środa, 26 czerwca 2019

Bataliony


,,Batalion, zwany bojownikiem, jest to ptak spokrewniony z biegusem zmiennym, jeno większy, o dłuższym dziobie i nogach. Pióra ma szaro – brunatne. Gnieździ się na mokradłach. W porze toków samcom wyrastają ozdobne kryzy z piór; powiadają myśliwi, że nigdy nie zdarzyło im się upolować dwóch identycznie przystrojonych batalionów. Samce toczą między sobą walki o samice niczym rycerze na turnieju, krzywdy sobie jednakże nie wyrządzając’’ - Kosa Owinniczew ,,Animalistyka’’







Na południowym krańcu rozległych dóbr panów Błyszczyńskich leżały blisko siebie dwa sioła przegrodzone lasem, z których jedno nazywało się Rzędki (Rjadki), a drugie – Mał. W Rzędkach zgodnie uważano, że mieszkańcy Mału nie są takimi samymi ludźmi jak oni. W Male zaś podobnie sądzono o mieszkańcach Rzędek. Powiadano, że wieś Mał przed dwunastoma wiekami założyli 







Egipcjanie i nazwali ją Mau. Oddawano w niej cześć kociej bogini Bastet, przez Słowian zwanej Kołowierszą. Nikt jednak, nawet ci najstarsi i najmądrzejsi z kapłanów Ageja i Enków nie potrafiłby powiedzieć skąd się wzięła zapiekła nienawiść między kmieciami z obu wsi. Jedni drugich radzi byliby rozszarpać jak ryś żbika co i nie raz i dwa wprowadzali w czyn. Opowiadał bajarz Lompa, że leśni Enkowie kazali wyrosnąć lasu między obu wsiami, aby powstrzymać mieszkających w nich ludzi przed wzajemnym wybiciem się do nogi. Choć tego lata gorąco było w całej Analapii, jeszcze bardziej gorące zdawały się głowy rozsierdzonych kmieci z Rzędek i Mału, jakby złośliwe południce uraczyły ich szalejem.
- Sprawiedliwość musi być po naszej stronie! - gardłowali kmiecie z Rzędek.
- A nie, bo po naszej, wy siermięgi zapocone! - odpowiadali im gospodarze z Mału.
W obu wioskach sposobiono do jutrzejszej bitwy kosy o ostrzach na sztorc postawionych, cepy, siekiery, kowalskie młoty i rzeźnickie topory. ,,Hur – dur, połamiemy gnaty tym dziadygom zawszonym!’’







Tymczasem z dalekiego Wymrocza przyjechała na białym jeleniu piękna i czysta jak lilia, panna Anej z Lasu. Na jej jasnym obliczu malowała się wielka troska. Prosiła i zaklinała chłopów z obu wsi, aby na wszystkie świętości starej i nowej wiary poniechali krwi rozlewu, aby niewiasty nie zostawały wdowami, a dziatki sierotami. Zwykle mądre słowa Anej znajdowały posłuch nawet u książąt i dzikich bestii, lecz tym razem nie zdołały zmiękczyć serc jak kamień zatwardziałych.
- Oddal się, panienko i nie patrz jak się bić będziemy. Bitwa to męska sprawa, której niewinne i dobre dziewczęta nie rozumieją – powiedział stary Bucior, naczelnik wsi Rzędki.







O tym co wówczas uczyniła Anej z Lasu, przechowały się w legendarzach dwie rozbieżne relacje. Według starszej z nich, panna Anej, której nieobce były mądrość i wiedza leśnych ludzi, poczęła śpiewać pieśń czarowną w mowie toropieckiej, aż słyszący ją zapalczywi chłopi z chwili na chwilę zamieniali się w błotne ptaki zwane batalionami. Słyną one z widowiskowych walk w czasie toków, kiedy to nie robią sobie krzywdy. Dlatego też w ptasiej postaci kmiecie stoczyli swoją bitwę, żaden z nich jednak nie odniósł uszczerbku na zdrowiu
W drugiej wersji spisanej przez benedyktyńskiego mnicha Jędrzeja Myszkowskiego, Anej z Lasu namówiła obie zwaśnione strony do modlitwy przed bitwą. Kiedy doszli do słów: ,,I odpuść nam, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom’’, przerwała nagle.
- Nasz Pan, Jezus Chrystus nawet umierając na krzyżu przebaczył swoim krzywdzicielom, więc czemu, wy, Jego wyznawcy chcecie się pozabijać? Czy wam nie wstyd?! - słysząc to zawstydzili się kmiecie z obu wsi zwaśnionych.
Porzucili oręż i rozeszli się do swoich gospodarstw. Nigdy już więcej nie walczyli między sobą. Dali posłuch dobrej i mądrej Anej z Lasu, która powiedziała im, że po obu stronach lasu mieszkają synowie Adam i córki Ewy tak samo odkupienie Najdroższą Krwią Zbawiciela.