sobota, 14 lutego 2015

Walentynki - dzień wariata....





W naszych nieciekawych czasach wiele świąt i zwyczajów pierwotnie chrześcijańskich, uległo laicyzacji. Stało się tak z postacią św. Mikołaja (klasyczny przykład), Dniem Św. Patryka w Irlandii i krajach anglosaskich, a także z dzisiaj przypadającym Dniem Św. Walentego. Wszyscy wiedzą, że jest on patronem zakochanych, ale często się zapomina, że również chorych na żółtaczkę i choroby psychiczne. Te ostatnie są tematem tabu w społeczeństwie nie tylko w dzisiejszy dzień. Tymczasem w 2005 r. byłem w szpitalu psychiatrycznym na ul. Broniewskiego w Szczecinie i tam pisałem końcowe rozdziały ,,Tatry. Suplement'' i początkowe rozdziały zbioru opowiadań ,,Legenda''. Bardzo dobrze wspominam pobyt w tym miejscu - dobrze wspominam tak lekarzy, pielęgniarki i innych pacjentów. Dla mnie byli oni bardziej normalni niż niejeden zdrowy psychicznie polityk czy inny celebryta z telewizji. Dzisiejszy dzień jest nie tylko świętem zakochanych, ale też świętem chorych psychicznie. W dniu ich patrona chciałbym pozdrowić wszystkich Pacjentów, Lekarzy i Pielęgniarki ze szpitala na ul. Broniewskiego i podziękować za wspólnie spędzone chwile.



Oniricon cz. 97

Śniło mi się, że:

- po latach spotkałem w Parku Kasprowicza w Szczecinie swego kolegę z gimnazjum Jakopasa ov Stateva,



- w Tłusty Czwartek byłem w stanie grzechu ciężkiego z powodu złamania szóstego przykazania,



- w Rosji w latach 90 - tych XX wieku prowincję przemierzał stary mistrz i jego młody uczeń, spotkali starego sekciarza Kasjanowa, który wmawiał ludziom, że jest Jezusem Chrystusem, miał na nogach ropiejące rany i kazał chłopakowi, aby ich dotykał, a ten się bał, jacyś ludzie rzucali w Kasjanowa pomidorami, a w Polsce wyemitowano  o nim kreskówkę,



- Państwo Islamskie zdobyło Szczecin i uwięziło Karola Krawczyka,



- widziałem ptaki Ałkonosta i Sirina, lecz nie pamiętam już co robiły,
- otrzymałem dużo nowych komentarzy, ale nie miałem czasu ich przeczytać (jeden z nich dotyczył Neila Gaimana),
- w letnią niedzielę poszedłem z Mamą na spotkanie z Andrzejem Pilipiukiem i myślałem jakie pytanie mu zadać,
- leżałem na chodniku i robiłem notatki na płytach chodnikowych i martwiłem się, że nie będą widoczne,
- pracując w IPN - ie pisałem fantastyczne opowiadania o ubekach ze Szczecina, a potem też z innych miast,



- blisko boiska głaskałem kota birmańskiego, a jakaś pani powiedziała mi, że on nie lubi być głaskany i porównywała głaskanie kotów do nawracania zwierząt na katolicyzm,
- otrzymałem kolejną duża porcję komentarzy, w jednym z nich był link do filmiku, na którym przedrzeźniałem ludzi na boisku,
- w Szczecinie powstała biblioteka dla Rosjan i musiałem oddać do niej dwie książki z domowego księgozbioru; bałem się, że będę musiał oddać ,,Mistrza i Małgorzatę'',



- jakaś kobieta puszczała dzieciom głupie kreskówki,



- za 10 zł. reszty chciałem sobie kupić kebaba w barze ,,Ali Baba'' na ul. Śląskiej w Szczecinie,



- szedłem po mieście razem z dwoma chłopcami, po drodze widzieliśmy arabskiego sokolnika z dwoma ptakami drapieżnymi, chciałem się spytać sokolnika o ich gatunek, potem wszedłem do jakiegoś domu, gdzie przestraszyłem się dużego, głośno szczekającego psa podobnego do golden retreviera; ów pies okazał się mechaniczną zabawką, z której została sama głowa chodząca po klatce schodowej, w drzwiach ukazała się siostra Pavlasa ov Vidłara i mówiła mi bym się nie bał psa,
- Czesław Białczyński wspominał, że w czasach PRL - u słowiańskie etymologie min. słowa Arab - Szczarab pomagały mu żyć,



- w ,,Nowej Fantastyce'' przeczytałem, że Maria Sokołowska z Gorzowa jest Irlandką i wystąpiła publicznie nago; na pokazie urody widziałem ją z dziwną uprzężą na plecach,



- przygotowywałem się do wesela z Jeną ov Blackeyovą, lecz okazało się, że wesela nie będzie, bo Jena nie chce mnie znać, w międzyczasie oglądałem film dokumentalny o Lovecrafcie; dowiedziałem się z niego, że amerykański św. Alan (nazwiska nie pamiętam) współczesny Lovecraftowi krytykował jego twórczość, a Mama uznała twórczość Lovecrafta za zbyt straszną dla mnie.