piątek, 10 maja 2019

Azteckie zaświaty







,,Dusze zmarłych szły do tego lub innego nieba w zależności od rodzaju śmierci, jaką zgotował im los. Mniej zależało od życia jakie prowadzili. Mit rozróżniał śmierć w chwale i śmierć mierną. Wszyscy, którzy umierali śmiercią mierną, czyli w sposób naturalny, jak na przykład z powodu zwykłej choroby, szli do Mictlanu, krainy zmarłych, podziemnego świata, rządzonego przez boga podziemi Mictlantecuhtli. Los, który im przypadł w udziale, był okrutny: przez cztery lata wędrowali po zimnych bezdrożach Mictlanu, walcząc z ruchomymi górami, wichurami chłoszczącymi piaskiem i kamieniami, aż w końcu, jeśli mieli szczęście, dochodzili do dziewiątego kręgu podziemi, oddawali bogu przedmioty, jakie im towarzyszyły w podróży, i rozpływali się w nicości. Trzy były światy 







zarezerwowane dla zmarłych w chwale. Tlalocan - raj boga Tlaloca i bogini Chalcichiutlicue, stawał się domem dla ludzi złożonych w ofierze bogom wody, zabitych przez piorun lub topielców. Ich dusze zamieszkiwały cudowną krainę położoną na wzgórzu, gdzie wytryskiwały rzeki, rodziły się wiatry i powstawały chmury przynoszące ziemi upragniony deszcz. Panowało tam wieczne lato a zmarli opływali w najlepsze owoce ziemi. Do innego raju - Xochatlapan - szły dzieci przedwcześnie zmarłe. Indiańskie rysunki przedstawiają go jako drzewo o rozłożystych gałęziach pokrytych owocami, z których wylewa się mleko wpadające wprost do ust zmarłych maleństw. Kolejny raj, zwany Tonatiuh 







Llhuicac - niebo słońca, rządzony był przez boga wojny Huitzilopochtli oraz jego boską towarzyszkę, Cihuacoatl Quilaztli, i rozciągał się na równinie porośniętej wszystkimi rodzajami drzew. Podzielony na dwie części - wschodnią i zachodnią przyjmował wojowników poległych na polu bitwy, którzy przez dziurawe od strzał tarcze mogli patrzeć w twarz boga. Towarzyszyli oni słońcu w jego wędrówce po niebie aż do południa, kiedy zastępowali ich inni wyróżnieni. Były nimi kobiety zmarłe przy pierwszym połogu wędrujące przez błękit południa i zachodu w drogocennych przybraniach z kolorowych piór ptaka quetzala. Zarówno wojowników, jak i nieszczęśliwe kobiety czekała najwspanialsza nagroda: oni zamienali się w motyle i kolibry wysysające nektar z kwiatów, one, podobnie jak ich poprzedniczki  w starożytnym Teotihuacan - w boginie. [...]'' - Witold Jacórzyński, Dariusz Wołowski ,,Porywacze dusz''

Mazatecki mit kosmogoniczny







,,'Kiedyś nie było światła na świecie: ani Słońca, ani Księżyca. Wszystko pokrywała ciemność, chaos i muchy. Ludzie, którzy wtedy żyli, nie znali ognia. Marzli. Jedli surowe mięso i rośliny. Stara kobieta mieszkała z jeleniem. Mówią, że spała z nim także. Pewnego razu poszła myć ziarna kukurydzy. Kiedy odwróciła się na chwilkę, ktoś je ukradł. Wściekła, zaczęła szukać złodzieja. Wetknęła rękę pod duży kamień i tam znalazła dwa jajka. Posadziła na nich kurę. Kiedy pewnego dnia stara wróciła do domu, zobaczyła, że ktoś porozrzucał wszystkie rzeczy. Zdenerwowała się. Gdy znalazła dwoje dzieci, domyśliła się, że wyszły z jajek i zaczęły się bawić. Wściekła postanowiła, że zagra z nimi w pelotę o życie. W tej grze zwycięzca zabija pokonanego. Stara pokonała braci, bo nie potrafili grać. Zjadła słabsze z dzieci. Silniejsze uciekło, zabierając kości brata. Potem ze szkieletu stworzyło go od nowa. Niektórzy mówią, że bliźniakami byli Bóg Ojciec i Jezus Chrystus. Oni przyszli na ziemię, żeby zamienić się w Słońce i Księżyc, bez których nie moglibyśmy żyć. Bliźniacy ruszyli w dalszą podróż. Kiedy już nabrali siły, wrócili do starej. Chcieli grać w pelotę, ale teraz ona się bała. Udawała, że nie ma piłki. Bliźniacy ukradli jądra mężowi starej - jeleniowi. Wymienili je na pelotę. W drugiej grze stara przegrała. Bliźniacy zabili jelenia, który był ich ojcem. Kazali starej, która była ich matką, pożreć jego kości. Stara uciekła i schowała się w wulkanie. Bracia znaleźli ją tam i zabili. Ciało wyrzucili. Lecąc zamieniło się w ziemię - matkę wszystkich zwierząt.
   Na jednej z gór bliźniaków zaatakował orzeł z błyszczącymi oczami. Był dziwaczny. Kiedy spał miał otwarte powieki, kiedy był obudzony - zamykał oczy. Na tamtym świecie wszystko jest na odwrót. Kiedy u nas jest noc, tam jest dzień. Ich blask spłynął na nich. Silniejszy stał się Słońcem, słabszy Księżycem. Porządek wygrał z chaosem. Powstały nieba i światy podziemne. Na ziemi mógł pojawić się człowiek'' -
Witold Jacórzyński, Dariusz Wołowski ,,Porywacze dusz''