czwartek, 19 marca 2015

,,Bóg nie umarł''

Tę recenzję dedykuję swojej Mamie – T. K.

,Do każdego więc, który się przyzna do Mnie przed ludźmi, przyznam się i Ja przed Moim Ojcem, który jest w niebie. Lecz kto się Mnie zaprze przed ludźmi, tego zaprę się i Ja przed Moim Ojcem, który jest w niebie'' – Mt 10, 32 – 33



W marcu 2015 r. w szczecińskim kinie ,,Pionier'' (jest to najstarsze kino na świecie działające od 1907 r.) obejrzałem amerykański film ,,Bóg nie umarł'' (po starokrasnemu: ,,Godus ein kiroviyen'', po runwirsku: ,,Bog ne ščeznał''). Akcja filmu rozgrywa się współcześnie (początek XXI wieku) w USA (niektóre sceny mają miejsce również w Chinach). Głównym bohaterem jest wierzący student – Josh Wheaton. Wykłady z filozofii miał z prof. Radissonem – wojującym ateistą (w tej roli Kevin Sorbo, znany w latach 90 – tych z ról Herkulesa i Kulla). Josh, poważnie traktujący swą wiarę, jako jedyny student odmówił prof. Radissonowi podpisania deklaracji z cytatem z Nietschego: ,,Bóg umarł''. Na żądanie profesora podjął się trudnego zadania filozoficznej apologii swej wiary, mimo że kosztowało go to utratę dziewczyny. Ostatecznie, przygotowany tak duchowo jak i intelektualnie wygrał dysputę, nawracając swoich kolegów i koleżanki z roku (min. studenta z komunistycznych Chin). Jego antagonista, prof. Jeffrey Radisson (taki ichni Hartman) stracił wiarę w dzieciństwie po śmierci matki. Pod koniec filmu ginie w wypadku samochodowym i niczym Dobry Łotr nawraca się przed samą śmiercią. Pomógł mu w tym odkryty po latach fakt, że jego matka mimo ciężkiej choroby do końca zachowała wiarę. Ciekawie zarysowane są też postaci poboczne jak: muzułmanka Aisza, którą ojciec wygnał z domu za słuchanie z kasety ,,Biblii'', czy lewicowa blogerka Amy, która dowiaduje się, że ma raka i porzucona przez kochanka, nawraca się w trakcie wywiadu z chrześcijańskim zespołem muzycznym ,,The Newsboys''. Film oceniam jako bardzo dobry, mądry, dający do myślenia, pokazujący przy okazji wagę swobody wyznania naruszanej przez poprawność polityczną. Jest to film dobry na Wielki Post i nie tylko.