,,Batalion, zwany bojownikiem, jest to ptak spokrewniony z biegusem zmiennym, jeno większy, o dłuższym dziobie i nogach. Pióra ma szaro – brunatne. Gnieździ się na mokradłach. W porze toków samcom wyrastają ozdobne kryzy z piór; powiadają myśliwi, że nigdy nie zdarzyło im się upolować dwóch identycznie przystrojonych batalionów. Samce toczą między sobą walki o samice niczym rycerze na turnieju, krzywdy sobie jednakże nie wyrządzając’’ - Kosa Owinniczew ,,Animalistyka’’
Na
południowym krańcu rozległych dóbr panów Błyszczyńskich leżały
blisko siebie dwa sioła przegrodzone lasem, z których jedno
nazywało się Rzędki (Rjadki),
a drugie – Mał. W Rzędkach zgodnie uważano, że mieszkańcy Mału
nie są takimi samymi ludźmi jak oni. W Male zaś podobnie sądzono
o mieszkańcach Rzędek. Powiadano, że wieś Mał przed dwunastoma
wiekami założyli
Egipcjanie i nazwali ją Mau. Oddawano w niej
cześć kociej bogini Bastet, przez Słowian zwanej Kołowierszą.
Nikt jednak, nawet ci najstarsi i najmądrzejsi z kapłanów Ageja i
Enków nie potrafiłby powiedzieć skąd się wzięła zapiekła
nienawiść między kmieciami z obu wsi. Jedni drugich radzi byliby
rozszarpać jak ryś żbika co i nie raz i dwa wprowadzali w czyn.
Opowiadał bajarz Lompa, że leśni Enkowie kazali wyrosnąć lasu
między obu wsiami, aby powstrzymać mieszkających w nich ludzi
przed wzajemnym wybiciem się do nogi. Choć tego lata gorąco było
w całej Analapii, jeszcze bardziej gorące zdawały się głowy
rozsierdzonych kmieci z Rzędek i Mału, jakby złośliwe południce
uraczyły ich szalejem.
-
Sprawiedliwość musi być po naszej stronie! - gardłowali kmiecie z
Rzędek.
-
A nie, bo po naszej, wy siermięgi zapocone! - odpowiadali im
gospodarze z Mału.
W
obu wioskach sposobiono do jutrzejszej bitwy kosy o ostrzach na
sztorc postawionych, cepy, siekiery, kowalskie młoty i rzeźnickie
topory. ,,Hur – dur,
połamiemy gnaty tym dziadygom zawszonym!’’
Tymczasem
z dalekiego Wymrocza przyjechała na białym jeleniu piękna i czysta
jak lilia, panna Anej z Lasu. Na jej jasnym obliczu malowała się
wielka troska. Prosiła i zaklinała chłopów z obu wsi, aby na
wszystkie świętości starej i nowej wiary poniechali krwi rozlewu,
aby niewiasty nie zostawały wdowami, a dziatki sierotami. Zwykle
mądre słowa Anej znajdowały posłuch nawet u książąt i dzikich
bestii, lecz tym razem nie zdołały zmiękczyć serc jak kamień
zatwardziałych.
-
Oddal się, panienko i nie patrz jak się bić będziemy. Bitwa to
męska sprawa, której niewinne i dobre dziewczęta nie rozumieją –
powiedział stary Bucior, naczelnik wsi Rzędki.
O
tym co wówczas uczyniła Anej z Lasu, przechowały się w
legendarzach dwie rozbieżne relacje. Według starszej z nich, panna
Anej, której nieobce były mądrość i wiedza leśnych ludzi,
poczęła śpiewać pieśń czarowną w mowie toropieckiej, aż
słyszący ją zapalczywi chłopi z chwili na chwilę zamieniali się
w błotne ptaki zwane batalionami. Słyną one z widowiskowych walk w
czasie toków, kiedy to nie robią sobie krzywdy. Dlatego też w
ptasiej postaci kmiecie stoczyli swoją bitwę, żaden z nich jednak
nie odniósł uszczerbku na zdrowiu
W
drugiej wersji spisanej przez benedyktyńskiego mnicha Jędrzeja
Myszkowskiego, Anej z Lasu namówiła obie zwaśnione strony do
modlitwy przed bitwą. Kiedy doszli do słów: ,,I
odpuść nam, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom’’,
przerwała nagle.
-
Nasz Pan, Jezus Chrystus nawet umierając na krzyżu przebaczył
swoim krzywdzicielom, więc czemu, wy, Jego wyznawcy chcecie się
pozabijać? Czy wam nie wstyd?! - słysząc to zawstydzili się
kmiecie z obu wsi zwaśnionych.
Porzucili
oręż i rozeszli się do swoich gospodarstw. Nigdy już więcej nie
walczyli między sobą. Dali posłuch dobrej i mądrej Anej z Lasu,
która powiedziała im, że po obu stronach lasu mieszkają synowie
Adam i córki Ewy tak samo odkupienie Najdroższą Krwią Zbawiciela.