wtorek, 2 czerwca 2020

Sarakin - list Księdza Jana do Ziemowita


Jan III Prester, chrześcijański cesarz Abisynii, Ziemowitowi, synowi Piasta, królowi przesławnej Analapii, pozdrowienia.

Dostojny Panie Bracie!

W swoim ostatnim liście, który dostarczył na mój dwór nasz niestrudzony przyjaciel, kupiec Musa al – Indrik, z wielką ciekawością zapytywałeś mnie o mieszkających w moich włościach mahometan. Spieszę Ci donieść, że kiedy przed paru wiekami pierwsi uczniowie Mahometa doznawali prześladowań w ojczystej Arabii, schronienie znaleźli za morzem, w Abisynii władanej przez jednego z moich przodków. Mojemu berłu podlega czterdziestu wasali mahometańskich, których nazywam 






czasem ,,czterdziestoma rozbójnikami’’ jako, że ustawicznie muszę mieć na nich oko, aby nie krzewili swej, jak to mówią ,,religii pokoju’’ mieczem. Każdy z moich poddanych, czy to chrześcijanin, Falasz – wyznawca zakonu Mojżesza, czy też Saracen, z pradawnego zrządzenia moich czcigodnych poprzedników zobowiązany jest nosić tatuaż dla każdej religii inny, co zapewnia ład i porządek. W czasie swego panowania poznałem różnych mahometan. Są wśród nich ludzie zarówno prawi, jak też nikczemni, podobnie jak ma to miejsce u chrześcijan, Felaszów czy pogan. Nie do mnie, lecz do Boga należy orzekanie, których jest więcej.







W liście zamierzam Ci opowiedzieć o korzeniu wszelkiego zła, a był nim zaprzysięgły wróg wszystkich chrześcijan, szejk Artaban Mormo, zwany Starcem z Gór, który stał na czele krwawej sekty asasynów. Nazywa się tak fanatycznych skrytobójców oszałamiających się haszyszem, którzy skupieni wokół Starca z Gór gotowi byli spełniać jego najokrutniejsze i najbardziej niebezpieczne rozkazy. Siedziba asasynów mieściła się w perskich górach na zamku zwanym Alamut, co wykłada się Orle Gniazdo. Starzec z Gór władał potężnymi czarami zapisanymi ludzką krwią w bluźnierczej 







księdze ,,Haram – Halal’’. Mocą swej magii dosiadał dzikiego zwierza, zwanego centykorą to jest świni wielkiej z rogiem jednorożca wyrastającym z głowy. Asasynów werbował tymże sposobem, że usypiając kandydatów do sekty magicznym proszkiem, przenosił ich do sztucznie urządzonego w swej siedzibie rozkosznego Raju mahometan. Miejsce to obfitowało we wszelkie rzeczy drogocenne i przyjemne, a nadobne hurysy gotowe były zaspokajać wszystkie zachcianki mieszkańców Raju. Potem jednak byli oni znów usypiani i budzili się poza Rajem. Starzec Gór wmawiał im, że tylko paląc, gwałcąc i mordując ze słowami: ,,Allahu akbar!’’ na ustach, mogą wrócić do Raju, oni zaś wierzyli temu gałganowi i żadna miara nie zdołała powstrzymać ich okrucieństwa. Starzec z Gór niczym zdradliwa ośmiornica swymi mackami, roztaczał swe złowrogie wpływy na całym Lewancie, aż po Cesarstwo Bizantyjskie na zachodzie, Bharację i Sinea na wschodzie, kraj Awarów na północy i jezioro Czad na południu. Asasyni, a także asasynki czy to sztyletem, czy to trucizną zabijali zdradziecko książąt, satrapów, generałów, duchownych, nie szczędząc przy tym bezbronnych starców, niewiast i dzieci, byleby tylko porazić strachem jak najwięcej ludzi. Z rąk asasynów oprócz chrześcijan ginęło też wielu mahometan z tych, którzy nie uznawali Starca z Gór. Pochwyceni asasyni zdolni byli do przetrzymywania najsroższych tortur i jeno groźba utopienia w świńskiej krwi działała na nich odstraszająco, wierzyli bowiem, że kontakt z nieczystą świnią zamknie im bramy Raju.







W ostatnich latach do sekty asasynów wstąpił młody Sarakin Abu – Nizar urodzony w Damaszku, który również uległ zwodniczym iluzjom Starca z Gór. Nieraz wyprawiał się w skrytobójczych misjach do Egiptu, Mali, Nubii, Abisynii, Gruzji, Czerkiesji, a nawet pogańskiego Roxu, za każdym razem wracając z rękami po łokcie unurzanymi we krwi niewinnej za co go Starzec z Gór stawiał za przykład dla asasynów.






Raz zapuścił się do słowiańskiej krainy, zwanej Bołgarią, gdzie pojmał nimfę; to jest w mowie słowiańskiej rusałkę, której imię brzmiało Lala. Istota ta wyróżniała się pięknością nawet na tle innych nimf jakie opiewali greccy poeci. Jej cera jaśniała jak najdroższa, wypolerowana kość słoniowa, zaś jedwabiste, złote włosy zdawały się lśnić niczym promienie Słońca. Lala miała oczy duże i niebieskie, pełne wdzięku i niewinności. Sarakin dostał małpiego rozumu na sam jej widok i natychmiast założył jej na kostkę obręcz z łańcuchem. Rusałka zalewała się łzami pachnącymi jak najprzedniejsza arabska żywica i głosem niczym srebrny dzwoneczek błagała o przywrócenie jej wolności. Asasyn jednakże był nieubłagany. Umyślił sobie, że przywiezie brankę do twierdzy Alamut, aby tam jej piękność obnażoną ukazać oczom innych asasynów i samego Starca z Gór. Rusałka pogrążyła się w smutku i przez całą drogę z Bołgarii do Persji odmawiała spożywania jadła i napojów, aż Sarakin począł nożem rozwierać jej zaciśnięte zęby podobne do białych pereł i przemocą wciskać do gardła pożywienie. […].
W wielkiej, oświetlonej blaskiem magicznych kamieni sali na zamku Alamut ukazał oczom swych braci asasynów Lalę obnażoną do pasa i płaczącą ze wstydu wodą różaną. Kiedy asasyni spostrzegli tak urodziwą istotę, zawyli z uciechy jak wilcy i na wyścigi z wystawionymi na widok członkami sromnymi poczęli biec ku rusałce, aby zaspokajać na niej swe plugawe żądze. Sarakin dobył sejmitara i zagrodził drogę swym kamratom.
- Lala nie jest do zabawy! - warknął groźnie.
Wówczas asasynów niczym podmuch gwałtownego wichru liście, zmiotło siarczyste uderzenie bata trzymanego krzepką dłonią Starca z Gór.
- Ta nadobna hurysa to prezent Allaha dla jego wiernego sługi! - oznajmił obleśny Starzec z Gór śliniąc się i oblizując jak wygłodniały pies.






Staruch odepchnął Sarakina i przypadł do Lali jak spragniony zwierz do wodopoju. Rusałka pobladła czując na twarzy jego gorący oddech cuchnący czosnkiem. Trzeba to wiedzieć, że Starzec z Gór miał na szyi oprawiony w złoto szafir wielkości kurzego jaja. Był to kamień czarodziejski zapewniający Artabanowi Mormo władzę nad demonicznym plemieniem dżinów. Lala walcząc z uściskami obleśnego starucha, objęła ustami jego talizman i schrupała go białymi zębami jakby to była kostka cukru. Wówczas w Starca z Gór jakby piorun strzelił; śmiertelnie blady i mokry od zimnego potu, odskoczył od rusałki szczękając zębami z wielkiej trwogi. Wówczas to w komnacie zaroiło się od demonów w postaci komarów, os, nietoperzy, tarantul, skorpionów, węży i szczurów, które całymi chmarami rzuciły się na Starca z Gór i jego asasynów gryząc, kłując i żądląc tak samo nielitościwie jak oni sami byli bez litości. Czarne mrówki o piekącym jadzie oblazły szejka i kąsały go zajadle, na okrzyk ,,Allahu akbar!’’ odpowiadając w ludzkiej mowie: ,,Wasz Bóg nie istnieje!’’. Z zamkowej stajni dał się słyszeć przeraźliwy huk. To centykora zerwała się z łańcuchów i przeraźliwie kwicząc, wbiegła do komnaty. Kiedy ujrzała Starca z Gór, który wielokrotnie katował ją szpicrutą, przebiła go na wylot swym spiralnym rogiem, a następnie pożarła. Asasyni marli w męczarniach tak jak wcześniej ich ofiary. Przeżyli tylko Sarakin i Lala.







- Przebacz mi, żem cię porwał – Sarakin przepraszał rusałkę – teraz pomogę ci wrócić do twego rodzinnego lasu… - jednak dłoń Lali stała się jakby z rozpalonego żelaza i wylądowała na twarzy Sarakina zostawiając na niej po kres jego dni szpecącą bliznę w kształcie zarysu pięciu palców.
Napiętnowawszy Sarakina, rusałka westchnęła i rozwiała się niby mgła. Sarakin opuścił Alamut. Udał się do Bożego Grodu – Jerozolimy gdzie przyjął chrzest i po dziś dzień jako mnich bogobojny pokutuje za zło jakie wyrządził w przeszłości.

Z życzeniami wszelkiego dobra Tobie i Twojemu królestwu
- Ksiądz Jan.