czwartek, 6 kwietnia 2017

,,Allan i Bogowie Lodów''

,,W życiu człowieka prehistorycznego mamuty odgrywały ważną rolę. Mamy liczne dowody potwierdzające ten fakt: rysunki i wyżłobione na ścianach grot ich portrety, jak np. te w Rouffignac (…) i w Eyzies – de – Tayac (Dordogne, Francja)'' – Michel Cuisin ,,Tajemnice zwierząt. Prehistoria''







W 2010 r. przeczytałem po raz pierwszy powieść fantasy ,,Allan i Bogowie Lodów’’ (tytuł oryginału: ,,Allan and Ice – Gods'') pióra angielskiego pisarza Henry'ego Ridera Haggarda (1856 – 1925). Zainteresowanych jego twórczością odsyłam do posta: ,,Ayesha – afrykańska królowa''.
Akcja rozgrywa się symultanicznie; w czasach Haggarda (XIX/ XX wiek) i w odległym neolicie, zarówno w Wielkiej Brytanii jak i w prehistorycznej, izolowanej od świata krainie nad morzem.







Powieść posiada dwóch głównych bohaterów. Pierwszym z nich jest tytułowy Allan Quatermain; angielski myśliwy i podróżnik. W spadku po swej przyjaciółce, bogatej lady Lunie Ragnall otrzymał min. silnie halucynogenne ziele taduki z afrykańskiej krainy Kendah. Allan zrezygnował z odziedziczonych w spadku pieniędzy i posiadłości ziemskich, rozdając je instytucjom charytatywnym, jednak z czystej ciekawości postanowił wypalić halucynogenne zioła razem ze swym przyjacielem, kapitanem Goodem. Lady Ragnall, jak wielu ludzi z przełomu XIX i XX wieku wierzyła w reinkarnację i sądziła, że ziele taduki pozwala poznać swoje wcześniejsze wcielenia. Jednak Allan nie wierzył w reinkarnację i swoje narkotyczne wizje przeszłości złożył na karb silnie pobudzonej wyobraźni.







Wdychając opary afrykańskiego zioła, Allan i Good przenieśli się oczami wyobraźni w czasy prehistoryczne; do niewielkiej krainy między górami, lasem i morzem, gdzie mieszkało prymitywne plemię paleolitycznych łowców. Ludzie ci żyli wśród dzikich zwierząt takich jak: wilki, tygrysy szablozębne, tury, foki (dla ciekawostki: w owych czasach w Bałtyku żyły foki grenlandzkie) i białe niedźwiedzie. Owo plemię czciło bezlitosnych, wymagających krwawych ofiar Bogów Lodów, a wśród nich mamuta i neandertalczyka zatopionych w lodowcu niczym owady w bursztynie (w rzeczywistości mamuty nie znajdują się zatopione w lodowcach, ale w wiecznej zmarzlinie). Wyznawcy Bogów Lodów przez długi czas uważali się za jedynych ludzi na całym świecie...







W takim to świecie żył myśliwy i wojownik Wi; człowiek szlachetny, mimo że dziki. Wi miał żonę Aakę (zdobytą w walce, z upływem lat traktowała męża szorstko), syna Foha, córkę Foę (zamordował ją Henga; okrutny wódz plemienia), kochającego brata Moanangę z żoną Taną, oraz wiernego sługę i przyjaciela, jednookiego karła Paga (porzucony przez matkę i wychowany przez wilczycę, nienawidził kobiet – z wzajemnością, oraz nie wierzył w Bogów Lodów). Korzystając z rad Paga, Wi zabił w pojedynku okrutnego Hengę i został nowym wodzem plemiennym; dbającym o swój okrutny i ciemny lud. Ustanowił monogamię (dla porównania: Conan jako król Akwilonii miał liczne nałożnice) i zakazał dzieciobójstwa (był więc pierwszym prolajferem ;). Postać owego prehistorycznego bohatera nawiązuje do: Paraśuramy z mitologii indyjskiej (zabił Hengę toporem wykutym przez Paga z meteorytowego żelaza tak jak Paraśurama zabił toporem demona Kartawirję), do perskiego boga Mitry (Wi zabił na polowaniu potężnego tura co przypomina Mitrę zabijającego byka Geusza Urwana), ale także do Prawdziwego Boga – Jezusa Chrystusa, ponieważ chcąc ratować swoich bliskich przed złożeniem w ofierze Bogom Lodów, sam zgodził się ponieść za nich śmierć.








Przełomem w życiu plemienia Wi było uratowanie przez wodza płynącej łódką Laleeli – pięknej i dobrej kobiety z dalekich stron. Laleeli była wyznawczynią kultu lunarnego, cechowało ją współczucie i łagodność. Pomagała plemieniu w opiece nad porzuconymi dziećmi i w obronie przed rudymi najeźdźcami zza morza. Wi pokochał ją od pierwszego wejrzenia, lecz Laleela nie chciała być jego kochanką, a nawet zdobyła przyjaźń jego żony, Aaki. Mimo, że wyświadczyła prymitywnemu plemieniu tyle dobra, ludzie bali się jej, jako rzekomej Morskiej Wiedźmy i fałszywie oskarżali o oziębienie klimatu. Postać Laleeli, która przybyła z morza, nawiązuje do postaci bogiń takich jak: zrodzone z morskiej piany Afrodyta, Wenus i indyjska Lakszmi (ta ostatnia wyłoniła się z fal podczas bełtania oceanu przez bogów i asury, podobnie jak cudowny napój – amryta). W sposób zamierzony bądź nie, przypomina również Maryję (ubiera się na niebiesko, jej religia kładzie nacisk na miłość a nie na strach i przemoc).
Ogólnie książka bardzo mi się spodobała. Jedyne zastrzeżenia dotyczą zażywania narkotyku – taduki (zawsze byłem, jestem i będę przeciwko narkotykom; nawet najpiękniejsze fantazje nie są warte tego, by się dla nich truć).