niedziela, 16 czerwca 2013

Ewolucja

Oto co na temat antropogenzezy pisałem w swoim albumie ,,Ciekawostki z życia zwierząt’’:




,,ewolucja człowieka; niniejszy art. zdaje się jakby odbiegać od naczelnego przesłania tekstu. Proszę sobie wyobrazić; w opracowaniu poświęconym zoologii omawiam człowieka, ale dokładniej podmiotem będzie ewolucja rodzaju Homo, to co materialnie łączy nas ze światem przyrody, to jak kształtowaliśmy się, aż do aktualnej formy i jaka jest tego dzisiejsza spuścizna. Na początek zaatakujemy aspekt; czym jest ewolucja? Od grec. ‘evolutio’ – rozwój, terminem tym nazywamy proces niezależnych i przypadkowych (warto te dwa ostatnie przymiotniki zapamiętać), ogólnie nieodwracalnych zmian organizmów o podłożu mutacyjnym. Wielu ciśnie się na język odpowiedź, ‘że ewolucja to jak człowiek pochodzi od małpy’. Ach, ten nasz wstrętny egocentryzm! Zupełnie jak z pojęciem kanibalizmu, określanym jako zjadanie ludzi przez ludzi. ‘Przecież to prawda’ – może Czytelnik zaoponować. To tylko przykład. Podobnie jest z ewolucją. Podlegają jej wszystkie organizmy. A czy człowiek akurat pochodzi od małpy, to nieprawda, ponieważ z gorylami i szympansami ma tylko wspólnych przodków, istnieje również hipoteza o pokrewieństwie z delfinami, ale jest mniej prawdopodobna. Warto wiedzieć, że Darwin wcale nie uważał człowieka za potomka małpy. Taki pogląd reprezentował żyjący przed nim J. B. Lamarc, wywodząc siebie od szympansa. Zwróćmy uwagę, że ewolucjonizm zaprzątał już głowy ludzi Oświecenia, jak np. wspomnianego już Lamarca. Wcześniej skamieliny pierwotnych gatunków uważano za szczątki bohaterów mitologicznych lub biblijnych, smoków, lub potworów, częśto eksponowano je w kościołach, czy w prywatnych kolekcjach. XVIII – wiecznymi przeciwnikami ewolucjonizmu byli Lineusz, który jednak uznał małpy człekokształtne za prymitywne plemiona ludzkie i Cuvier, twórca teorii kataklizmów, uczestnik słynnego dialogu z ewolucjonistą Geoffreyem de Saint Hillare, w którym dowiódl wyższości idei kreacjonizmu. Interesowało to ówczesną elitę kulturalną, min. Geothego. Zafrapowanie poety jest różnie interpretowane. J. Żabiński na kartach ‘Zagadki ewolucjonizmu’ pisze, że wolał słuchać o tym dialogu bardziej niż o ‘bzdurnych’ przewrotach dynastycznych w Paryżu, zaś Witalij Łariczew pisząc ‘W poszukiwaniu przodków człowieka’ informuje, że informator Geothego sam wyszedł z inicjatywą. Tempus fugit i na scenę historii nauk biologicznych wszedł Karol Darwin, który zrewolucjonizował sposób myślenia na ten temat. Pochodził z angielskiej rodziny, w której już dziad Erazm zajmował się biologią. Studiował medycynę w Cambridge i Oxfordzie. Nie miał ku temu zamiłowania. Pisał ‘szkoła jako źródło edukacji była dla mnie po prostu niczym’. Z inicjatywy swego ojca Roberta, przez pewien czas uczył się w seminarium duchownym na pastora. Znów się nie udało. Uzyskawszy zgodę od ojca, przez 5 lat podróżował na królewskim statku ‘Beagle’. Kapitanem był tam Fitz – Roy, który nie lubił Darwina z powodu kształtu jego nosa i poglądów naukowych. Życie Darwina na pokładzie jest różnie przedstawiane w różnych opracowaniach i w tym miejscu nie będziemy tego roztrząsać. Do sformułowania teorii ewolucji zainspirowaly Darwina skamieliny glyptodonów i makrauchenii w Ameryce Południowej i współczesna fauna Galapagos. Nie był dumny ze swego odkrycia, wstydził się tego. Trzeba rónież wiedzieć, że był wierzący. Z opublikowaniem dzieła ‘O powstaniu gatunków... ‘ długo zwlekał i gdyby nie groźba konkurencji, nigdy by tego nie zrobił. Jeszcze za jego życia teoria ewolucji zyskała swych zwolenników jak: Wallace’a i T. Huxleya w Wielkiej Brytanii (ten ostatni był niemal fanatycznym uczniem Darwina, publicznie oświadczył, że woli pochodzić od małpy, niż od tego kto zażartował na temat pokrewieństwa jej z człowiekiem), E. Heackla w Niemczech, darwinizm rychło znalazł też swoich zwolenników w Polsce, pionierem był Benedykt Dybowski. Co ciekawsze największy opór nauka Darwina napotkała w USA, gdzie jej wykładanie było prawnie zakazane, a aktualnie amerykańscy kreacjoniści usunęli wiedzę o Darwinie z egzaminów szkolnych. Czym z kolei jest kreacjonizm i jakie były religijne próby wytłumaczenia pochodzenia człowieka? Kreacjonizm, od łac. ‘kreatio – stworzenie’ jest pseudonaukową i pseudoreligijną próbą dosłownego interpretowania słów ‘Biblii’ o stworzeniu. ‘Albo to, albo to’ – może Czytelnik powiedzieć. Ale religia nie kłóci się z nauką, ponieważ wypływa od tego samego Boga, aczkolwiek obydwa pojęcia nie powinny być mieszane. Autor jest wierzący, a do tej sprawy już niedługo dojdziemy. Aspekt pochodzenia człowieka, pobudzał myślenie ludzkości od tysiącleci. Np. starożytni Grecy uważali, że ludzi ulepił Prometeusz z gliny zwilżonej łzami, o potopie heros Deukalion wskrzesił ich z kamieni. Kadmos, pokonawszy smoka, zasiał w glebie jego zęby, z których powstali wojownicy o morderczych skłonnościach, w błyskotliwy sposób pokonani przez herosa. W mitologii Wikingów pierwsza para ludzka powstała z potu spod pachy olbrzyma, po potopie z jego krwi, ludzie zostali wylizani spod lodu przez krowę. Jednak najsłynniejsza, budząca najwięcej kontrowersji i polemik jest biblijna koncepcja genezy człowieczeństwa, wg. której ludzie pochodzą od Adama i Ewy, stworzonych przez Boga w rajskim ogrodzie Edenie. Jest to poemat alegoryczny, kładący nacisk na moralno – religijny aspekt zagadnienia. Nie można jednak odmówić temu opisowi pewnej spostrzegawczości, niezależnie od tego, czy wierzymy czy nie. Ludzie powstali w jednym miejscu (miano rację w średniowieczu sytuująć Eden w Afryce) jako najmłodszy gatunek dużych ssaków, aczkolwiek ewolucja trwa nadal. Poza tym, ostatnie badania wykazują, iż pierwotni ludzie mieli tylko jedną grupę krwi, a więc mogli pochodzić nawet od jednej kobiety, dalszy podział wytworzył się pod wpływem ‘zanieczyszczenia’ owej krwi, prawdopodobnie pod wpływem kazirodztwa. Religijny zakaz niniejszej orientacji płciowej ma właśnie podłoże humanitarne, aby nie skazywać na nieszczęśliwy poród ewentualnego potomstwa. Tak więc wszyscy ludzie są ze sobą w mniejszym lub większym stopniu spokrewnieni! Poza tym, co ciekawe, niektóre opracowania atakujące niniejszy temat mają jakby ‘biblijne’ tytuły jak ‘Szukałem Adama’ H. Wendta, czy ‘Sad Edema’, bo tak brzmi oryginalny tytuł już wspomnianego dzieła Łariczewa. Przejdźmy teraz do konkretów. Miejscem pochodzenia rodzaju Homo jest Afryka. Dokładniej: wąwóz Oldoway na terenie Tanzanii. Ludzie wyewoluowali z naczelnych, pierwszym ich przedstawicielem, zmeirzającym ku człowieczeństwu, aczkolwiek jeszcze nie będący człowiekiem, był australopitek. Dla laika, owa nazwa wydaje się mieć związek z Australią, ale w rzeczywistości oznacza ‘małpę południową’. W XIX w. pierwszego odkrycia niniejszego gatunku dokonał Raymond Dart, na terenie Afryki, odkopując bardzo młodego osobnika, owe słynne ‘dziecko z Toungs’. Nie mniej sławne i niemal oklepane jest odkrycie państwa Mary i Louisa Leakey, dokonane w latach 50 – tych XX w. w najstarszych ‘ogrodach Edenu’. Domyśla się Czytelnik gdzie to było? Oczywiście w Oldowai! L. Leakey wierny zwolennik Darwina, zastosował się do rady mistrza z Down i udało się. Owym odkopanym osobnikiem była samica Lucy. Z tymi australopitekami jest dosyć dużo zagadek lingwistycznych; czy wie Czytelnik co zadecydowało o nadaniu ‘małpce’ takiego imienia? Bynajmniej z samej wyobraźni. W czasie odkrycia, obozowe radio nadawało audycję zespołu ‘The Beatels’ o Lucy, późniejszym imieniu australopiteka. Kiedy w warszawskim Zoo organizowano wystawę poświęconą prapoczątkom ludzkości, również zagrano tę piosenkę. Syn Leakeyów, Richard pracuje w Afryce do dzisiaj. Co wiemy o biologii naszego bohatera (ki)? Gdyby australopitek przeżył do naszych czasów mógłby zostać pomylony z szympansem. Osiągał wymiary 1,20 m wzrostu, jego głowę cechowała przewaga trzewioczaszki nad mózgoczaszką. W szczękach srożyły się ostre zęby. Był pokryty małpim futrem, ale po afrykańskich sawannach, które powstały w wyniku zahamowania dopływu opadów przez góry, chodził już lekko pochylony, aby móc wyglądać spoza trawy, lub odstraszać drapieżniki. Rezultatem tego były wolne przednie łapy, władne do tworzenia prostych, kamiennych narzędzi. Żył w stadach, które do wyżywienia zdobywały owoce, orzechy, bulwy, lub padlinę. Australopitek mógł jednak prowadzić prymitywne odłowy na małą skalę, uprawiał również kanibalizm. Na ogół wyobrażamy go sobie jako gatunek bardzo bezbronny, ale to właśnie na wskutek konkurencji z australopitekami wyginęła afrykańska populacja hieny jaskiniowej. Australopiteki dzieliły się na trzy gatunki: A. afarensis (najstarszy), A. robustus i A. africanus. Na zakończenie mowy o australopiteku, chciałbym powiedzieć, iż to właśnie one założyły pierwsze wysypiska śmieci! Oczywiście nie takie jak obecnie; składowano na nich resztki kostne zjadanych zwierząt.




W historii naturalnej nie było naczelnego, zwanego ‘eantropem’, od greckiej bogini jutrzenki Eos, którego uważano, za hipotetyczne ‘brakujące ogniwo’. Skoro australopitek nie był jeszcze człowiekiem, to jaki twór dzierży ten prymat? – może się Czytelnik zapytać. Pierwszym prawdziwym człowiekiem był pitekantrop (dosł. ‘małpolud’), alias parantrop. Osiągał wymiary 1, 50 m wzrostu, czaszka tego samego kształtu, co u australopiteka, ale już znacznie większa. Obserwujemy również wyraźny progres w pionizacji kręgosłupa. Ciągle miał kosmate ciało. Coraz zręczniejsze ręce po raz pierwszy skrzesały ogień, nie wiemy jednak jak do tego doszło. Leakeyowie nazwali pitekantropa Homo habilis, człowiek zręczny. Rozpoczął on również kolonizację poza afrykańską, to jego szczątki odkrył Dubois na Jawie. Po przywiezieniu ich do Europy, pewnego razu wstąpił do restauracji, oczywiście razem z torbą, zawierającą szczątki pitekantropa. Wyszedłszy zostawił ją w lokalu, po dostrzeżeniu swej pomyłki powrócił i z wielką radością odnalzłszy kości, pilniej ich strzegł, aby w końcu po serii niepowodzeń, schować je w sejfie ‘przed mędrca szkiełkiem i okiem’. Następnym etapem w rozwoju ludzkości jest Homo erectus. Czytelnikowi, nazwa ta nie powinna nasuwać skojarzeń z erekcją penisa, aczkolwiek faktycznie oddaje ona wyprostowaną sylwetkę tego praczłowieka. Osiągał on wzrost 1, 60 m wys. tak jak późniejsze: neandertalczyk i kromaniończyk. W jego czaszce widać już przewagę mózgoczaszki nad twarzoczaszką. Ciągle był pokryty futrem. Co ciekawsze jego skamieniałości odkryto nawet w Australii, której wg. obiegowych opinii pierwszymi mieszkańcami byli czarni Aborygeni. Czyżby więc oni, tak jaskrawo odcinający się od innych odmian, byli potomkami już tego gatunku? Skąd się zatem wziął tam indonezyjski kopalny pies toneger, przodek dingo? A może najstarsze dzieje ludzi w Australii przebiegały dwuetapowo?




Neandertalczyk (Homo sapiens neandertalensis) nazwany tak od miejsca pierwszego znaleziska; Neandertal w Niemczech, należał do tego samego gatunku co my. Warto zwrócić na to uwagę, początkowo kwestionowano neandertalską autonomiczność; uważano np., że odkopane w Niemczech szczątki neandertalczyka są po prostu zdeformowanym szkieletem jednego z żołnierzy armii napoleońskiej, albo też należały do osoby chorej psychicznie, lub... Irlandczyka! Poglądu tego bronił min. słynny w swym czasie lekarz niemiecki Rudolf Virchow, argumentujący nietypowy kształt czaszki znalezionego okazu przebytymi chorobami. W utartych komunałach, owi prymitywni praludzie są na ogół nielubiani, o fałszywości tego poglądu jeszcze się w tym miejscu przekonamy. Neandertalczyk był pierwszym Europejczykiem, dobrze przystosowanym do chłodów, oczywiście posługującym się ogniem i wytwarzającym broń. Poza tym zasiedlał jeszcze Afrykę i Azję, niektórych fascynuje nikła co prawda, możliwość aktualnej egzystencji neandertalczyka. Istnieją hipotezy, że półlegendarny yeti jest jednym z nich. Niestety nie jesteśmy władni zbadać tego głębiej. Podobno istniał właściciel zakonserwowanego okazu, ale nie udostępniał go naukowcom. Zresztą ślady stóp są raczej zbyt duże, a przecież neandertalczyk był niższy od współczesnego człowieka, chyba, że pod wpływem atmosferycznym zostały powiększone. Jakkolwiek by było, wszelkie pokrewieństwa pozostają w sferze domysłów. Co jednak tak szokowało w wyglądzie neandertalczyka? Jego charakterystyczną czaszkę znamieniowały nieco wydłużony kształt i masywne wały nadoczodołowe. W szczękach były usytuowane potężne zęby władne porazić strachem każdego dentystę, gdyby neandertalczyk dostał się do takiego gabinetu. Mimo niskiego wzrostu, pod skórą neandertalczyka kryły się silne mięśnie; gdyby jakiś neandertalczyk podał rękę współczesnemu człowiekowi, zmiażdżyłby ją nawet bez złych zamiarów. Co ciekawsze tacy mocarze nie żyli długo, ok. 30 lat, zresztą w różnych okresach historycznych i co ważniejsze – warunkach, ludzie osiągali różne długości życia. Przykładem może być przecież Władysław Jagiełło, który spłodził dzieci w wieku 70 lat (sic!), a w ówczesnych niezdrowych miastach, jeśli człowiek osiągnął wiek neandertalczyka, już mógłby mówić o sędziwości. Wróćmy jednak do naszego bohatera. Naukowcy na ogół ujemnie oceniają inteligencję neandertalczyka, uważając, że ‘inwestował’ bardziej w siłę fizyczną, tak długo, aż zawiodła i gatunek wyginął. Ale neandertalczyk był dopiero pionierem ludzkiej duchowości, a warto zwrócić uwagę, że nie był wcale taki barbarzyński, jak zadufani we własną kulturę lubimy sobie wyobrażać. Odkrywano ich szkielety ze śladami opatrunków, lub amputacji, a więc neandertalczyk był pierwszym lekarzem, aczkolwiek inne zwierzęta też dbają, co prawda instynktownie o swoje zdrowie. Najbliżej z nami spokrewnione szympansy, połykają lecznicze rośliny, co ciekawsze krzywiąc się przy tym jak ludzie zażywający tabletki! Neandertalczyk troszczył się również o zmarłych przedstawicieli swego gatunku, Jakimi bowiem pobudkami jak nie metafizycznymi można interpretować układanie przez nich trupów w charakterystycznej pozycji, umizerowanie ich ochrą, czasem nawet układanie w ich pobliżu czaszek zwierzęcych? Oni byli pierwszymi wyznawcami. Aktualnie coraz więcej dowodów zdobywa hipoteza, że pierwsza religia była monoteistyczna, może więc Adam i Ewa byli neandertalczykami? No cóż – były to postacie alegoryczne i nie wiemy ile było tych par, osób. Nie jesteśmy też do końca pewni, w co wierzyli neandertalczycy, poza tym odbiegłem już od świata materialnego, będącego podmiotem badań naukowych. W niektórych filmach SF traktujących o spotkaniach z ludźmi pierwotnymi, jakby motywem wędrownym jest otrzymywanie wspólnego potomstwa w celu zobaczenia mieszańca obydwu grup. Pomysł taki, budzący w czytelniku, jeśli nie oburzenie, to przynajmniej kontrowersje, już dawno był zrealizowany, już 2 mln lat temu. Współcześni Homo sapiens krzyżowali się z neandertalczykami i tu mamy prawo skłaniać się do wniosku, że ci ostatni stopniowo zatracali swoje geny, aż do redukcji gatunku.




Jeszcze dalej na drodze rozwoju posunął się kromaniończyk, człowiek z Cro – Magnon, jaskini gdzie go znaleziono na terenie Francji. Przeniesiony w nasze czasy i odpowiednio ubrany, byłby nie do odróżnienia w tłumie. Zaiste; od współczesnego człowieka był tylko o głowę niższy tak jak neandertalczyk i również należał do tego samego gatunku co my. Prawdopodobnie był inteligentniejszy od neandertalczyka, ale także bardziej delikatny, zwłaszcza na mrozie. Rozwinął również życie duchowe; to on był pierwszym artystą, malującym ściany zamieszkanej jaskini. Stopniowo i on zszedł do lamusa historii naturalnej. Ostatnim etapem w ewolucji człowieka jesteśmy my; Homo sapiens sapiens. Może się tu Czytelnik zapytać ,,co było z brakującym ogniwem’’, ostatecznie rozdzielającym człowieka od reszty świata przyrody? Wciąż się ono wymyka światu nauki, ale wolno wierzyć, że gdzieś w pokrytych kurzem zbiorach muzealnych, skromne i zapomniane przez ludzkość czeka na swego odkrywcę. Zajmijmy się teraz swoim gatunkiem. Osiągnęliśmy niespotykany u innych zwierząt lądowych stopień pionizacji ciała. Nasz kręgosłup przybrał formę litery S, aby swoją ‘prostotą’ jednak nie uniemożliwiać nam lokomocji. Jego ewentualne wady nabyte to:




a.) kifoza – klasyczne skrzywienie kręgosłupa,
b.) lordoza – zbytnie ‘przeprostowanie’ kręgosłupa, którego siłą sprawczą jest min. noszenie owych butów na platformach, co powinno zostać zaniechane, ponieważ zdrowie jest cenniejsze od mody,
c.) skolioza – boczne skrzywienie kręgosłupa, spowodowane nieumiejętnym transportem dźwiganego ciężaru.



Człowiek jest stopochodny (podobnie jak borsuki i niedźwiedzie). Owa cecha przylgnęła, tak charakterystycznie do naszego gatunku, w wyniku pionizacji, która ‘na nogi’ postawiła cały ciężar ciała. Aby takie dwunożne istoty jak my, nie przewracały się, stopy rozciągnęły się w płaszczyźnie poziomej i straciły na chwytności, aczkolwiek osoby pozbawione rąk są władne zastępować je ustami i właśnie .... stopami. Natomiast ręce pozostały wolne, aż mogły wyewoluować w sprawne dłonie. Owe dłonie władne tworzyć dzieła Wielkiej Techniki i Wielkiej Sztuki. Większość ludzi ma przewagę ręki prawej, aczkolwiek genetyczna mutacja przewagi ręki lewej nie jest ani efektem sił nadprzyrodzonych, jak uważano w średniowieczu, ani kalectwem. Przecież sam genialny Leonardo da Vinci był leworęczny. Warto również wiedzieć, że u niedźwiedzi to ‘praworęczność’ jest w mniejszości! Kolejnym efektem pionizacji jest przesunięcie punktu ciężkości.



Siłą sprawczą wyrwania się ludzi ze świata przyrody i obecnej naszej dominacji jest nasz mózg, chroniony przez czaszkę. Osiąga on jedne z największych wymiarów w świecie zwierząt. Nie powinniśmy jednak za bardzo stawiać siebie na piedestale, albowiem wiele naszych zachowań wywodzi się ze świata zwierząt i tu trzeba zwrócić uwagę, zachowań pozytywnych! Należą do nich gł. rytuały łagodzenia agresji, np. wilk demonstruje gardło grożącemu mu śmiercią rywalowi, a dawni wojownicy w obliczu śmierci wołali ‘pardon’ prosząc o życie. Oto przykład gestu uległości; goryl uznający władzę zwierzchnika pada przed nim podwijając nogi pod brzuch, a w niektórych społecznościach ów zwyczaj nadal jest kultywowany. Zostawmy to jednak i zajmijmy się jamą ustną.




Przypatrując się swoim zębom, Czytelnik może sobie wyobrazić pokrewieństwo człowieka ze światem przyrody. W tym zróżnicowanym zbiorze, rolę taką spełniają nieco przestarzałe kły, obok siekaczy i trzonowców i bardzo rzadkie, totalnie archaiczne ‘zęby mądrości’, wielkie i sprawiające wiele bólu ich aktualnym posiadaczom, aczkolwiek dla naszych przodków były częścią ciała zupełnie normalną, tkwiącą w szerszych szczękach i ze straszną mocą pożerające nawet grube, surowe mięśnie i kości. Owłosienie jest najlepiej widocznym, najbardziej wyeksponowanym piętnem ludzkiej zwierzęcości. Wg. klasycznego wzorca najintensywniejszymi jego skupiskami są: głowa (plus rzęsy i brwi), oprócz tego owłosienie pachwinowe i łonowe, wyrastające w okresie dojrzewania, oraz włosy na klatce piersiowej, obecne u mężczyzn, również w tym okresie. Tak jest najogólniej, ale przecież zdarzają się mutacje. Dla niewtajemniczonych: są to wyniki błędu w zapisie informacji genetycznej, polegającego najczęściej na uwstecznieniu organizmu. Przykładem tego służy polidaktylia u koni (Bucefał Aleksandra Wielkiego i bezimienny koń Cezara), przecież przodkowie tych zwierząt mieli wielopalczaste łapy pozbawione kopyta! Czytelnik mógłby zapewne zapytać co może mieć wspólnego gatunek tak odmienny od konia jakim jest człowiek? Zdarzają się w naszym gatunku mutacje, owocujące nadmiernym owłosieniem. Już biblijny Ezaw był mocno owłosiony. W XX w. największą sławę pod tym względem uzyskała występująca w kabarecie Julia Pastrana – kobieta z męskim zarostem, zaś z Syberii pochodził tzw. ‘Człowiek – Lew’ - owłosiony na całym ciele.




Kolejnym aspektem kształtowania się autonomiczności gatunkowej człowieka, ciekawym, acz pomijanym w podręcznikach biologii jest owulacja, a właściwie jej utajnienie. Samice wielu małp, w tym okresie mają napęczniałe i intensywnie czerwone tzw. ‘modzele pośladkowe’, o co nieświadomi zwiedzający ogrodów zoologicznych mają pretensje, myśląc, że te małpy są zaniedbane. U człowieka tego nie ma. Jest to gatunek płodny cały rok, dzięki rozumowi polemizuje na temat rozmnażania. Co jest jednak siłą sprawczą tego? Nie wiemy. Niektórzy antropolodzy uważają, że do utajnienia ludzkiej owulacji doszło, aby nie odwracać uwagi mężczyzn od polowań. Bardziej prawdopodobny wydaje się pogląd państwa A. i J. Ducros (‘Ewolucja człowieka’), że jest to wynik pionizacji ciała. Szerzej zaatakował ów temat Jared Diammond na kartach ‘Trzeciego szympansa’. Tak więc moralny nakaz zakrywania golizny, również ma podłoże praktyczne, aby zapobiec wszystkim nieszczęściom mającym swą siłę sprawczą w bezwstydzie. Owe moralno – obyczajowe hamulce muszą być uszanowane, ponieważ zawsze lepiej zapobiegać niż leczyć. Również monogamia ma te same podłoże; aby mogła przeżyć dana rodzina, musi być mniejsza, na tej zasadzie postępują przecież pisklęta orłów, zabijające się nawzajem. Stąd też w niektórych kulturach poligamia, ewentualnie poliandria jest emblematem bogactwa, w innych status monogamii jest utwierdzony religijnie i prawnie i słusznie, bo skoro monogamia jest ukierunkowana biologicznie, wrosła w większość społeczeństw i jest najlepszym czynnikiem kreującym rodzinę dla psychiki wychowujących się w niej dzieci.




Kolebką ludzkości jest Afryka, z której to bastionu ludzie kolonizowali świat. Człowiek nie jest i być nie może wyłączony spoza zasięgu uniwersalnego zjawiska, zwanego ‘ewolucją’. Dlaczego o tym piszę? Otóż przejdziemy już do różnic w typach człowieka, owych rasach, lub odmianach. Nie jest to temat tabu, ale wzbudza trochę kontrowersji. Tragiczne doświadczenia II wojny światowej mają stanowić dla nas ostrzeżenie przed rasizmem. Niektórzy obawiając się powtórzenia tego koszmaru zmienili słowo ‘rasa’ na ‘odmiana’ w odniesieniu do człowieka. Czy mamy prawo zajmować się odmianami ludzkimi? Mamy i nawet musimy. Rasizm jest bowiem gloryfikacją jednych odmian kosztem drugich, celem usprawiedliwienia ich dyskryminacji. Natomiast rozumne i naukowe, wolne od zbrodniczych uprzedzeń podejście do tego tematu, może nas uchronić przed rasizmem. Mimo różnic zewnętrznych, wszystkie typy ludzkie mają jednakowo sprawny mózg. Co więc sprawia, że nie wszystkie ludy osiągnęły jednakowy poziom cywilizacji technicznej? W tym miejscu warto zapamiętać: nie ma głupich odmian, czy narodów. To co je ogranicza, to nie intelekt, tylko warunki środowiska. I tak mamy tu przykład ze ‘Spadkobierców’ R. Caldera: Inkowie nie używali koła, ponieważ żyli w niedostępnych dla tej konstrukcji warunkach górskich, co nie przeszkodziło im stworzyć wspaniałej cywilizacji, nad którą wymieniony autor nie mógł się nachwalić. Eskimosi zatrzymali się na poziomie neolitu z powodu trudności z rolnictwem. ‘Przecież mają tam dużo dzikich zwierząt, na które polują, czemu więc nie poddano ich demestykacji’? – mógłby Czytelnik zapytać. Sięgnijmy po inne przykłady. Koczownicze plemiona Lapończyków w Skandynawii i Nieńców na Syberii, wędrują za stadami reniferów; nie osiedli na miejscu, bo nie rozwinęli uprawy roślin. A wracając do Eskimosów, to co oni mają uprawiać? O wielkiej inteligencji tych narodów świadczy to, iż tyle lat przeżyły w tak ekstremalnych warunkach. W czasach nowożytnych, szczególnie opętani pychą, przedstawiciele danych grup społecznych wywodzili swój rodowód od całkiem innych grup etnicznych, jakby byli autonomicznymi narodami. I tak szlachta miała się wywodzić od Jafeta, Żydzi i duchowni od Sema, a chłopi od Chama. W XX w. nauka niemiecka i w ogóle dobre imię naszego gatunku zostały zhańbione szaleństwem hitleryzmu, głoszącego istnienie wyimaginowanych ‘ras nordyckich i semickich’, co raz na zawsze powinno uświadomić ludzkości potrzebę wolności nauki i poznania samych siebie. Przynajmniej od biologicznej strony.




Jakie więc znamy odmiany człowieka? Najstarsza jest odmiana czarna (negroidalna) powstała na terenie Afryki. Wg. legendy zanotowanej przez Bernarda von Grzimka na kartach ‘Nie ma miejsca dla dzikich zwierząt’ było czarodziejskie jezioro wybielające skórę, z czasem gdy woda zmętniała, powstała w nim także odmiana żółta. Klimatycznym emblematem Afryki są panujące tam upały, toteż rdzenni jej mieszkańcy posiadają w skórze ogromne ilości melaniny, chroniącej przed promieniowaniem słonecznym. Natomiast w mitologii greckiej, skórę Etiopów osmalił Faeton, nieumiejętnie powożąc wozem Heliosa nad Afryką. Brak jej [melaniny] na wewnętrznych częściach dłoni i stóp, jako mniej narażonych na gorąco. Znamienne jest, że dzieci Murzynów ciemnieją z wiekiem. Innym zabezpieczeniem przed gorącem są kręcone włosy, zapewniające ochronę głowie. Potomka odmiany czarnej z odmianą białą, lub na odwrót, nazywamy Mulatem, zaś z odmianą żółtą Kreolem. Wraz z kolonizacją nowych, północnych terenów, na drodze ewolucji powstała odmiana tzw. biała, osiadła na terenie Europy i części Azji. W związku ze znacznym rozsiedleniem jest to odmiana bardzo zróżnicowana. Jedni ich przedstawiciele, pierwotnie osiedleni na terenach południowych (Arabowie, Hindusi, Romowie) mają śniadą cerę i czarne włosy. Następna grupa, tzw. kaukaska (Kaukaz i większość Europy) ma min. ustabilizowany ‘biały’ kolor, a włosy wszystkich odcieni, w tym barwy przejściowe (brązowy, rudy). Najdalej na północ (Skandynawia) powstała grupa nordycka o najjaśniejszej cerze, blond włosach i niebieskich oczach. Przed wojną polscy antropolodzy odkryli jej przedstawicieli u warszawskich Żydów i ‘wszyscy rozsądni ludzie zawyli z radości’ (P. Jasienica ‘Słowiański rodowód’). Co ciekawsze włosy blond znajdują się w stanie zaniku, możliwe, że w kilku następnych pokoleniach, będą one znane tylko jako farbowane. Ostatnią z odmian jest odmiana żółta, najliczniejsza, o ciemnomiedzianej skórze, często niskim wzroście, idealnie prostych, czarnych włosach i o charakterystycznych skośnych oczodołach, chroniących oczy przed promieniowaniem słonecznym. Największe skupiska w Azji i w Nowym Świecie. W tym miejscu mógłby Czytelnik zapytać ‘co z odmianą czerwoną, czyli Indianami?’ Prawda jest taka, że należą oni do odmiany żółtej, a zostali nazwani ‘czerwonoskórymi’ z powodu barwy wojennej o tym kolorze, przez nich używanej. Potomków odmiany żółtej z białą nazywamy Metysami. W tym miejscu, poświęconym językom, mam zamiar znów posłużyć się tematem o podłożu biblijnym. Mam na myśli oczywiście poemat o Wieży Babel, w czasie której budowy doszło do wymieszania się języków ich budowniczych, jako karze za pychę. Jest to opowieść alegoryczna, o profilu moralizatorskim, ale nie można jej odmówić pewnej słuszności. Pierwsi ludzie mówili jednym językiem. Cywilizacje rozkwitały nad wielkimi rzekami (np. Mezopotamia nad Tygrysem i Eufratem). Budowali często monumentalne budowle np. zikkuraty babilońskie, które zainspirowały do stworzenia Wieży Babel. Z czasem mieszkańcy takich centrów cywilizacyjnych, wyruszyli z nich, kolonizując inne tereny. Typowe zjawisko. Cechą metafizyczną człowieczeństwa jest tzw. ‘mowa artykułowana’, umożliwiona umiejscowionym w mózgu ośrodkiem Brockasa. Polega ona na tworzeniu logicznych zdań i możliwości ich akcentowania np. ‘Jesteśmy ludźmi rozumnymi, ALE (akcent) często – tylko z nazwy’. Ostatnio okazało się jednak, że własny język artykułowany (system ostrzegania) posiadają koczkodany, kolejny mit upadł! W wyniku coraz większego rozproszenia, ludzie zmieniali języki, do tego stopnia, że ów zmieniający się stale najstarszy środek przekazu bardzo się zróżnicował. W zależności od podobieństwa wyróżniamy etniczne grupy językowe, co jest podmiotem badań lingwistów. Np. w samej Europie wyróżniamy takie grupy językowe:
A: Indoeuropejską:



a.) słowiańskie: polski, czeski, słowacki, bułgarski, serbo – kroacki, białoruski, ukraiński i rosyjski,
b.) germańskie: niemiecki, angielski, holenderski, szwedzki, norweski, duński i islandzki,
c.) romańskie: włoski, francuski, waloński, hiszpański i portugalski
d.) albańskie: albański,
e.) greckie: grecki,
f.) galijskie: irlandzki
B: Uralo – ałtajskie
g.) ugrofińskie: węgierski, estoński i fiński
h.) tureckie
C: baskijski.



A jakie są przykłady podobieństw językowych? Czy rozumie Czytelnik zamieszczone w ‘Ogniem i mieczem’ H. Sienkiewicza ukraińskiej pieśni: ‘Sokole jasnyj, brate mij ridnyj, wysoko letujesz, daleko widujesz’, albo: ,Ach, wy stepy, wy ridnyje, krasnym ćwetom przystroije, jako more szyrokije’ ? Polak uważnie słuchając, jest władny zinterpretować niniejsze cytaty. Podobnie w języyku czeskim ‘skład’ to ‘složeni’, a w języku słowackim ‘zloženie’. Zostawmy jednak tę materię lingwistom i przejdźmy do rolnictwa. W niniejszym art. nie będę zbyt długo roztrząsał tego zagadnienia, omówionego przecież w rozdziale o zwierzętach domowych. Człowiek pierwotny ze wszystkich stron otoczony niebezpieczeństwami, najmniejszy opór konkurencji napotkał ze strony wilków i szakali. Zaczęły one od synantropii; podążały za gromadami ludzi pierwotnych, zajmujących się polowaniem. Z czasem zaczęto je tolerować, a nawet dokarmiać ochłapami. Te z kolei stopniowo zatracały lęk przed ogniem. Coraz częściej miały też [miejsce] przypadki chwytania młodych osobników w celu ich odchowu i hodowli. Takim to sposobem doszło do oswojenia psa. Jeszcze bardziej przełomowe, bo trwale wiążące człowieka z jednym miejscem było opanowanie rozrodu roślin, zapoczątkowane w Starym Świecie na terenie Bliskiego Wschodu. Pierwszymi roślinami uprawnymi były jęczmień i pszenica, w Nowym Świecie kukurydza. Później zaczęto uprawę również innych roślin, ale nadal mają przewagę. Równocześnie z uprawą, oswojono większe ilości zwierząt, niektóre z nich podjęły pierwszy krok, wchodząc w szkodę, jak dziki (przodkowie świń) i tury (przodkowie krów). Inne zaczęły się synantropizować wbrew woli człowieka np. wołki zbożowe, myszy i szczury. Co do człowieka oznaczało to: osiedlenie się w jednym miejscu, a przez to złożenie podwalin pod przyszły byt państw i narodów, człowiek osiadły zyskał czas [na] tworzenie nauki i sztuki. Ale osiadły tryb życia pokazał też swoją ciemną stronę, wraz z nim pojawiły się niesprawiedliwości społeczne, ludobójstwa, wielka dewastacja przyrody spowodowana przez nowe, sztuczne ekosystemy, których usunąć nie możemy, ale ciągle jesteśmy władni dbać o to co pozostało. Demestykacja zaszkodziła też poddanym jej organizmom. Jak to określił Jared Diammond na kartach ‘Trzeciego szympansa’: ‘Osiadły tryb życia zaowocował zarówno ‘Mona Lisą’ i symfonią ‘Eroica’ jak i piecami Dachau i bombardowaniem Drezna...’




*
Era prehistoryczna skończyła się wraz z wynalezieniem pisma, czyli zbioru umownych znaków służących utrwalaniu myśli ludzkiej. Pierwsze wielkie cywilizacje rozkwitały nad rzekami jak: Egipt nad Nilem, Mezopotamia nad Tygrysem i Eufratem, Chiny nad Jangcy – ciang i Huang – ho itd. Tak zaczęły się stosunkowo młode w paleontologicznej skali czasu wydarzenia, zwane po angielsku ‘history’, po niemiecku ‘der Geschichte’, a przez Polaków ‘historią’. Wszystkie jej dobre i złe aspekty są dziełem dominującej na Ziemi, małpokształtnej istoty, która samą siebie dumnie nominowała: Homo sapiens – człowiekiem rozumnym.’’ - ,,Ciekawostki z życia zwierząt cz. XII’’ z 2000 r.




W trzeciej klasie gimnazjum, ucząca mnie biologii, pani Janaćka ov Froizerova zleciła mi prowadzenie specjalnego zeszytu, zawierającego ciekawostki dotyczące genetyki, za co otrzymałem szóstkę. Ową pracę zatytułowałem ,,Tajemnice genetyki’’. Poniżej chciałbym zaprezentować dwa rozdziały, nawiązujące do kontrowersyjnych teorii Macieja Kuczyńskiego.

,,Teoria teorię wspiera...

Komórka może powstać wyłącznie z komórki już istniejącej. Tak więc, ten kto każe żabom rodzić się z błota jest ignorantem.



Gronostaj króla zdobiSoból cześć sposobiTchórz grzejeKuna chłodziA baran wszy płodzi!

Czy to prawda? Hipotetyczny biolog z Przestrzeni Pozaziemskiej zapoznający się z teorią komórkową powiedziałby, że tak, ale nie miałby racji. Dlaczego? Otóż z komórki może powstać tylko taka komórka, która zawiera DNA komórki macierzystej. Tak więc ten, kto głosi, że ‘baran wszy płodzi’ również zasługuje na ośle uszy!
Samorództwo jest mitem. W XIX w. francuski bakteriolog Luis Pasteur z dumą ogłosił publicznie, że obalił wiarę w ten przesąd. Czy aby zupelnie? W następnym wieku, rosyjski (w jego czasach jego kraj stanowił składową część Związku Radzieckiego) biolog Alexander Oparin zastanawiając się nad powstaniem życia na Ziemi pzreprowadził eksperyment chemiczny, z którego uzyskał zalążki przyszłego życia. Ludzkości teoria ta bardzo się spodobała. Uznano, że: Samorództwo jest mitem, ale w początkowym okresie historii Ziemi miał miejsce wyjątek, komórki miast powstać z już istniejących komórek, wytworzyły się pod wpływem reakcji chemicznych. To wszystko bardzo pięknie, lecz ostatnie badania dowiodły, że w prehistorycznym, prekambryjskim ‘Paleokeanie’ były inne czynniki fizyko – chemiczne niż w eksperymencie Oparina. Samemu uczonemu chwały to nie odejmuje, bowiem zastrzegł, iż stworzył tylko hipotezę. Czy jest jakaś alternatywa? Tak. Nazywa się teorią panspermii. Zakłada, że kwasy nukleinowe powstały w przestrzeni pozaziemskiej, lecz warunki do stworzenia struktur żywych znalazly dopiero na Ziemi. Oczywiście zdrowy rozsądek każe wykluczyć interwencję kosmitów, o których istnieniu nic nie wiemy. Mogły się natomiast dostać w wyniku zderzenia asteroidu z Ziemią. Dlaczego nie mogłoby tak być? Zaś wnioski są takie: nowa i jeszcze niepewna teoria panspermii przyczynia się do potwierdzenia teorii komórkowej.

Bibliografia: M. Kuczyński ‘Życie spadło z nieba’

[...]


Geny czy Wzorce?


Dwa poprzednie rozdziały mówiły o kontrowersyjnych hipotezach jak teoria panspermii, czy genetyka premendlowska. Tu również będziemy się zajmować hipotezą Kuczyńskiego – nową, niepewną, kontrowersyjną,
mało znaną, a wyłożoną w dziele ‘Życie jest myślą’. Zakłada, że to nie genetyczny przypadek rządzi ewolucją, lecz tzw. ‘Wzorce’, które są niematerialne i działają wg. przedwiecznego planu. Już widzę jak niektórzy Czytelnicy, którzy między pojęciami NIEMATERIALNE, a NIEREALNE gotowi są postawić znak równości – znacząco kreślą kółka nad głową. Ale wartości moralne też są niematerialne... Autor kwestionuje również udzial genów w wyznaczaniu wyglądu danego organizmu (por. dysproporcja DNA u piżmowca w wymienionym dziele). M. Kuczyński neguje również wiele innych rzeczy np.
- dinozaury wyginęły z powodu epidemii choroby porównywalnej z AIDS etc.
Czy ma rację – nie chciałbym wyrokowac arbitralnie. Przypominam tylko, że nawet Kopernik, Darwin czy Einstein irytowali społeczeństwo swymi teoriami. A więc uczeni do roboty!

Bibliografia: M. Kuczyński ‘Życie jest myślą’’’.




Śniło mi się, że:

- kiedy Ziemię podbili kosmici, nieliczni ocaleli ludzie szukali pociechy w podpatrywaniu homoseksualizmu u mrówek, za co zrugał ich Kent Hovind,
- jakiś ksiądz mówił na kazaniu, że Darwin wymyślił teorię ewolucji dla pieniędzy,
- pani Okiena ov Vanasax kazała na sprawdzianie z biologii wymienić w czym współcześni ludzie przypominają neandertalczyków,
- jakaś kobieta o paznokciach pomalowanych na czarno, namawiała mnie, bym został kreacjonistą, lecz nie chciałem jej słuchać.