wtorek, 3 stycznia 2023

,,W imię trzech diabłów''



W styczniu 2023 r. przeczytałem pracę niemieckiego dziennikarza i pisarza, Dietera Breuersa (1935 – 2015) ,,W imię trzech diabłów. Historia polowań na czarownice’’ (niem. ,,Im drei Teufeln Namen’’) z 2007 r. Wznowienie ukazało się nakładem wydawnictwa ,,Replika’’.



Książka opowiada o polowaniach na czarownice i mitach historiograficznych związanych w tą tematyka, pogańskich i chrześcijańskich wierzeniach demonologicznych, opętaniach, a nawet wilkołakach i ,,Baśniach’’ braci Grimm. Opowieść ciągnie się od starożytności (pierwsza wzmianka Strabona o germańskich kapłankach gotujących jeńców w kotłach), aż po XX wiek, jednak największy nacisk został położony na średniowiecze i wczesną nowożytność (XVI – XVII wiek). Autor przeanalizował przypadki z Zachodu, przede wszystkim z Niemiec), ale także z Francji, Belgii, Holandii, Anglii, Szwecji, Szwajcarii, Hiszpanii, Włoch, a nawet Nowej Anglii (Salem na terenie obecnych USA1).



Bohaterami barwnej i niekiedy drastycznej opowieści Breuersa są min. mityczny Grettir (w islandzkiej sadze mu poświęconej ścierały się ze sobą dwie wiedźmy; dobra i zła), św. Walburga (to od jej imienia pochodzi nazwa Nocy Walpurgii, kiedy to miały odbywać się sabaty), słynny z uczoności św. Albert Wielki (przypisywano mu również zdolności magiczne), osławiony inkwizytor Konrad z Marburga (spowiednik św. Elżbiety z Turyngii), inkwizytorzy Heinrich Kramer i Jacob Sprenger, autorzy ,,Młota na czarownice’’ (Breuers tylko pierwszego z nich obarcza odpowiedzialnością za napisanie tego szkodliwego podręcznika) 2, św. Joanna d’Arc (spalona przez Anglików pod fałszywym zarzutem uprawiania czarów), rzekomy wilkołak, Peter Stump z XVI – wiecznych Niemiec, Marcin Luter (gorący orędownik zabijania czarownic, a nawet kalekich dzieci, które uważał, za spłodzone przez diabły), Katherine Kepler (oskarżona o czary matka astronoma i astrologa Jana Keplera, którą wstawiennictwo syna ocaliło od stosu), francuski ksiądz Urbain Grandier (spalony na stosie po zeznaniach rzekomo opętanych zakonnic z Loudun) 3, obrońcy rzekomych czarownic; Johannes Weyer 4 i Friedrich von Spee, angielski łowca czarownic, Matthew Hopkins, nazistowski zbrodniarz, Heinrich Himmler, który zlecił SS badanie historii procesów o czary i wiele innych.



Wiara w czary i czarownice ma źródła pogańskie sięgające prehistorii. Z dawnych wierzeń żydowskich pochodzi Lilith; dumna pierwsza żona Adama, rodzicielka potworów i morderczyni ludzkich dzieci. Grecy czcili boginię magii Hekate, włóczącą się nocami po rozstajach dróg w otoczeniu sfory psów. Pewne jej cechy posiadała również bogini łowów Artemida, przez Rzymian czczona pod imieniem Diany. Czarami posługiwali się germańscy bogowie Wotan (skandynawski Odyn) i Loki, oraz bogini miłości i płodności Freya. Dawni Germanie posiadali też rozwiniętą demonologię. Wierzyli w liczne elfy, karły, olbrzymy, wiedźmy, duchy, które później stały się bohaterami baśni.



Na powstanie wyobrażeń sabatu wpłynęła bezlitosna walka z heretykami, zwłaszcza albigensami. Wierzono, że na ich spotkaniach diabeł ukazywał się im pod postacią olbrzymiego kota, którego całowali pod ogonem. Słowo kacerz (heretyk) pochodzi właśnie od kota (niem. Katze). Diabła na sabacie wyobrażano też sobie jako olbrzymią ropuchę, w ostatecznej wersji zaś jako kozła całowanego w zad.


Pod wpływem tortur czarownice przyznawały się do stosunków cielesnych z diabłami. W ich relacji demon nosił kapelusz z piórami (motyw wykorzystany później przez Goethego), posiadał lodowatego, zadającego rany penisa i dawał kochance monety, które później zamieniały się w łajno (motyw w przekształconej formie wykorzystany w ,,Mistrzu i Małgorzacie’’ Michaiła Bułhakowa). Do powstania tych relacji mogły się przyczynić przypadki gwałcenia kobiet przez lancknechtów; najemnych żołnierzy niemieckich z XV – XVI wieku, którzy nosili kapelusze z piórami i dostawali jako żołd w dalekich krajach monety bezużyteczne w Niemczech.



Czarownice miały też pożerać dzieci (motyw dobrze znany z baśni o Jasiu i Małgosi) oraz wytwarzać magiczne maści z ich ciał. Sędziowie wierzyli również i w ten zabobon, zaś torturowane kobiety pytali, czy mięso dzieci im smakowało.



Wśród ludzi cieszących się złą reputacją, uważanych z definicji za nieuczciwych i posądzanych o czary, znajdowali się pasterze (oskarżyciele św. Joanny d’Arc próbowali wykorzystać przeciwko niej fakt, że pasła owce), tkacze, oraz wszelkiej maści włóczędzy.



Obecnie najbardziej znanym miejscem odbywania sabatów przez niemieckie czarownice jest góra Brocken (Bloksberg) w Harzu, której niesamowitości dodaje halo (tzw. widmo Brockenu). W rzeczywistości góra ta nie była początkowo bardziej ,,magiczna’’ niż inne szczyty Niemiec. Swoją popularności zawdzięcza XVII – wiecznej powieści łotrzykowskiej ,,Przygody Simplicissimusa’’ Hansa Jakoba Christoffela von Grimmelhausena, a przede wszystkim ,,Faustowi’’ J. W. Goethego 5.




Udając się na sabaty, najczęściej na miotłach i widłach, czarownice smarowały się halucynogennymi maściami. Pewien XIX – wieczny uczony umarł, gdy wypróbowywał taką maść na sobie.



Autor polemizował z wieloma wciąż jeszcze rozpowszechnionymi mitami na temat polowań na czarownice.



Odpowiedzialność za nie nie spadała wyłącznie na Kościół katolicki i Inkwizycję. Nie wybielając tej ostatniej, należy jednak pamiętać, że to papież i rzymscy inkwizytorzy obronili oskarżone o czary szwajcarskie dzieci przed ich wykrwawieniem. Inkwizycja hiszpańska i włoska wcześnie zrezygnowały z polowań na czarownice, skupiając się na samych heretykach. Przyczynami oskarżeń o czary często były chciwość i osobiste porachunki. Miały też miejsce liczne samosądy. Wreszcie w 2000 r. niemieccy dominikanie oficjalnie przeprosili za udział swych współbraci w polowaniach na czarownice.



Wbrew twierdzeniom feministek padały nie tylko kobiety, ale także mężczyźni, a nawet dzieci. Te ostatnie często występowały też w roli oskarżycieli, którym wierzono bez zastrzeżeń z fatalnymi skutkami jak to miało miejsce w szwedzkiej wsi Mora 6.



Prostytutki były bezpieczne od oskarżeń o czary, ponieważ uważano je za niezbędne dla prawidłowego funkcjonowania społeczności (tzw. zło konieczne). Również niewiele akuszerek kończyło na stosie.




Liczba 9 milionów ofiar Inkwizycji jest wyolbrzymiona. Sami inkwizytorzy ją zawyżali, aby wykazać się gorliwością. Potem doszły do tego ideologie oświecenia i Kulturkampfu. Św. Jan Paweł II za radą kardynała Josepha Ratzingera otworzył przed historykami tajne archiwa Watykanu, co pozwoliło zweryfikować dane.


Wreszcie gromadzenie akt procesowych przez podwładnych Himmlera miało służyć udowodnieniu nazistowskiego mitu o rzekomym spisku katolicko – żydowskim w celu wymordowania rasowo czystych Germanek.


Na zakończenie chciałbym dodać, że opisane wyżej wierzenia, przeważnie niemieckie, wywarły duży wpływ na dotyczące czarownic wyobrażenia Słowian, w tym Polaków.



1 Odsyłam do posta: ,,Czarownice z Salem’’.

2 Odsyłam do postów: ,,Młot na czarownice’’ i ,,Młot na czarownice. Pars tertia’’.

3 Odsyłam do posta: ,,Diabły z Loudun’’.

4 Odsyłam do posta: ,,Obrońca czarownic’’.

5 Odsyłam do posta: ,,Faust’’.

6 Odsyłam do posta: ,,Szwedzkie Salem’’.