piątek, 29 grudnia 2023

Oniricon cz. 990

         Śniło mi się, że:



- w niedzielę poszedłem do niewielkiego, czeskiego sklepiku spożywczego w Szczecinie, gdzie sprzedawca poczęstował mnie napojem z kiszonych napletków borsuków, był to mętny, zielonkawy płyn, który mimo obrzydliwej nazwy, smakował wyśmienicie, postanowiłem pochwalić go na blogu,



- powiedziałem, że motyle przypominają Żydów, zaś turkuć podjadek i osy - Hitlera i nazistów,



- uznałem, że Pan Kleks kąpał się nago ze swoimi uczniami w czasach, kiedy uważano to za normalne, jednak nie był pedofilem,



- poeta Jaskier wyraził na portalu Jacka Piekary radość z tego, że wielu Polaków odchodzi z Kościoła z powodu afer pedofilskich,



- w powieści Roberta Stillera byłem w średniowiecznym, przedmuzułmańskim Mali, którego mieszkańcy pochodzili z Atlantydy, kobiety ubierały się w sari odsłaniające pępki i nogi, pokochałem z wzajemnością piękną królewnę, jej dziadek ubierający się na biało był alchemikiem, który wynalazł destylację alkoholu, kiedy wróciłem do Mali, aby przeżywać od nowa te same przygody, wolałem zasnąć na klatce schodowej w przychodni lekarskiej,



- miałem dwie piękne żony, blondynkę i rudowłosą, które walczyły o prawo uprawiania ze mną seksu, w czasie walki były całkiem nagie, a ich zapasy trwały aż do śmierci jednej z nich,



- kiedy Indie zaatakują Chiny, neutralne Nepal i Bhutan zostaną zniszczone przez obie walczące strony (wymyślone na jawie),




- kiedy Mama odradzała mi koprofagię, przypomniałem, że dawni Chińczycy wynaleźli jako lekarstwo przezroczystą kapsułkę wypełnioną ,,żółtą zupą'' z ludzkiego kału,



- Sławomira była wiecznie uśmiechniętą karlicą poruszającą się na czworakach,



- mieszkałem w wiejskiej chacie, nocą ujrzałem latające kule białego światła, zjadłem je i wyplułem, one zaś stały się twarde i pozbawione zdolności do lotu,



- zniszczyłem grób Jerzego Urbana i rozbiłem urnę z jego prochami,



- jako dorosły człowiek wróciłem do katolickiego przedszkola założonego w Szczecinie przez Tony'ego Wolfa, zabłądziłem w jego licznych korytarzach, byłem świadkiem rozmowy dwóch czarnych diabłów; Lucyfera i Szatana o ekologii, potem wiele razy wracałem na basen i przebieralnię, aby zebrać swoje notatki o bohaterze filmu ,,Zardoz'',



- kiedy umarł Andrzej Sapkowski, zabrałem na pamiątkę fiolkę z jego krwią i postawiłem ją sobie na biurku,

- przed maturą pływałem w Jeziorze Głębokim w Szczecinie z polonistą, Jaroslavusem ov Einkupisem,



- spacerowałem po mieście z ciocią Joleną ov Küjvis, dałem jej żywego raka bez szczypiec, ona zaś kazała mi wziąć do domu miniaturowego lori kukanga i padalca, w wesołym miasteczku atrakcją był olbrzymi, brązowy królik, na którego grzbiecie można było za zapłatą jeździć wokół słupa.