piątek, 31 maja 2019

Dawne teorie o nektarze i pyłku kwiatowym






,,Jedna z osiemnastowiecznych teorii głosiła na przykład, że nektar to swego rodzaju pożywienie dla roślin, które może 'dość dogodnie służyć tym samym celom, co białko jaja', to znaczy odżywiać nasiona i tym samym 'pomóc im utrzymać i zachować na dłużej roślinne właściwości'. Obdarzony niewątpliwie bujną wyobraźnią Erasmus Darwin domniemywał, że rośliny wykorzystują własny nektar jako pożywkę w procesie  dojrzewania, zanim 'zyskają większą wrażliwość na namiętność i wykształcą narządy niezbędne do reprodukcji swojego gatunku'. Od tego krótka już droga prowadziła do przekonania, że pierwsze owady powstały w istocie z pylników, które 'jakimś sposobem oddzieliły się od rośliny macierzystej, [...], oraz że to z nich zrodziło się z czasem wiele innych owadów''' - Richard Mabey ,,Roślinny kabaret. Botanika i wyobraźnia''



,,Star Wars, czyli Boża podszewka 2''


,,A ja Cię nie będę skubał, moja ty Mariollo!
Mento, moja ty mento!
Rybki – pipki siedzą na fotelu, jak pan dyrektor!
Mento, moja ty mento!’’







Fantazja ta powstała w moim umyśle w okresie szkoły podstawowej i na początku pierwszej klasy gimnazjum. Tworząc ją inspirowałem się luźno ,,Gwiezdnymi Wojnami’’ i polskim serialem telewizyjnym ,,Boża podszewka’’ (1997 – 1998) opowiadającym o życiu Polaków na Wileńszczyźnie w latach 1900 – 1944.
Akcja wymyślonej przeze mnie historii rozgrywała się w latach 90 – tych XX wieku we wsi Juryszki Marsjańskie (po starokrasnemu: Marsijkie Farypeje) na Marsie okupowanym przez międzygalaktyczne Imperium.







Głównymi bohaterami byli marsjański chłopiec Fitek ( imię wymyślone przez nauczycielkę KOSS – u, panią Halinianę ov Ivancus) i jego starszy brat El Czubajcyn.
Władze Imperium wynaradawiały Marsjan min. odwołując bardzo dobrego wiejskiego nauczyciela, który przybył z Saturna. Kiedy Imperium zaatakowało Ziemię, Marsjanie walczyli o wolność jej mieszkańców. W czasie inwazji prześladująca polską mniejszość narodową Litwa stanęła po stronie najeźdźców i zaatakowała Polskę.







Zainteresowanych moją dziecięcą wizją Gwiezdnych Wojen odsyłam do postów: ,,Gwiezdne Wojny’’ i ,,Mroczne Imperium’’.

czwartek, 30 maja 2019

,,Rodzina Stanimirskich''


,,Może w konfrontacji z postępującym, nowym ‘porządkiem’ świata reprezentujesz obowiązek walki...’’ - Jean Raspail







Fantazja ta pojawiła się w moim umyśle w 2011 r. w czasie bezsennej nocy nad ranem pod wpływem lektury powieści fantasy ,,Małe, duże’’ Johna Crowleya. Stanimirscy żyli na początku XXI wieku, a ich dom mieścił się w zaczarowanym lesie na Kurpiach, stanowiącym portal do światów równoległych. Do rodziny tej należały następujące osoby:









- Włodzimierz Stanimirski uważający się za króla Polski, nowego Bolesława Chrobrego. W młodym wieku zraził się do III RP i demokracji jako takiej, gdy jego ówczesna dziewczyna zginęła z ręki syna prominentnego polityka, a ,,wolne’’ sądy odesłały go z kwitkiem. Wówczas pod wpływem dzieł Juliusa Evoli, J. R. R. Tolkiena i Jeana Raspaila zaczął prowadzić dość osobliwy tryb życia mający na celu pogodzenie katolicyzmu z tzw. tradycją pierwotną. Przykładowo w czasie Dożynek wszyscy mężczyźni w rodzinie dodawali swojej spermy do ciasta, z którego pieczony był potem chleb. Chleb ten rozdawano kobietom z pobliskiej wsi, aby były płodne.








- Aldona Stanimirska z domu Kołoszyk uważająca się za królową Polski, piękna i bezgranicznie kochająca męża kobieta, która raz prosiła go na kolanach, aby pozwolił jeść rodzinie ziemniaki. Włodzimierz początkowo nie chciał się na to zgodzić, ponieważ rośliny te były nieznane w czasach Bolesława Chrobrego. Innym razem poszła spać do lasu z nocnikiem na głowie dzięki czemu przyśniła jej się prognoza pogody na najbliższy tydzień.
- Adam (następca tronu) i jego siostry; starsza Biruta i młodsza Inka – dzieci Włodzimierza i Aldony Stanimirskich.







- Dziadek Romuald w latach 1939 – 1940 walczył w obronie Finlandii przed Sowietami za co dostał w podzięce od prezydenta Gustafa Mannerheima czarodziejski młynek Sampo. Stanomirscy przechowywali je w szopie mając dzięki niemu nieograniczone ilości pieniędzy wszystkich walut, mąki i soli. Wykorzystywali te dobra do dyskretnego pomagania potrzebującym. Pewien młody fiński patriota przybył do lasu na Kurpiach, aby odzyskać Sampo dla swego narodu. Ostatecznie jednak uznał, że Finlandia poradzi sobie bez magicznego młynka, który Polakom bardziej się przyda. Dziadek uczył swoje wnuki (zabrane ze szkoły) aplikując im ukraiński halucynogeny uzwar, dzięki czemu przyswajały sobie potrzebne wiadomości w zmienionym stanie świadomości (nie radzę naśladować).









- Gdy umarła babcia Emilia, jej rodzina spiła winem księdza, a następnie wraz z całym katolickim rytuałem pogrzebowym, zwłoki staruszki zostały spalone na stosie razem z włączonym na cały regulator Radiem Maryja. Szczątki babci zostały zebrane do glinianej popielnicy, którą co roku 1 listopada rodzina uroczyście obnosiła w procesji wokół jeziora przed domem.








- Wujek Alfons był rudy i potężnie zbudowany. Uważał się za wielkiego księcia litewskiego. Jego żoną była ciocia Helena – piękna kobieta o długich, rudych włosach i zielonych oczach. Mieli też dwie córki: Dianę i Eunice.










- Filip Bortaszczyk – człowiek z zewnątrz; chłopak Diany Stanimirskiej, wtajemniczany przez nią w dziwaczne zwyczaje i tajemnice rodu.






- Wujek Kiejsut z Wilna – rzadko pojawiał się w Polsce, miał za to zdolność zamieniać się w rysia.








- Wujek Lechosław był przez ludzi z zewnątrz uważany za chorego psychicznie. Nosił szablę, ubierał się w czerwony kontusz i mieszkał na cmentarzu gdzie cały czas rozmawiał ze zmarłymi.
Rodzina Stanimirskich posiadała również zwierzęta: psa Pimpka (owczarka niemieckiego, którego poprzedni właściciel przywiązał do drzewa w lesie) i rudego kota Pafnucego (ulubieńca Inki).
Członkowie tej rodziny cały rok chodzili w samych przepaskach biodrowych. Przez szacunek dla ojczystej ziemi zrezygnowali z noszenia butów. Nosili naszyjniki z kłów i pazurów zabitych potworów takich jak strzygi i kikimory. Na policzkach malowali sobie barwy białą i czerwoną, zaś na ramionach mieli wytatuowane białego orła i koło Piasta.








Mieszkali w drewnianym domu nad leśnym jeziorem. Chcąc maksymalnie upodobnić się do swoich prasłowiańskich przodków zamiast mydła używali korzenia mydelnicy. Rzucali na podłogę resztki jedzenia, aby nakarmić domowe skrzaty. Mieli zwyczaj przez cały rok kąpać się z rana w jeziorze, zaś kobiety tańczyły w czasie pełni Księżyca. Kiedy w ich dom uderzył piorun (jak wierzyli zesłany przez św. Eliasza) nie gasili pożaru, za to zamówili u Buddy’ego Valastro tort, aby uczcić uświęcenie ich siedziby.








Choć mówili o sobie, że są ,,normalną, katolicką rodziną’’ wielu z nich dysponowało magicznymi mocami – w ich mniemaniu oznakę przynależności do królewskiej dynastii. Włodzimierz Stanimirski potrafił zamieniać się w wilka, zaś jego brat Alfons – w niedźwiedzia. Kobiety z tego rodu potrafiły wróżyć z rozbitego jajka lub z jabłka turlającego się po porcelanowym talerzyku. Stanimirscy jako dawna słowiańska dynastia posiadali władzę nad słowiańskim światem nadprzyrodzonym. Aldona nakłoniła nocnice do niszczenia sowieckich pomników. Z kolei Włodzimierz sprowadził z Nawi smoka wawelskiego i lecąc na jego grzbiecie spalił sodomicką tęczę na Placu Zbawiciela w Warszawie.
Potrafili też walczyć maczugami i bronią białą, strzelać z łuku i kuszy, nie używali natomiast broni palnej, której uważali za broń tchórzy. Kobiety z tego rodu umiały ponadto grać na harfie.
Oprócz wspomnianego już Sampo do Stanimirskich należały jeszcze inne niezwykłe przedmioty jak:










- czarna wołga z napędem na czerwoną rtęć; samochód ten potrafił stawać się niewidzialny. Włodzimierz Stanimirski podróżował nim nocami po Polsce i świecie walcząc z przestępcami, terrorystami, pedofilami, oraz paląc kliniki aborcyjne upewniwszy się wcześniej, że nikogo w nich nie ma,








- maszyna wiertarkowata do podróżowania w podziemiach – stała w piwnicy i umożliwiała przeżywanie licznych przygód we wnętrzu Pustej Ziemi,







- miecz samosieczny – wydobyty ze scytyjskiego kurhanu – 11 listopada 2011 r. Włodzimierz Stanimirski wypłazował nim bandytów z Antify (żona prosiła go by nikogo nie zabijał).









- magiczny flet – Inka chcąc przeszkodzić w budowie meczetu w Warszawie wezwała nim dziki na plac budowy. Zwierzęta załatwiły się tam, czyniąc teren rytualnie nieczystym dla muzułmanów. Po czymś takim ambasador Arabii Saudyjskiej domagał się od Polski masowego odstrzału dzików.
- mówiący banknot z Bolesławem Chrobrym (doradzał w ważnych sprawach).
- minus – niewielki bezkręgowiec podobny do znaku odejmowania, noszony w breloczku, użyty do zamienienia w nicość Pałacu Kultury i Nauki (zapożyczyłem go z książki Jana Gondowicza ,,Zoologia fantastyczna uzupełniona (uzupełniona)’’.
Obyczaje tej rodziny mogą szokować. Stanimirscy z upodobaniem zjadali dresiarzy i kolekcjonowali ich czaszki wierząc, że są to duże małpy (ich ulubionym przysmakiem było penisy pieczone w popiele). Inka grą na magicznym flecie zwabiła dresiarzy do piwnicy, a potem zabiła ich szablą ze słowami: ,,Jestem wiedźminką, zabijam potwory’’. Jest to rzecz jasna satyra wzorowana na tekstach Pilipiuka i Jonathana Swifta o Irlandczykach, a nie zachęta do mordowania i zjadania kogokolwiek. Dzieci uczyły się matematyki od suma mieszkającego w jeziorze. Nie były pojętnymi uczniami i nawet ukraiński uzwar nie pomógł im w nauce. Zdesperowany sum zaproponował, aby go zjadły i wówczas zostały matematykami, lecz dzieci odmówiły mówiąc, że ,,przyjaciół się nie zjada’’. Na Wigilię zapraszali do wspólnego stołu wilka, mróz, wiatr i wróble, aż te w końcu przyszły. Ponadto odwiedził ich Gabriel Augustyn Tarasiuk w stroju Świętego Mikołaja niosąc w worku 12 000 szabel. W czasie pasterki naśladowali w kościele głosy ptaków. Do kościoła przychodzili z pióropuszami na głowach. Kiedyś posiadali telewizor, do którego się modlili, siedząc w środku nocy na podłodze i bijąc w bębny. Kiedy przyszedł do nich magister inżynier Zdzisław Sumienie i z powodu łamania przez nich pierwszego przykazania chciał im sprzedać ,,nową linię markowych wyrzutów z fabryki w Wąchocku’’ odpowiedzieli mu: ,,Jehowom dziękujemy’’. W końcu w czasie kolędy kiedy telewizor sam się włączył, a Stanimirscy zaczęli go czcić, ksiądz nie wytrzymał i rozbił odbiornik, aby powstrzymać bałwochwalstwo. Razem z magistrem inżynierem Zdzisławem Sumieniem zwiedzali Fabrykę Wyrzutów Sumienia w Wąchocku.








Włodzimierz Stanimirski jak przystało na króla czuł się odpowiedzialny za swoje królestwo, za które uważał całą Polskę. Razem z Dariuszem Kwietniem i synem Adamem udał się w Góry Sowie aby polować na wilkołaki i strzygi z podziemnego kompleksu Riese. Przy okazji stoczył również walkę ze starymi esesmanami, którzy odprawiali swe obrzędy przy ognisku. Wspólnie z policją i egzorcystami zniszczył Zuleki – podziemne miasto satanistów pod Legnicą, gdzie składano ofiary z dzieci i zwierząt. Razem z superbohaterką Maryną Kowalską walczył z dilerami narkotykowymi ze wsi Ćpuńska Wola, które wszyscy mieszkańcy byli narkomanami. Wreszcie Włodzimierz i Alfons Stanimirscy zamienieni w wilka i niedźwiedzia przyjechali czarną wołgą po Kubę Wojewódzkiego i Marka Raczkowskiego i wrzucili ich do szamba karząc za znieważenie polskiej flagi poprzez wkładanie jej w odchody.
W końcu cała rodzina została schwytana i zamknięta w szpitalu psychiatrycznym w Tworkach. Stanimirscy uciekli jednak z zakładu zamkniętego do Arabii Saudyjskiej, aby bronić prześladowanych chrześcijan.

Czirokeski mit o chorobach i lekach






,,Indianie Cherokee uważali, że ludzie nie chorowali, dopóki zwierzęta nie nasłały na nich chorób w odwecie za brak szacunku człowieka wobec przyrody. (To w istocie pogańska wersja kary za upadek człowieka). Rośliny uznały jednak, że zwierzęta potraktowały człowieka zbyt okrutnie, więc z własnej woli postanowiły dostarczać lekarstwa na choroby wymyślone przez zwierzęta. (Mit najpewniej powstał, jeszcze zanim same rośliny również stały się obiektem niezbyt życzliwego traktowania)'' - Richard Mabey ,,Roślinny kabaret. Botanika i wyobraźnia''

środa, 29 maja 2019

Mity o kukurydzy






,, [...] w mitach o pochodzeniu kukurydzy pobrzmiewa zarówno nostalgiczna tęsknota za obfitością lasów, jak i wdzięczność za urodzajność kukurydzianych pól. W kulturze Majów zamieszkujących Amerykę Środkową te mity koncentrowały się na postaci Thipaaka. Dzięki heroizmowi tego bohatera  lud nie musiał już składać swoich dzieci w ofierze. To ona też jako pierwszy zaczął uprawiać kukurydzę. Gromadził ziarno w wielkim słupie, który wspierał niebo. T'ithach to nazwa potężnego szczytu górskiego  w regionie Huasteca. Dawno temu pewien ptak zauważył, że mrówki wynoszą  z niego ziarno. Miejscowy bóg deszczu cisnął w ten słup piorunem. Słup się otworzył i ludzie zyskali dostęp do kukurydzy. [...] Lévi - Strauss pisze tak:  






'[...] ludzie nie znali rolnictwa i żywili się liśćmi, grzybami drzewnymi i zbutwiałym drewnem, zanim niebiańska kobieta pod postacią oposa objawiła im istnienie kukurydzy. Przypominała ona drzewo i rosła dziko w lasach. Ludzie wszakże popełnili błąd i ścięli drzewo, więc potem musieli podzielić się ziarnem, spulchnić glebę i zasiać je, gdyż suche drzewo nie zaspokajało ich potrzeb. W ten sposób pojawiła się z jednej strony różnorodność uprawianych odmian (wcześniej wszystkie były razem na drzewie), a z drugiej wielość ludów, języków i zwyczajów spowodowana rozproszeniem pierwszej ludzkości''' - Richard Mabey ,,Roślinny kabaret. Botanika i wyobraźnia.''






Ten drugi mit pochodzi z regionu Mato Grosso w Brazylii. 

Bawełna i spirytyzm







,,Pod koniec XIX wieku, w dobie wielkiej popularności mistycyzmu, delikatnie podświetlane piórka czy kulki bawełny stanowiły standardowy element dekoracji podczas seansów spirytystycznych. Miały utwierdzać łatwowiernych klientów w przekonaniu, że oto dane im było zobaczyć ektoplazmę czy duchową aurę. [...]'' - Richard Mabey ,,Roślinny kabaret. Botanika i wyobraźnia''




,,Dar kamieni''






,, [...] powieść Jima Crace'a  o ostatnich dniach epoki neolitu zatytułowana Dar kamieni opowiada o gawędziarzu, który traci ramię i nie może już obrabiać krzemienia jak reszta członków jego małej społeczności. Zostaje zatem zawodowym tkaczem wątków i szlifierzem opowieści. Urzeka swoich sąsiadów niesamowitymi historiami, które w większości stanowią romantyczne lub fantastyczne wariacje na temat szarej rzeczywistości ludzi epoki kamienia. Dowiadujemy się od niego, jak stworzyć dobrą historię - co zrobić, aby na trwałe zajęła miejsce wśród innych ludowych opowieści. 'Dlaczego miałem mówić prawdę, skoro kłamstwa są takie zabawne? Skoro kłamstwa sprawiają, że słuchacz kręci głową i śmieje się, i zanosi się kaszlem, i przewraca oczami? Człowiek jest jak kamień. Uderzysz w niego we właściwy sposób, a on otwiera się jak skorupa małża''' - Richard Mabey ,,Roślinny kabaret. Botanika i wyobraźnia''



,,Pudło''







W drugiej klasie szkoły podstawowej bawiłem się starym, kartonowym pudłem, które dostałem od Babci. W pudle tym mieszkały plastelinowe zwierzęta: tyranozaur, pyton tygrysi (dowiedziałem się o nim po raz pierwszy z programu przyrodniczego ,,Z kamerą wśród zwierząt’’ Antoniego i Hanny Gucwińskich), mangusta, mrówka i jakieś inne, których już nie pamiętam. Zapomniałem też jakie miały przygody poza tym, że mangusta była właścicielką wieży stereo.




wtorek, 28 maja 2019

,,Prawdziwa Polska''


,,I była w tym Polska – od zenitu;
Wszechdoskonałości dziejów;
Wzięta tęczą zachwytu – Polska – przemienionych kołodziejów!;
Taż sama – zgoła;
Złoto – pszczoła...;
(Poznał – ci – że – bym ją – na krańcach bytu!...)’’
 – Cyprian Kamil Norwid







W 2012 r. pod wpływem lektury powieści fantasy Neila Gaimana ,,Nigdziebądź’’ jak również pod wpływem ,,Ostatniej bitwy’’ C. S Lewisa (w tej ostatniej książce pojawiały się Prawdziwa Narnia i Prawdziwa Anglia) wymyśliłem krainę zwaną Prawdziwą Polską. Trafił do niej szczeciński grabarz przez znajdującą się na Cmentarzu Centralnym bramę zbudowaną z plastikowych butelek. Prawdziwa Polska znajdowała się bowiem w równoległym świecie między Prawdziwymi Niemcami a Świętą Rusią. Jej stolicą była Warszawa gdzie zasiadał na tronie król Wojciech III. Rozciągała się od łużyckich miast Budziszyna i Chociebusza na zachodzie po Smoleńsk i Morze Czarne na wschodzie. W Mińsku rządy sprawował polski namiestnik gen. Stanisław Bułak – Bałachowicz, zaś w Kijowie władał wasal króla Polski, ataman Semen Petlura. Prawdziwa Polska miała wielu bardzo zróżnicowanych mieszkańców: neandertalczyków, pogańskich Słowian, Prusów, Jaćwingów, Sarmatów, Polaków, Litwinów, Białorusinów, Ukraińców, Żydów (na ich czele stał Berek Joselewicz), Cyganów (na ich czele stała królowa – poetka Papusza), Niemców, Tatarów, Ormian, Turków, Chińczyków, Wietnamczyków, Murzynów, Włochów, Szkotów i wielu innych nacji. Była miejscem azylu dla ciepiących prześladowania istot rozumnych z innych planet i światów równoległych. Zamieszkiwali ją polscy bohaterowie narodowi (np. Mikołaj Kopernik, Tadeusz Kościuszko, Romuald Traugutt, Józef Piłsudski, Maria Curie – Skłodowska), postaci literackie (np. Stanisław Wokulski, Ramzes XIII, Staś i Nel, Tomek Wilmowski, Kali i Mea, Murzynek Bambo, sierotka Marysia, Anaruk, Winicjusz i Ligia), oraz zapożyczone z wierzeń ludowych (Skarbnik, smoki, bazyliszki, syreny, gryfy, rusałki, krasnoludki, olbrzymy, południce, strzygi). W lasach i na stepach można było spotkać rosomaki, sobole, polatuchy. tury, tarpany, suhaki, a nawet mamuty i dinozaury. Podstawą ustroju Prawdziwej Polski była Konstytucja 3 Maja obowiązująca wraz z poprawkami. Było to państwo bogate, silne i bezpieczne. Dominował w nim katolicyzm, lecz wyznawców innych religii nikt w żaden sposób nie krzywdził. Wszystkie ustawy były zgodne z prawem naturalnym. Jedyną lewicę stanowił PPS, ale nawet oni nie sprzeciwiali się Dekalogowi.
Gdy Janes ov Calcium usłyszał o Prawdziwej Polsce myślał, że jest to utopia endecka, choć sam bym tak jej nie określił.

Przeżuwacz







W liceum nauczycielka biologii, pani Vana ov Cromulskena opowiadała jak niegdyś na jej lekcji uczeń żuł gumę ona zaś zapytała:
- Czy człowiek jest przeżuwaczem?

Owsik i pedofil







W liceum nauczycielka biologii, pani Vana ov Cromulskena opowiadała jak niegdyś jej uczennica zapytana o owsika odpowiedziała, że ,,owsik jest pedofilem'' argumentując to tym, że wchodzi dzieciom do pupy. Odpowiedź została zaliczona ;). 

poniedziałek, 27 maja 2019

Boży junak


,,Analapia od czasu króla Wilka I bardzo się wzbogaciła na handlu z Rzymem. Gdy Rzym upadł, wielu kupców zbankrutowało, powoli zaczął się upadek miast, zwłaszcza Różowego Miasta w prowincji Śląż, nasiliły się ataki rozbójników, pojawił się głód, a wielu Analapów opuściło kraj, by służyć jako wojska zaciężne cesarzowi Bizancjum. W chwili gdy Odoaker składał z tronu syna Orestesa, na tronie w Neście zasiadał Olszan (Olsanus, Olszyn, Olszyniec). Jego mądrym reformom Analapia zawdzięczała złagodzenie kryzysu. […] Nosił tytuł króla Analapii, Burus i Jatvy […]. Imię Olszan wywodzi się od olchy, bo jego matka będąca rusałką, urodziła go pod tym drzewem. Ów król wsławił się budową w Burus grodu Olsany. Za jego panowania uczony Wisisław napisał monumentalną encyklopedię ‘Obraz świata’ (‘Vadyj pikturał’), pełną informacji mitologicznych, historycznych i przyrodniczych [...]’’ - ,,Codex vimrothensis’’.







- Serbinus powiadał mi, że cesarz Romulus Augustulus przeraził się gdy mu powiedziano, że Rzym padł. Odetchnął jednak z ulgą gdy okazało się, że to Germanie zdobyli Wieczne Miasto, zaś ukochany kogucik cesarza imieniem Rzym pozostał bezpieczny – dwoje młodych ludzi jechało konno przez ukwieconą łąkę należącą do prastarego majątku Wymrocze należącego do możnego, analapijskiego rodu Błyszczyńskich.







Karego ogiera dosiadał junak w czarnym, aksamitnym kaftanie, ze złotym łańcuchem zawieszonym na szyi i przepasanym z boku mieczem w pochwie z czerwonej skóry. Razem z nim jechała na białej klaczy wielce urodziwa niewiasta w sukni zielonej jak świeża trawa, a na jej długich, złocistych włosach pysznił się wianek ze stokrotek. Byli to imć Wiatysław Błyszczyński herbu Smok, pan na Wymroczu i Błyszczydłach i jego niedawno poślubiona żona; Bielisława z rodu Powałów. Koszący trawę kmiecie na ich widok zdejmowali z głów słomiane kapelusze.







- Myślę, że to dlatego, że był jeszcze dzieckiem i nie rozumował tak jak powinien człowiek dorosły – rzekła pani Bielisława o ostatnim cesarzu Rzymu. - Zadanie, do którego został przeznaczony, przerosło go i … trudno się temu dziwić.
- Gdybym ja miał syna – odrzekł pan Wiatysław – nauczyłbym go jak należy przedkładać dobro Ojczyzny nad prywatę.






W tym momencie państwo Błyszczyńscy posmutnieli, nie mieli bowiem własnych dzieci, a słyszeli od znachorów, że ich mieć nie będą. Swaróg rozrzutnie darzył mieszkańców Wymrocza złotymi promykami, motyle i ważki pląsały z gracją młodych tancerek na dworze w Carogrodzie i nawet Orfeusz nie śpiewał tak pięknie jak analapijskie skowronki tego dnia. Kir – czarny jak piekielna kobyła z Odrzykonia i biała niczym lilia Śnieżka – konie państwa Błyszczyńskich nieoczekiwanie stanęły jak wryte. Spomiędzy trawy i stokrotek dobiegało kwilenie. To leżało między nimi nagie niemowlę; głodne i porzucone. Pan Błyszczyński czym prędzej zsiadł z konia i podniósł maleństwo z trawy.
- Jakie śliczne! - wzruszyła się pani Błyszczyńska obnażając pierś, aby dziecię mogło się napić mleka. - Błogosławiona Mokosza nam je zesłała!
- Wychowamy je jako swojego syna i dziedzica – dodał pan Wiatysław podkręcając wąsa.
Następnie państwo razem z niemowlęciem powrócili do modrzewiowego dworca w Wymroczu. Chłopiec został złożony w kolebce z sosny, a było to drzewo zaczarowane. Zamienił się w nią okrutny żupan Arłuk syn Znachora, który ubił własną córkę za to, że spotykała się z młodzieńcem niskiego stanu. Arłuka ukaranego wyrokiem sprawiedliwego Welesa, odkupić mogło jedynie ścięcie jego zamienionego w sosnę ciała i sporządzenie z niego kołyski, w której złożone zostałoby dziecię. Tak właśnie stało się w owym czasie. Dziecię rosło i nabierało krzepkości, aż w dniu postrzyżyn nadano mu imię Borzywoj, to jest Wojownik z Boru. W przyszłości miał je zmienić na Bożywoj, czyli Boży Bohater.







Młody dziedzic Wymrocza i Błyszczydeł słuchał z lubością opowieści swego przyjaciela; kulawego węglarza Labidoli, który ongiś wsławił się tym, że schwytał tura wyjadającego mu chleb z szałasu.
Pod okiem ojca; witezia o ręce mocarnej, a sercu prawym i nieulękłym ćwiczył młody Borzywoj jazdę konną i walkę wszelkiego rodzaju orężem; mieczem przecinającym najgrubszą smoczą kość i maczugą nabijaną krzemieniami, a ciężką niby dziki byk z lasu, pływanie, biegi i tropienie zwierząt. Nie zaniedbał też pan Wiatysław swego przybranego syna, którego miłował niczym dziecię rodzone, posyłać na nauki do żerców i filozofów, którzy zaznajamiali Borzywoja z tajnikami pisma tinezyjskiego i prastarej mowy starokrasnej, z mitami o Ageju, Enkach, Przodkach i Bohaterach, oraz z zasadami funkcjonowania świata przyrody. Rósł młody Borzywoj Błyszczyński niczym dębczak krzepki, budząc tęsknotę ognistą w sercach dziewczęcych.


Oniricon cz. 493

Śniło mi się, że:

- Małgorzata Nawrocka w ,,Twierdzy aniołów'' pisała o Szczecinie jako mieście z dwoma szpitalami psychiatrycznymi,
- wiele lat po śmierci Babci spotkałem swoją prababcię, która pracowała w sklepie spożywczym,







- słuchałem konferencji na świeżym powietrzu o stepowych wojownikach min. o niemieckich dziewczętach  w zielonych kapturkach,






- haitański bóg Legba założył wszystkie religie oprócz judaizmu,






- Sławomira napisała po swojej śmierci komentarz na moim blogu, w którym twierdziła, że św. Jan Paweł II wyznawał voodoo i izolował się od świata; na voodoo miał go nawrócić sam bóg Legba,







- pani Anna ov Stipulova była Włoszką i zapytałem ją czy jadła makaron farfalle,







- Tony Wolf był kobietą; autorką książek fantasy popularnych w latach 90 - tych XX wieku,







- mieszkałem w fantastycznym świecie zamieszkanym przez smoki i jednorożce, w którym odczuwałem pragnienie seksu,







- pojechałem na pielgrzymkę do Sarowa w południowej Rosji, gdzie w czasie Mszy Świętej czytano historię o Diable, Śmierci i Kacie (w innej wersji zamiast Kata był Błazen), potem na ulicy ludzie potrącali mnie, widziałem antypolską demonstrację przeciwko wprowadzeniu gimnazjów (dzieci śpiewały: ,,Zwolennicy gimnazjów to wszarze''), potem razem z Mamą przedostałem się na drugą stronę ulicy ślizgając się na pośladkach,
- zdrapywałem sobie piegi i narośle z pleców i je zjadałem,







- w Japonii ludzie w wieku 50 lat są uważani za wciąż młodych,







- dziwiłem się widząc w katolickim kościele podobiznę spadającego do morza Dedala, który zamienił się w chińskiego smoka,
- spotkałem w Empiku Pavlasa ov Vidłara i uciekałem aż się kurzyło,
- Beata Szydło trafiła do więzienia za spuszczenie ścieków do rzeki, spotkałem jej syna, a Pavlas ov Vidłar zabrał mnie na spotkanie z nim, aby mnie przekonać, że 500 + jest błędem,







- Thomas Sankara był liberalnym dyktatorem, który założył Burkina Faso, gdzie rządził 33 lata do późnej starości, nominację wojskową otrzymał od swojej żony i porzucił chrześcijaństwo, aby wyznawać Ife - religię Jorubów,








- Dariusz Kwiecień założył Imperium Afganistanu, które podbiło Indie i Pakistan,







- poszedłem do centrum handlowego gdzie w sklepie zoologicznym ujrzałem dwa irbisy w klatce, zwierzęta wydostały się z niej, a wtedy spotkałem Tomka Wilmowskiego, miałem podać mu strzelbę a podałem różaniec,







- 8 marca miał miejsce Strajk Kobiet, widziałem protestujące kobiety w szkole i uznałem je za głupie baby,
- Voytakus ov Višnic powiedział, że ma dwóch znajomych religijnych, a reszta interesuje się muzyką,







- poseł Stanisław Szur powiedział, że chciałby mieć niewolnice tak jak w Państwie Islamskim,






- po śmierci japoński bóg Emma O sądził mnie za pomocą magicznego lustra,
- czytałem zebrane w jednym tomie kroniki Kosmasa, św. Nestora i Jana Długosza, oraz hiszpański list do św. Jerzego i zamierzałem je wszystkie kolejno recenzować,
- pomyślałem, że gdyby Tomasza Lisa zamęczono w Berezie Kartuskiej to bym go nie żałował, UWAGA: To tylko sen, na jawie nie chcę nikogo mordować,







- tegoroczny wyjazd do Dziwnowa trwał od 20 maja do Bożego Ciała w czerwcu,







- Han Solo przyjaźnił się z wysoką Murzynką i podziwiał Lando Calrissiana, który bezinteresownie pomógł innemu człowiekowi, uznałem, że uniwersum ,,Gwiezdnych Wojen'', w którym żyła blondynka w jeansowej kurtce mieściło się w galaktyce sąsiadującej z naszą.