,,Pierś znowu tchnęła, lecz
pierś lodowata,
Usta
i oczy stanęły otworem,
Na
świecie znowu, ale nie dla świata;
Czymże
ten człowiek? - Upiorem’’
-
Adam Mickiewicz ,,Dziady. Upiór’’
W
lipcu
2021 r. przeczytałem cenną pozycję ,,Upiór.
Historia naturalna’’
autorstwa mediewisty Łukasza Kozaka (ur. 1981) zilustrowaną
przerażającymi obrazami Aleksandry Waliszewskiej. Tytuł zdaje się
nawiązywać do wcześniejszej pracy Marii Janion ,,Wampir.
Biografia symboliczna’’
recenzowanej już na tym blogu.
Książka
opowiada o pomijanych dotąd w historiografii ludziach wierzących w
upiory (w tym uważających się za nie), zwalczających tę wiarę i
zabijających upiory (upiorobójcach). Na jej kartach przewijają się
różne istoty mityczne jak: upiory, wampiry, kaszubscy wieszczy i
ópi, strzygi i strzygonie, kierujące chmurami płanetniki (żywiły
się chlebem i mlekiem, ostatnim z nich był Wojciech Rachwał),
czarownice (wierzono, że posiadały ogony), żydowskie maziki,
tatarskie ubyry, a nawet jakuckie złe duchy uory.
Etymologia
słowa ,,upiór’’
jest niejasna. XVII – wieczny jezuita Jerzy Gengell, a w ślad za
nim XX – wieczny slawista Aleksander Brückner
wywodzili je od pierza (upiory miały być lekkie jak pierze).
Koncepcja ta (dziś odrzucona przez naukę) wpłynęła na tworzoną
przeze mnie mitologię slawianistyczną, w której upiory miały
ptasie głowy i pióra u ramion.
Bardziej prawdopodobna jest teoria o pochodzeniu słowo ,,upiór’’
od tureckiego ,,ubyr’’
(archaicznie brzmiące słowo ,,wąpierz’’,
którego sam używam w swoich utworach fantasy, w rzeczywistości
jest bardzo świeżej daty). Łukasz Kozak – swoją drogą mocno
sceptyczny co do samego istnienia mitologii słowiańskiej –
odrzuca jako nadinterpretację pogląd Brücknera
uznającego upiory za pogańskie bóstwa lub demony. Zdaniem Kozaka
były to raczej duchy zmarłych czarowników, których fenomen można
porównać do syberyjskiego kultu zmarłych szamanów.
Słowo
strzyga pochodzi od łacińskiego ,,strix’’
- określenia demonicznych ptaków znanych z wierzeń starożytnych
Rzymian. Uważane za demony typowo słowiańskiej, strzygi istniały
już w wierzeniach Bizantyjczyków i pogańskich Sasów (Karol Wielki
surowo zwalczał wiarę w ich istnienie).
Słowo
wieszcz oznaczało początkowo ,,roznosiciela
nowin, wołającego’’.
Adam Mickiewicz sam siebie określił w tym kontekście jako wieszcza
i to określenia na dobre do niego przylgnęło. Swoją drogą w
wierzeniach ludowych poeta po śmierci stał się płanetnikiem
sprowadzającym burze. Już za życia oznaką jego niezwykłości
było to, że mówił wierszem.
Autor
przeanalizował obszerny materiał źródłowy z okresu XVI – XX
wieku z obszaru Polski, Ukrainy (dawniej uważanej za matecznik
upiorów), z kręgu wierzeń żydowskich (XVIII – wieczny biskup
kamieniecki Mikołaj Dembowski za sprzyjanie sekcie Jakuba Franka i
prześladowanie ortodoksyjnych Żydów został ukarany zamianą w
upiora, który niósł pod pachą swą uciętą głowę jak św.
Dionizy Areopagita), tatarskich, jakuckich (na kult zmarłej szamanki
Agrafeny mogły wywrzeć wpływ ludowe wierzenia rosyjskie), oraz z
kaszubskiej wsi Wilno w stanie Ontario w Kanadzie opisanej w latach
60 – tych XX wieku przez Jana Perkowskiego (ujawnienie prawdy o
wciąż żywych wierzeniach ludowych wśród kanadyjskich Kaszubów
wywołało wielkie zażenowanie jej mieszkańców z proboszczem na
czele).
Upiorem
lub strzygą zostawało dziecko z dwiema duszami (temat tabu aż do
XIX wieku) czemu miało zapobiegać nadanie mu dwóch imion na
chrzcie oraz sakrament bierzmowania. Los ten spotykał również
dzieci ofiarowane diabłu przez położne – czarownice, dusze
samobójców lub innowierców (np. greckie vrykolaki, w formie
zniekształconej zwane brukołakami), dzieci urodzone w tzw. czepku
tj. z błoną płodową owiniętą wokół główki (wieszczy) lub z
zębami (ópi, strzyga).
Według
koncepcji demonologicznej usiłującej pogodzić chrześcijańską
teologię w wierzeniami ludowymi diabeł mógł zawładnąć ludzkimi
zwłokami (nawet należącymi do świętego!) przekształcając je w
upiory. Wierzyli w to nawet duchowni katoliccy i prawosławni (min.
ks. Benedykt Chmielowski
i wielu jezuitów ).
Zwłoki
przekształcone w upiora były elastyczne i obficie krwawiły po
zranieniu. Otwierały oczy, mówiły, a nawet wychodziły z grobu
przez niewielką szparę. Choć obecnie upiory i wampiry kojarzy się
z trupią bladością, w najstarszych wierzeniach były one
intensywnie czerwone. Stąd wzięło się dawne polskie przysłowie:
,,czerwony
jak upiór’’.
Monstra
te zajmowały się picie krwi (rzadko), pierwotnie zaś mleka
(uderzało to w podstawy gospodarki ludów pasterskich takich jak
Huculi), oraz roznoszeniem zarazy. Czasem upiór powracał zza grobu
by pomagać w pracach gospodarskich, a nawet płodzić dzieci z wdową
po sobie (sic!). Strzyga wychodziła z trumny, by łamać w kościele
świece, drzeć ornaty i brudzić ołtarz krwią. Strzygoń chuchał
na żywych trującym oddechem i wdawał się z nimi w bójki
(istnieje przekaz o walce chłopa Hadramachy ze strzygoniem, którego
potem poczęstował kiełbasą). Gospodyni będąca zmorą częstowała
parobka kaszanką, którą wytwarzała z krwi wyssanej przez siebie
ze śpiących ludzi.
Wierzono
również w istnienie żywych upiorów. Mieli to być ludzie
pomagający walczyć z martwymi upiorami. Posiadali hierarchię i
własny tajemny język. (Maria Janion w ,,Niesamowitej
Słowiańszczyźnie’’
podawała, że w języku tym słowo ,,vir’’
znaczyło koń, zaś ,,visa’’
- góra). Posiadały dar rozpoznawania innych upiorów oraz
czarownic, z którymi walczyły. Istnieje analogia między żywymi
upiorami, a kultem benadantich z XVI – wiecznego Friuli (benadanti
odcisnęli swój ślad również w ludowych wierzeniach słoweńskich).
Upiorobójcy
przed akcją raczyli się dla kurażu dużymi ilościami wódki
(nasuwa się tu na myśl Jakub Wędrowycz :). Rozkopywali groby
(wskazane przez źrebaka dosiadanego przez nagie dziecko) i ucinali
upiorom głowy rydlem. Następnie kładli ją między nogami, lub
układali zwłoki twarzą do ziemi. Potrzebnymi akcesoriami mogły
się okazać ziarnka maku (upiór musiał je liczyć do rana), sieć
rybacka na Kaszubach (upiór miał ją rozplątywać), świńskie
łajno do zatkania nim ust trupa, skarpetka, kartka z imieniem Jezusa
lub patrona zmarłego, a nawet bazgroły wiejskiego nauczyciela.
Upiorobójcy chronili się przed upiorami pijąc ich krew z wódką
lub kawą (na Kaszubach). Czasem też palili zwłoki, lub nawet
żywych ludzi, albo zakopywali w grobie żywego psa. Obroną przy
spotkaniu strzygonia było bicie go po twarzy, koniecznie lewą ręką.
W
XVIII wieku przeciwnikami wiary w upiory byli min. papież Benedykt
XIV (napisał w tej sprawie pełny ironii list do jednego z polskich
biskupów), oświecony jezuita Jan Bohomolec, poetka Elżbieta
Drużbacka ,
Ignacy Krasicki, Stanisław Staszic, cesarz Józef II i caryca
Katarzyna II. Niestety wiara w upiory odrzucona na elity wciąż
kwitła nienaruszona na wsiach. Jeszcze prasa XIX i XX wieku z
oburzeniem donosiła o ciemnych chłopach profanujących groby
(notabene ostatni w Polce proces o czary miał miejsce w … XXI
wieku!). W XVIII i na początku XIX wieku wśród ludzi kulturalnych
upiory były tematem tabu naruszonym przez romantyków.
Od
czasów gorącego sporu między klasykami a romantykami temat upiorów
w polskiej literaturze poruszali tacy autorzy jak wspomniany już
Adam Mickiewicz, Czesław Miłosz (,,Dolina
Issy’’),
Andrzej Sapkowski (,,Saga
o wiedźminie’’;
inspirowana baśniami ludowymi scena, w której wiedźmin Geralt
odczarował królewnę Addę zamienioną w strzygę) i inni.
Pracę
Łukasza Kozaka oceniam jako niezwykle ciekawą i pełną użytecznych
informacji o naszym dziedzictwie kulturalnym.