Śniło mi się, że:
- chciałem pozbyć się z domowego księgozbioru starych gazet np. ,,Kuriera Szczecińskiego'' z lat 90 - tych XX wieku,
- w sklepie spotkałem sąsiada z sąsiedniego bloku, który natarczywie domagał się ode mnie pieniędzy na jedzenie, grożąc, że mnie zabije, jeśli mu nie dam, oddałem mu wszystkie banknoty, a jemu wciąż było mało,
- spotkałem na plaży Amandę Palmer, która chciała mnie wychłostać za odmowę oddania jej pokłonu,
- opowiadałem Jenie ov Blackeyovej o foliarzu, któremu ryje Świnki Peppy i jej rodziny kojarzyły się z penisami, powiedziałem, że coś w tym jest, bo świnie i dziki były pogańskimi symbolami płodności, wspomniałem o rzymskich ofiarach ze świń i o dziku imieniem Warraha, awatarze Wisznu, który wyłowił świat z potopu, przy okazji walcząc z demonem,
- kiedy św. Jan Paweł II przemawiał w jakimś parlamencie, stało przy nim dwoje bosych dzieci przebranych za Indian,
- chciałem napisać posta o św. Petroneli, córce św. Piotra, informacji o niej szukałem w książce ,,Święci na każdy dzień'', legendę o św. Petroneli wykorzystał Stanisław Lem w opowiadaniu ,,Zyz - Zyz'' z cyklu ,,Bajki robotów'',
- znalazłem na przystanku autobusowym czarny długopis, który na moich oczach stał się fioletowy i ozdobiony motylem tak jak długopis Zosi, dziewczynki z sekty Świadków Jehowy, jakiś student powiedział, że należał do ks. Marka Dziewieckiego lub ks. Aleksandra Posackiego,
- imię Janusz jest pochodzenia słowiańskiego i oznacza czarny sztylet, używany podczas zadawania tortur,
- mój sąsiad, młody Turek obnażony do pasa powiedział dziennikarzowi, że jestem leniem śmierdzącym i zrobiło mi się przykro,
- Stanisław Szur powiedział, że Sydney w Australii założył Bolesław Śmiały, a jego nazwa upamiętnia bitwę pod Cedynią (wymyślone na jawie),
- Konrad T. Lewandowski zlał się w jedno z Gilbertem Keithem Chestertonem i pojechał do Czech gdzie walczył różową parasolką w obronie księżniczki,
- szykowałem się do obrony pracy magisterskiej, szczupła, czarnowłosa kobieta w okularach ostrzegała mnie przed złośliwym profesorem, który będzie chciał zniweczyć mój wysiłek, mój promotor, prof. Stefanus ov Floriakov zapytał mnie co będę robić jak już zostanę magistrem, on i studenci roześmieli się, gdy powiedziałem, że chciałbym pisać fantastykę,
- wypożyczyłem z biblioteki trzy części starego, polskiego komiksu fantasy ,,Nanna'' o prasłowiańskim wodzu noszącym imię sumeryjskiego boga Księżyca i zamierzałem go zrecenzować,
- powiedziałem, że chciałbym wziąć udział w inwazji NATO na Białoruś, zastrzelić Aleksandra Łukaszenkę i jego syna, Mikołaja, a pani Casiya ov Płutova zapytała mnie dlaczego go tak nie lubię.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz