poniedziałek, 31 lipca 2017

Oniricon cz. 322

Śniło mi się, że:






- zaszedłem do podmiejskiego lasu, gdzie włożyłem do ust igliwie i postanowiłem nigdy nie wywozić tam śmieci,







- moja Babcia zabiła w ogrodzie kreta i wygrzebała go ręką z nory, potem pojawiły się kolejne krety, a ja martwiłem się, że stanie im się krzywda i chciałem zaproponować , aby je przepłoszyć głową śledzia,







- w liceum byłem na szkolnej wycieczce, podczas której w toalecie zaatakowała mnie koleżanka - psychopatka uzbrojona w nóż; próbowała mnie zabić wiele razy również po powrocie z wycieczki i bardzo się jej bałem,







- przebywałem w wielkiej komnacie gdzie byłem świadkiem wielkiej wojny bogów Asgardu z karłami z rodu Brisingów; bogowie pokonali karły i uwięzili je w podziemiach zamku,







- Roger Zelazny żyje do dzisiaj i w 2017 r. napisał scenariusz filmu fantasy o Jezusie i Wikingach,







- w latach 90 - tych XX wieku byłem w Książnicy Pomorskiej, gdzie znalazłem ,,Sagę o kotołaku'' Konrada T. Lewandowskiego i polską powieść o Conanie,







- czytałem ,,Koran'' i robiłem notatki, aby napisać później dwa posty o dobru i złu w ,,Koranie'', oraz o motywach mitycznych w tej księdze,







- idąc ulicą myślałem, że w ,,Moście nad otchłanią'' rolę magii pełni filozofia,
- Andrzej Pilipiuk radził, aby lepiej poznać meneli żyjącej na swojej ulicy i próbować tego co oni piją, tymczasem gdy szedłem wieczorem ulicą, miał miejsce wypadek, którego nie zauważyłem,
- na ulicy natknąłem się na dwie manifestacje; jedną prawicową, drugą lewicową, które zderzyły się ze sobą; uczestnicy jednej z nich hajlowali; zobaczyłem, że mały, rudy chłopiec wykonał salut rzymski i powiedział ,,Heil Hitler'' więc próbowałem mu wytłumaczyć czym naprawdę był nazizm,







- rodzice ubierali indiańskiego chłopca Minisiku w zachodnie ubrania przed jego podróżą z ojcem do Nowego Jorku lub Paryża,
- Pavlas ov Vidłar kupił pączka, nie dał rady zjeść całego, a ja dokończyłem choć on miał ku temu zastrzeżenia natury higienicznej, potem zjadłem jeszcze drugiego pączka,







- w mojej łazience na skraju wanny siedziała czarna wdowa wielkości pięści, której bardzo się bałem, a gdy w gości miał przyjść Voytakus ov Višnic postanowiłem zabić pająka nożem,






- istnieje równoległy świat, w którym historia zatrzymała się na latach 90 - tych XX wieku, w tym świecie ciągle jest pokój nawet w Izraelu, a św. Jan Paweł II i św. Matka Teresa z Kalkuty żyją do dziś; postanowiłem napisać powieść o tym świecie, której mottem byłby cytat z ,,Fausta'' J. W. Goethego: ,,Trwaj chwilo, bo jesteś piękna''. 

piątek, 28 lipca 2017

Kruk w mitologii japońskiej







,,Kruk jako wysłannik nieba, a najczęściej się przyjmuje, że - słońca, nie jest w mitologiach Wschodu niczym nie znanym (Chiny, Korea). W samej Japonii też utrzymuje się po dziś dzień kult kruka w niektórych regionach. Można przypuszczać, że cienie, które powstają wskutek przesłonięcia światła słonecznego, uważano za 'wskazówki', którymi porusza słońce, a jednocześnie kojarzono cień z czarnymi ptakami jako wysłannikami słońca. W rezultacie czarny ptak (kruk) ma wskazywać drogę zgodnie z wolą słońca'' - Wiesław Kotański ,,Japońskie opowieści o bogach''



czwartek, 27 lipca 2017

Legenda o strzykwie






,, [Bogini Amenouzume] Spędziła [...] w jedno miejsce wszystkie stworzenia morskie, aby je zapytać, czy zamierzają służyć potomkowi duchów nieba. 'Służyć' będzie znaczyło w tych okolicznościach tyle, co 'dawać się dobrowolnie łowić na ofiarę dla duchów'. [...] Wszystkie wodne stworzenia odpowiedziały oczywiście pozytywnie na jej zapytanie. Jedna tylko strzykwa się nie odezwała i to zostało od razu zauważone, gdyż strzykwy (znane też ostatnio pod nazwą malajską: trepangi) uchodzą na Dalekim Wschodzie za przysmak, którego nie mogło zabraknąć w jadłospisie dworskim. Brak odpowiedzi potraktowano jako fizyczną niezdolność w związku ze zbyt małym otworem gębowym u tego zwierzęcia lub - co też niewykluczone - jako opór okazany zwycięskim niebianom. Bez względu na umotywowanie Kobieta Opętująca [Amenouzume, szerzej znana z tego, że tańcząc obnażona, skłoniła solarną boginię Amaterasu do opuszczenia jaskini - przyp. T. K.] wydobyła z zanadrza nóż, jaki nosiła umocowany na sznurze (jakoby głownie w celu samoobrony) i nacięła nim otwór gębowy strzykwy. Ma to być [...] powód, że strzykwy po dziś dzień mają charakterystyczną niby - bliznę w miejscu gęby. Utrwalił się też [...] zwyczaj, że [...] przynosi się strzykwy włodarzom zrzeszenia Sarume, potomkom Kobiety Opętującej Mężczyzn Nieba'' - Wiesław Kotański ,,Japońskie opowieści o bogach''




środa, 26 lipca 2017

Oniricon cz. 321

Śniło mi się, że:






- Leonidas w bitwie pod Termopilami stracił ojca; króla Sparty i całe królestwo, lecz wciąż nie chciał wstać gdy go matka budziła,
- byłem buddystą, wkładałem sobie do majtek różne ciężkie rzeczy i wchodziłem do jaskini, aby tam wymyślać mity, w których kobiety były ważniejsze od mężczyzn, zaś Babcia żaliła się, że Budda mnie źle traktuje,







- Jamblich był królem Grecji,
- kiedy szedłem ulicą chciałem wejść do księgarni, lecz zaczepił mnie siwobrody Hindus będący protestanckim charyzmatykiem, lecz mu odpowiedziałem, że jestem katolikiem i wszedłem do księgarni,







- w czasie II wojny światowej przebywałem w siedzibie Niemców, gdzie przybył jakiś ekscentryk chcący uratować brata, chciałem założyć majtki, lecz wszyscy się na mnie gapili - w tym Pavlas ov Vidłar i jakiś mały chłopiec, a ja się wstydziłem; rano przyszła wielodzietna rodzina, w której żona i matka była blondynką o kręconych włosach i razem z nimi odmawiałem poranną modlitwę do Maryi, potem naziści zamienili się w Krzyżaków i przenieśli się do XV wieku, aby walczyć pod Grunwaldem; byłem rycerzem, w plecaku miałem książkę historyczną o Krzyżakach i miałem walczyć u boku Ulricha von Jundingena; Krzyżacy idąc do boju śpiewali pieśń, w której było min. o Arystotelesie, ja tymczasem uciekłem z krzyżackiej armii, aby pomóc polskiemu rycerzowi uwolnić porwaną siostrę,







- nad ranem błąkałem się po Szczecinie, aby kupić sobie fast fooda,







- w równoległym świecie Tatra przybyła do Hamburga, gdzie jakaś dziewczyna prosiła ją o pomoc w przeciwdziałaniu germanizacji tego słowiańskiego miasta,






- jakaś dziewczyna trzymała w ręku białą, świetlistą kulę zwaną Bilą (sen zrekonstruowany). 

wtorek, 25 lipca 2017

Uke Mochi - bogini jedzenia







,, [...] W jakimś niejasno określonym momencie Mąż Zsyłający Opady zwrócił się z prośbą o zaopatrzenie go w wiktuały do (...) Dziewoi w Której się Poczyna Wielkie Jadło. Ta - zgodnie ze swoją naturą - zaczęła wydobywać z nosa, z ust i odbytu rozmaite smakołyki i przygotowawszy je na różne sposoby, stawiała je przed nim z pokłonem, jak przystoi niewieście. Mąż Zsyłający Opady, który, stojąc, przyglądał się jej krzątaninie, pomyślał, że podaje mu ona jadło skalane, i bez większego namysłu zabił Dziewoję w Której się Poczyna Wielkie Jadło. Był tego świadkiem lub też zjawił się wkrótce po zabójstwie w pobliżu (...) Zwierzchnik Czuwający i Panujący nad Duchami Obszarów Siły, któremu przecież poddana jest 'siła wytwarzania jadła', podobnie jak wszelkie inne siły, i stwierdził, że w członkach ciała zabitej poczęły się różne pożyteczne rzeczy: w jej głowie były jedwabniki, w oczach - ziarnka ryżu, w uszach proso, w nosie - czerwona fasola, w łonie - kłosy żyta, a w odbycie - ziarna soi. Wtedy to Zwierzchnik Czuwający i Panujący  nad Duchami Obszarów Siły polecił to wszystko zebrać, a ziarna przeznaczyć na nasiona'' - Wiesław Kotański ,,Japońskie opowieści o bogach''






Smacznego! ;)

poniedziałek, 24 lipca 2017

Płeć Amaterasu







,, [...] Przede wszystkim jednak czytelnik mitu po raz pierwszy ma teraz szansę zastanowić się nad tym, czy Duch Świecący na Niebie jest płci męskiej czy żeńskiej. Z językowego kontekstu nie da się tego wydedukować: ani zwroty typu 'pani, siostra, córka' nie występują w związku z tą postacią, ani nie używa się przy tejże okazji zaimków rodzaju żeńskiego (ona, ta, jej itp.), których zresztą w japońskim jest niewiele. Jedynie wielowiekowa tradycja nakazuje widzieć w tym duchu niewiastę, choć śmiał się temu przeciwstawić w nowszych czasach historyk japoński Sōkichi Tsuda (...), a zresztą i inni badacze. Stojąc na stanowisku analizy tekstualnej wyłącznie, jesteśmy gotowi przyjąć jednak w zgodzie z tradycjonalistami, że wzmiankowana w tekście  zmiana uczesania, zapoczątkowująca przygotowania do pojedynku, zdaje się świadczyć, iż mamy tu do czynienia z kobietą. Samo rozpoczęcie przygotowań do fryzury nie jest, być może, jeszcze dowodem na kobiece zachowanie się, choć tak by też dało się to ująć'' - Wiesław Kotański ,,Japońskie opowieści o bogach''




Oniricon cz. 320

Śniło mi się, że:

- czytałem powieść fantasy ,,Stal'' napisaną przez Sławomirę, której akcja rozgrywała się w realiach przypominających początek XX wieku,






- Czarny Rogan walczył z Czarnobogiem,
- w szkole nauczyciel - anarchista i pacyfista noszący na ubraniu pacyfy i symbole anarchii, zachwalał Jerzego Owsiaka, którego przypominał wyglądem, lecz mnie nie przekonał,







- Niebieski Wieloryb, w którego imię dzieci popełniają samobójstwa, nazywa się Urabe,






- Merida Waleczna po raz pierwszy pojawia się w baśniach braci Grimm,







- akcja filmu ,,Czarownica'' Disneya toczyła się na innej planecie,






- zimą pojechałem do Styrii w Austrii, aby zwiedzić zamek czarownic, w którym mieszkała Diabolina, spotkałem Macaysa ov Aranicia, który na mój widok przeszedł przez jezdnię,







- Frans Timmermans jest agentem Putina,
- ktoś powiedział do wroga PiS - u: ,,Nie uda ci się upchać z ustawą reprywatyzacyjną'',







- szukałem w Internecie słowa ,,samoje...ka'' (polskie określenie selfie) i znalazłem filmik, na którym Sławomira była bosą blondynką w białym gieźle idącą przez pole zboża; w moim mieszkaniu przebywał wówczas Janusz Palikot, który się dziwił, że moja Mama ogląda filmiki na you tube nakręcone przez Angielkę, a ja zdenerwowany odparłem, że moja Mama może oglądać takie filmy jakie chce, wówczas Palikot zaczynał się robić agresywny,
- dostałem dużo nowych komentarzy na blogu,







- Konrad T. Lewandowski tęsknił za latami 90 - tymi XX wieku,
- Tomasz Sidor powiedział, że urodził się w XII wieku, kiedy już Władysław Łokietek zjednoczył Polskę,






- koń założył sobie wianek z kwiatów na głowę.

niedziela, 23 lipca 2017

Pingwiny









W XIX wieku na łamach pewnej francuskiej gazety opublikowano artykuł o pojawieniu się alk olbrzymich u wybrzeży tego kraju, co wywołało u niefrancuskojęzycznych szok – myśleli, iż chodzi o pingwiny! Nie ma się czemu dziwić, bowiem nazwa pingwin jest znacznie starsza od interakcji ludzi z tymi ptakami. Pierwotnie oznaczała ona alkę olbrzymią. Utworzono ją od dwóch walijskich słów: pen – głowa i gwyn – biała. Później z braku lepszej nazwy określono tak prawdziwe pingwiny. Powtarzam: prawdziwe, ponieważ wytępione już alki olbrzymie mimo podobnego wyglądu nie były spokrewnione. Ich odrębności dowiodła sekcja naturalnie zamrożonego okazu pod egidą Sir Richarda Owena. Zajmijmy się więc ptakami, które od niej otrzymały nazwę. 1
Rząd pingwinów jest jedyną grupą reprezentującą podgromadę ptaków o tej nazwie, nielotnych i trwale związanych z morzami półkuli południowej.







W oligocenie żyły plotopteridy, podobne do pingwinów, wymarłe ptaki morskie o wysmukłym ciele i długim dziobie, których skamieliny odkryto u wybrzeży USA i Japonii.







Miocen był świadkiem pojawienia się na Ziemi ogromnego pingwina pachydyptesa. Ogromny to w stosunku do niego zbyt subtelne określenie. Jego wymiary wynosiły aż 2 metry wysokości. Przy nim współczesny pingwin cesarski niewiele znaczył, a i człowiek mizernie wygląda przy jego szkielecie. Obecnie nie ma już takich olbrzymów.







Aktualnie żyjące pingwiny: cesarski i królewski osiągają 90 cm – 1 m długości, czyli mówiąc obrazowo są jak pachydyptesy dla dwuletniego dziecka.







Inne gatunki są znacznie mniejsze. Wśród nich prawdziwym mikrusem jest pingwinek mały (40 cm). Żyje u wybrzeży Nowej Zelandii, gdzie gnieździ się w ziemnych norkach. Ma odcień szaroniebieski i dziób czarny. Jaskrawo odcina się od zamieszkujących te wyspy, skocza złotoczubego, pingwina żółtookiego, jak i od innych przedstawicieli pingwiniego rodu.







Po zetknięciu się z powyższym tekstem, zapewne może się Czytelnik zdziwić, dlaczego pisząc o pingwinach wymieniam Nową Zelandię kiedy pingwini areał obejmuje Antarktydę? Już się tłumaczę. Areał pingwinów obejmuje półkulę południową, czyli tereny na południe od Równika. Najwięcej ich gatunków faktycznie żyje na Antarktydzie, ale niektóre niesione prądami morskimi dostały się na inne tereny. Tam przeszły ewolucję, w wyniku której powstały gatunki odrębne od tych z ,,kolebki''. Oto ich przykłady: wymienione już gatunki nowozelandzkie i australijskie, pingwiny patagońskie, które można spotkać u morskich wybrzeży chilijskiej pustyni Atacama (sic!) i najdalej zaniesione na północ przez Prąd Peruwiański pingwiny galapagoskie. O na wpół oswojonym przedstawicielu tego gatunku imieniem Penny pisał Irenäus Eibl – Eibesfeldt w książce ,,Galapagos. Arka Noego na Pacyfiku''. Pingwiny żyją nawet u wybrzeży południowej Afryki. Serio. Mam na myśli pingwiny okularowe tońce, nazwane tak z powodu wzoru ich upierzenia przypominającego okulary. Z ich krótkich, szarych dziobów wydobywa się głos przypominający ryk osła. Tońce są gatunkiem ginącym. Natomiast nie ma pingwinów na półkuli północnej, chyba, że w ogrodzie zoologicznym.







Co sprawia, że na ogół świetnie odróżniamy pingwiny od innych ptaków? Mają charakterystyczną sylwetkę przypominającą kroplę wody. Czyni ona z pingwina istotę nieporadną na lądzie, ale za to pływaka doskonałego. Pingwin papuas (białobrewy) rozwija w wodzie prędkość 27 km / h, co czyni go najszybszym ptakiem obcującym z tym żywiołem. Wysokie lokaty w dziedzinie nurkowania zajmują też dwa największe gatunki pingwinów. Pingwin cesarski nurkuje na głębokość 400 m na 18 minut, zaś pingwin królewski – na 305 m u 7,7 minut. Receptą ich sukcesu jest zwolnienie biegu krwi przez mięśnie, choć do serca i mózgu dociera w konwencjonalnym tempie. Niestraszna im też choroba kesonowa będąca zmorą nurków. Niemal wszystko w organizmie pingwina ma jakiś związek z wodą. Upierzenie zredukowane, w dawnych opisach uważano pingwiny za nagie, jednak pisklęta są pokryte puchem. Pod skórą znajduje się rezerwa tłuszczowa – zabezpieczenie przed głodem i zimnem (według innej hipotezy nazwę ,,pingwin'' utworzono od łacińskiego słowa oznaczającego tuszę). U skocza złotoczubego widzimy na głowie koronę z żółtego pierza. U pingwina żółtookiego tworzy ono podobne, lecz znacznie mniejsze ,,pasemka''. Charakterystyczną cechą pingwinów jest ów ,,smoking'' – mozaika barw czarnej i białej mająca znaczenie maskujące. Nie jest to jednak monotonia idealna. U pingwina cesarskiego w okolicy ciemnienia widać pomarańczową plamę kontrastującą z resztą upierzenia. Wymieniony gatunek posiada skórną fałdę na podbrzuszu. Skrzydła; pozbawione lotek i sterówek przejęły funkcję płetw. Nogi krótkie, bardziej przystosowane do pływania niż chodzenia. Stopy są pozbawione upierzenia, ale przed mrozem i uszkodzeniami mechanicznymi chroni je gruba warstwa zrogowaciałej skóry, u pingwinów pełniąca funkcję butów. Mała, kształtna główka jest opatrzona dziobem; długim i cienkim jak u pingwina cesarskiego, lub grubym i krótkim u tońca. Nie muszę chyba mówić, że dziób nie tylko pobiera pokarm, ale i mieści nozdrza – ujście układu oddechowego. Dziób pingwina mieści również gruczoł solny wydalający z organizmu nadmiar soli o konsystencji sączącego się śluzu co sprawia wrażenie jakby pingwiny płakały lub miały katar. Obserwując wnętrze dzioba, widzimy w nim język i spiczaste, rogowe wyrostki. A do czego są one potrzebne – to już jest kwestia konsumpcji.







Podstawowy zrąb pingwiniej diety stanowią ryby – kręgowce pokryte śliską skórą, a więc wymagające unieruchomienia – do tego właśnie służą owe wyrostki wewnątrz dzioba. Inne gatunki omawianej grupy np. skocze złotoczube odżywiają się krylem. W obydwu przypadkach, wynikiem rabunkowych połowów ze strony człowieka jest śmierć głodowa ,,współbiesiadników''.







Wiemy już, że pingwiny żywią się rybami i krylem. A same to czyim padają łupem? Przygodny obserwator widząc ufność i bezbronność pingwinów mógłby oświadczyć, że niczyim. W rzeczywistości chociaż pingwiny nie mają zbyt wielu wrogów nie są ich wcale pozbawione. Na lądzie ich jaja i pisklęta giną w dziobach wydrzyków, a na Nowej Zelandii pingwinki małe padają łupem zdziczałych psów i kotów. W wodzie na pingwiny polują: orki, rekiny i lamparty morskie. Ten ostatni gatunek jest zmorą pingwinów z Antarktydy. Czatuje na osobniki skaczące do wody. Żaden nie chce być pierwszy; nerwowo i niepewnie czekają na skok pierwszego śmiałka, a potem wszystkie skaczą do wody. Jednak największym wrogiem pingwinów jest człowiek, ale o tym później.







Zajmijmy się teraz tym co pingwiny robią, aby przedłużyć żywot swego gatunku. Nieskomplikowane a jednocześnie niezwykłe w swoim przebiegu są toki pingwina Adeli. Samiec ofiarowuje partnerce kamień, a gdy ta schyla się po niego ,,ślub zostaje zawarty'' i samiec może spokojnie przekazać swoje geny. Oczywiście poza tymi zalotami, kamienie dla pingwinów Adeli nic nie znaczą.
Samice wszystkich gatunków pingwinów zakładają gniazda na ziemi. Są to płytkie dołki, z nieliczną wyściółką i jajami (w zależności od gatunku 1 – 3). W niektórych przypadkach pingwin ,,tata'' pomaga w odchowie piskląt. Najpiękniejszym tego przykładem są pingwiny cesarskie. Po złożeniu jaj samice oddalają się szukać pokarmu. W tym czasie funkcja wysiadywania spada na samców. Jaja są szczelnie ukryte w fałdzie skóry na brzuchu. Podczas długotrwałego wysiadywania niezagrożonym przez drapieżniki ,,ojcom'' dokuczają silne mrozy, podczas których pingwiny tulą się do siebie. Muszą też uważać, aby nie wypuścić jaja. Kres owej heroicznej pracy kładzie dopiero powrót matek i możliwość posilenia się samców. Zasłużyły na to.
Pisklęta pingwinów są zagniazdownikami. Okrywa je warstwa puchu. U pingwina cesarskiego jego kolor jest brązowy, co upodabnia ,,cesarskie'' pisklęta do młodych niedźwiadków. Z wiekiem ów puch ustępuje miejsca dorosłemu wodoodpornemu upierzeniu. Na zakończenie relacji z rodzinnego życia omawianej grupy; ciekawostka. Chcąc uzyskać od dorosłego ptaka porcję nadtrawionego pokarmu pisklęta pingwina cesarskiego wykonują gest proszący, schylając się do ziemi przez wyprostowanym dorosłym. Oczywiście nie ma to nic wspólnego z dobrymi manierami; po prostu jakoś muszą dopominać się o pokarm!








Charakterystyczny, ładny wygląd pingwinów przyczynił się do ich popularności. Są one bohaterami licznych kreskówek i elementem reklam lodów 2 i sprzętu chłodniczego. O ile wydają się być dziwaczne niektóre ich role filmowe, 3 o tyle nie aż tak trudno wyobrazić je sobie w roli mięsnego prowiantu dla przepływających statków, jaką w pierwszych wiekach interakcji z człowiekiem pełniły.



*

Obecnie pingwinom zagrażają masowe połowy ich pokarmu i zanieczyszczenia mórz. Oby nie podzieliły losu alki olbrzymiej, od której utworzono ich nazwę.





1 Anatol France w powieści ,,Wyspa Pingwinów'' z 1908 r. opisał alki olbrzymie, które w wyniku chrztu zamieniły się w ludzi – odpowiednik Francuzów.
2 W II RP były popularne lody ,,Pingwin''.
3 Pisząc to miałem na myśli pingwina z filmu ,,Wallace i Gromit: Wściekłe gacie'' z 1993 r.   

sobota, 22 lipca 2017

O etyce kontaktów ludzko - zwierzęcych








Doszliśmy w tym miejscu do tematu znanego i cieszącego się dużą popularnością. Człowiek od tysięcy lat egzystuje na jednym globie wespół z najrozmaitszymi zwierzętami. Początkowo zwierzę było dla człowieka wrogiem lub obiektem łowów, hodowli lub czci. Przymiotnik ,,ludzki'' niestety znacznie wyolbrzymiający, określa nasze dobre cechy. Nie zapominajmy jednak, że moralne hamulce przed zabijaniem się nawzajem, pochodzą właśnie od instynktów naszych zwierzęcych przodków. Pięknym przykładem tego jest: adopcja i rekonwalescencja w świecie delfinów, sygnał wygaszania agresji u wilków, zgodne pożycie kawek i gęsi itd. Również u ludzi można się z tym spotkać. Świadczą o tym:
- ustalanie przed walką jej wyniku (owe ,,Na śmierć nie niewolę'' z ,,Krzyżaków'' Henryka Sienkiewicza),
- wywieszanie białej flagi jako znaku poddania, lub hasło ,,pardon'' znaczące to samo,
- skierowanie broni rękojeścią do przeciwnika jako znaku zaprzestania walki itd.
Wilk nie przegryzie gardła demonstrującemu je rywalowi, nawet najbardziej rozsierdzony nie uderzy w obnażony kark przedstawiciela swego gatunku. Jak to określił Konrad Lorenz w książce ,,Tak zwane zło'', którą Zdenek Veselovsky kazałby obowiązkowo przeczytać wszystkim politykom, powołując się na chińskie przysłowie, ,,zwierzę w człowieku'' może oznaczać coś dobrego.







Człowiek ma jednak możliwość wyboru między dobrem a złem i wcale nie zawsze wybiera dobro. Na niespotykaną u innych gatunków skalę, człowiek morduje przedstawicieli swego gatunku. Często też przejawia niszczycielskie zapędy w stosunku do reszty przyrody. I tak życie zamienia się w piekło. Mottem niniejszego artykułu mogłyby być słowa Alberta Schweitzera o tym, iż ,,etyka byłaby niepełna, gdyby dotyczyła tylko ludzi''. Nie bagatelizujmy przejawów okrucieństwa wobec zwierząt, ponieważ często później odnosi się to do ludzi. Przykładem była ,,krucjata'' rozpętana w XIX wieku w Niemczech przeciwko ssakom drapieżnym, a nieco później, bo już w Niemczech hitlerowskich ostrze napaści zwrócono przeciwko Żydom, Cyganom i Słowianom. Zatrzymując się na III Rzeszy, warto zwrócić uwagę, że zanim esesmani mordowali ludzi ,,ćwiczyli'' strzelając do swoich psów, lub lalek.







Nie powinniśmy również usprawiedliwiać się fałszywie interpretowanym wezwaniem: ,,Czyńcie sobie Ziemię poddaną'', ponieważ rabunkowa eksploatacja Bożych darów jest grzechem pychy, okradaniem następnych pokoleń i przejawem krótkowzrocznej głupoty. Na przypomnienie zasługują słowa Bernharda Grzimka, że skarby natury są cenniejsze niż materialne dziedzictwo ludzkości, które można odnowić, a nie jesteśmy w stanie skopiować choćby najprostszej bakterii. Z miejsca odezwały się pochopne głosy oburzenia, a nawet zarzuty o bluźnierstwo. W rzeczywistości oponenci sami bluźnią, przeciwstawiając potęgę swojej inwencji kunsztowi samego Boga. Jean Dorst na kartach ,,Zanim zginie przyroda'' zwraca uwagę na utrudnienia powodowane przez zabytki, które ludzkość dzielnie i bez szemrania znosi. Oddając znów głos B. Grzimkowi chętniej chroniono Abu Simbel, kosztem wielu wydatków i poświęceń, podczas gdy dla ochrony hipotetycznych niedobitków wilka workowatego wystarczyłby chroniony teren z ,,prowiantem'' dla tych torbaczy. Przy okazji; nie mogłyby to być owce, które potrzebują regularnego strzyżenia, w więc nie mogłyby zdziczeć.







A jak człowiek odnosi się do zwierząt? Często fatalnie. W Ameryce Północnej pod kulami pseudo - myśliwych padały: kuliki eskimoskie, gołębie wędrowne, no i bizony mordowane w szale zabijania, oraz w celu zamorzenia głodem prawowitych mieszkańców tych ziem. Z analogiczną sytuacją było do czynienia w Afryce. Rzeź zwierząt na okrągło, jej przykładem było wystrzelanie całego stada bawołów. Na południu tego kontynentu, gdzie obecnie znajduje się państwo RPA, kwaggi, miejscowy odpowiednik zebry, zyskały od rdzennej ludności przedłużenie istnienie swego gatunku. Podczas gdy w Nowym Świecie zagłada Indian i bizonów szła równomiernie, to tu Afrykanie pierwsi padli łupem burskich osadników, a kwaggi potem. Bez skrupułów mordowano też krowy morskie i alki olbrzymie. Te ostatnie tłuczono na lądzie, masowo je spędzając na miejsce kaźni. Wiele ptaków się marnowało; niektórymi palono w stanie żywym (!) ogniska pod kotłami, gdzie we wrzątek wrzucano również żywe ptaki w celu uzyskania ich cennego puchu. W Australii katowano przyrodę na prawo i lewo. Jak na ironię w godle tego kraju znajdują się kangur i emu – ofiary jego obywateli. W starożytnym Rzymie pasjonowano się walkami zwierząt, co niestety wielu pozostało w postaci walk: psów, kogutów i byków. Mających tam ginąć ludzi widziano w Rzymie cezarów jak i Borgiów. W okresie rozbiorów Polski do walk min. na Wawelu używano tarpanów, w czasach świetności kraju chronionych przez ród Zamoyskich.







Zwierzęta obcujące bezpośrednio z człowiekiem to nie tylko mieszkańcy zagród, ale też ogrodów zoologicznych, cyrków i laboratoriów badawczych. Wraz z rozwojem rolnictwa, jego mechanizacją, człowiek pogarszał warunki ich życia. Przykładem tego jest intensywna hodowla; izolowanie zwierząt przed światem, bolesne metody tuczu i przedwczesne odłączanie młodych od matek. Najczęstszym takim zabiegiem są opisane przez Vitusa B. Dröschera na kartach ,,Rodzinnego gniazda'' ,,kliniki położnicze dla świń'', kiedy to człowiek ,,nie mogąc się powstrzymać od partaczenia tego boskiego dzieła'' (porodu) odchowuje w celowo sztucznych warunkach przedwcześnie osierocone prosiaki; przy okazji marnując dużo pieniędzy i przysparzając mnóstwo cierpienia młodym. Z pomieszczeń dla zwierząt przypominających wielkie hangary, znika wszelka podściółka. Co mniejsze są zamykane w ciasnych klatkach; możliwe, że powiedzenie ,,bazgrać jak kura pazurem'' utraci swój pierwotny sens. Niewłaściwe są często warunki transportu. Nierzadko też spotykamy się z drastycznymi próbami zaspokojenia próżności konsumentów jak wstrzykiwanie żelaza do krwi, aby mięso było czerwone, lub przyprawianie cieląt o anemię w celu uzyskania mięsa białego. Najstraszliwszym tego przykładem jest tuczenie gęsi; długa rura wprowadzana przez szyję do żołądka wciska tam porcję kalorycznej karmy. Wszystko dla otłuszczonej wątroby! Spotkało się to ze zdrową reakcją przeciwną; warto również wiedzieć, że tłuste mięso nie jest zdrowe. Wynikiem brutalnych metod hodowlanych są właśnie mniejsza odporność na choroby, masowe pomory zwierząt, gorsza jakość mięsa itd. W taki to sposób człowiek szkodząc zwierzętom sam sobie zaszkodził. Polepszenie ich życia nie musi oznaczać zaprzestania hodowli, ale humanitarnego traktowania ich obiektu.







Cyrki i ogrody zoologiczne ściągają na siebie gromy organizacji ekologicznych. Jednak w tym miejscu trzeba im odmówić racji. Określenie ,,zwierzęta w niewoli'' jest antropomorfizmem, a obiekt hodowli cierpi tylko wtedy gdy ma złe warunki, o które łatwiej w cyrku, a i tam zdarzają się przypadki dobrego traktowania zwierząt. Oczywiście, aby być bezstronnym należy pamiętać, że rozmaicie z tym bywa. Spustoszenie w populacjach zwierząt uczyniły brutalne metody odłowu i transportu. Obecnie transportem zwierząt zajmują się linie lotnicze, których pracę zwierzęta dobrze znoszą, zaś obiekty handlu pochodzą głównie z innych ogrodów zoologicznych. I tak problem został choć częściowo załatwiony.








Gorzej jest w przypadku zwierząt domowej hodowli. Ale i tu wszystko zależy od właściciela. Zwierzęta często giną przy transporcie lub w sklepie zoologicznym, zaś schroniska dla psów i kotów nie zawsze mają dobre warunki. Kolejnym niebezpieczeństwem jest niedbała opieka, lub sadyzm właścicieli jak w przypadku psa Piwnika. 1  Czasami jednak zwierzęta mają szczęście.







Trzeba też potępić eksperymenty na zwierzętach ponieważ mamy już środek alternatywny; wyizolowane komórki. Może to drogie, ale gdy w grę wchodzą prawa etyki jest ona warta świeczki.



*



Prawa zwierząt budzą wiele kontrowersji i nie zawsze łatwo ich przestrzegać. Trudno sobie wyobrazić każdego śledzia zabijanego pojedynczo celnym ciosem w głowę, zamiast miotającej się po pokładzie srebrnej masy. Spory budzi też przemysłowe zabijanie fok i waleni. Wielu ludzi może nie zdawać sobie sprawy z wagi tej materii. Pamiętajmy; zachowanie praw etycznych również wobec zwierząt nie jest luksusem, ale okazją do udowodnienia, że jesteśmy ludźmi rozumnymi nie tylko z nazwy.




1 Sprawa psa Piwnika, którego katował właściciel miała miejsce w Polsce w 1998 r.