piątek, 21 września 2018

UFO w Szczecinie








,,Także w Szczecinie, gdzie latające spodki pojawiły się w lipcową noc 1957 roku. I to dwa naraz, co dość dokładnie zrelacjonowały szczecińskie gazety. Potem widziano je w 1970 i 1974 roku nad Bramą Portową, czyli w samym centrum tego nadodrzańskiego miasta. [...] w środę 23 kwietnia 1986 roku w samym centrum Szczecina przy ul. Gdyńskiej. Małżonkowie Czesława i Marian G. ucięli sobie popołudniową drzemkę. Leżeli w jednym pokoju swego parterowego mieszkania na osobnych tapczanach. W pewnym momencie p. Czesława przebudziła się. Obraz na włączonym telewizorze zaczął dziwnie skakać, aż z kolorowego zrobił się całkiem czarny.
- I wtedy zobaczyłam dwie jednakowe istoty w ciemnostalowych ubraniach. Wpatrywały się we mnie... W pierwszej chwili się wystraszyłam i krzyknęłam panicznie do męża: kogoś ty wpuścił? Mąż też widział te istoty, ale odpowiedział, że nikogo nie wpuszczał. Z ich postępowania wywnioskowałam, że chcieli mnie zabrać, bo potrzebna im była ziemska kobieta. Ale mąż nie chciał mnie puścić, więc gdy oni zniknęli wyszliśmy razem przed dom...
   Zobaczywszy kulisty pojazd promieniujący jasnym światłem p. Marian - marynarz wypływający w dalekie rejsy, nie mający ochoty rozstawać się z żoną ani teraz, ani później, pogroził załodze kuli i krzyknął: zabierajcie nas razem, żony samej nie puszczę!!!W tym momencie uderzony został w pierś snopem światła. Nogi się pod nim ugięły, upadł na ziemię. Gdy po chwili wrócili do mieszkania, odsłonił firankę, dalej wymyślając ufoludkom. [...].
   I wtedy znów poczuł silne uderzenie światła. Osunął się na podłogę. Coś jednak najwyraźniej nakazało mu wyjść ponownie na ulicę. Poszedł w kierunku pojazdu, który pulsował jakieś 40 metrów od ich domu. Ale latający obiekt zniknął im z oczu. Po kwadransie poszukiwań w najbliższej okolicy powrócił do mieszkania. Jego żona leżała na tapczanie pod oknem... rozebrana, a jej garderoba rozrzucona obok.
- Długo potem analizowaliśmy nasze przeżycia - twierdzi p. Marian. - Sen? Mara? Rzeczywistość?  Zastanawiałem się czy nie pójść z tym do lekarza, nawet do psychiatry. Ale tak naprawdę bałem się z kimkolwiek o tym rozmawiać. A do lekarza też nie poszedłem. Bo kto by chciał na statku zatrudnić marynarza z opinią 'czubka'? Kto by zresztą uwierzył w nasze przeżycia?'' -
Henryk Mąka ,,Bermudzki trójkąt i inne tajemnice. Zatopiona Atlantyda. Potwór z Loch Ness. Ufo nad Bałtykiem''.




Magia marynarska






,,Na dużych żaglowcach XIX stulecia, zwłaszcza na znanych z ogromnej szybkości herbacianych kliprach, wyłącznie przecież uzależnionych od siły wiatru, pozyskiwano przychylność Neptuna na wiele innych sposobów. Na katolickich statkach marynarze ordynarnie i z użyciem najobrzydliwszych słów ... przeklinali, co miało obudzić św. Antoniego i sprowokować go do ruszenia wiatru i ukarania łamiących boże prawo wilków morskich uciążliwą burzą. A im o to właśnie chodziło! Z kolei marynarze żaglowców muzułmańskich dla uzyskania tego samego celu przybijali do bukszprytu płetwę złapanego rekina lub przynajmniej płetwę ryby. Dla odmiany majtkowie żaglowców protestanckich, zwłaszcza anglikańskiej wersji protestantyzmu, wierzyli, że dla ruszenia wiatru przebywająca na pokładzie niewiasta powinna podrapać paznokciami ... podstawy masztów'' - Henryk Mąka ,,Bermudzki trójkąt i inne tajemnice. Zatopiona Atlantyda. Potwór z Loch Ness. Ufo nad Bałtykiem''



Syrena z Szybenika







,,Niedawno np. w nadadriatyckim Szibeniku odkryto kompletne szczątki rusałki, drastycznie różniące się jednak od kobiecych piękności, tak ochoczo opiewanych w mitologii i ... opowieściach starych żeglarzy w tawernach.
- Była to istota płci żeńskiej, żyjąca w tutejszych wodach 12 000 lat temu - powiedział dziennikarzom kalifornijski archeolog prof. Patrick O'Connor, prowadzący od 1987 roku wykopaliska na terenie Chorwacji. - Zginęła w wyniku podwodnego trzęsienia ziemi, wessana przez złoża wapienne i zmumifikowana.
   Okazuje się, że owe adriatyckie syreny były drapieżnikami, nadzwyczaj zresztą krwiożerczymi. Miały półtora metra wysokości, kobiecy tułów, dwie równoległe piersi, ramiona z dłońmi o pięciu szponach i dużą, dobrze rozwiniętą głowę o ludzkich rysach z bezrzęsymi oczami. Potężne szczęki z ostrymi jak brzytwa zębami świadczyły wymownie o jej drapieżności. Syrena zagryzała bowiem swoją ofiarę i rozszarpywała na strzępy'' -
Henryk Mąka ,,Bermudzki trójkąt i inne tajemnice. Zatopiona Atlantyda. Potwór z Loch Ness. Ufo nad Bałtykiem''



Polskie Loch Ness








,,Znakomitej sławy potwora z Loch Ness pozazdrościli mieszkańcy Warszawy. [...] Polski odpowiednik szkockiej Nessie pojawił się na wodach wąskiego przecież Kanału Żerańskiego, łączącego Wisłę z Żeraniem, a właściwie z tamtejszą fabryką samochodów osobowych.
- Najpierw wychylił się z wody wielki biały łeb - twierdzili zdumieni wędkarze. - W dwie, może trzy sekundy później woda rozstąpiła się i 'to' wystrzeliło wysoko w górę, po czym szybko zanurzyło się z powrotem... [...].
   Za drugim razem, gdy potwór z Kanału Żerańskiego się pojawił został sfotografowany. [...]. fachowcy - wędkarze skłonni byli twierdzić, że jest to boleń - gigant, ryba drapieżna z rodziny karpiowatych, normalnie dochodząca do 80 cm długości. Ten osobnik mógł [...] osiągnąć wymiary znacznie większe. [...] następnego dnia wieczorem potwór ponownie pokazał się w Kanale Żerańskim, znów wyskoczył wysoko w górę, ale w tym czasie - jak podają naoczni świadkowie - zanim się zanurzył ... zeżarł kaczkę.
   W roku 1982 i w następnych, również w sezonie ogórkowym, warszawskie gazety, a zwłaszcza 'Kurier Polski', żywiły czytelników opisami potwora z Zalewu Zegrzyńskiego. Tym razem potwór, którego widywali tak plażowicze, jak i wędkarze oraz żeglarze, miał duży łeb i długie jak u zająca uszy, włosisty tułów z owłosionymi odnóżami o łącznej długości sześciu metrów. Rychło też uzyskał jakże właściwe i prawdziwie polskie imię - Paskuda! Jej sezonowe harce w różnych zakątkach tego podwarszawskiego zbiornika wodnego przez parę lat pasjonowały nie tylko warszawiaków.
   Ale stolicy też pozazdrościły inne ośrodki polskie. Bo oto dziwny stwór pojawił się w jeziorze Trzesiecko na Pomorzu Zachodnim. Jako pierwsza zauważyła go spacerująca po parku mieszkanka Szczecinka. Stworzenie to pożerało akurat rybę na kamiennej wysepce [...]. Wyglądem przypominało dużego i owłosionego ssaka, ale fragment tułowia pokrywały łuski. Kształt głowy sugerował, że może to być gad. [...] potwór zorientowawszy się, że nie jest sam - czmychnął w nurty rzeczki Niezdobnej.
   Wiosną, a były to lata dziewięćdziesiąte, znów napływać zaczęły bulwersujące informacje. Jednemu z wędkarzy potwór przegryzł żyłkę, drugi złowił do połowy zjedzoną przez niego rybę, trzeciego wystraszył znikający w toni jeziora wielki ogon. Na podstawie opowieści nurków i wędkarzy naukowcy wyrazili ostrożne przypuszczenie, że i trzeciecki stwór może być reliktem epoki przedlodowcowej. Nadano mu nawet gatunkową: Ericus Aqua Frogmanus. [...]'' -
Henryk Mąka ,,Bermudzki trójkąt i inne tajemnice. Zatopiona Atlantyda. Potwór z Loch Ness. Ufo nad Bałtykiem''

Potwór z jeziora Van







,,Swojego potwora mają również Turcy. Parlament tego kraju powołał nawet pod przewodnictwem posła Nadana Kartala z prowincji Van specjalną komisję, która zbadać miała doniesienia na temat czarnego stwora ukazującego się od pewnego czasu w największym jeziorze Anatolii. Rok wcześniej, zaintrygowany przez naocznych świadków przybył nad jezioro gubernator prowincji. I zobaczył go osobiście, w sposób nie ulegający żadnej wątpliwości.
- Potwór ma rogi - stwierdził potem publicznie - jest czarny i włochaty. Trochę przypomina dinozaura, ale nie jest groźny dla otoczenia...'' -
Henryk Mąka ,,Bermudzki trójkąt i inne tajemnice. Zatopiona Atlantyda. Potwór z Loch Ness. Ufo nad Bałtykiem''

Potwór z jeziora Worota







,,Znacznie większego potwora odkryli w 1953 roku naukowcy rosyjscy, badający syberyjskie jezioro Worota. Na odludziu, charakterystycznym dla tego regionu, spostrzegli pływające zwierzę jako żywo przypominające smoka z dziecinnych bajek. Sama jego głowa miała blisko 2 metry szerokości, podczas gdy jego długość sięgała 10 metrów. Potwór, z którego grzbietu wyrastało coś w rodzaju płetwiastego grzebienia, ujrzawszy ludzi zatrzymał się w odległości 100 m od brzegu i zaczął wzbijać masywnym cielskiem ogromne fontanny wody. W 1963 roku spotkała go także następna ekspedycja naukowa, uznając tego stwora za relikt ery przedlodowcowej'' - Henryk Mąka ,,Bermudzki trójkąt i inne tajemnice. Zatopiona Atlantyda. Potwór z Loch Ness. Ufo nad Bałtykiem''

Potwór z jeziora Czar








,,Ale potwory, nawet jak ulał podobne do Nessie, pojawiają się także ludziom w innych stronach świata. Takie właśnie zwierzę, choć mniejsze i szczuplejsze, odkryto również w Rosji. Ma ono małą główkę na cienkiej i giętkiej szyi, sterczące uszy i nadzwyczaj bystre oczy. Ostra płetwa wieńczy grzbiet. Ten rosyjski potwór liczy sobie nie więcej niż dwa i pół metra długości i - jak twierdzą naoczni świadkowie - nie może ważyć więcej niż jedną tonę.
   A zamieszkuje ten dziwny stwór nieduże, bo zaledwie 600 - metrowej długości jezioro w europejskiej części Rosji, z racji niezwykłej urody  nazywane przez miejscowych Czarem. [...].
   Po kilku miesiącach bezowocnych badań biolodzy myśleli już o powrocie w rodzinne pielesze, gdy szef ekipy osobiście usłyszał  dziwne odgłosy i zauważył na środku jeziora dwa łebki na smukłych szyjach. Szybko zrobił całą serię zdjęć, ale od początku wszczęte poszukiwania znów nie dały żadnego rezultatu. Uznali więc, że nie są to żadne morskie monstra, ale rzadkie choć zwyczajne w zoologicznym świecie ... salamandry. Miejscowi chłopi nadal twierdzą jednak, że to nie żadne ryby czy gady lub płazy, ale boskie stwory w kształcie greckich trytonów - półludzi i półbogów. Tak ich ojcom jeszcze za carskich czasów powiedział uczony mnich prawosławny. Dlatego mieszkańcy znad jeziora Czar wierzą, że stwory te przyniosą spokój i dostatek'' -
Henryk Mąka ,,Bermudzki trójkąt i inne tajemnice. Zatopiona Atlantyda. Potwór z Loch Ness. Ufo nad Bałtykiem''