaj w tym domu, bo czynię go twoim. Jedz, pij i pracuj. Możesz go nawet zdemolować, a nie będę ci miał tego za złe. Pamiętaj jednak o jednym.
- O czym Szefie?- zapytał.Widzisz tę szafę? Chcę sprawdzić, czy będziesz mi posłuszny? Nie wolno ci otwierać tej szafy do czasu, aż ci powiem. - 
- Dobrze szefie – odparłem.
A szef zniknął. Zamieszkałem w domu. Jadłem, piłem, oglądałem telewizję, modliłem się, podlewałem roślinki i wychodziłem do pracy, a szef czynił mnie przełożonym nad innymi zatrudnionymi. Moje życie byłoby sielanką, gdyby nie dręczące pytanie: „Co jest w szafie?” Zawsze kiedy przychodziłem do pracy szef pytał się mnie czy jej nie otwierałem, a ja mówiłem prawdę. W końcu nie wytrzymałem. „Otworzę przed czasem i dowiem się co w niej jest”- pomyślałem. Z lekkim wyrzutem sumienia powoli zacząłem otwierać szafę. W końcu otworzyłem ją całą i zajrzałem do środka. Wtedy ujrzałem...
- Babunię, babunię!- darły się wnuki
- To prawda. Babcia była wtedy w tym samym wieku co ja. Nie mogłem się nadziwić co tyle czasu można ( z zapasem żywności, latarką i toaletą) robić w ciemnej szafie.
- Kim jesteś?- zapytałem
-Kobietą.
-Po co ty żyjesz?- pytałem się oszołomiony – Jakie ty masz ręce!- brnąłem w absurd, nie wiedząc co mówię.-Takimi nie mogłabyś tłuc kamieni, kopać ziemniaków, czy obsługiwać armatki wodnej przeciwko chuliganom firmującym się nazwą „Pogoni”- powiedziałem „od serca”.
-Masz rację...- odparła babcia
-Poza tym na terenach w starożytności rządzonych przez kobiety (Amazonia i Mesallia) nikt teraz nie chce pracować w parkach narodowych. Pokaż po co masz te piękne i bezużyteczne ręce! - wypaliłem całkiem bezmyślnie.
-Aby nimi obejmować...
-Chcesz mnie udusić!- przestraszyłem się jak sędzia sportowy wyzywany od „kaloszy” przez pseudokibiców.
-Nie chcę cię udusić!
Babcia mnie objęła i strach minął.
-Po co masz te usta?!- Wydają się bezużyteczne dla propagandy Unii Europejskiej, winiet , strachu przed bulterierami, kandydatów do wyborów samorządowych i podobnych pomysłów.
-Aby nimi całować...
-Chcesz mnie pozbawić wnętrzności, jak minóg czy śluzica rybę! - przestraszyłem się jak liberał przed patriotyzmem.
-Nie jestem kanibalem!
Babcia pocałowała mnie w usta i wtedy...
Za oknem pociemniało i rozpętała się burza z piorunami, tak, że jeden z nich uderzył pomnik marynarza na Jedności Narodowej, a ten zalał się krwią- dlatego teraz jest taki zardzewiały. Dzwi domu z hukiem się otworzyły i do pokoju wbiegł szef. W oczach miał łzy. Szef rozdarł na piersiach sweter, a mnie uderzył pięścią w twarz. Następnie chciał uderzyć babcię, lecz zastawiłem ją sobą i po raz drugi otrzymałem po twarzy.
-Przeklinam wasz związek! Przeklęci! Nie stworzycie nigdy normalnego małżeństwa! Nie będziecie mieli dzieci! Możesz ją poślubić, ale i tak się rozwiedziesz! Jak wszyscy moi poprzedni pracownicy, którzy dowiedzieli się po ślubie o Tajemnicy! Zdradzili ją a wtedy piekielny Pociąg-Widmo miażdżył ich ciała jak karaluchy, gdziekolwiek by przebywali! Zginiesz! I dobrze ci tak zdrajco!- Szef wygłosił tyradę.
Po wygłoszeniu, a raczej wykrzyczeniu tyrady, szef rozpłynął się jak mgła. Po trzech latach narzeczeństwa wzięliśmy ślub. Babcia do tego czasu mieszkała w hotelu Radisson. Tymczasem szef w swoim swoim biurze knuł przeciwko nam.
„Niech żelazo wejdzie w ciało , ciało ciału pułapką się stanie. Pracownik się rozwiedzie, Pociąg – Widmo go rozjedzie...”
Jesteście leszcze za małe, by mówić wam dokładnie o co chodzi, dowiecie się więcej jak dorośniecie. Dość, że w ciele babci powstały takie sidła, z żelaza, których używają kłusownicy i babunia bardzo cierpiała z ich powodu. Szef chciał
by z ich powodu nie było dzieci i abyśmy się rozwiedli. Babcia powiedziała mi o tym w nocy, że została przeklęta, a rano poszliśmy do ginekologa, aby robiąc prześwietlenie promieniami Rentgena powiedział nam co to jest.
-Nie bójcie się – powiedział – Co prawda pierwszy raz spotykam się z takim przypadkiem, ale coś podobnego istnieje w legendach Ajnu. Myślę, że to świństwo należy usunąć kijem od szczotki – poradził ginekolog, po czym skierował się do psychiatry, aby sprawdzić czy nie oszalał.
Ja natomiast wziąłem kij od szczotki i sidła zacisnęły się na nim. Szarpnąłem i wyrwałem je razem z łańcuchem, a babcia broczyła krwią. Już chciałem wrzucić do śmietnika, a jeszcze lepiej oddać do utylizacji to żelastwo, gdy nagle...
-Błogosławię waszemu małżeństwu, bo oczy moje ujrzały, że prawdziwą była wasza obietnica: „W zdrowiu i chorobie, w szczęściu i nieszczęściu, póki śmierć was nie rozłączy!”- mówił szef, który zjawił się zupełnie nieoczekiwanie.
-Kim jesteś, że wcześniej przeklinasz, a później błogosławisz? – zapytałem zirytowany.
-Nie unoś się – odparł szef – Zawiodłeś mnie i dobrze zrobiłem zwalniając cię z pracy, bo przekroczyłeś mój zakaz. Natomiast moją córkę, a twoją żonę przeklnąłem, aby sprawdzić czy będziesz jej wierny. Ciesz się! Twoja miłość cię ocaliła. Aby twoja pokuta się dopełniła będziesz pracował w sąsiedniej firmie, a jeśli twoja skrucha wyda owoce, przyjmę cię ponownie – mówił szef – A teraz pozwólcie, uklęknijcie, a ja pobłogosławię waszemu małżeństwu - mogłem wcześniej to zrobić, ale „lepiej późno niż wcale”.
Szef i ja ponownie zostaliśmy przyjaciółmi. W niedługi czas potem urodzili się wasi rodzice, nasza służąca Hel i piesek Fenrir. Babcia miała dużo pracy toteż, aby jej pomóc czyściłem rybę. Nie miałem wprawy, dlatego skaleczyłem się nożem w palec. Natomiast z mojej krwi urodził się nasz boa dusiciel – Midgard. Początkowo mama i tata nie mogli dać wam życia, lecz Midgard pokropił ich gdy spali wodą kolońską, dzięki czemu uzyskali płodność ( dzięki zawartemu w niej ekstraktowi z chmielu, lubczyka i krwawnika ).
-To dlatego jak byliśmy w Bieszczadach – mówiło rodzeństwo – sprawiliśmy „pogrzeb” martwemu wężowi Eskulapa?
-Oczywiście – potwierdziłem.
O złym Brudzie nie będę wam dzisiaj mówił, aby ten łajdak wam się nie przyśnił.
-Kot Norab został przywieziony przez mamę z zamorskiej podróży...
-On jest bardzo mądry, Dziadku – mówiło rodzeństwo – uczy nas literek, cyferek i piosenek.
-Nasz kiciuś codziennie pilnuje z Fenrirkiem ogródka i ludziom, którzy przechodzą przez płot każe przekazywać sobie całą posiadaną wiedzę. – Raz został pobity przez boksera, który chciał nauczyć naszego kotka boksu. Norab przypomina mi Behemota – to taki kotek z „Mistrza i Małgorzaty”, ale teraz jesteście za małe, aby Mama wam to czytała. Ten Behemot też był czarny – potrafił się nawet legitymować.
-Dziadku – zagadnęła wnuczka – czy Norab potrafi się legitymować? Chciałabym pokazać wszystkim paniom i dzieciom w przedszkolu kotka, który się legitymuje! – marzyła
-Natomiast Wujek Aloś z Elbląga – mówiłem dalej – jest dalekim kuzynem taty. Mieszka tu, bo nie ma własnego mieszkania, a jego rower ciągną gigantyczne chrząszcze – Kozioróg Dębosz i Kozioróg Bukowiec, które mogłyby powodować sensację.
Dobranoc.
-Dobranoc, Dziadku.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz