wtorek, 8 sierpnia 2017

Indyjski odpowiednik ptaków stymfalijskich






,,Asipatra - ;mieczoskrzydły'; rodzaj ptaka o skrzydłach jak miecze i szponach jak noże. Ptaki te zamieszkują drzewa, których gałęzie służą za strzały w Jamapurze, mieście śmierci, gdzie grzeszników czekają wieczne tortury'' - Jan Knappert ,,Mitologia Indii''






Dla ciekawostki: ptaki stymfalijskie, z którymi walczył Herakles posłużyły Annie Brzezińskiej do wymyślenia stwora jadziołka opisanego w cyklu o rozbójniku Twarodokęsku ;). 





Ssaki










Któż by nie znał tej gromady zwierząt tym bardziej, że sam do niej należy? O ich wielkiej popularności świadczy to, iż dla wielu ludzi ssak to synonim zwierzęcia. Wiele z nich użyto też do badań naukowych. To właśnie ssakami były: Łajka, pierwsze żywe stworzenie wystrzelone w Kosmos jak i owca Dolly – pierwszy sklonowany organizm. Ssak to także albinotyczny goryl Płatek Śniegu z ogrodu zoologicznego w Barcelonie, który w 1992 r. był maskotką tego miasta w czasie olimpiady. Celem tego artykułu jest zapoznanie Czytelnika z ową gromadą; jednocześnie tak bliską i tak niezwykłą.
O ewolucji ssaków często opowiada się rzeczy przesadzone. Porównując je z dinozaurami, często chwali się ssaki jako grupę lepiej przystosowaną; jakby z góry skazaną na sukces. Czy to prawda?







Ssaki pochodzą od gadów ssakokształtnych żyjących od permu do triasu. Nadal będące gadami miały skórę pokrytą prawdopodobnie futrem i zęby podobne do psich, którymi zdobywały mięsny pokarm. Niektórzy paleontolodzy zastanawiają się nad ich stałocieplnością i występowaniem gruczołów mlecznych. Oto niektórzy reprezentanci: kynognat o dużej, owalnej głowie, krótkich, grubych łapach wyposażonych w pięć palców i z krótkim ogonem, trinoksodon o głowie spiczastej, z masywnym kadłubem, wydłużonymi łapami i krótkim ogonem, oraz lykeanops o owalnej głowie, długich łapach i również długim ogonie.








Pierwsze prawdziwe ssaki wkroczyły na scenę historii naturalnej w triasie. Były wśród nich takie podgromady jak: stekowce, oraz wymarłe już wieloguzowce, nazwane tak z powodu guzowatej struktury zębów. Były to małe, owadożerne stworzenia, kryjące się wśród roślin i prawdopodobnie prowadzące nocny tryb życia. Uzupełnieniem ich diety mogły być jaja dinozaurów, ale same też wchodziły w skład diety mięsnej ówczesnych włodarzów planety (do żołądków terapodów lądowało nie tylko mięso dinozaurów roślinożernych, ale każdy dostępny pokarm zawierający białko zwierzęce, w więc ssaki również).
W kredzie 70 mln lat temu na terenie obecnej Kanady pojawiły się torbacze, które później rugowane przez łożyskowce, osiadły w Australii. Aktualnym śladem ich pochodzenia są żyjące w obydwu Amerykach oposy i zbójniki. Najstarszymi, ówczesnymi torbaczami były oposy. Skamieliny tych archaicznych torbaczy można znaleźć w całkiem nieoczekiwanych miejscach geograficznych. Najsłynniejszy przypadek miał miejsce w 1805 r. na terenie paryskiej dzielnicy Montmartre. Wtedy to ojciec paleontologii i anatomii porównawczej, Georges Cuvier publicznie wypreparował szkielet omawianego gatunku akcentując w nim obecność tzw. ,,kości torbowych'' uważanych wówczas za podporę torby.







W kredzie pojawiły się w Mongolii pierwsze łożyskowce takie jak przypominający ryjówkę zambdelestes.







65 mln lat temu – to w historii naturalnej data końca hegemonii gadów; na lądach, w morzach i przestworzach. Zaczęły się nowe czasy; paleocen, którego kopalni bohaterowie stali się aktorami nowej sagi życia. Najwięcej cennych skamieniałości odkryto w osadach niemieckiego jeziora Messel. Skamieliny archaicznych ssaków i innych zwierząt, wybornie się zakonserwowały w osadach jeziora.
Do szczególnie dobrze zachowanych możemy zaliczyć skamieniałość kopalnego nietoperza, ikariokteryksa, wypełnionego skamieniałymi pokrywami skrzydeł chrząszczy. Co ciekawsze dla paleoentomologii: zachował się nawet ich niebieski, metaliczny kolor!







Pojawiła się wówczas, obecnie wymarła grupa kondylartów i pantodontów – średniej wielkości ssaków roślinożernych, których reprezentantem był koryfodon (Pantodonta) – podobny do hipopotama, ale o mniejszej głowie i węższym pysku.







Ówczesne ssaki żyły pod presją diatrym – kopalnych krewnych współczesnych żurawi, prawdopodobnie mięsożernych.







Najstarszym kondylartem był fenakodus – niezwykłe zwierzę prakopytne, podobne nieco do konia, nieco do psa, o końskim łbie, krótkim ogonie i palczastych kończynach utrudniających bieg. Jego zęby były przystosowane do obróbki pokarmu mieszanego.







Ewoluowały wówczas lofiodony – pradawni odpowiednicy tapirów i pierwsi przodkowie konia prowadzący leśny tryb życia, o wielopalczastych kończynach i maleńkim wzroście 30 cm wysokości. Gdyby takie gatunki jak: eohippos, hyrakoterium, czy paleoterium, bo o nich mowa, dożyły naszych czasów, mogłyby służyć grzbietem najwyżej niemowlakom. Były to wymarzone dania dla diatrymy.
Już wtedy łuskowce rozdzierały pazurami termitiery.








Nadal egzystowały owadożerne, wśród których wyewoluowało lepticidium; olbrzymi, bo osiągający niemal pół metra owadożerca, co ciekawe będący pierwszym ssakiem przed pojawieniem się człowieka, który w charakterze środka lokomocji używał kończyn tylnych stawianych naprzemiennie.







Na świat przychodziły nowe grupy. Z owadożernych wyewoluowały gryzonie, których wczesnym reprezentantem był podobny do współczesnej nornicy; ailurawus.







Owadożerne wspięły się też na drzewa, gdzie powstały dwie kolejne autonomiczne grupy: wspomniane już nietoperze i małpiatki. Do tych ostatnich zaliczały się podobne do współczesnych wyraków; nekrolemur i purgatorius – pierwsze ogniwa rzędu naczelnych.







Ssaki podjęły wówczas ,,szturm'' na opuszczone przez gady morza i oceany. Ich ewolucja szła z wielu kierunków. Foki pochodzą od wydr, a morsy i uchatki od niedźwiedzi. Syreny mają wspólnych przodków ze słoniami. Walenie pochodzą od kondylartów. Pierwszym reprezentantem tej grupy ściśle związanym z wodą był bazylozaur z grupy Archeoceti (,,prawalenie''). W oligocenie wymieniona grupa przekształciła się w dwie mniejsze, istniejące po dziś dzień: zębowce i fiszbinowce. Starsza jest grupa pierwsza, czego dowodem jest obecność zębów w stadium embrionalnym waleni fiszbinowych.








A co się wówczas działo na lądzie? Oligoceńska Europa była wyspą dwukrotnie większą od Madagaskaru, o tropikalnym klimacie, oraz równie tropikalnej florze i faunie. Żyły tam pochodzące z Egiptu arsinoterium; olbrzymi, podobny do nosorożca ssak o czterech rogach i północnoamerykańskie indrikoterium – odległy przodek tapira i nosorożca o proporcjach żyrafy. W Mongolii żyło podobne do niego baluchiterium. Pasły się też drobniejsze zwierzęta. Były wśród nich; ogromny praprzodek świniowatych, entelodon o monstrualnej wielkości łbie pozbawionym ryja i stanowiącym niemal połowę długości ciała. Poebrotherium było zaawansowanym stadium ewolucji konia. Żyły wówczas również takie dziwnie wyglądające zwierzęta jak: uinitateria o sześciorożnych łbach z wystającymi kłami, harmonizującymi z potężnym kadłubem i brontoteria z rozwidlonymi naroślami na nosie, kuzyni współczesnych nosorożców. Rozpoczęła się także ewolucja słonia. Najstarszy protoplasta naszych Trąbalskich niewiele ich przypominał. Meriterium, bo o nim mowa, było wymiarów świni i przypominało tapira uzbrojonego w szable dzika. Bocznym odgałęzieniem ich drzewa genealogicznego były syreny. Właśnie w oligocenie pojawiły się pierwsze góralki – krewni słoni. W całym tym niezwykłym ,,ogrodzie zoologicznym na świeżym powietrzu'' równowagę utrzymywały kreodonty (pradrapieżne), do których zaliczamy powstałe już pod koniec eocenu hienodonty, podobne do psów i pierwsze koty szablozębne. Wśród drzew naszego kontynentu uwijały się jeszcze eoceńskie nekrolemury. Nieco dalej na południe tam skąd pochodziły arsinoteria, a później w czasach historycznych; mumie, hieroglify i piramidy – żyły wczesne małpy egiptopiteki; wspólni przodkowie małp wąskonosych i człekokształtnych. Kończąc naszą relację z okresu oligocenu warto zaznaczyć przełomowe wydarzenie dla biologii jak i geografii; mała wyspa Europa połączyła się z Azją, co ułatwia ssakom azjatyckim kolonizację Starego Kontynentu.








Ewolucja trwa dalej. W miocenie, co ciekawe dla paleobotaniki po raz pierwszy pojawiła się trawa i zaczęła tworzyć stepy. Zoologicznym tego rezultatem była przemiana konia w jednopalczastego biegacza i konsumenta trawy jakiego znamy aktualnie. W morzach tropikalnych miały miejsce krwawe jatki urządzane przez 15 – metrowe rekiny megalodony na waleniach fiszbinowych, które rozpoczęły ,,szturm'' na morza polarne.








W plejstocenie rozpoczęła się ekspansja lodowca i ssaków współczesnych jak: renifery, rosomaki, wilki, tury obok kopalnych: mamutów, nosorożców włochatych, mastodontów i tygrysów szablozębnych. Rozpoczęła się też ewolucja człowieka.








Ssaki współczesne dzielimy na: stekowce, torbacze, owadożerne, nietoperze, latawce, gryzonie, zajęczaki, szczerbaki, łuskowce, słupozębne, walenie, drapieżne, płetwonogie, parzystokopytne (świniowate, pekari, hipopotamy, żyrafy, wielbłądowate, krętorogie, jeleniowate), nieparzystokopytne (koniowate, tapiry, nosorożce), syreny, trąbowce, góralki, tupaje i naczelne (małpiatki, małpy, ludzie).








Największym ssakiem świata jest płetwal błękitny osiągający 30 m długości (długość rekordowa wynosi 33 m zanotowane u samicy tego gatunku przyholowanej do bazy wielorybniczej ,,Grytviken'' na Georgii Południowej). Inne wielkie ssaki: dziobak (ok. 1 m długości; największy stekowiec), kangur rudy (ok. 2 m), wytępiony wilk workowaty (1 – 1,1 m długości + 50 – centymetrowy ogon; są to dwa gatunki największych torbaczy), kalong (2 m rozpiętości skrzydeł), kapibara (1 m długości), mrówkojad wielki (ok. 2 m długości; sam jego język jest długi na 60 cm), wytępiona krowa morska (10 m długości), słoń morski (6 m długości), kaszalot (20 m długości; największy waleń uzębiony), tygrys (do 3 m długości), wilk (260 cm długości, 107 cm wysokości w kłębie, waga 77 kg), wydra arirania (220 cm długości), hiena cętkowana (128 – 180 cm + 26 – 33 cm ogon, 70 – 90 cm wysokości w kłębie i 59 – 82 kg wagi), niedźwiedź polarny (2,2 – 2,5 m + 8 – 13 cm ogon), panda wielka (1 – 1,5 m), hipopotam (ok. 5 m długości), żyrafa (6 m wysokości), eland (2 m wysokości w kłębie), 1 łoś (2,5 – 3 m + 9,5 – 13 cm ogon), tur (według świadectwa dawnych kronikarzy był na tyle silny, aby unosić na rogach drzewa i uzbrojonych ludzi; Juliusz Cezar podczas wyprawy wojennej do Galii porównywał jego wymiary ze słoniem [!] miał wprawdzie na myśli słonia maltańskiego, ale tura to i tak nie usprawiedliwia), nosorożec biały (ok. 4 m długości), słoń afrykański (6 – 7,5 m długości), indris (70 – 80 cm + 3 – 5 cm ogon) i goryl (125 – 175 cm długości, 200 – 275 cm rozpiętości rąk, ciężar samca: 135 kg, ciężar samicy: 70 – 100 kg).








A jakie znamy rekordy ssaczej karłowatości? Najmniejszym ssakiem świata jest ryjówka etruska (3,6 – 5,2 cm + 2,4 – 2,9 cm ogon; mniejsza nawet od motyli). Inne ssacze kruszyny: kolczatka (ok. 40 cm długości), antechinus (wymiary myszy; najmniejszy torbacz świata), ryjówka malutka (w Polsce zajmuje niszę ekologiczną ryjówki etruskiej), nocek wąsatek (wymiary trzmiela), karlik malutki (3 cm długości; najmniejszy polski nietoperz), myszy (ok. 20 cm długości), szczekuszki (najmniejsze zajęczaki), pancernik karłowaty i mrówkojadek (najmniejsze szczerbaki), kot rdzawy, fenek (tyle co jamnik; najmniejszy dziki psowaty), łasica (rekordowo małe osobniki żyjące na Syberii osiągają 20 cm długości i są najmniejszymi ssakami drapieżnymi świata), hiena brunatna (1 – 1,4 m + ok. 35 cm ogon), niedźwiedź malajski (ok. 1 m długości), świnia karłowata (50 – 60 cm + 3 cm ogon), hipopotam karłowaty (ok. 1 m długości), okapi (ok. 2,1 m + 30 – 40 cm ogon), antylopa karłowata (25 cm długości, jej nogi są cienkie jak ołówki), pudu (80 – 93 cm długości, najmniejszy jeleniowaty), koń domowy rasy falabella (najmniejszy z kucyków), lemurek myszaty (ok. 10 cm długości) i pigmejka (15 cm długości + 18 – 20 cm ogon, oraz 60 – 100 g wagi).
Ssaki są gromadą bardzo różnorodną, przystosowaną do najrozmaitszych środowisk życia. Badają otoczenie za pomocą pięciu zmysłów: wzroku, słuchu, smaku, dotyku i węchu.







Organem wzroku są oczy o budowie prostej, w standardowej liczbie dwóch (reliktem po trzecim oku gada hatterii jest szyszynka), chronione przed uszkodzeniami mechanicznymi przez powiekę i owłosienie głowy (u tak słabo owłosionego gatunku jak człowiek tę reliktową funkcję pełnią brwi i rzęsy). A jak mają chronić oczy ssaki pozbawione futra? Oczy waleni chroni przed działaniem soli pokrywająca je wydzielina tłuszczowa. Podobnie jest u syren. Diugoń złowiony i wyciągnięty na brzeg daje okazję zapoznać się z tym zjawiskiem. Chroniąca oko wydzielina zbiera się w jego kąciku, co zostało pod nazwą ,,łez syrenich'', bezpodstawnie okrzyczane za panaceum i stało się powodem zguby tych zwierząt. Nie wszystkie ssaki widzą identycznie. Specjalny pigment usytuowany w oczach słonia morskiego umożliwia mu łowy w bardzo ciemnych głębinach. Stojące ,,na warcie'' surykatki identyfikują zagrażające im ptaki drapieżne z odległości tej kiedy człowiek widzi tylko czarną kropkę na bezmiarach przestworza. Mangusty odróżniają kolory. Hodowane w instytutach badawczych szympansy za pomocą umownych symboli potrafią tworzyć proste zdania. Jeden z nich rozdzielał zdjęcia małp i ludzi, a siebie zaliczył do tych ostatnich! Oto inny niezwykły eksperyment: małpy człekokształtne przed ekranem telewizora. Okazało się, że zwierzęcy widzowie interesują się programem. Szympansy lubią westerny podczas gdy gorylom i orangutanom dogadzają romanse i rozmaite quizy. Badane małpy nauczyły się obsługi pilota, czasem nawet próbują grzebać we włosach telewizyjnych postaci. Świadczy to oczywiście o dobrym, zbliżonym do ludzkiego wzroku naczelnych. Wielka jest też fama o potędze rysich i w ogóle kocich ,,superoczu''. Dowodem tego jest staropolska nazwa rysia ,,ostrowidz'', a Konrad Gesner w ,,Historia animalium'' pisał, że ryś potrafi widzieć nawet przez drzewa i ściany jakby miał rentgen w oczach, 2 a ginie ze smutku po utracie wzroku. To oczywiście nie jest informacja prawdziwa, ale koty to faktycznie wzrokowcy. Ich oczy podobnie jak oczy wielu innych ssaków, a nawet rekinów – świecą w ciemności, co niepokoiło ludzi średniowiecza. Obecnie wiemy, że nie ma w tym żadnego diabelstwa, tylko wyposażone w błonę odblaskową oczy mają powiększone źrenice, aby móc wykorzystać możliwie najwięcej światła. Psy widzą świat w barwach czarno – białych jak na starych filmach, ani lepiej, ani gorzej niż ludzie, tylko inaczej. Często tryb życia nie sprzyja rozwojowi danego zmysłu. Dotyczy to wzroku ssaków podziemnych. Oczy kreta są małe i uwstecznione, ślepiec ma je ukryte pod skórą głowy, a torbacz kret workowaty na drodze ewolucji stracił źrenicę i soczewkę. Co ciekawe ów jedyny przedstawiciel Notoryctidae dysponujący tyloma wspaniałymi przystosowaniami anatomicznymi do życia podziemnego, nieczęsto przebywa pod ziemią. Lubi chodzić po powierzchni piaszczystego gruntu, zostawiając charakterystyczny, trójpasmowy ślad. Nie kopie nory, tylko ,,pływa'' w piasku podobnie jak afrykański złotokret.








Nietoperze dobrze widzą, ale dzięki znakomicie rozwiniętej echolokacji podczas nocnych lotów mogą się obyć bez innych zmysłów. Interesowało to już włoskiego przyrodnika Lazara Spalaniezi, który mógł stwierdzić tylko brak niezbędności wzroku u nietoperzy. Prawdziwe odkrycie nietoperzowej tajemnicy nastąpiło w XX wieku i było dziełem trójki Amerykanów; Grifina, Pierce'a i Gambalasa. Naśladując ssaki i ptaki posługujące się echolokacją, człowiek wynalazł sonar, a później radar. Organem słuchu są uszy. Na dźwięk tego słowa, zapewne Czytelnik wyobraża sobie usytuowane po bokach głowy płaty skórne, naukowo zwane małżowinami usznymi. Prawda jest taka, że ucho mieści się w środku głowy (już płazy wykształciły błonę bębenkową), a małżowiny uszne są tylko jego zewnętrzną częścią, występującą tylko u ssaków. Czego nie ma w tej kolekcji? Są i ruchome uszy ssaków kopytnych, jak i wyposażone w błony koziołkowe uszy – radary gacków. Wyróżniamy też: wachlujące uszy słonia, termoregulacyjne fenka, wyposażone w sztywne ,,pędzelki'' uszy rysia, a nawet obustronnie zarośnięte uszy marmozety lwiej. Monstrualne uszy osła uważane za symbol tępoty i brzydoty w rzeczywistości służą oddawaniu ciepła przez dużą powierzchnię (osioł pochodzi z Afryki, został udomowiony przez starożytnych Egipcjan). Niektóre ssaki (walenie i syreny) na drodze ewolucji straciły małżowiny uszne, chociaż ich słuch nie poniósł uszczerbku; przecież walenie posługują się echolokacją! Na zakończenie mowy o ssaczym słuchu, podam jego zakres u niektórych gatunków:
- nietoperz (100 000 herców),
- człowiek (20 – 30 000 herców).







Organem smaku jest wydłużony mięsień usytuowany w jamie ustnej zwany językiem. U niektórych ssaków ma on także inne zastosowanie. Mrówkojady, pancerniki, łuskowce, mrówniki, a nawet niektóre torbacze (numbat) i stekowce (kolczatka) mają długie, pokryte lepką wydzieliną języki ukryte w długich pyskach, aby na czas posiłku wysunąć tę nietypową ,,wędkę'' i delektować się przyklejonymi do niej mrówkami lub termitami. Do czego jednak zwykle służy język? Pokryty jest tzw. ,,kubkami smakowymi'' u człowieka wyczulonymi na takie smaki jak: słodki, słony, kwaśny, gorzki. Ale to nie koniec. Psy identyfikują nie znany ludzkim językom smak ,,wodny''. Koty natomiast nie odbierają smaku słodkiego, w odróżnieniu od psów, których i tak nie dokarmiajmy trującą dla nich czekoladą. Pies ma co prawda podobny jadłospis jak człowiek, ale jednak jest autonomicznym organizmem. Wracając do kotów, ich języki są zaopatrzone w ostre wyrostki zbierające drobiny mleka z miski. Liżąc upolowaną zdobycz kot może nawet przeciąć jej skórę!









Trudno jest jednoznacznie zlokalizować zmysł dotyku. Może Czytelnik powiedzieć, że na opuszkach palców, przecież dotykowy alfabet Braila opiera się na tym miejscu. Ale nie tylko... Przecież Czytelnik czuje na sobie ubranie, odbiera nacisk i dotyk na całym ciele etc. Właściwie cała skóra bada czynniki zewnętrzne. Bezpośrednio bodźce dotykowe są przekazywane przez receptory tegoż zmysłu do mózgu z niewyobrażalną prędkością. W co niektórych opracowaniach atakujących aspekt zmysłów pojawiają się wizerunki alegorycznych ludzików tzw. ,,homunkulusów'' z wrażliwymi częściami ciała monstrualnych wymiarów, co ma uświadomić odbiorcy rozległy obszar kory mózgowej je kontrolujący. Wiele ssaków z kotami na czele posiada wyraźnie odcinające się od reszty owłosienia, wąsy dotykowe tzw. ,,wibrysy''. To one są na wargach waleni reliktem sierści ich przodków, podobnie jak u syren i morsów, znacznie bardziej ,,zarośniętych'' niż walenie. Delikatne pyski koni są wyposażone w szczeciniasty ,,zarost'' umożliwiający im wykrywanie w porcji karmy niejadalnych jej części. Niektórzy hodowcy usuwają koniom te szczecinki z przyczyn estetycznych, ale jest to okaleczaniem zwierząt, podobnie jak chińskie zabiegi krępowania żeńskich stóp były okaleczaniem ludzi. A jaka jest bezpośrednia rola wyeksponowanych elementów tkanki nabłonkowej w odbiorze bodźców w świecie ssaków? - mógłby Czytelnik zapytać. Oto przykłady. Amerykański, ziemnowodny kret, gwiazdonos ma monstrualny nos z roboakowatymi wyrostkami, co zapewnia mu status superczułego przewodnika po mrocznym świecie bagien. Spokrewnione z gwiazdonosem, wschodnioeuropejskie desmany również mają nieowłosione, wielkie nosy, ale bez wyrostków, za to ruchliwe i pomocne w szukaniu pokarmu w środowisku wodnym. Jedną z największych gaf nazewnictwa zoologicznego było udzielenie małemu, wszystkożernemu Procyon lotor, polskiej nazwy szop pracz. Może się czytelnik zdziwić moim utyskiwaniem na to określenie. Przecież u osobników żyjących nad wodą naprawdę możemy zaobserwować ruchy przypominające ręczne pranie – może powiedzieć. Ale to tylko pozory. Szop pracz ma słaby wzrok rekompensowany zmysłem dotyku, którego najaktywniejsze receptory, trzeba powiedzieć, że tak jak u człowieka, zlokalizowane są na dłoniach. Segregacja części jadalnych i niejadalnych również odbywa się w wodzie. ,,Nie jest więc to maniak czystości, jak sugerowałaby nazwa...'' (Michel Cuisin ,,Tajemnice zwierząt. Łowcy i ich ofiary''). Nie możemy też przemilczeć, że czułym rejestratorem wrażeń dotykowych dwóch gatunków słoni jest oczywiście ich ,,trąba'' władna łamać drzewa, jak i podnosić igłę z podłoża. U niektórych ssaków, bardzo widoczne opuszki palców pełnią funkcję przylg w lokomocji po gładkiej, pionowej powierzchni. Ma to miejsce u lotopałanek i wyraków. Przylg nie posiada Dactylopsila trivigata, do wspinaczki po pniach wysokich drzew jest wyposażona w łapy władne do wykorzystania nawet najmniejszych oznak nierówności kory.









Zapewne Czytelnik zauważył, że w powyższym tekście są informacje o ssaczych nosach jako narządach dotyku. Poza tym jednak większości ludzi, słusznie kojarzy się to ze zmysłem węchu, czyli rejestracji chemicznej poszczególnych atomów danego obiektu. Czytelnikowi ta definicja może się wydawać bardzo naukowa, ale w praktyce jest to tym samym co wąchanie kwiatów. Wśród ssaków opinię najlepszych węchowców mają psy potrafiące wykryć nawet zamrożony obiekt. Z racji swego ,,cudownego'' powonienia są wykorzystywane w: ratownictwie, policji, wojsku, służbie celnej, łowiectwie i zbieractwie. Psiej zdolności w węszeniu zaprzeczyć nie sposób i nie zamierzam tego robić. Warto jednak wiedzieć, że na drodze domestykacji węch psa pogorszył się; nie może już jak wilk czerpać informacji zapachowych z powietrza, ale z gruntu. Jest to jednak typowa prawidłowość biologiczna gatunków obcujących z człowiekiem. Co ciekawsze, nieprzyjemny dla ludzkich nosów odór fekaliów nie jest przykry dla psów, które wilczym zwyczajem tarzają się w nich. Praktykowane przez barbarzyńskich właścicieli wtykanie psiego nosa w odchody nie zdaje egzaminu. Był przypadek, że ukarany tak pies nauczył się grzebać nosem w swoich wydzielinach. Dobry węch mają też świniowate. Ich udomowieni przedstawiciele we Francji są wykorzystywani do wykrywania trufli, a w XI – wiecznej Anglii zastępowały nawet psy myśliwskie! Zmysł węchu ma też wpływ na rodzaj mięsa spożywanego przez ssaki – drapieżniki. Tylko świeżym mięsem delektuje się puma i wytępiony wilk workowaty, co jest instynktowną próbą uniknięcia zatrucia. Obdarzone dobrym węchem wilk i szakal często zjadają padlinę. Mitem jest, że unikają jej niedźwiedzie. Wbrew świadectwu Brehma mogą to być zwłoki nawet innych przedstawicieli tegoż gatunku. A niedźwiedź brunatny z bajki Adama Mickiewicza, dlatego nie zabił symulanta, 3 ponieważ wystraszył się jego nagłego znieruchomienia; na tej samej zasadzie bronią się oposy. Wróćmy jednak do spraw węchu. Aktualnie u większości statystycznych Kowalskich, węch jest zmysłem najsłabiej rozwiniętym. Nie znaczy to jednak, że zawsze tak było. U ludzi węch pogarszał się wraz ze zmianami warunków życia, prowadzącymi ku urbanizacji. Jednak wiele plemion żyjących w pierwotnych warunkach nie straciło tej sprawności np. Indianie Dakotowie są władni tropić grzechotniki, orientując się wydzielanym przez te węże zapachem piżma. Degeneracja zmysłu węchu u ludzi jest naprawdę niezwykłą rzeczą. Proszę sobie wyobrazić, że z zamkniętymi oczami można pomylić smaki jabłka i cebuli między sobą!
Czy obserwując oklepany, telewizyjny motyw rozłożonych na podłogach bogatych domów skór tygrysich, lwich czy niedźwiedzich, lub może widząc własną skórę, zadał sobie Czytelnik pytanie czym ona jest? Oto naukowa definicja; skóra to zbudowana z tkanki nabłonkowej płaszczyzna okrywająca i ochraniająca dany organizm. Jej ewentualnymi wytworami są u ssaków – sierść, pazury, rogi, kopyta i paznokcie.








Bardzo niewiele kręgowców ma zdolność fluorescencji. U ssaków pozostaje ona wyłącznie w sferze domysłów. Niektórzy zoolodzy wysnuli hipotezę, że kaszalot wabi gigantyczne kalmary światłem w paszczy, zaś wg afrykańskich podań, półlegendarny, straszliwy niedźwiedź (?) chimiset ma świecącą się paszczę i podobno podpiera się laską, co jest biologicznie możliwe, podobnie jak jego domniemana egzystencja. 4









Zajmijmy się bliżej wytworami naskórka u ssaków. Sierść powstała na drodze ewolucji z przekształconej łuski gadziej (łuski łuskowca powstały na drodze wtórnej). Składa się z pojedynczych, wydłużonych włosów, osadzonych w naskórku, będących tworem żywym i odrastającym, chyba, że włos zostanie wyrwany razem z cebulką. Owce giną bez strzyżenia. Włosy są wypełnionymi powietrzem rurkami co sprawia, że nadają się do celów izolacyjnych. U niektórych ssaków (zające bielaki, pieśce, gronostaje) ma miejsce sezonowa zmiana koloru sierści. Wyróżniamy następujące funkcje włosów: okrywowe, chroniące przed uszkodzeniami mechanicznymi, maskujące i termoregulacyjne. Na drodze ewolucji niektóre włosy przekształciły się w kolce kolczatek, jeży, tenreków, jeżozwierzy, ursonów i koendu.









,,Rogi'' nosorożców są to twory patologiczne, powstałe ze sklejonych ze sobą włókien włosów, w rezultacie tworzących narośl. Aktualnie egzystującym nosorożcom, nie dają one żadnych utylitarnych korzyści, a nawet szkodzą, ponieważ przyciągają uwagę zabobonnych ludzi co prowadzi do destrukcji gatunku. Głównie pociąga ich myśl stosowania go zamiast ,,Viagry'', ale dawniej z rogu nosorożca robiono kielichy mające podobno rozpadać się pod wpływem trucizny. Z wszystkich bzdur dotyczących nosorożca, ta wydawała się być najprawdopodobniejsza ze względu na włóknistą budowę omawianego materiału.








U zwierząt kopytnych, kopyta są rodzajem ,,butów'' – ochraniaczem na pozostałe przy stopie palce. Biorąc pod kryterium ów szczegół natury anatomicznej, przeprowadzamy podział roślinożernych ssaków na: parzystokopytne i nieparzystokopytne. Grupa pierwsza zachowała dwa palce chronione racicami. Zaliczamy do niej: świniowate, pekari, hipopotamy, żyrafy, wielbłądowate (chociaż zakończenia stóp wielbłądów bardziej godziłoby się określić ,,pazurami''), kozy, owce, antylopy, widłorogi, jeleniowate i bydło. Grupa druga zachowała po jednym palcu okrytym pojedynczym kopytem, będącym jednak porządnym zabezpieczeniem palca. W jej skład zaliczamy: koniowate, nosorożce i tapiry. Jest to grupa archaiczna, wymierająca, często również z winy człowieka.








Pazury zajmują mniej miejsca. Pełnią funkcję narzędzi do kopania, jak i zaczepno – obronną. Wśród ssaków drapieżnych, kotowate (z wyjątkiem geparda) i lisy wykształciły system ich mechanicznej ochrony przez stępieniem poprzez chowanie w głąb łapy. Tzw. paznokcie zdobiące palce małp i ludzi są zredukowaną formą pazurów, pozbawioną większych walorów praktycznych. Podobno, tak jak i włosy, przez pewien czas rosną na ciele zmarłego. Wikingowie przed pogrzebem pozbawiali zmarłych paznokci, ponieważ wierzyli, że statek wiozący zbuntowane olbrzymy na rozprawę z bogami miał być zbudowany właśnie z tego materiału. 5









,,Piętą Achillesową'' nie - zoologów jest mylenie rogów z porożem. Poroże to twór kostny, biotyczny (żywy), podlegający regeneracji. Natomiast róg jest abiotyczny (martwy) i stosunkowo łatwy do zdjęcia z głowy po zabiciu jej właściciela. Miał więc rację Adam Mickiewicz, że Wojski wyjął ,,róg bawoli, długi, cętkowany, kręty jak wąż boa'' – jeleń nie nadaje się na taki instrument muzyczny. Podobnie jak w przypadku nosorożca, róg koziorożca również był ceniony przez zabobon. Obecnie ów ,,bzik'' przeszedł, ale koziorożce nadal wymagają ochrony.








Na drodze ewolucji niektóre ssaki zredukowały swoje owłosienie jak: golec kretoszczur, syreny, mors, słoń morski, walenie, świnia domowa, hipopotamy, nosorożce, słonie, no i człowiek jako ,,Naga małpa'' będący bohaterem książki Desmonda Morrisa.








Przejdźmy teraz do opisu ssaczego kośćca. Jest on typowym szkieletem kręgowca. Centralną pozycję zajmuje czaszka z połączeniami szwowymi, będąca wapienną puszką na mózg, z otworami na oczy i dwiema szczękami wyposażonymi w garnitur zębów. Niejednolita struktura czaszki czyni ją łatwą do rozbicia. Dalej połączona jest z resztą szkieletu kręgosłupem. Pierwszy odcinek tej konstrukcji zawiera siedem kręgów szyjnych u większości ssaków. U żyrafy również, ponieważ kręgi te w zależności od gatunku posiadacza osiągają różne stopnie wydłużenia. Wyjątkiem od tej reguły są leniwce mogące małą, ruchliwą główką zataczać pełny obrót, tak jak sowy, oraz syreny mające sześć kręgów. Dalej widzimy łopatki, na które można rozłożyć tylko ssaka, dalej widzimy żebra chroniące narządy wewnętrzne, potem jest pas barkowy, którego zredukowany zarys zachował się u waleni, oraz cztery kończyny o różnym stopniu rozwoju u różnych ssaków. A wie Czytelnik jaki ssak ma najmocniejszy kręgosłup? Poprawna odpowiedź będzie paradoksalna; najmniejsze z nich; ryjówki, po których można chodzić, podczas gdy dużo od nich większe króliki czy świnki morskie miałyby wtedy połamane kręgosłupy. Ryjówki mogą też na zimę zmniejszać swoje wymiary... Kończąc przegląd, zresztą bardzo pobieżny, zatrzymujemy się przy kości ogonowej, rozmaicie zbudowanej u rozmaitych ssaków. I niech Czytelnik zapamięta, że też ją posiada, oczywiście ukrytą pod mięśniami i skórą, ale jak wiele innych części ciała przypominającą rodzajowi ludzkiemu o jego zwierzęcym pochodzeniu, którego tak rady się wyprzeć...







Kierując się kanonami fizjologii, ptaki i ssaki zaliczamy do kręgowców stałocieplnych. Na zachowanie mniej więcej tej samej temperatury ciała potrzeba dużo pokarmu, ponieważ również w przyrodzie ,,wszystko ma swoją cenę''. Organizmy stałocieplne muszą więc często pobierać pokarm, aby zachować ów cudowny luksus. Częstotliwość odżywiania się jest determinowana wymiarami ciała. Duże ssaki mogą sobie pozwolić na dość długi ,,post'' np. wilk bez pokarmu wytrzymuje tydzień, zaś człowiek miesiąc (bez napojów tydzień, ale niech Czytelnik nie rezygnuje z jedzenia i picia, aby to sprawdzić). Tymczasem ryjówki giną bez pokarmu już po godzinie i obywają się bez snu!







Czasem jednak warunki klimatyczne nie sprzyjają poszukiwaniu pokarmu. Wówczas obniżając temperaturę ciała, małe ssaki z rezerwą tłuszczową pod skórą, stosują hibernację, od łac. hiberno – zimować, czyli sztuczne odrętwienie. Chciałbym zaakcentować ,,małe ssaki'', ponieważ te okazałe: borsuki, szopy pracze czy niedźwiedzie nie mogą całkowicie odrętwieć, ponieważ wiosną zginęłyby z wyczerpania; cała energia byłaby zużyta na ,,pobudkę''. Tak więc piosenka ,,Stary niedźwiedź mocno śpi...'' jest wierutną bzdurą. Co więcej drzemiące niedźwiedzice mogą nawet rodzić młode w czasie zimowego!







Zajmijmy się aspektem ssaczego odżywiania. Tradycyjnie wszystkie zwierzęta (nie tylko ssaki) dzielimy na: mięsożerne, roślinożerne i wszystkożerne. Czytelnik znając ten podział będzie pewnie wyliczał, że: zając żywi się marchwią, kot myszami, wydra rybami, niedźwiedź miodem, krowa trawą, szympans bananami i tak dalej. Tymczasem wiele dawnych i nowszych niepowodzeń hodowlanych wynikała właśnie ze zbyt monotonnej diety podmiotu ludzkich zabiegów. Jan Żabiński na kartach ,,Zagadki ewolucjonizmu'' wspominał o jaguarze, który karmiony od młodości rybami nie przyjmował już żadnego innego pokarmu. Wszystkim znany jest urozmaicony jadłospis świniowatych. Spokrewniony z nimi hipopotam, choć nie atakuje w celach konsumpcyjnych innych zwierząt, dostarcza organizmowi także białka zwierzęcego jako efekt uboczny konsumpcji wodnych roślin, na których żyją przecież liczne ślimaki, pijawki, wodne owady itd. Podobnie jest z krową uważaną za zdeklarowanego roślinożercę. Renifer nie żyje samym porostem chrobotkiem reniferowym, ale także każdym innym dostępnym pokarmem roślinnym, rybami, jajami, lemingami, a nawet ludzkim i psim moczem! Po porodzie samice tego gatunku ogryzają opadłe poroża, które jako jedyne z jeleniowatych noszą na równi z samcami. Osoby obcujące z kotami mogą zaobserwować dziwne zjawisko kiedy kot napycha się trawy, aby zaraz zwymiotować. Celem tego zachowania jest bezpieczne usunięcie twardych i ostrych części spożytych ofiar z żołądka. Króliki wydalają pierwszą partię kału miękką, aby później spożyć ją i wydalić w konsystencji twardej. Do nielicznych ssaków – monofagów zaliczamy torbacze koale, pałanki wędrowne i lotopałanki Peteriodes volans. Jak większość ssaków człowiek też ma urozmaicony jadłospis. Warto o tym pamiętać, aby nie żywić się samymi hamburgerami i cukierkami. A na zakończenie mowy o ssaczym pożywieniu, chciałbym zwrócić uwagę jak wspólny pokarm czyni autonomiczne względem siebie grupy ssaków podobnymi. Kolczatka (stekowiec), mrówkojad wielki i tamandua (szczerbaki), łuskowce i mrównik mają ostre pazury do rozdrapywania ścian termitier lub mrowisk, bardziej lub mniej wydłużone pyski i mieszczące się w nich robakowate języki, pokryte lepką substancją i pełniące rolę wędek wewnątrz owadzich spiżarni. Termitami żywi się też protel, będący hieną ,,skazaną'' na takie pożywienie z powodu słabych zębów. W Australii niszę ekologiczną mrówkojadów zajął numbat zwany ,,mrówożerem''.
Sposób rozmnażania dzieli ssaki na trzy podgromady: stekowce, torbacze i łożyskowce.







Najprymitywniejszym systemem rozrodu odznacza się grupa pierwsza. W XVIII wieku Jean Baptiste Lamarc proponował nawet wydzielić dla nich autonomiczną gromadę; pośrednią między gadami a ssakami. ,,Ma się wrażenie, że to zwierzę jest sfałszowane'' – mówił na temat dziobaka George Bernard Shaw. Kiedy w 1797 r. przysłano uczonym od anonimowego farmera zakonserwowane szczątki tego stekowca podejrzewano, że to mistyfikacja. Proszę sobie wyobrazić jakie było zdziwienie, gdy okazało się, że te ssaki są jajorodne! Naprawdę. Z kloaki (steku, stąd nazwa podgromady) wydobywają się zazwyczaj dwa jaja pokryte skórzaną osłoną wymiarów mniej więcej ziarna grochu. Jaja te stopniowo puchną, aż w kulminacyjnym momencie wychodzą z nich młode, nagie dziobaki szukające matczynego mleka. Podobnie przebiega rozwój innego stekowca – kolczatki. Jaja dojrzewają w tzw. ,,wylęgarce'' – fałdzie skórnym przypominającym torby torbaczy, z którego młode są wyrzucane przez matkę z chwilą stwardnienia kolców.








W podręcznikach zoologii torbacze figurują przed łożyskowcami jako grupa o bardziej prymitywnym systemie rozrodu, aczkolwiek obydwie podgromady wyewoluowały z tego samego pnia drzewa genealogicznego i konkurowały ze sobą. Przewagę uzyskały łożyskowce, spychając torbacze do Australii. W obydwu Amerykach ich reprezentantami są oposy i zbójniki. Co sprawiło, że torbacze zostały ,,ochrzczone'' taką a nie inną nazwą? Torba, owe ,,marsulipium'' utrwalone również w nazwie łacińskiej jest fałdem skórnym o zadaniach związanych z ochroną młodych, analogicznie jak u kolczatek. Pierwsze zetknięcie się Europejczyków z torbaczami nastąpiło w XVI wieku kiedy żeglarz Pinzon służący pod rozkazami Kolumba przywiózł do Hiszpanii oposa z Nowego Świata. Niniejsze odkrycie wywołało prawdziwy szok. Nawet patronujący amerykańskim wyprawom Ferdynand i Izabela wkładali palce do torby w celu sprawdzenia czy faktycznie są tam młode! Powyżej pisałem, że torba ma znaczenie rozrodcze, a więc Czytelnik pomyśli, że jest ona atrybutem samic. I słusznie, ale przecież od reguł istnieją wyjątki. Południowoamerykański wodny torbacz japok, spokrewniony z oposami, posiada wodoszczelną torbę, która u samców pełni rolę futerału na genitalia. Zresztą torba torbie nierówna. Są i ,,wory'' kangurów i koali otwierane ku górze jak i torby wombatów i diabłów tasmańskich otwierane z tyłu. Natomiast numbat ma ją w tak znacznym stopniu zredukowaną, że bardziej przypomina jakieś rozdarcie skóry i raczej nie daje ochrony potomstwu. A jak odbywa się rozród? Młode torbacze rodzą się na wczesnym stadium rozwoju, nagie i niedorozwinięte, wręcz absurdalnie małych rozmiarów (kangurek wymiarów fasoli, opos – pszczoły). Mimo tego przy porodzie sprawiają matce niemniej bólu co noworodki łożyskowców. Dalszy rozwój kontynuują w torbie, pełznąc do niej po pasie futra zwilżonego śliną matki. Jeśli przeżyją, pobierają mleko z sutek, które powiększają swoją objętość w pyszczku noworodka. Małe koale w torbie matki pobierają nie tylko mleko... Czyżby zjadały już pokarm stały? - może się Czytelnik zapytać. Można tak to określić, ale nie są to liście eukaliptusa. Choć dla człowieka może brzmieć to obrzydliwie, koale spożywają kał matki zawierający bakterie potrzebne do późniejszego trawienia mało pożywnego jadła tych zwierząt. Jeszcze jakiś czas po opuszczeniu torby młode są pod opieką matki. Z tego okresu pochodzi sławny rysunek Marii Sybilli Merien przedstawiający mit wytrzymałości ogona oposa.








Jednak największy sukces ewolucyjny odniosły łożyskowce. Ich płody mają największe szanse przeżycia, ponieważ pozostają bezpośrednio w ciele matki. Są tam otoczone błonami płodowymi, utrwalonym w nazwie łożyskiem zapewniającym kontakt ze światem i pępowiną przez którą odbywa się odżywianie. Po osiągnięciu stosownych wymiarów, w czasie porodu opuszczają organizm matki. W czasie tego bolesnego wydarzenia, aby nie zwabić drapieżników rodzące samice milczą. Rodzące wielorybice z bólu wyskakują wysoko z wody, ale już słonice morskie mogą sobie pozwolić na luksusu hałasowania. Drugim trikiem zmierzającym ku ochronie potomstwa jest zjadanie wydalonego jako popłód łożyska przez samicę, co służy również uzupełnieniu soli mineralnych utraconych przez organizm w czasie ciąży. Dość ciekawe znaczenie ma łożysko u gnu. Te antylopy mogą po porodzie przetrzymywać łożysko w organizmie, aby w celu odwrócenia uwagi drapieżników wydalić je w czasie ucieczki. Ewolucyjnym przystosowaniem waleni do życia w wodzie jest poród odbywany ogonem do przodu, aby noworodek nie utopił się w razie jego przedłużenia. Po porodzie młode łożyskowce tak jak wszystkie ssaki piją mleko; substancję produkowaną przez gruczoły mleczne, najlepiej rozwinięte właśnie u łożyskowców. Właśnie z powodu ich ssania przez młode, ssaki są ssakami! U większości przedstawicieli tych zwierząt, sutki, bo o nich mowa są usytuowane na brzuchu. Wyjątkiem są syreny, słonie i naczelne. U tych pierwszych, stojących ogonem w wodzie i karmiących młode, z oddali mogły komuś przypominać karmiące kobiety, co według Herberta Wendta ,,nawet najtwardszym żeglarzom helleńskim nasuwało odpowiednie skojarzenia''. Co ciekawsze młode ssaki w zależności od stopnia rozwoju dzielimy na gniazdowniki i zagniazdowniki podobnie jak pisklęta ptaków. Człowiek należy do ,,tych słabszych'', a aspekt rozmnażania stał się obiektem zainteresowania wszystkich kultur, dyskretnie przypominając Homo sapiens o tym ile łączy nas z naszą zwierzęcą przeszłością.
Przejdźmy teraz do zagadnienia znaczenia przyrodniczo – gospodarczego ssaków. W gospodarce człowieka stosunkowo niewielką rolę odgrywają stekowce. Dziobak był sporadycznie odławiany dla futra. Kontrowersje dotyczą mięsa kolczatek. Według aborygeńskich przesądów spożywanie go grozi siwizną. Prawdopodobnie jest to wymysł starszyzny, aby kolczatki zachować dla siebie.








Po przybyciu do Australii europejskich osadników rozpoczęła się wielka rzeź torbaczy, uzasadniana konkurencją pokarmową dla owiec i bydła, szkodami gospodarczymi itd. W mit szkodliwości torbaczy uwierzył i przyczynił się do jego utrzymania znawca i obrońca australijskich ptaków John Gould. Rozpatrzmy w tym miejscu rolę torbaczy bez uprzedzeń. Koale, bezbronni i flegmatyczni przedstawiciele pałankowatych byli łatwym celem dla aborygeńskich jak i europejskich łowców. Rdzenni mieszkańcy Australii odławiali koale dla mięsa, ale nie byli władni ich wytępić, ponieważ czcili je jako swoich potomków! Dopiero później rozpoczęła się rzeź tych torbaczy, które dające się po prostu zdejmować z drzew były masowo przerabiane na futra. Cenionego materiału kuśnierskiego dostarczały: pałanki wędrowne i pałanki kuzu; te ostatnie w 1900 r. sprowadzone na Nową Zelandię gdzie wyrządzają straty w roślinności. Na Nowej Gwinei kuskusy bywają traktowane jak zwierzęta domowe. Natomiast inny przedstawiciel pałankowatych, ostronóg miodowy jest ważnym zapylaczem rośliny Banxia johnsonii. Torbacze mięsożerne i owadożerne w zależności od wymiarów ciała pełnią rolę ssaków drapieżnych i owadożernych w innych częściach świata. Jamraje prowadzące synantropijny tryb życia bywają tępione przez właścicieli trawników z powodu lejkowatych dziur jakie wygrzebują pyskiem i przednimi łapami poszukując szkodliwych przecież dla roślin, pędraków. Cenione jest też ich mięso. Wombaty jako zdobycz łowiecka niewiele są cenione. Ich skóry nie mają większej wartości kuśnierskiej, jeśli zaś omawia się sprawę ich mięsa, jedni autorzy (np. Bernhard Grzimek) uważają je za smaczne, inni (np. Jan Żabiński) twierdzą, że jest jadane tylko przez mniejszość chińską. W Australii dla mięsa tępione są także kangury; jadane przez ludzi jak i przerabiane na karmę dla psów i kotów. Z ich skór produkowane były obuwie sportowe przeciw czemu protestowała organizacja ekologiczna Greenpeace. Choć znienawidzonym w Ameryce Północnej oposom zdarza się co prawda wyrządzać szkody w kurnikach, to wina ludzi, że niedbale je zabezpieczają. Poza tym oposy są wykorzystywane w laboratoriach i jako zwierzęta futerkowe. Zjadają też szkodzące uprawom owady, myszy, szczury itd.








Omawiając rolę owadożernych trzeba podkreślić ich wkład w ochronie biologicznej rolnictwa (ryjówki, krety, jeże) przed owadami oraz larwy komarów i chwast rybny eliminowane przez rzęsorki. Krety są pod ochroną prawną poza ogrodami, lotniskami i szkółkami leśnymi. Na czym polega ich podwójne znaczenie? Wśród podziemnych bezkręgowców zjadanych przez krety, znajdują się wyrządzające szkody w ogrodnictwie, pędraki i turkucie podjadki, obok co prawda uważanych za pożyteczne dżdżownic. Mitem jest aby ów zdeklarowany mięsożerca podgryzał korzonki roślin, które są najwyżej podcinane pazurami w czasie kopania tuneli. Jest to tylko ubocznym skutkiem ,,kreciej roboty''. Podobnie jak znienawidzone przez zajmujących się roślinami, kopczyki gleby wyrzucanej w czasie kopania. O jeden z nich zabił się król angielski Wilhelm III Orański, a jego przeciwnicy wznieśli toast za kreta, oczywiście nieświadomego tych wszystkich spraw. Krecie futro o włosie układającym się w zależności od kierunku podziemnej lokomocji, było cenionym materiałem kuśnierskim na przestrzeni wieków, choć strach pomyśleć ile kretów zabijano dla bodaj jednego okrycia! Jeśli ma Czytelnik na myśli problem natury etycznej w związku z ochroną ogrodu przed kretami, dobrym sposobem na ich wypłoszenie jest nalanie nafty lub włożenie głowy śledzia do podziemnych korytarzy. Analogicznie przedstawia się sprawa z jeżem, dawniej będącym pod ochroną poza terenami zamkniętych bażanciarni. Dawniej jeż był posądzany o wypijanie mleka krowom. Nietoperze w większości mają pozytywny wpływ na gospodarkę człowieka. Z gatunków europejskich wszystkie eliminują owady niszczące uprawy; warto podkreślić, że robią to w nocy kiedy śpi większość ptaków. W tropikach duże mięsożerne nietoperze odgrywają analogiczną rolę wśród małych kręgowców. Z nietoperzy pobierających białko zwierzęce, szkodliwe są południowoamerykańskie wampiry mogące przenosić wściekliznę. Wśród nietoperzy egzystują również duże gatunki roślinożerne. Wyrządzają szkody w uprawach owoców i z tego powodu w USA obowiązuje zakaz ich przetrzymywania lub hodowli z obawy zaaklimatyzowania się ich w południowych stanach tego kraju. Wisząc na drzewach i konsumując ich owoce, wielkie nietoperze dostarczają przy okazji nawozu jakim jest ich kał. Oprócz tego należące do tych gigantów rudawki zapylają kwiaty baobabów, a w Azji Południowo – Wschodniej są odławiane dla mięsa przypominającego podobno w smaku kurczaka. Nie praktykuje się tego tylko w Indiach gdzie owe rudawki i kalongi są czczone. W Polsce wszystkie nietoperze są pod ochroną i bardzo dobrze. Gospodarcze wykorzystanie lotokotów ogranicza się do celów futrzarskich. Znaczenie przyrodniczo – gospodarcze gryzoni jest równie różnorodne co ich gatunki. Stanowią one popularny pokarm zwierząt drapieżnych, a czasem nawet ludzi. W Azji Południowo – Wschodniej jadane są szczury smażone w oleju kokosowym. Podobno w smaku przypominają króliki, aczkolwiek żeglarze Magellana nie jedli ich z własnej, nieprzymuszonej woli. W Ameryce Południowej obiektem odłowów do celów kulinarnych są liczne marowate; właśnie w tym celu Inkowie hodowali należące do nich świnki morskie. Ich potomkowie do dzisiaj wykorzystują je w ten sposób. Jednak w innych częściach globu świnki morskie pełnią funkcje zwierząt domowych, laboratoryjnych i karmowych, podobnie jak myszy, szczury, chomiki, koszatniczki itd. Jadano również bobry. Cenione są futra: szynszyli, nutrii i bobrów. Warto również wiedzieć, że organizm szczurów budzi zainteresowanie ze względu na umiejętność rejestrowania promieniowania jądrowego. Negatywna rola gryzoni polega na niszczeniu upraw i sprzętów, oraz małych, endemicznych gatunków zwierząt (przez szczury zawleczone w egzotyczne rejony świata), oraz na przenoszeniu chorób przez ich pasożyty. Z zajęczaków, przez człowieka udomowione są króliki jako zwierzęta rzeźne, futerkowe, domowe, laboratoryjne i karmowe. Dzicy przedstawiciele tego gatunku zostali sprowadzeni do Australii gdzie wyrządzają szkody w ekosystemie. Człowiek również tego pożałował. Zające są zwierzyną łowną i pokarmem wielu leśnych drapieżników. Wyrządzają czasem szkody w sadach zimą. Wówczas najlepszym, bo najbardziej humanitarnym rozwiązaniem dla obydwu stron jest zabezpieczyć drzewka i czym innym dokarmiać zające. Ssaki morskie należące do trzech rzędów, były od dawna bezlitośnie eksploatowane przez człowieka. Co do prób domestykacji, można je było przeprowadzić u krów morskich, ale szansę zmarnowano. Są one odławiane dla mięsa, kości, tranu, fiszbin (walenie), a foki i uchatki dla futer, co prowadzone w barbarzyński i niekontrolowany sposób przerzedziło znacznie ich populację. Ssaki drapieżne odgrywają ważną rolę w ekosystemie polując na stare i chore zwierzęta. Bywają również hodowane przez ludzi jako zwierzęta domowe (psy i koty), futerkowe (gronostaje, norki, kuny, sobole, fretki), wykorzystywane w łowiectwie (gepardy) i wiele innych. Fama o szkodliwości tych zwierząt jest mocno naciągana. Ich szkodliwość ogranicza się do: sporadycznych ataków na ludzi, szkód w hodowli i roznoszenia chorób (np. wścieklizna u lisów). Odwiedzając zagrodę trudno nie natknąć się na liczne ssaki kopytne. Są one hodowane jako zwierzęta rzeźne (świnie, krowy), mleczne (krowy), dostarczające materiałów do wyrobu ubrań (owce, wielbłądy, kozy), lub siły pociągowej (wielbłądy, lamy, renifery i jaki). Słonie są wykorzystywane jako siła robocza do karczowania lasów. Miały również znaczenie militarne, oraz były tępione dla swoich ciosów. Na zakończenie omawiania, skrótowego zarysu znaczenia przyrodniczo – gospodarczego ssaków, chciałbym zaakcentować rolę małp wykorzystywanych masowo w rozlicznych eksperymentach i drogo płacących za swe pokrewieństwo z człowiekiem. ,,Jeśli ludzkość kiedykolwiek doceni cierpienia zwierząt w służbie człowieka, to na pewno zbuduje małpom wspaniały obelisk'' – można przeczytać we wstępie do książki ,,Tajemnice zwierząt. Małpy. Od karzełka do olbrzyma''.



*








Człowiek również jest ssakiem. Wyewoluował na terenie Afryki i z tego kierunku rozprzestrzenił się na całym świecie. Z pozoru ów nowy gatunek był skazany na wymarcie, ale pod czaszką miał i nadal posiada broń potężniejszą od kłów, pazurów czy rogów. Mam na myśli ludzki mózg, najbardziej rozwinięty w świecie istot żywych. Pierwszym odkryciem i zarazem wynalazkiem ludzkości było okiełznanie ognia dokonane już przez pitekantropa. Wtedy to ludzie wydźwignęli się na wyższy szczebel i stopniowo stali się gatunkiem dominującym w ówczesnych ekosystemach. Wyruszając z tanzańskiego wąwozu Oldoway, gdzie znajdują się nasze najstarsze szczątki, człowiek zasiedlił całą Afrykę, resztę Starego Świata, obydwie Ameryki, Australię i Oceanię. Z czasem nauczył się kanonów rolnictwa i hodowli zwierząt. Już w konkurencji z nie będącymi jeszcze ludźmi, australopitekami, wyginęły afrykańskie populacje hieny jaskiniowej. Kontakt z człowiekiem okazał się siłą sprawczą wymarcia wielu ówczesnych gigantycznych ssaków (i nie tylko ich) jak: mamuty, nosorożce włochate, tygrysy szablozębne na terenie Eurazji. Z analogiczną sytuacją mamy do czynienia w Ameryce Północnej (mamuty, mastodonty, tygrysy szablozębne, kamelopsy, bobry olbrzymie i bizony olbrzymie) i w Australii (prokoptodon, diprodon, palerochestes, lew workowaty itd.). W tym miejscu może się zapewne coś Czytelnikowi nie zgadzać. Wyobrażam sobie pytanie jak Indianie, uważani za wzór mądrej i umiarkowanej eksploatacji przyrody, mogli wybić jakiekolwiek zwierzę? Spróbujmy rozumnie i bezstronnie to wytłumaczyć. Kiedy jakikolwiek lud pierwotny kolonizuje dany obszar, w okresie tzw. ,,blitzkriegu'' (w pierwszym kontakcie porównanym tu do wojny błyskawicznej) ginie bliżej nie określona liczba gatunków, które nie przeżyły w starciu z polującym człowiekiem. Jednak ten ostatni ze względu na prymitywne warunki techniczne, po pewnym czasie musi się przystosować i ,,żyć w zgodzie z przyrodą'', aby uniknąć zagłady poprzez destrukcję swego środowiska. Ludzie najczęściej spełniają ten wymóg i wszystko jest dobrze, dopóki zza oceanu nie przybędzie następna grupa tegoż gatunku, nie wytnie w pień tej pierwszej i znów nie ,,nabroi'' w ekosystemie.







Jak przebiegały elementy zagrożenia i ochrony ssaków już w historycznym przedziale czasowym? Najstarszą formą ochrony ich i innych zwierząt był kult, wyznawany szeroko min. w Egipcie. Czytelnik zapewne może się zapytać o to w jakim stopniu był on świadomą ochroną zwierząt? Jest to kwestią sporną, możliwe, że element obserwacji przyrodniczej i widzenia w zwierzętach niezwykłości przeplatały się ze sobą.
Zastawmy więc Egipt, na którego terenie w starożytności nie został wytępiony żaden gatunek zwierzęcia i przejdźmy do starożytnych Greków – zasadniczo obojętnych na piękno swej przyrody (co nie zmienia faktu uznania przez nich natury za wzorzec dla artystów). Wśród ssaków wielką estymą cieszyły się delfiny, poświęcone Posejdonowi. Ówcześni autorzy greccy (Arystoteles) i rzymscy (Pliniusz Starszy) sławili je za pomoc w połowach rybackich i zwyczaj ratowania tonących, potwierdzony również w XX wieku. 6 Są one powszechnie lubiane. Budzą zainteresowanie świata nauki. Jednocześnie są też masowo mordowane u wybrzeży Japonii, duszą się w sieciach rybackich razem z tuńczykami, oraz próbuje się je wykorzystywać do celów militarnych. 7










Jeszcze gorzej w interakcji z człowiekiem mają największe walenie, wieloryby. Nadmorskie ludy pierwotne nawet jeśli odławiały jakieś walenie, to ze względu na prymitywizm techniczny, nie mogli ich tępić. Wielorybnictwo jako takie zapoczątkowali średniowieczni Baskowie, którzy odławiali wale biskajskie. Z powodu tych odłowów, ich areał ograniczył się do zachodniego Atlantyku. Parali się tym również Wikingowie. ,,Złoty wiek'' wielorybnictwa przypada na stulecia XVIII i XIX. Ów proceder jest jeszcze obecnie kontynuowany przez Japonię i Norwegię; niezależnie czy w celach naukowych czy nie, przynosi szkodę tym zwierzętom.







Bezlitośnie eksploatowane są też inne ssaki morskie jak płetwonogie dla cennych produktów uzyskiwanych z ich ciał, zaś syreny ze względu na inny słuch niż człowiek giną również w zderzeniach z motorówkami. Nie możemy też przemilczeć zagrażających im zanieczyszczeń akwenów, które są ich siedliskiem np. u fok z Bałtyku doprowadziło to do serii zaburzeń genetycznych. Toksyczne chemikalia prowadzą do skażenia pokarmu i tym samym do gehenny ssaków go pobierających. Z tych przyczyn wymierają owadożerne nietoperze i ryjówki. Nie muszę chyba mówić jak wielkim złem dla ssaków jest niszczenie ich siedlisk.
Wracając do czynnych form zagrożenia ssaków z winy człowieka, są nimi też rodzaje rzezi, niegodnych zwać się polowaniami z:







- żądzy mordu i snobizmu jak w przypadku tygrysów i niedźwiedzi polarnych odławianych dla skór, oraz kwagg, które uległy europejskiej żądzy niszczenia,







- wpływu zabobonu jak w przypadku oryksów arabskich, których ostatnie stado zostało uratowane przed kulami nowobogackich przez ekspedycję majora Iana Grimwooda i rozmnożone na terenie Phoenix w Arizonie (USA) i bardziej znany przypadek nosorożców zabijanych dla rogów,








- przyczyn szowinistycznych jak w przypadku bizonów, których XIX – wieczne rzezie miały haniebny cel zagłodzenia Indian, czy milu w czasie powstania bokserów w Chinach, mordowane i zjadane przez żołnierzy państwa tłumiących powstanie,







- oraz najbardziej oklepany przypadek zabijania ssaków jako rzekomych szkodników; jak tarpany tępione przez Kozaków za uwodzenie klaczy koni domowych, mordowane w Kanadzie i w PRL – u wilki, wydry, na które wydali wyrok urzędnicy Lasów Bawarskich, oraz wilki workowate w XIX i na początku XX wieku ustawowo tępione przez rząd australijski.
Czytelnik mógłby zapytać czy niniejsze, będące tylko kroplą w morzu przypadki są jedynymi elementami interakcji człowieka z dzikimi ssakami? Na szczęście w niektórych przypadkach co szlachetniejsze jednostki przypominają, że Homo sapiens jest rozumny nie tylko z nazwy.







Z XVIII wieku pochodzi anonimowy list adresowany do rządu carskiego w sprawie planów ochrony krowy morskiej, który niestety był głosem wołającym na pustyni.







W okresie międzywojennym hodowcy polscy i niemieccy pokładając nadzieję w genetyce próbowali odtworzyć wytępione gatunki tura i tarpana, ale doszło tylko do wyhodowania nowych ras już istniejącego inwentarza. Były to koniki polskie i niemieckie bydło podobne do turów, którego liczni przedstawiciele zginęli w czasie bombardowania Berlina.







Powiodły się natomiast próby reintrodukcji żubrów i milu. Pierwszy sukces jest zasługą Polaków. Zaczęło się kiedy Jan Sztolcman poruszył europejską opinię publiczną wykładem o wymieraniu tego gatunku. 8 W 1919 r. ostatni dziki żubr został zabity przez kłusownika. Losy gatunku Bison bonansus zdawały się być przesądzone. Wówczas to podjęto się hodowli żubrów, zakupiwszy dodatkowe osobniki ze szwedzkich ogrodów zoologicznych. W tym chlubnym dziele nastąpiła przerwa wywołana II wojną światową, a po jej zakończeniu kontynuowano je dalej. W ochronie żubrów zasłużył się min. Jan Żabiński udzielając im azylu w warszawskim zoo. Aktualnie stan polskich żubrów z ,,metropolią'' w Białowieży polepszył się do tego stopnia, że planuje się wpisać je na listę zwierząt łownych, wierząc, że następne pokolenia myśliwych będą mądrzejsze od swych przodków, aczkolwiek są zastrzeżenia odnośnie wymiany materiału genetycznego.








Milu przywieziony z Chin szybko zyskał wielką popularność w Europie. Ów egzotyczny jeleń był po prostu rozchwytywany przez ogrody zoologiczne, podczas gdy na terenie swego pierwotnego areału wyginął. Nikt nie troszczył się o rozmnażanie cennych i ginących zwierząt. Każda placówka chciała mieć choć jednego osobnika. W takich warunkach rozpoczął działalność reintrodukcyjną lord Bedforfd. Zakupiwszy uprzednio odpowiednio duże pogłowie, rozpoczął ich hodowlę w swych posiadłościach w Wielkiej Brytanii. Tymczasem w Europie rozeszła się wiadomość na temat ich rzekomego wymarcia. Rychło przez arenę dziejów przetoczyła się I wojna światowa, kiedy to lord Bedford był nagabywany do udostępnienia pastwisk milu bydłu. Wkrótce też umarł, ale chlubne dzieło ojca podjął jego syn. Po zakończeniu się wojny zaprezentował zdumionym naukowcom ową jedną z najpiękniejszych kart w historii wzajemnych interakcji ludzko – zwierzęcych – ocalałe stado jeleni milu.
Kończąc lekturę tego może i długiego artykułu poświęconego ssakom, niech Czytelnik wybaczy autorowi pominięcie wielu ciekawych wątków, faktów, gatunków, ponieważ jest to temat jak rzeka. Można go niemal bez końca omawiać, ale nie da się wszystkiej wiedzy przelać na papier. Tak więc na zakończenie zobaczmy jakie ssaki znajdują się w Polskiej Czerwonej Księdze: ryjówka białowieska, rzęsorek mniejszy, borowiaczek, nocek orzęsiony, nocek Bachsteina, nocek Nattetera, mroczek pozłocisty, mroczek posrebrzany, podkowiec mały, świstak, suseł perełkowany, suseł moręgowany, popielica, koszatka, żołędnica, bóbr europejski, zając bielak, foka szara, morświn, żbik, ryś, wilk, tchórz stepowy, norka europejska, wydra, niedźwiedź brunatny, kozica, tur, żubr i tarpan.








1 W 1997 r. widziałem tę największą antylopę świata w zoo safari w Świerkocinie.
2 Dla ścisłości: Konrad Gesner żył w XVI wieku, kiedy to jeszcze nie znano promieni Rentgena.







3 Mam na myśli bajkę o Leszku i Mieszku.
4 O chimisecie, który jest dla Kenii tym czym yeti dla Himalajów, dowiedziałem się po raz pierwszy z książki Andrzeja Trepki ,,Opowieści o zwierzętach''. Obecnie podchodzę do spraw kryptozoologii z dużo większą dozą sceptycyzmu niż kiedy pisałem ów tekst (2000 r.).







5 Ów zbudowany z trupich paznokci okręt nazywał się Naglfar. Był pierwowzorem statku ,,Mani – Pedi'', o którym pisałem w zbiorze opowiadań ,,Dom'' (opowiadanie ,,Ragnarök'' dostępne na tym blogu)/.







6 W mitologii greckiej człowiekiem uratowanym przez delfiny był pieśniarz Arion wyrzucony ze statku, którym płynął.







7 O militarnym zastosowaniu delfinów pisał Jarosław Grzędowicz w najnowszej powieści ,,Hel 3''.







8 Jan Szyszko usprawiedliwia swoje myśliwskie zajęcia porównując się do Jana Sztolcmana, który też był myśliwym i założycielem ,,Łowca polskiego''. Moim zdaniem ma tyle racji co Peter Singer porównujący się do Kopernika ;).