sobota, 27 lutego 2021

Oniricon cz. 690

 Śniło mi się, że:





- idąc wieczorem ulicą Szczecina spotkałem boginię Artemidę Efeską, która obnażyła się przede mną pokazując mi swoje wszystkie sto piersi,






- wieczorem spotkałem na mieście mówiącego, czarnego dromadera, który z woli Allaha kładł się przed domami Turków, którzy wówczas umierali, on zaś zabierał ich dusze siedzące na jego garbie w zaświaty, protestowałem kiedy zwierzę przybyło zabrać ze sobą mieszkającego w Szczecinie sprzedawcę kebabów,






- Jena ov Blackeyova umarła i było mi przykro z tego powodu,






- piękna dziewica o blond włosach przeznaczona do złożenia w ofierze bożkom malowała sobie paznokcie na różowo, aby ładnie wyglądać w chwili śmierci,






- odwiedziłem Jacka Piekarę i powiedziałem mu, że egzorcyści ostrzegają przed słuchaniem metalu i graniem w ,,Diablo'',





- Cyceron był ceniony w średniowieczu za napisanie tekstu biorącego w obronę pierwszych chrześcijan,






- Jena ov Blackeyova nie miała szczęścia do mężczyzn, bałem się, że zostanie lesbijką, na szczęście moje obawy okazały się płonne,






- w wierzeniach słowiańskich na Księżycu mieszkała Zajęczanka Unut - kobieta z głową zająca bielaka zajmująca się alchemią, którą Egipcjanie czcili jako boginię,






- byłem Mona Lisą i mieszkałem w szpitalu psychiatrycznym, odziany w bikini i rozpiętą kurtkę rozmawiałem w przyszpitalnym Parku Żeromskiego z odwiedzającymi mnie Voytakusem i Okieną ov Viernitis,






- zdesperowane indyjskie wikłacze baja zrzucały ludziom swoje gniazda na głowy,






- pytałem Babcię czy pamięta z lat swej młodości Pata i Patachona, lecz nie pamiętała,






- czytałem katolickie czasopismo ,,Turba Misericordis'' i zraziłem się tym, że tyle pisali w nim o sprawiedliwości pomijając miłosierdzie,






- koreański zając szarak chodzący na tylnych łapach, nosił krótkie białe kimono i miał wygoloną głowę,






- w czasie I wojny światowej sam jeden kierowałem przez pustynię  działem na dwóch kołach mającym bardzo cienką lufę, działo było załadowane jakimś czarnym olejem, którym wybrudziłem sobie całą rękę, spotkana na pustyni blondynka powiedziała, że rękę trzeba będzie amputować, na szczęście zdołałem umyć ją wodą z mydłem,






- z książki Terry'ego Deary'ego o I wojnie światowej dowiedziałem się o otyłym żołnierzu rasy białej służącym w armii chińskiej, z którego głowy sterczały końcówki kabli, oraz o Łukaszu Lodożyckim - polskim pilocie w służbie rosyjskiej, który odbył lot na Biegunem Północnym i pustynią,






- przed przeprowadzką byłem świadkiem wielkiego rodzinnego zjazdu, podczas którego mój dorosły kuzyn Daruć ov Küjvis zabrał wykonany przeze mnie rysunek na balkon i zrobił z niego samolot, który puścił, byłem zły na niego, bo chciałem, aby moje rysunki zachowały się dla potomności, potem w salonie półnaga kuzynka usiłowała mnie uwieść, uznałem spotkanie za nudne, bo nie było wspólnej gry w chińczyka,














- nad brzegiem jeziora Rusałka w Parku Kasprowicza w Szczecinie siedziały urodziwe młode kobiety w mokrych, białych giezłach, które wabiły do siebie mężczyzn udając rusałki,






- narysowałem boginię Mokoszę, którą identyfikowałem z Maryją, a która miała na rysunku zbyt krótkie ręce,






- czytałem tekst Andrzeja Trepki o gorylach poprzedzony wstępem o życiu w starożytnej Kartaginie. 

Zaginiony władca Inków

 






 

,, [...] Do specyficznych uwarunkowań tamtejszych ruchów należała bardzo żywa pamięć Inków i ich panowania, przybierającego postać mitycznego Złotego Wieku. Powszechne wierzenie dotyczyło postaci tzw. Inkarri, władcy Inków, który wraz ze swym ludem skrył się przed inwazją białych w niedosiężnych górach i tam kontynuuje rozwój cywilizacji w sposób przewyższający Białych. Kiedy nadejdzie czas, Inkarri powróci, by zmiażdżyć militarnie Białych i odrestaurować rajskie władztwo Inków'' - Andrzej Szyjewski ,,Etnologia religii''


 




Do legendy tej mógł nawiązać Alfred Szklarski, który w powieści ,,Tomek u źródeł Amazonki'' przedstawił odciętą od świata cywilizację andyjskich Indian Kampów żyjących na wzór dawnych Inków. 

Mit o pejotlu





 ,,Zgodnie z indiańskimi mitami, pejotl został zesłany na ziemię, by pomóc przetrwać pogrążonym w smutku i cierpiącym. Bóg dał pejotl, aby mieli swoją wersję chrześcijaństwa. Traktowany jest zarazem jako lek - panaceum na wszelkie choroby, moc nadprzyrodzona, opiekun, nauczyciel, symbol Boga (i sam Bóg lub Jezus). Dawno temu Bóg zlitował się nad Indianami i aby zaradzić ich niedolom, stworzył pejotl wkładając weń część swej mocy dla ich użytku. Zgodnie z pewnymi legendami kaktusy pejotlowe pojawiły się w miejscu, gdzie spadła krew cierpiącego na krzyżu Chrystusa. W innej wersji Kiowów dwóch braci długo nie wracało do domu. Po długim oczekiwaniu ich siostra poszła na wzgórze, by opłakiwać ich śmierć. 'Wtedy przyszedł do niej duch pejotlu i powiedział: 'Opłakujesz swoich braci, lecz oni jeszcze żyją. Gdy się obudzisz, spójrz, a znajdziesz tam, gdzie leży twoja głowa, to, co ci ich przywróci'. Kiedy kobieta się obudziła, znalazła tam pejotl, wykopała, i zabrała do obozu. Zorganizowano wielką wyprawę na wrogów, która dała (z mocą pejotlu) zwycięstwo, i uwolniono zaginionych braci. 'Odtąd ludzie jedzą pejotl, aby im dawał wizję i wiedzę, a młoda dziewczyna, siostra dwóch braci jest czczona jako Pejotlowa Kobieta. Inna wersja mówi o kobiecie, szukającej syna, której ukazywał się w snach wódz i poprowadził do pejotlu, dzięki któremu odkryła, gdzie jest jej syn. Względnie szukając syna dziewczyna w końcu wyczerpana padła, by umrzeć, a wówczas jej ręka trafiła na pejotl w ziemi. Zjadła go i odzyskała siły. Głos powiedział: 'To Ojciec dał mi to, abym przyniósł na ziemię dla Indian świętą roślinę''' - Andrzej Szyjewski ,,Etnologia religii''




 

Mitologia burchanistów





 ,,Nazwa pochodzi z buriackiego i sojockiego burchan (burkan/ purkan) czyli 'bóg' w odniesieniu do jedynego Boga monoteistycznego (Biały Burchan) oraz Buddy (Burchan - budda). [...] burchaniści rozbili tradycyjną dualistyczną strukturę kosmosu szamańskiego poprzez nadwaloryzację Ulgena na wzór Boga chrześcijańskiego, a szamanów uznali za sługi Erlika. Z dotychczasowych sił duchowych pozostawili Słońce i Księżyc, oraz Ałtaj. [...] Do roku 1910 burchanizm rozprzestrzeniał się na zachodzie Ałtaju, a im dalej na północ, tym bardziej obrastał w mityczne zdarzenia. Północni Ałtajczycy mówili o pojawieniu się na południu Kys - kaan, 'Królowej - Dziewicy', dobrej i miłosiernej. Teleuci włączyli do obrzędów burchanizmu wezwanie swych mitycznych herosów w rodzaju Ojrota, stawiając ich obok słynnych jarłykczi: Szuny, Amursana i innych. [...] powróciły ofiary dla gospodarzy gór (eżynów) jako pośredników [w] w kontaktach z Burchanem. [...]'' - Andrzej Szyjewski ,,Etnologia religii''




 

John Frum






 ,,Najbardziej znanym w literaturze kultem kargistycznym stał się kult Johna Fruma, powstały na Nowych Hebrydach w 1940 roku. Ruch ten przybrał masowy charakter w 1948 r., a występuje do dzisiaj. [...] Na czele ruchu miała stać tajemnicza postać - John Frum, identyfikowany z bogiem góry, przodkiem i herosem Karaperamunem z Tama (Nowe Hebrydy), mimo, że miał postać ciemnoskórego wyspiarza, uważany był za 'brata króla Ameryki Roosvelta'. Niektórzy ze wtajemniczonej starszyzny mieli się z nim komunikować. Powtarzano jego objawienia. Głoszono, że John Frum ukazuje się w tajemnych miejscach górskiej puszczy i prorokuje. Głosić miał, że cały świat ma powrócić do pierwotnego stanu rajskiego bytowania, a wyznawcy Wielkiego Ducha Wybawiciela nie mieli już zaznać chorób ani śmierci. Warunkiem było pozbycie się Europejczyków, zaniechanie obracania 'brudnymi' pieniędzmi i powrót do zakazanych przez misjonarzy rodzimych tradycji, łącznie z poligamią. John Frum przebywa w Ameryce i wszelkie bogactwa USA stoją do jego dyspozycji. Pewnego dnia jednak zjawi się na Tanna na czele potężnej floty, wraz z Amerykanami, dzięki czemu na Vanuatu pojawi się dostawa cargo: dżipy, motocykle, narzędzia ze stali i szkła itp. Wówczas Tanna jako centrum świata stanie się rajem dla ludu wybranego, a jej wulkaniczny stożek zamieni się w żyzną równinę. Samochody, radia, lodówki zostaną rozdane wszystkim wiernym, każdemu według pragnień i potrzeb. Wszyscy 'mężowie sprawiedliwi' otrzymają amerykańskie blondynki, a najlepsi z nich dostaną po dziesięć pięknych, białych kobiet. Umysły krajowców staną się w pełni oświecone, aby mogły poznać i zrozumieć wszystkie sekrety Białych. Wulkany rozsypią się, a na ich miejscu powstaną pola uprawne. Starcy odzyskają młodość, umarli zmartwychwstaną, a żywym będzie przyznana nieśmiertelność. Zostaną zbudowane wielkie miasta z wysokimi domami, jasno oświetlone w nocy. Jednocześnie zostaną przywrócone wszystkie dawne zwyczaje, na czele z piciem kavy. Wszyscy wrogowie Fruma znajdą się w piekle. Za pośrednictwem jego trzech synów - Izaaka, Jakuba i Lastuana - powstanie na wyspie jedna powszechna wspólnota. Wszystkie plemiona połączą się w spokoju i radości. [...]'' - Andrzej Szyjewski ,,Etnologia religii''




 

Papuaski Jezus






 ,,'Według wyznawców jednego z kultów na Nowej Gwinei holenderskiej Europejczycy, wyrywając pierwszą stronę Biblii, ukryli fakt, że Jezus był Papuasem. Dzięki temu postępkowi przywłaszczyli sobie w chrześcijaństwie pozycję uprzywilejowaną, która słusznie należała się Papuasom. Aby naprawić tę niesprawiedliwość, wierni przechrzcili swe wioski na Galileę, Jerycho itd., a jeden z ich przywódców, który zresztą nosił imię Mojżesz, schronił się na medytacje na górze przechrzczonej na Górę Karmel'. [...]'' - Andrzej Szyjewski ,,Etnologia religii'' (przypis 42 do rozdziału XVII ,,Przykłady nowych ruchów religijnych'')




 

Jamajski mit o marihuanie





,,Ganja zawsze była na Jamajce uważana za panaceum, środek na wszystkie dolegliwości. Zgodnie z legendą jest to ziele mądrości wyrosłe na grobie króla Salomona. Jest też kadzidłem przyniesionym Chrystusowi przez Czarnego Króla - Kacpra. Jej stosowanie należało do wiedzy zielarskiej ludowych uzdrawiaczy. Symbolika ganji jest więc dokładnie równoważna  symbolice i roli pejotlu w indiańskim pejotyzmie'' - Andrzej Szyjewski ,,Etnologia religii'' (przypis 37 do rozdziału XVII ,,Przykłady nowych ruchów religijnych'')




 


Żeby było jasne: zawsze byłem, jestem i będę przeciwnikiem narkotyków i dopalaczy i ani przez chwilę nikogo nie namawiam do trucia się tymi świństwami! 

Mitologia rastafarian






 

 ,,Rastafarianizm opierał się na ideologii powrotu do Etiopii (tak brzmi biblijna nazwa Czarnej Afryki - Ps 68,31), która była wówczas jedynym niepodległym państwem Afryki. Pobyt Murzynów na Antylach jest karą za wykroczenia ich przodków. Zgodnie z wierzeniami rastafarian Murzyni są zarazem Etiopczykami i Żydami ze starożytnych 10 plemion  izraelskich, które po przekroczeniu Prawa zostały za karę zesłane do Indii Zachodnich. Woda morska (...) w wierzeniach afrykańskich oddziela świat zmarłych od żywych, dlatego bogowie i czyści ludzie powinni unikać jedzenia soli (jak Żydzi w czasie Paschy). Niewolnicy zaś byli karmieni głównie rybami morskimi i soloną wieprzowiną, by utrzymać ich w stanie grzechu. Czarny Człowiek przez swoje cierpienie odkupił jednak winę i obecnie zbliża się czas powrotu do ojczyzny - Afryki czyli Etiopii. Biali są niegodni, bo czytając Biblię nie wcielają jej idei w życie. Niebo jest wymysłem białego człowieka dla omamienia wiernych. Prawdziwym, realnym niebem jest Etiopia. Cały dzisiejszy świat rządzony przez Białych jest siedliskiem grzechu i nieszczęścia - Babilonem i upadnie, gdy nadejdzie czas odwetu. Wkrótce Czarny Człowiek zemści się, zmuszając Białego do służenia mu, gdy Hajle Selassje przeniesie Murzynów do ich afrykańskiej ojczyzny. [...]. Zgodnie z ich 'dekalogiem':






 

- Hajle Selassje jest żyjącym bogiem;

- Czarny Człowiek jest reinkarnacją starożytnego ludu Izraela, który przez Białego Człowieka został zesłany na Jamajkę;

- Biały Człowiek jest gorszy od Czarnego (względnie: jest wrogiem Czarnego);

- Jamajka jest piekłem Czarnego na ziemi; Etiopia jest Czarnego Niebem (rajem);

- Hajle Selassje planuje i umożliwi wszystkim Afroamerykanom powrót do ich ojczyzny;

- w najbliższej przyszłości Czarny uczyni z Białego swego sługę.






    Cesarz Etiopii Hajle Selassje uznany został za Boga i Mesjasza, tego, który przywróci Czarnym utracony ląd. Od jego przydomka Ras Tafari ('książę z rodu Tafari') Mekonnen pochodzi nazwa ruchu. Ras Tafari jest nazywany Panem Etiopii, Lwem Judy, Naczelnym Generałem Nowego Świata, Czarnym Mesjaszem powracającym na świat i utożsamionym z samym Bogiem Jah. Jest on jedynym żyjącym królem na tronie Dawida, niezwyciężonym władcą, dysponującym bombą atomową (a co najmniej Arką Przymierza). [...] Jezus i Matka Boska także byli czarni. Czarny jest sam Bóg, którego Biblia opisuje jako okrytego żałobą [Jer 8,21] bądź ukrytego w chmurze (mroku lub dymie [Wj 19,18]). Czerń jest więc synonimem świętości. Rastamani przez to, że są czarni, są Synami Bożymi i uczestniczą w biskiej świętości. [...] Bóg Białych jest Szatanem. Rastamani głoszą też, że Biblia Białych jest oszustwem i przeciwstawiają jej Holy Piby, utożsamianą być może z etiopską apokryficzną Kebra Negast, a na pewno z amharskimi tłumaczeniami Biblii. Dowodem zatajenia ważnych prawd są nie występujące, ich zdaniem, w protestanckim kanonie księgi deuterokanoniczne, np. Księgi Machabejskie, które zostały dane Czarnym. [...] Jego [cesarza Etiopii - przyp. T. K.] śmierć w 1975 r. została odebrana jako przejście z ciała ziemskiego do duchowego. Tym samym Mesjasz obecny jest teraz wszędzie tam, gdzie przebywają Czarni, a jego obecność dodaje im otuchy. [...]'' - Andrzej Szyjewski ,,Etnologia religii''