środa, 21 listopada 2018

,,Kosmologia dawnych Słowian''


,,Książka jest efektem przedsięwzięcia zaprojektowanego precyzyjnie i z ogromnym rozmachem. Posiada imponującą bazę materiałową, znakomicie operuje danymi słowiańskimi i dobrze zestawionymi informacjami komparatystycznymi. Wzbogacają one wykład, nie wprowadzając jednak zbytecznych, erudycyjnych wyłącznie partii, ale układają się w wątki o praktycznym, heurystycznym walorze. Na uznanie zasługuje też precyzja i dyscyplina, z jaką autor wykorzystuje materiały etnograficzne’’ - prof. dr. hab. Piotr Kowalski (1952 - 2011)

,,Praca ma charakter monumentalny, zarówno pod względem objętości, jak i treści usiłującej objąć ogromną część uniwersum symbolicznego Słowian, nie uciekającej od analogii i porównań z innymi kulturami indoeuropejskimi, a także analiz ogólnoreligioznawczych’’ - dr. hab. Andrzej Szyjewski








W 2006 r. przeczytałem pracę Artura Kowalika ,,Kosmologia dawnych Słowian. Prolegomena do teologii politycznej dawnych Słowian’’. W książce tej Autor łączy z rozmachem ogrom wiedzy historycznej, religioznawczej, folklorystycznej i językoznawczej. Zawiera ona też bardzo obszerną bibliografię.








,,Kosmologia...’’ wywarła duży wpływ na moją twórczość. To z niej pochodzą takie pomysły jak: świat Bujan istniejący przed stworzeniem naszego świata (w rosyjskim folklorze Bujan był wyspą na morzu – oceanie, na której żyła żmija Garafena i leżał biały kamień), postaci Jerzego Zielonego i Marii Ognistej żyjących w erze dwunastej (pochodzą z obrzędów folkloru chorwackiego i bułgarskiego), rajce – jajce (w wierzeniach ukraińskich było to magiczne jajo, z którego wychodziły stada bydła; nawiązanie do pierwotnego mitu o kosmicznym jaju i ognistym zarodku ukrytym w morzu), Indrika - ,,matkę wszystkich zwierząt’’ czy najcenniejszy z wszystkich kamieni – alatyr (w rosyjskim folklorze była to ,,matka kamieni’’; drogocenny, biały kamień znajdujący się w środku świata, na którym zasiadał sam Jezus Chrystus).








Ponadto Autor rehabilituje panteon opisany przez Jana Długosza, zwłaszcza boginie Dziewannę i Marzannę (tę ostatnią wiąże z symboliką Syriusza), pokazuje jak w procesie inkulturacji św. Jerzy na Rusi i na Bałkanach, a św. Wojciech w Polsce zajęli miejsce gromowładnego Peruna, oraz przypisuje Swarogowi rolę niebiańskiego deus otiosus.
Oceny książki są podzielone. Podczas gdy Piotr Kowalski i Andrzej Szyjewski oceniają ją pozytywnie, historyk prof. Jerzy Strzelczyk zachowuje wobec niej sceptycyzm. Moim zdaniem, nawet jeśli Kowalik nie ma racji, to i tak jego książka jest kopalnią ciekawych inspiracji dla twórców fantasy ;). Dodać należy, że Autor nie propaguje w niej neopogaństwa: ,,Niemożność rekonstrukcji światopoglądu przodków skazuje na niepowodzenie wszelkie próby jego restauracji według neopogańskich projektów, nie wykraczających w istocie rzeczy poza współczesność i doczesność’’ (ze Wstępu).



Oniricon cz. 449

Śniło mi się, że:






- razem z Janesem ov Calcium i Alexandrusem ov Coceleise poszedłem do klubu, w którym mieliśmy walczyć gumowymi maczugami, obsługa pytała mnie o ,,oriona'' i ,,walkiry'', lecz nie wiedziałem co to takiego i nie chciałem walczyć,







- Jerzy Strzelczyk w książce ,,Mity, podania i wierzenia dawnych Słowian'' zamieścił hasła min. o słowiańskich kowalach i żebrakach,







- na blogu opisywałem obrazek przedstawiający amerykańskiego astronautę, który ujrzał nagą, pogrążoną we śnie królewnę Śnieżkę i czuwających nad nią siedmiu zielonych kosmitów,






- chciałem sobie kupić na mieście fast fooda, lecz nie mogłem się zdecydować jakiego; choć miałem ochotę na kebab, kupiłem sobie dużą paczkę chipsów,
- przeniosłem się w czasie do XIX - wiecznej Francji, gdzie zobaczyłem dwie dwuletnie dziewczynki w kolorowych sukienkach, które bawiły się przy torach tramwajowych; jedną z nich potrącił tramwaj, którym jechałem, wówczas jej koleżanka włożyła ją do wózka dziecięcego i zabrała do lekarza, który miał swój gabinet w garażu, w tym gabinecie dziewczynki spotkały swoją mamę - bardzo otyłą kobietę, ja zaś przez ten wypadek spóźniłem się do szkoły lub pracy, 






-  trafiłem do Afryki, gdzie jeździłem na słoniu, siedziałem na głowie zwierzęcia, a ponieważ słonia swędziało oko, drapałem je i smarowałem czerwoną maścią, byłem w mieście starożytnych, białych ludzi, spostrzegłem, że moi gospodarze zniknęli, a ich miejsce zajęli Murzyni, którym towarzyszył rachityczny, lecz groźny, pies podobny do chihuahuy, pomyślałem, że Tomek Wilmowski wiedział jak sobie radzić w takich trudnych sytuacjach,






- czytałem sowiecką książkę i oglądałem film o bohaterach rosyjskich baśni, którzy polecieli w kosmos, pewna białoruska księżniczka była chwalona za to, że nie nadużywa ,,tryzny'' (makijażu),
- sowieccy autorzy science fiction Ilf i Pietrow napisali ,,Opowieści z Narnii'',






- w szkole miałem indywidualne zajęcia z Carlem Saganem, pytałem go czy wierzy w UFO i cywilizacje pozaziemskie, Sagan krytykował pewną sektę, której członkowie napisali słowo ,,k...'' na jaju, próbowałem ich bronić mówiąc, że jajo jest symbolem płodności, a on się wściekł,






- w jednym pokoju zgromadziły się Atomówki i księżniczki Disneya, które przeklinały, a ich myśli przybierały formę czerwonych napisów,







- pojechałem do Dykańki, gdzie Rosjanie interesowali się moimi snami i uważali mnie za nowego Gogola, co jakiś czas wracałem tramwajem do Szczecina,
- szedłem okrężną drogą przez plac budowy, gdzie z powodu bezwładu nóg pełzałem po ziemi, a robotnicy na mnie krzyczeli, potem ciocia Ursula ov Sienitica chciała rzucić piłeczką w swą wnuczkę Victorię, a ja rzuciłem w ciocię ciężką piłką, aż poroniła, a ja też poroniłem i wymiotowałem do zlewu białą masę,
- Mefistofeles przyniósł w klatce koguty z Narnii, które ciężko podrapały ludzi z wioski Twardowskiego,







- razem z Mamą pojechałem na Tasmanię, gdzie mieszkał mój ojciec, który był wilkiem workowatym w ludzkim ciele (na twarzy nosił szarą maskę), prowadził samochód pod wpływem alkoholu i zginęliśmy w wypadku, potem byłem na Nowej Zelandii, gdzie widziałem kaplicę, a w niej witraże z Jezusem Chrystusem i Buddą.