poniedziałek, 25 lipca 2016

Oniricon cz. 227

Śniło mi się, że:





- Babcia kazała mi spalić swoje książki, a ja się na to oburzyłem,
- określiłem się jako ,,poganin Chrystusowy'',





- byłem na spotkaniu poświęconym zagrożeniom duchowym; prowadzący je człowiek świecki mówił, że jakaś kreskówka jest demoniczna, bo występują w niej brzydkie konie, a ja odparłem, że on sam jest brzydki,





- idąc z Mamą po Szczecinie widziałem na chodniku szczątki krabów wełnistoszczypcych,





- macocha Królewny Śnieżki zamieniła się czarami w Śmierć i w tej postaci miała czaszkę zamiast głowy,





- powiedziałem, że Żyto był ,,czeskim Merlinem'',
- byłem na jakiejś wycieczce, gdzie chciałem skorzystać z toalety, do której ustawiła się duża kolejka, a jakiś niemiły człowiek kazał mi się załatwiać na ,,judejskiej pustyni'' i dziwił się, że tak często chodzę do toalety, byłem zły, bo nie miałem gdzie się załatwić, potem szedłem przez szkolny korytarz, widziałem tam prace plastyczne uczniów min. rysunek diabła, który spadł ze ściany, oraz podręcznik do języka polskiego, w którym omawiano ,,Hobbita'', ,,Zmierzch'' i jakąś urugwajską baśń,
- skasowałem kilka komentarzy,





- miałem w domu trzy szczury i skoczka pustynnego,





- mój wujek był gniewoszem plamistym,
- prowadziłem samochód, a Pavlas ov Vidłar przeklinał, bo jakiś starszy pan nadużywał alkoholu, upominałem go by nie przeklinał w piątek - dzień Męki i Śmierci Jezusa Chrystusa,





- żyłem w czasie wojny domowej w Hiszpanii i trafiłem do szpitala pełnego pielęgniarek; spotkałem Łucję Pevensie i jakąś dziewczynkę o spalonych nogach, o której pisał Dariusz Kwiecień, potem moja Mama kłóciła się z panią Lilieną ov Anserini; w owym szpitalu nie było schodów, więc zamiast schodzić - ślizgałem się po równi pochyłej i po podłodze,






- Herakles tak długo uderzał większą od siebie samego maczugą w bramy Olimpu, aż otworzyły mu Muzy,





- w szkolnej świetlicy Alexandrus ov Cocelaise poczęstował mnie czekoladkami, a potem przyszli Gerard Depardieu i Louis de Funes,
- rozmawiając z Pavlasem ov Vidłarem mówiłem o gołębiach z Nowej Pterotyjandii mających zęby, szponiaste skrzydła i jaszczurczy ogon,





- rysowałem dziwaczne słonie w stylu Teofila Ociepki,
- w cukierni pracowała kobieta ubrana jedynie w plastikowy pojemnik ze słodyczami; wystarczyło pociągnąć dźwignię, a słodycze wydobywały się na zewnątrz.