piątek, 31 grudnia 2021

Sylwester 2021

 




Minął kolejny rok pandemii koronawirusa, ,,okraszonej’’ wojną hybrydową na granicy polsko – białoruskiej :(. Dla mnie rok ten był jednak lepszy od poprzedniego, ponieważ wydałem pierwszy tom ,,Wymrocza’’ za co dziękuję Panu Wydawcy ;). Pozdrawiam starych i nowych Czytelników: Marka Witerka, lustrisię, użytkownika bez nazwy, Oniryczną Zapadnię, Wiktora Hugona, Laurę Ackermann i Ewę L. Pod wpisem o Sanjai z Lechii otrzymałem najdłuższy komentarz w historii bloga. Dziękuję za uwagę wszystkim komentatorom i linkującym do mojego bloga na Facebooku, zwłaszcza Panu Bartłomiejowi Grzegorzowi Sali. Szczególne podziękowania kieruję w stronę stałego Czytelnika, Tomasza Żbikowatego za wszystkie komentarze, pochwałę ,,Tatry’’, która wiele dla mnie znaczy oraz modlitwę. Zapewniam Tomasza, że sam również się za Niego modlę.




Wszystkim Czytelnikom bloga niezależnie od wyznania i światopoglądu życzę udanego Sylwestra i tego, aby nadchodzący rok 2022 r. okazał się dla Nich dużo lepszy niż obecny.

czwartek, 30 grudnia 2021

Oniricon cz. 780

         Śniło mi się, że:


- wziąłem dwie żółte tabletki zamiast dotychczasowych zielonych,



- szedłem z Babcią po ulicy, Babcia chciała, abym jej kupił książkę o królu Krakusie, u ulicznego sprzedawcy zobaczyłem baśń o królowej Wandzie i rusałkach z 1985 r., książeczka ta opowiadała o dobrych i złych wodnikach, mówiących wydrach i żabie nazywanej ,,żabim Wolterem'', chciałem stać się amerykańskim reżyserem Stanleyem Wodoleyem i każdego roku kręcić 12 filmów inspirowanych mitologią słowiańską w tym fantazjami Czesława Białczyńskiego,

- w domu nocowało u mnie trzech braci Kossaków mających na sobie same majtki, którzy robiąc remont usunęli drzwi od łazienki, Mama zabrała mnie do CHR ,,Galaxy'' w Szczecinie, a ja sugerowałem jej, by przynosiła braciom Kossakom plotki z miasta i ucieszyłem się, że nie mówią żargonem,



- poszedłem razem z Ravialusem ov Simajdisem, który zamienił się w Bartłomieja Grzegorza Salę na spacer po mieście, w trakcie którego zza wieżowca wypełzł ku nam biało - niebiesko - czarny smok z Filipin,



- archeolog Tomasz Olszakowski rozmawiał z Andrzejem Pilipiukiem, pisarz powiedział o napisanym przez siebie ,,poemacie pornograficznym'', w którym chłopcy w kolorowych spodenkach poszli do demonicznej pizzerii udając prostytutki i zostali tam zabici, poćwiartowani, a ich kolorowe części ciał zostały podane w pizzy,



- w lesie kandydaci na kanibali jedli pizzę z ludzkim mózgiem i oczami, aby przyzwyczaić się do jedzenia surowego ludzkiego mięsa,



- rusałki nazywały Boga imieniem Agej, zaś Maryję czciły pod imionami: Anahita, Elbereth, Gospa, Miriam i Mart - marijam,



- w XXI wieku Adam i Ewa rozebrali się do naga i stanęli pod drzewem, na którym siedział złoty chiński smok,



- chwaliłem Nostradamusa jako wybitnego poetę,



- na Białorusi po śmierci Łukaszenki miały miejsce obrady Okrągłego Stołu i nastąpiły demokratyczne reformy, obawiałem się, że teraz książki Olgi Gromyko zostaną zakazane,



- trzymałem w zagrodzie słonia i mamuta, którego posypałem złotym proszkiem, aby ładnie wyglądał,



- w czasie pielgrzymki do Parku Narodowego Plitwickich Jezior w Chorwacji odwiedziłem grób szczecińskiego poety Pawła Mikulaszka, który zginął z winy Piotra Krzystka, prezydenta Szczecina, zaś moja Babcia była dumna z rozdeptywania owadów,



- wypożyczyłem z biblioteki książkę Szymona Hołowni o duchach i zarazach,



- czytając książkę Pilipiuka, za pomocą zaklęcia  nawiązałem kontakt z XVIII - wiecznym kosynierem, a potem przeniosłem się w czasie i wziąłem udział w insurekcji Kościuszkowskiej, szedłem razem z kosynierami na Rosjan trzymając w ręku krzyż,



- w XVIII wieku spotkałem Babę Jagę o zielonej twarzy i spiczastym nosie, która mieszkała w zwykłej chacie bez toalety, nocą Baba Jaga opowiadała szatanowi o wyrządzonych przez siebie szkodach, takich jak kłucie kobiety w pierś czarną szpilką, miała młodą i złośliwą uczennicę, chciałem nauczyć się czarów od Baby Jagi, lecz potem zawstydziłem się tego zamiaru,




- zostałem zaproszony do studia Telewizji Trwam, gdzie mówiłem, że powieść ,,Krabat'' Otfrieda Preusslera nie propaguje satanizmu mimo, iż główny bohater zawiera w niej pakt z diabłem, prowadzący ksiądz nie zgodził się ze mną, a ja pobiłem go,



- na ulicy Janes ov Calcium opowiadał mi, że któryś z psów Voytakusa ov Višnica podrapał Pawła Adamowicza z PiS - u, chciałem wiedzieć czy zrobiła to Vera Ravialis czy jej córka Łora i zapytałem: kto to zrobił, a Janes upierał się bym mówił nie kto, tylko co,




- przed kościołem spotkałem starszą kobietę wyznającą teozofię, która wierzyła w Atlantydę, czciła Lucyfera i dała mi swoją książkę o mitologii litewskiej. 

środa, 29 grudnia 2021

Kalimantian

 

,,K jest bardzo wielką i bardzo rzadką rybą, której widok budzi strach i przerażenie. Zależnie od szerokości geograficznej ludzie nazywają ja kolomber, kahlourbha, kalonga, kahu, chelung – gra. Co ciekawe nie znają tej oryginalnej ryby przyrodnicy. Niektórzy twierdzą nawet, że nie istnieje...’’ - Dino Buzzati ,,K’’.


 



Bharatiena była córką Waszti, córki Waraszi, córki Asmuri, córki Apsar – Hurisy, córki Santi, córki Santiny, córki Sonii, córki Glorii, córki Petissy, córki Ganakamudry, córki Hurem – pašti z krainy Banu. Poślubiła wodnika Gangosa, księcia rzeki, która otrzymała jego imię, syna Gangi, córki Bramatusa, syna Porosa, syna Bomy, syna Mumbina, syna Kalaczergi, syna Trisulosa, walczącego złotym trójzębem, syna Pirpaka, syna Himabanita. Z łona królowej Bharatieny, na której cześć jedna z krain Wyraju otrzymała nazwę Bharacji, wyszło sześć królewien i dwóch królewiczów.




Dżawa, smukła i pełna dostojeństwa, została w kołysce obdarzona przez Swarożyca – Agniego mocą rozpalania i gaszenia ognia samym unoszeniem lub zamykaniem powiek. Mogła też bez żadnej szkody iść boso po lawie wylewającej się z ognistych gór w jakie obfitowała wyspa nazwana jej imieniem. Z upodobaniem polowała, przemierzając z orszakiem jakszasów, kinerów i gandarwów nieprzebyte puszcze Wyraju. Wybornie strzelała z łuku i walczyła oszczepem oraz kindżałem, a przy całej swej zwiewnej urodzie, była też silna jak pantera. W czasie jednej ze swych łowieckich wypraw pokonała w zapasach dzika wyrywając mu żuchwę. Pełna dumy nadała sobie na pamiątkę tego wyczynu imię Świnka. Jednak jej macierz, królowa Bharatiena miast podziwu wyraziła żal z powodu śmierci wspaniałego zwierzęcia, któremu nikt już nie mógł przywrócić życia. Powiadano w Królestwie Javasu, że od tej pory królowa Dżawa zaniechała łowów. Kiedy umarła w wieku 950 lat, z jej popiołów złożonych do ozdobnej urny, wyrosły aromatyczne przyprawy: pieprz, imbir, goździki, cynamon i gałka muszkatowa.




Sumatra (Smatra) żyła w przyjaźni ze słoniami i tygrysami oraz wypasała nosorożce zamieszkujące wyrajską wyspę nazwaną jej imieniem. Mlekiem ze swych pełnych wdzięku piersi karmiła osierocone tygrysiątka i młode dzikich kotów, zwanych cigau. Kiedy nawilżała żwir swoją śliną lub łzami, ten zamieniał się w grudki złota bądź turkusy czy też inne drogie kamienie, co wielce bawiło królewnę.



Iriana miała hebanową cerę i sięgające pasa, czarne pukle. Nosiła ozdoby z morskich muszli, leśnych kwiatów i bajecznie kolorowych ptasich piór. Najchętniej podróżowała złotym lub srebrnym rydwanem zaprzężonym w parę kazuarów, bądź też dosiadając babirussy imieniem Alisa. Rajskie ptaki, które nazywała beznogimi sylfami z Kazuarii i ogromne motyle służyły jej za posłańców.



Królewny Sumbawa i Flores, najmłodsze z całego rodzeństwa, były liczącymi sobie każda po pięć latek, radosnymi i wrażliwymi dziewczynkami. Spędzały dnie bawiąc się w ogrodzie, a ich zainteresowania krążyły wokół motyli, kwiatów, muszli i jaszczurek. Na ich cześć dwie małe wyspy na Oceanie Wyrajskim otrzymały nazwy Sumbawa i Flores.




Malaya po zjedzeniu ryżowego kołacza obficie doprawionego miodem i korzeniami, otrzymała zdolność latania bez skrzydeł. Z wielkim oddaniem troszczyła się o rasę orangpendeków przypominających dwunożne orangutany, poruszające się w pozycji wyprostowanej, które leczyła i rozsądzała ich spory. Chon Bam, jedenasty lama wyrajskiego ludu Tcho – Tcho napisał w ,,Księdze nefrytowego smoka’’, że Malaya była matką nocnego plemienia niewiast z Vietmy mających zamiast rąk skrzydła nietoperzy.




Królewicz Celebes (Sulawesi) od najmłodszych lat kochał słonie. Uzbrojony w miecz z ości wielkiej ryby Rohity, bronił je przed smokami pragnącymi dla ochłody pić ich krew. Z tego to powodu nazywano go Obrońcą Słoni. Gdy wyrósł z lat dziecięcych, pożegnał macierz i ojca, po czym rzucił się w ciepłe fale Oceanu Wyrajskiego. Dopłynął do wyspy nazwanej później jego imieniem. Osiadł na niej i poślubił rusałkę imieniem Anoa, pasterkę bawołów, z którą miał synów i córki.

Kalimantian, brat Celebesa, z całego rodzeństwa najpilniej przykładał się do nauk potrzebnych młodemu księciu. Równocześnie marzył o wielkiej miłości i wielkiej przygodzie, a jego rozmarzony wzrok kierował się ku tajemniczym lądom na Oceanie Wyrajskim.



*


- Raczcie zezwolić, czcigodna pani matko i ty, czcigodny panie ojcze, abym i ja mógł rzucić się w fale na spotkanie nieznanemu, tak jak uczynił mój brat, Celebes i odnalazł szczęście. – W dniu swoich siedemnastych urodzin, królewicz Kalimantian nagrodzony złotym medalem za wyniki w nauce, ugiął kolana przed Bharatieną i Gangosem zasiadającymi na złotych tronach.

Królowa Bharatiena podniosła z kolan i ucałowała syna.

- Razem z ojcem radzi bylibyśmy, abyś z nami został i odziedziczył tron w Mrówkowie, nie możemy jednak trzymać młodego sokoła w złotej klatce. Zechciej od nas przyjąć na drogę ten nawąz; złoty znak kras – Bharatiena nałożyła synowi kosztowny naszyjnik, dzieło mrówek – złotników.

- Dziękuję serdecznie – odrzekł Kalimantian. - Nie przyniosę wam wstydu! - obiecał wzruszony wodnik, po czym uściskał obu rodziców oraz siostry bawiące podówczas na jego uczcie urodzinowej.

- Gdziekolwiek trafisz, pozostań wierny cnotom prawego witezia, o których cię uczyłem – przestrzegał Gangos. - Pamiętasz je jeszcze?

- Tak, kochany ojcze – odrzekł Kalimantian. - Są to umiar, roztropność, sprawiedliwość i męstwo. Nie zawiodę cię, tato – na pożegnanie uściskał prawicę starszego wodnika.

Bharatiena i Gangos wraz ze swymi królewskimi orszakami, towarzyszyli Kalimantianowi w drodze na mieniący się od pereł brzeg Oceanu Wyrajskiego. Królewicz po raz ostatni pożegna rodziców, po czym, odziany jeno w przepaskę z bisioru na biodrach, dał nura w fale.

Będąc wodnikiem, nie potrzebował używać do żeglugi statku, łodzi, ani tratwy, pływał bowiem niczym ryba i tak jak ona władny był oddychać pod wodą skrzelami, które posiadał oprócz płuc. Płynął przed siebie całymi dniami, noce zaś spędzał unosząc się jako błędny ognik nazywany Światłem. Za pożywienie służyły mu algi, babki, dobijaki, krewetki, żeglarki i łodziki. Nieraz wzorem kałana – wydrozwierza, chwytał jeżowce i płynąc na plecach, rozłupywał ich kolczaste skorupy uderzeniami płaskiego kamienia. Kiedy atakowały go rekiny, morskie smoki lub węże, salwował się przed nimi ucieczką, bądź też przybierał postać Światła.




Płynąc przez Ocean Wyrajski nieraz spotykał igrające wśród koralowych raf syreny, pełne wdzięku okeanidy i oktapie; urodziwe panny miast nóg mające macki ośmiornic. Wszystkie one serdecznie witały młodego królewicza i radowały jego serce grą na złotych i srebrnych harfach oraz śpiewaniem pieśni rzadkiej piękności. Szczególnie młoda okeanida Shanti, córka morskiego wodnika Varuny, rozkochała się w przystojnym księciu Kalimantianie i zapragnęła zostać jego żoną i matką jego dzieci. Kalimantian obiecał Shanti, że kiedy odkryje nowy ląd zdatny do zamieszkania, poślubi ją i będą na nim żyć razem jako para udzielnych władców. Na świadectwo prawdziwości tych słów, ofiarował okeanidzie złoty pierścień, który ongiś królowa Bharatiena zmaterializowała z wirujących niedziałek natężeniem swej woli.

Wreszcie pięćdziesiątego dnia podróży, królewicz wyszedł z oceanu na brzeg nieznanej mu, ogromnej wyspy. Słońce hojnie błogosławiło ten ostrów swoimi promieniami, zaś w jego głębi rozciągała się nieprzebyta dżungla rozbrzmiewająca głosami ptaków i małp. Kalimantian uśmiechnął się radośnie na myśl o czekających go przygodach.


*



,,Choć wyspy, do której dotarłem, daremno szukać na mapach, okazało się, że posiada swoich mieszkańców. Są to istoty, które nazywam Kulfonami, a które same sobie nadały nazwę Nosalisów. Wyglądem przypominają plemiona leśnych ludzi z puszcz Europy, są od nich jednak niżsi, cerę zaś mają smagłą, a głowy łyse jak kolano, zarówno w przypadku mężów jak i niewiast. Swoje lica malują bielidłem i zdobią wzorkami z czarnego tuszu. Mają spiczaste nosy, tak długie jak ten, który należał do pajaca Pinchasa Sosnowica i malują je lazurowym urzetem. Za jedyne odzienie służą im opaski ze skóry upolowanych węży i jaszczurek. Mowa Nosalisów – Kulfonów przypomina używaną przez rasę Orang Banian, o której tyle opowiadała nam Malaya. Czczą Słońce i Księżyc, zaś o samym Ageju mają bardzo mgliste pojęcie. Zakładają wioski nad brzegiem Oceanu Wyrajskiego, w dżungli i w lesie mangrowym na bagnach. Z małpią zwinnością wspinają się na drzewa, po czym z ich gałęzi skaczą do rzek i jezior. Polują i łowią ryby przy użyciu dmuchawek z zatrutymi strzałkami. Ne gardzą też owocami, korzeniami, ziołami i grzybami, oraz orzechami i miodem. Ciała swych zmarłych palą na stosach układanych na plaży. Oddzielają czaszki od reszty zwłok, czyszczą je z pomocą mrówek i pieczołowicie przechowują w chatach. Nosalisy powiedziały mi, że praojciec ich rasy nazywał się Larvatus, macierz zaś nosiła imię Graza. W zamierzchłych czasach ich przodkowie walczyli w obronie tej wyspy przeciw inwazji okrutnych karłów Tcho – Tcho, teraz zaś Nosalisom sen z powiek spędza morski wąż Ka z gatunku kolomberów, który wypełza na ląd, by pożerać ich ciała [...]’’


- pisał Kalimantian w liście do swego brata Celebesa, który niedawno poślubił rusałkę Anoę.


*


- Mój ojciec, król wodników Gangos nauczył mnie walczyć włócznią, przeto teraz się okaże czy byłem dlań pojętnym uczniem – powiedział Kalimantian na nocnym wiecu Nosalisów – Kulfonów.

- Jeśli ubijesz poczwarę, będzie to dla nas znaczyło, że Słońce i Księżyc zechciały, abyś był naszym królem – w imieniu całej starszyzny przemówił sędziwy Nosalis imieniem Yannu.




Kalimantian udał się na zalaną księżycowym blaskiem plażę. Ostrze włóczni miał sporządzone ze smoczego zęba i zatrute jadem drzewa Bohun Upas. Nosalisy opowiedziały mu, że Ka wypełza z głębi oceanu na ląd w każdą pełnię Księżyca. Tak miało być i tej nocy. Powiadano, że powodem ataków morskiego potwora była klątwa rzucona przez lamę pokonanych w walnej bitwie okrutnych Tcho – Tcho. Oczy Kalimantiana świeciły jak gwiazdy wpatrując się w okryty mrokiem ocean. Wreszcie z fal wynurzył się Ka. Wyglądał jak skrzyżowanie gargantuicznego pytona z żarłaczem. Miał głowę rekina i trójkątną płetwę na wężowym grzbiecie. Kiedy wyczuł Kalimantiana, jego smocze oczy zapłonęły jak szkarłatne płomienie. Zaatakował wodnika, lecz ten uskoczył ze zwinnością kozicy. Kalimantian ugiął nogi i zawisł w powietrzu parę stóp nad ziemię. Uważnie wypatrywał słabego punktu na ciele wroga, aż w końcu zdecydowanym ruchem wraził włócznię aż po rękojeść w skrzela, które kolomber posiadał oprócz płuc. Ka wydał z siebie straszliwy wizg. Miotał się jak ryba wyjęta z wody, a jego potężne cielsko opadając na ziemię, sprawiło, że się trzęsła. Wreszcie znieruchomiał. Wówczas Kalimantian dobył konchę i zadął w nią, ogłaszając swoje zwycięstwo. Nosalisy – Kulfony zgromadziły się na plaży z pochodniami w rękach. Ujrzały martwego kolombera i ogarnęła ich radość, tak, że zaczęli tańczyć i klaskać w dłonie.

- Zostań naszym królem! - jednogłośnie prosili Kalimantiana.

Syn Bharatieny przystał na tę propozycję i jako król zamieszkał w stawie pośród palmowego zagajnika.

- Prawa jakie wam nadaję są proste – oświadczył poddanym. - Czyńcie innym to co sami chcielibyście, aby wam czynili, a unikajcie tego, czego nie chcecie , aby wam czyniono.




Prawo to zostało wyryte na złotej tabliczce, a Nosalisy – Kulfony sławiły króla Kalimantiana za mądrość i prawość. Rok po objęciu tronu, zaprosił do siebie poznaną wcześniej okeanidę Shanti. Ku jej wielkiej radości, pojął ją za żonę i miał z nią licznych synów i córki. Wyspa zaś, na której panował, otrzymała na jego cześć nazwę Kalimantian. Dziś znana jest jako Borneo.


wtorek, 28 grudnia 2021

,,Sto lat samotności''

 


W grudniu 2021 r. przeczytałem powieść z gatunku realizmu magicznego ,,Sto lat samotności’’ (hiszp. ,,Cien años de soledad’’) pióra kolumbijskiego noblisty Gabriela Garcii Marqueza (1927 – 2014) z 1967 r. Sięgnąłem po nią zachęcony lekturą posta Pawła Miłosza ,,Mój kanon fantasy – podsumowanie i uzupełnienie’’ z 18 września 2021 r. opublikowanego na jego blogu ,,Se czytam’’.




Akcja rozgrywa się w na przełomie XIX i XX wieku w fikcyjnej osadzie Macondo, leżącej wśród bagien, gdzieś w Kolumbii, w pobliżu miasta Riohacha, Neerlandii i Morza Karaibskiego. Jest to saga siedmiu pokoleń rodziny Buendiów. Pierwowzorem Macondo była Aracataca; rodzinne miasto Marqueza. Powieść ukazuje stopniowy rozrost założonej przez Josego Arcadia Buendię i Urszulę Iguaran osady od małej wioski do miasta z samochodami, gramofonami, kinem i … domami publicznymi.




Niektóre sytuacje w Macondo stanowią literacki komentarz do rzeczywistych zjawisk z XX – wiecznej historii Kolumbii. Antyklerykalni liberałowie rozpętali wojnę domową przeciw rządowi konserwatystów z powodu różnicy zdań co do podziału administracyjnego kraju i statusu prawnego nieślubnych dzieci (jak wiadomo w Ameryce Łacińskiej, posiadanie ich dużej liczby jest powodem do dumy dla machos). Katalizatorem wybuchu konfliktu było dokonane przez konserwatywny rząd oszustwo wyborcze. Stanowi to odbicie Wojny Tysiąca Dni z lat 1899 – 1902. Po stronie liberałów walczył pochodzący z Macondo, pułkownik Aureliano Buendia. Powoli stał się okrutnym dyktatorem, w niczym nie lepszym od tych, przeciw którym walczył. Rozpętał 32 wojny przeciw rządowi, aż nie osiągnąwszy zamierzonego celu, został uznany za bohatera przez niedawnych wrogów. Zrezygnowany i rozgoryczony, zamieszkał w Macondo, resztę życia wytwarzając rybki ze złota. Jego pierwowzorem mógł być generał Rafael Uribe Uribe (1859 – 1914).




Pierwowzorem Kompanii Bananowej była amerykańska firma United Fruit Company. Amerykanie, na których czele stał pan Brown, mający córkę Patrycję, za wiedzą i zgodą decydentów politycznych, bezlitośnie eksploatowali mieszkańców Macondo. Zmuszali ich do pracy w niedzielę (z tego powodu ujął się za nimi miejscowy proboszcz), przy braku opieki medycznej i w złych warunkach sanitarnych. Kiedy pracownicy plantacji zastrajkowali, wojsko otworzyło do nich ogień, co stanowi nawiązanie do rzeczywistego stłumienia strajku zbieraczy bananów w 1928 r. Ciało pomordowanych zostały przewiezione nocą pociągiem i potajemnie wrzucone do morza, zaś fakt ten okryła zmowa milczenia.

W powieści występuje wiele motywów bardziej lub mniej fantastycznych, wkomponowanych jak rodzynki w cieście w realistyczną całość, które przez jej bohaterów są przyjmowane jako coś zwyczajnego (na tym właśnie polega istota realizmu magicznego).

Macondo zostało założone daleko od morza w miejscu, gdzie znaleziono wrak hiszpańskiej karaweli.

W całej historii osady często miały miejsce związki kazirodcze. Już założyciele rodu Buendiów: Jose Arcadio i Urszula byli kuzynami. Karę za kazirodztwo (odpowiednik grzechu pierworodnego) stanowiły narodziny dziecka ze świńskim ogonem, co nie jest aż takie fantastyczne (zbyt bliskie pokrewieństwo partnerów seksualnych prowadzi do chorób genetycznych ich potomstwa takich jak hemofilia).




W pierwszych latach istnienia osady, kontakt ze światem zapewniali jej wędrowni Cyganie przynoszący różne tajemnicze czy wręcz magiczne przedmioty takie jak latający dywan, sztuczny lód, lupę do rozpalania ognia, a nawet człowieka ukaranego za nieposłuszeństwo matce zamianą w węża. Rolę wędrownego czarodzieja odgrywał zwłaszcza stary Cygan Melquiades. Nosił czarny płaszcz i kapelusz z szerokim rondem. Zajmował się alchemią i przepowiedniami Nostradamusa. Pod jego wpływem Jose Arcadio również został alchemikiem.




Rebeka, adoptowana córka Josego Arcadia i Urszuli, przybyła do Macondo niosąc w worku kości swoich zmarłych rodziców. Miała szkodliwy nałóg zjadania ziemi i tynku, po którym wymiotowała. W rzeczywistym świecie niektórzy ludzie naprawdę jedzą ziemię, do czego nikogo NIE zachęcam.

W pierwszych latach od założenia miała miejsce epidemia bezsenności, a tego także zaniku pamięci. Mieszkańcy Macondo próbowali się przed nim bronić umieszczając objaśniające napisy na ścianach, przedmiotach i zwierzętach. Niestety szybko zapominali co należy na nich napisać. Uratował ich dopiero Melquiades za pomocą czarodziejskiego eliksiru.




Pierwszym księdzem w Macondo był Nicanor de Reyna, przerażony tym, że mieszkańcy osady będący ,,jak owce jak pasterza’’, żyli niczym poganie. Nicanor był cudotwórcą, który lewitował po wypiciu kubka czekolady (może to być nawiązanie do św. Józefa z Kupertynu). Niestety kiedy pokazał ten cud przed rebelianckimi żołnierzami, co ściągnęli go na ziemię uderzeniem kolby karabinu.

W czasie kłótni o bojowe koguty Jose Arcadio zabił włócznią swojego sąsiada, Prudencia Aguilara, zaś później ukazywał mu się jego duch. Obaj mężczyźni, żywy i martwy rozmawiali ze sobą.

Kiedy umarł stary Jose Arcadio, z nieba spadł deszcz żółtych kwiatów.

Niezdolny do miłości pułkownik Aureliano Buendia spłodził z różnymi kobietami siedemnastu nieślubnych synów. Każdy z nich nosił imię Aureliano. W Środę Popielcową młodzieńcy ci otrzymali na czole niezmywalne znaki krzyża namalowane popiołem. Później znaki te posłużyły siepaczom Kompanii Bananowej do ich identyfikacji i wymordowania (widzę w tym możliwe nawiązanie do rzezi dzieci w Betlejem).



Piękna Remedios była dziewicą, a tego osobą skrajnie infantylną, która mazała po ścianie szaletu pałeczką unurzaną w swoich fekaliach, najchętniej chodziła po domu nago i jadała posiłki całkowicie nieregularnie. Początkowo miała włosy sięgające kostek, lecz później ogoliła głowę. W młodym wieku uniosła się do nieba razem z prześcieradłem.




Wychowywana w dzieciństwie na królową Madagaskaru, Fernanda del Carpio Buendia wyrosła na zarozumiałą i apodyktyczną dewotkę korzystającą ze złotego nocnika z herbem. Korespondowała z niewidzialnymi lekarzami mający leczyć ją telepatycznie, oraz twierdziła, że prześladują ją chochliki (krasnoludki).



Ksiądz Angel ostrzegał w kazaniach przed Żydem Wiecznym Tułaczem, który miał wyglądać jak hybryda człowieka i kozła, oraz niszczyć urodzaj i płodność za pomocą swoich wyziewów. Mieszkańcy Maconoda dopadli i zabili pół – ludzkiego, pół – owczego stwora, lecz nieurodzaj trwał nadal.




Jose Arcadio potrafił unieść butelkę piwa na swoim penisie w stanie erekcji (możliwe jest tu nawiązanie do greckiego boga Priapa).



Znienawidzona przez Fernandę, piękna Mulatka, Petra Cotes, kochanka Aureliana Drugiego dysponowała potężnymi siłami magicznymi zapewniającymi płodność. Kiedy Aureliano Drugi zdradzał z nią Fernandę, jego zwierzęta domowe mnożyły się na potęgę.

Kompania Bananowa opuściła Macondo wygnana potężną ulewą trwającą ponad cztery lata (odpowiednik biblijnego potopu).

Po tym wydarzeniu Macondo z wolna zaczęło wymierać i zamieniać się w ruinę. Ostatni potomek Buendiów zginął zjedzony w wieku niemowlęcym przez mrówki, zaś wiatr zniszczył ruiny opuszczonego miasta.

Powieść (ceniona min. przez Billa Clintona i Włodzimierza Czarzastego) jest bardzo skomplikowana. Występuje w niej mnóstwo bohaterów o tych samych imionach, a do tego wulgaryzmy i erotyzm. Jednocześnie opowiada o potrzebie miłości jako leku na samotność, piętnuje chciwość i wyzysk, oraz zawiera odniesienia biblijne.

poniedziałek, 27 grudnia 2021

Internetowe ,,cuda na kiju'' cz. XV

 



1. Książę Filip (1921 – 2021) był czczony na Vanuatu jako Yaohnanena; syn ducha gór i brat Johna Fruma, który popłynął za morze, aby znaleźć sobie żonę.




2. Batsquatch (ang. bat – nietoperz, sasquatch – indiańska nazwa kryptydy zwanej też wielką stopą) jest fioletowym małpoludem z głową i skrzydłami nietoperza, żyjącym w górach St Helen w stanie Oregon (USA).




3. W 2007 r. amerykańskiego rysownika Adama Ellisa nękał przez osiem miesięcy Dear David; duch mający postać małego chłopca o zdeformowanej głowie.

4. W Japonii znajduje się Muzeum Majonezu.

5. Północnokoreański kosmonauta wylądował na Słońcu.

6. W ukryciu przebywa kalif sterujący poczynaniami muzułmanów na całym świecie.

7. Niektórzy ludzie głupio wierzą, że mierzenie temperatury wiąże się z naświetlaniem szyszynki.



8. Lechici używali Drogi Mlecznej do transportu mleka.



9. Lechici stworzyli gwiazdozbiory, aby ułatwić sobie podróże kosmiczne.




10. Leonid Breżniew (1906 – 1982) otrzymał w Indiach kota imieniem Lama, który miał zdolności paranormalne i strzegł dyktatora przed niebezpieczeństwem.



11. Ludzie z Cro Magnon byli potomkami kosmitów.




12. W latach 90 – tych XX wieku w USA zaobserwowano na nocnym niebie tajemnicze zielone rakiety przypominające rozbłyski światła.



13. W listopadzie 2021 r. przed siedzibą ONZ w Nowym Jorku stanęła meksykańska rzeźba przedstawiająca Strażnika Pokoju i Bezpieczeństwa Międzynarodowego, który wygląda jak jaguar ze skrzydłami orła. Niektórzy widzą w tej istocie jedną z bestii z Księgi Daniela.




14. Amerykańska pisarka Sharon Gilbert twierdzi, że Reptilianin przybrał postać jej męża.

15. Na Madagaskarze tubylcy lękali się eukaliptusa rosnącego na terenie tzw. ,,grobowca czarowników’’, który rzekomo broczył krwią. Okazało się, że owa ,,krew’’ to naprawdę był antocjon, naturalny czerwony barwnik znajdujący się w drzewie.




16. W 2013 r. na plaży w Villaricos w Hiszpanii znaleziono zwłoki 6 – metrowego, rogatego zwierzęcia nieznanego gatunku.





17. W 2013 r. w Chile nagrano na filmie stwora o błoniastych skrzydłach, okrągłej głowie, spiczastych uszach i długim ogonie.




18. Albert Einstein badał wrak UFO z Roswell.

19. W latach 90 – tych XX wieku w domu towarowym ,,Klimczok’’ w Bielsku Białej narkomani rzekomo smarowali swoją krwią poręcze ruchomych schodów.




20. W 2017 r. w jeziorze Wielka Prespa na pograniczu Albanii, Macedonii i Grecji odkryto prehistorycznego gada (plezjozaura?)



21. W 2016 r. na estońskiej plaży znaleziono istotę przypominającą ,,małego nosorożca’’. Najprawdopodobniej był to skorupiak pasożytujący na wielorybach.



22. W 2021 r. w Estonii odkryto króla szczurów; stado tych zwierząt splątanych ogonami i ujrzano w tym zapowiedź zarazy (pewnie kolejnej fali koronawirusa).



23. W 2014 r. w brazylijskiej wiosce wprowadzono godzinę policyjną z powodu czarnego, dwunożnego wilkołaka imieniem Pingo.




24. W 2014 r. w brytyjskim porcie Kent sfotografowano 15 – metrowego kraba.




25. Były polski szermierz twierdził na you tube, że picie rumu i palenie cygar jest zdrowe, bo Kubańczycy długo żyją, a ponadto zachęcał do jazdy pod wpływem alkoholu.



26. Ladacznice były kapłankami bogini Łady, której świątynia znajdowała się na Jasnej Górze.

27. W Szczodre Gody Słowianie rzekomo składali złotą figurkę Swarożyca w kołysce i stąd miał się jakoby wziąć chrześcijański żłóbek.



28. Włoski psycholog Giovanni Caputo z Uniwersytetu w Urbino twierdzi, że 10 – minutowe wpatrywanie się w oczy drugiej osoby może wywołać odmienne stany świadomości (min. halucynacje potworów).

29. Królowa Elżbieta II ma 7000 lat i powiedziała to youtuberce Elenie Kapulnik.




30. Snallygoster – potwór z folkloru niemieckich osadników z Marylandu (USA) jest hybrydą ptaka, gada i ośmiornicy. Ma metalowy dziób z zębami. Poluje na ludzi i pije ich krew. Boi się jedynie siedmioramiennych gwiazd. Chciał na niego zapolować sam prezydent Theodore Roosevelt.



31. W 1887 r. w Michigan (USA) pojawiły się pierwsze wzmianki o Dogmanie; humanoidzie z psią głową. Był on popularny również w 1987 r.



32. Goatman z Marylandu, Luizjany i Teksasu (USA) to niebezpieczny humanoid z koźlą głową. Atakuje ludzi (czasem piłą mechaniczną), gwałci ich i zabija. Ponoć kiedyś był człowiekiem; hodowcą kóz, który oszalał po utracie swego stada lub szalonym genetykiem prowadzącym eksperymenty na kozach.



33. Budda Boy, to przydomek Rama Bahandura Bomjoma (ur. 1990) z Nepalu, którego miejscowi buddyści czczą jako wcielenie Buddy Majtrei. Chłopiec rzekomo uzdrawiał, sprowadzał deszcz, oraz medytując nieprzerwanie przez sześć miesięcy obywał się bez jedzenia i picia (w rzeczywistości dokarmiona go w nocy).




34. Ponoć istnieje ,,Księga prezydencka’’ zwierająca tajne informacje o historii USA, którą każdy kolejny prezydent tego kraju przekazuje swemu następcy.



35. Rząd USA gromadził liczne trumny, aby chować w nich ludzi mających zostać wymordowanymi w ramach New World Order.