czwartek, 27 listopada 2014

,,Eerie Indiana, czyli dziwne miasteczko''





Fragmenty owego owego amerykańskiego, familijnego serialu łączącego motywy SF, fantasy i horroru, widziałem we wczesnych latach 90 – tych XX wieku. Całość obejrzałem w Internecie w listopadzie 2014 r. Akcja serialu rozgrywa się ok. 1992 roku w małym miasteczku Eerie w stanie Indiana (USA), z czego jedna ze scen rozgrywa się w Kanadzie (wyjechała tam mająca totalitarne zapędy szkolna pielęgniarka, siostra Nancy). Eerie Indiana to istne pandemonium różnych dziwnych zjawisk i istot. Co więcej – sam kształt miasteczka przypomina Trójkąt Bermudzki. Wytrwale badał te sprawy chłopiec Marshall Teller (w jego roli występował Omri Katz), który przyjechał do Eerie razem z rodziną z New Jersey. Marshall mieszkał ze swym ojcem - Edgarem Tellerem, który był naukowcem, matką, starszą siostrą Cindy i najlepszym przyjacielem – dziesięcioletnim Simonem Holmesem. Chłopcy ,,walczyli z siłami dziwności'', zbierali związane z nią pamiątki, gromadzone następnie w pokoju na poddaszu i przeżywali mnóstwo dziwnych przygód.





Wśród niesamowitych mieszkańców mieściny był: stary Elvis Presley, któremu Marshall przywoził gazety (jest to nawiązanie do popularnej legendy miejskiej), Wielka Stopa grzebiąca w śmietniku (nawiązanie do kryptozoologii), wilkołak (w czasie dorocznego święta pożerał dziecko wylosowane w loterii mającej zapewnić obfite plony i niskie podatki, a o jego ofierze mówiono, że ,,wyjechała do Hiszpanii''; kiedy Cindy zobaczyła wilkołaka pomyślała, że to … olbrzymi szop pracz ; -), stara Amelia Earhart (w 1932 r. jako pierwsza kobieta odbyła lot nad Atlantykiem), śmieciarze polujący na ludzi zabłąkanych w nieswoich czasach, stary mleczarz, którym w przyszłości miał być Marshall, Bractwo Kukurydzy (podobni nieco do masonów, lecz bardziej śmieszni niż demoniczni, wstąpił do nich Edgar Teller), szalony włóczęga, który okazał się najinteligentniejszym człowiekiem na świecie, barman – kosmita (stał na czele Bractwa Kukurydzy), Stary Bob (ożywione tornado, na którego cześć mieszkańcy miasteczka uroczyście obchodzili Dzień Tornada), Pan Wilson – ożywiony bankomat zbudowany przez ojca głównego bohatera (rozdał wszystkie pieniądze Simonowi, bo go polubił), dziewczynka Sara Bob stwarzająca nową rzeczywistość rysunkami (pochodziła z patologicznej rodziny, którą umieściła w akwarium), chłopiec o polskim nazwisku Kąkolewski, który dzięki aparatowi na zębach rozumiał mowę psów, duchy (w Eerie było aż 55 nawiedzonych domów), bracia Ernie i Bert (nawiązanie do ,,Ulicy Sezamkowej''), diabeł Ten Donald (Marshall wyprowadził go w pole przebierając się za urzędnika skarbowego), siostra Nancy (kontrolowała umysły dzieci i dorosłych za pomocą magicznych okularów), wreszcie tajemniczy chłopiec o siwych włosach, mający na dłoniach znaki plus i minus. Ten ostatni nie wiedział nic o swojej tożsamości.






W serialu spodobały mi się takie treści jak: pochwała rodziny, odwagi, wyobraźni, wątek miłości Marshalla i młodo zmarłego Devona Wilde'a do chorej na serce Melanie, krytyka chciwości i kompromisów ze złem. Do gustu przypadł mi również humor.