czwartek, 16 czerwca 2016

Oniricon cz. 218

Śniło mi się, że:






- spotkałem Neila Gaimana ubranego w dżinsy, który był producentem realistycznych, szwedzkich seriali,






- dostałem w prezencie omówienie pierwszego tomu ,,Harry'ego Pottera'' i historię liczb dwa i trzy, które zamierzałem wpisać do bibliografii,







- w grudniu szedłem ulicą i ujrzałem ludzi przebranych za św. Mikołaja i Dziadka Mroza, którzy zrywali sobie nawzajem brody,
- po ukończeniu studiów historycznych wróciłem do liceum, aby powtarzać trzecią klasę, lecz zawsze opuszczałem lekcje geografii,






- sąd w Niemczech uniewinnił Czesława Białczyńskiego za opowiadanie nieprawdopodobnych historii np. o powrocie Kościeja w XXX wieku; w tym śnie Białczyński zlał mi się w jedno z Marianem Paździochem,







- wieczorem idąc ulicą natrafiłem na pochód policjantek; część z nich była młoda, a część stara; niektóre niosły obrazy religijne, potem już nad ranem zapragnąłem iść do empiku,







- niska, bosa badaczka goryli o długich, siwych włosach, chodziła po zwisających z drzew linach razem z gorylami,







- Pan Sołtys z Pawlaczycy  dał na przywitanie rękę Bierutowi i przedstawił się, podczas gdy żołnierze AK wisieli na hakach w katowniach UB,







- mama Voytakusa ov Visnica poczęstowała mnie chilijskimi pralinami wyprodukowanymi przez Pinocheta,
- kiedy byłem w toalecie przyszło do mnie dwóch Ravialusów ov Rikłociców, Czesław Białczyński i kobieta udająca Matkę Boską i zaczęli mnie dręczyć; potem opowiedziałem ten sen Ravialusowi,
- po latach wróciłem uczyć się w gimnazjum,
- Dariusz Kwiecień umieścił linka do bloga ,,Mitoslavia'',
- szedłem boso razem z panem Martinusem ov Simcassem przez jakiś las czy park i wchodziłem do każdej napotkanej kałuży,







- napisałem posta o Jenie ov Blackeyovej, lecz ona nie chciała abym go opublikował do czasu, aż wyzdrowieje i dała mi obrazki do kolorowania przedstawiające pruskich świętych,
- mormoni dali mi jakąś grę,
- widziałem sukę większą od krowy, z której ludzie doili mleko. 

,,47 roninów''

,,Włóż miecz swój do pochwy, wszyscy bowiem, którzy miecza dobywają, od miecza giną'' – Mt 26, 52





W czerwcu 2016 r. obejrzałem amerykański film fantasy ,,47 roninów'' w reżyserii Carla Erika Rinscha z 2013 roku. Akcja rozgrywa się w XVIII – wiecznej Japonii. Z postaci historycznych występuje ówczesny szogun Tsunayoshi Tokugawa (1646 – 1709), który zasłynął min. ochroną psów ;). Film opowiada o tym jak zły możnowładca Kira z pomocą czarownicy doprowadził do skazania przez szoguna na śmierć prawego pana Asano, aby przejąć władzę nad jego okręgiem i zmusić do małżeństwa jego córkę Mikę. 47 roninów – samurajów pana Asana postanowiło pomścić śmierć swego pana wiedząc, że narażają się tym na gniew szoguna i karę śmierci. Wśród owych wojowników walczył główny bohater – Kai (zagrał go Keanu Reeves) – Był zakochany z wzajemnością w pięknej córce pana Asano, lecz niestety nie dane im było być razem... Kai był synem Anglika i Japonki. Matka porzuciła go w lesie, gdzie został wychowany przez demony tengu. Nauczyły one chłopca władania bronią i czarów, jednak Kai nie chciał stać się jednym z nich. Pragnął być człowiekiem, choć od swych pobratymców doznał prawie wyłącznie zła.







W filmie bardzo ciekawie zostały ukazane wątki fantastyczne, a trzeba wiedzieć, że demonologia japońska jest jeszcze bogatsza niż demonologia słowiańska. Tengu, które wychowały Kaia nie przypominały uczłowieczonych kruków, ale miały postać podobną nieco do ludzkiej, o łysych głowach pokrytych jakby łuskowatą skórą i o żółtych, demonicznych oczach. Potrafiły też bardzo szybko się poruszać. Drużyna roninów udała się z Kaiem do ich siedziby w lesie nawiedzanym przez duchy zmarłych w nim ludzi, aby zdobyć magiczne mieczem na potrzeby walki z Kirą i wspierającą go zmiennokształtną wiedźmą. Ta ostatnia postać potrafiła przybierać kształty białej lisicy o oczach w dwóch kolorach. W postaci ludzkiej jej włosy wiły się jak macki ośmiornicy, tak że mogła sobie nimi wkładać jedzenie do ust. Zginęła z ręki Kaia zamieniona w smoka. Ciekawie prezentują się też takie istoty jak pół – smok, pół – jeleń, coś w rodzaju ogra (Kai walczył z tym monstrum na arenie w holenderskiej faktorii dokąd został sprzedany jako niewolnik), oraz człowiek z ,,Wyspy Holendrów'' o ciele całym pokrytym tatuażem przypominającym trupie kości.







Film jest wielką pochwałą honoru i wierności; wartości, które nie były obce również europejskiej, chrześcijańskiej kulturze rycerskiej. Spodobało mi się również to, że Kai, choć nie był chrześcijaninem, bardzo po chrześcijańsku odrzucał magię i wolał należeć do ludzi miast do demonów. Różnice z chrześcijańskim systemem wartości widać natomiast przy scenach rytualnego, honorowego samobójstwa sepuku, oraz w wierze w reinkarnację.