piątek, 23 lipca 2021

Chińszczyzna

 

,,- Zgoda. Lecę numerami. Restauracja chińska.

- Chińska? Może ci się przestawił teleskop? Jesteśmy w Europie?

- Tak. W tym samym mieście’’

- Małgorzata Nawrocka ,,Twierdza aniołów’’





 

Kiedy jako małe dziecko po raz pierwszy spróbowałem na mieście chińszczyzny, z entuzjazmem uznałem, że jest ona o wiele lepsza niż kuchnia polska serwowana w przedszkolu. Później dowiedziałem się o popularnym w Polsce błędzie polegającym na utożsamianiu Wietnamczyków z Chińczykami (przykładowo sajgonki nie są daniem chińskim, ale wietnamskim).






Opowiada się legendy miejskie o chińskich barach serwujących mięso psów, gołębi i szczurów. Dwukrotnie zetknąłem się z ludźmi wierzącymi w takie rzeczy. W Cząstkowie miała jakoby znajdować się ubojnia psów na potrzeby orientalnych garkuchni. Istnieje też żartobliwa anegdota o Chińczyku, który włamał się do mieszkanie, gdzie zjadł dziecku psa, ale też rozwiązał trudne zadanie z matematyki (połączenie dwóch stereotypów; negatywnego i pozytywnego).






We wcześniejszych wierzeniach ludowych psy padały ofiarami Żydów i Cyganów (na smalec) oraz górali, obecnie zaś przypisuje się takie praktyki również Turkom i Arabom.






Do legend miejskich o kuchni chińskiej nawiązał Jarosław Grzędowicz w opowiadaniu ,,Specjały kuchni Wschodu’’ ze zbioru ,,Wypychacz zwierząt’’. W opowiadaniu tym bohaterowie stołujący się w chińskiej restauracji mieli szansę dosłownie zjeść trapiące ich problemy.