piątek, 5 lipca 2019

Człowiek z gliny


,,Golem (hebr., Ps. 139, 16: ‘Embrjon’), talmudycznie: nieukształtowana masa; w mistyce żydowskiej postać ludzka z gliny, która rabin praski Löw ben Becalel miał 1580 sporządzić do własnych usług i ożywić duchem imieniem boga; por. powieść G. Meyrinka ‘G.’’’ - ,,Encyklopedia Powszechna Wydawnictwa Gutenberga tom 5 Europejska równowaga do Grecka sztuka’’






W Vompiersku gdzie zaległy cienie, o godzinie dwunastej w nocy, Danika wyszła nago na podwórze swej willi razem z czterema innymi rozebranymi do rosołu czarownicami; Darvulą, Mastyniksą, Vulvą i Ulvą, aby w blasku płonących krwawym płomieniem pochodni odprawić rytuał przerażający, opisany przed tysiącami lat w tajemnych księgach żydowskich czarnoksiężników. Cztery akolitki Daniki pocąc się i parskając jak konie, z wielkim mozołem formowały z gliny postać potężnego człowieka. Danika zaś otworzyła swój grimuar oprawiony w skórę czarnego węża i jęła zeń czytać na głos mit o kowalu żyjącym w zamierzchłych czasach. Kowal ten nie mając dzieci, wykuł sobie z żelaza chłopca, którego nazwał Kordek, a chcąc go ożywić, namówiony przez Čorta umieścił w jego piersi serce wydarte małej dziewczynce… Po zasnutym piekielnymi wyziewami niebie rozlegał się łopot błoniastych skrzydeł smoków i wąpierzy, gdy Danika skończywszy czytanie grimuaru, spojrzała na efekty pracy czarownic.
- Długo jeszcze będziecie go lepić? - spytała marszcząc brwi.
- Już kończymy, pani Daniko – odpowiedziała Darvula.
- Ale upaćkałyście się tą gliną, niby świnie wytarzane w błocie – zaśmiała się Danika.
- Ale przynajmniej Golem ma teraz ludzkie kształty i nie przypomina konia – odrzekła sapiąc z wysiłku Mastynixa.
Wówczas Danika podeszła do leżącego na plecach Golema i palcem napisała mu na wilgotnym, glinianym czole napis ,,Emet’’ to jest Prawda. Wystarczyło wymazać jedną literę, a powstałby wyraz ,,Met’’, czyli Śmierć.






- Golemie, czy Golem mnie słyszy? - zapytała Danika, a przez glinianą pierś przeszedł głuchy pomruk. - Nazywać się będziesz Buła, bowiem zostałeś ulepiony tak jak buła, którą spożywają ludzie. Wstań, kiedy do ciebie mówię! - jęcząc i postękując Golem podniósł się z ziemi i stanął na obu nogach.
- Słyszę i jestem posłuszny, pani Daniko – każde słowo wypowiadał z osobna z wielkim trudem.
- Bardzo dobrze – pochwaliła Danika. - Powołałam cię do istnienia, abyś ubił tę lafiryndę, która odbiła mi narzeczonego – za pomocą magicznego kamienia Danika wyświetliła obraz Anej z Lasu. - Jej słodycz aż prowokuje do wymiotów, a nazywa się Anej. Niech twoje oko nie znajdzie dla niej litości!
- Tak, pani – odpowiedział bezmyślnie Golem.
- Dobrze, Buła – uśmiechnęła się promiennie Danika. - Teraz, aby przekonać się, że umiesz zabijać, ubij te cztery czarownice uświnione gliną! - choć Golem był wielki i ciężki, okazał się zwinny jak pantera.
Darvula, Mastynixa, Ulva i Vulva błagały Danikę o litość, lecz Golem chwytał je mocarnymi rękami, dusił, łamał im kości i rozbijał głowy. Nie minęło pół pacierza, gdy na podwórzu leżały cztery nagie, niewieście trupy zlane pomarańczową krwią czarownic.
- Jestem zadowolona z ciebie, Buła – rzekła Danika dotykając bosą stopą rozlanego mózgu Mastyniksy. - Idź czym prędzej do Wymrocza i przynieś mi głowę Anej z Lasu. Jeśli się dobrze spiszesz, w nagrodę uczynię cię prawdziwym człowiekiem!
- Słucham i jestem posłuszny – odrzekł Buła i wyruszył w stronę Wymrocza używając do nawigacji zaczarowanego opiłka żelaza umieszczonego w czole.
Danika tymczasem położyła się spać, podczas gdy ghule z Arabii i słowiańskie cmentarne baby jęły się pożywiać zmasakrowanymi ciałami czterech czarownic…

*

Kiedy Buła szedł przez Las Ciemny, ziemia wraz z rosnącymi na niej trującymi drzewami drżała pod ciężarem jego kroków. Z głębi mrocznego matecznika połyskiwały oczy wpatrujących się w niego strzyg, wilkołaków i kotołaków. Potwory te jednak nie ważyły się atakować idącego samotnie Golema. Był na to zbyt duży i silny, a ponadto ciało miał z niejadalnej gliny zamiast z pożywnego mięsa. Wraz z pianiem kogutów Buła doszedł do Wymrocza, a jego gliniane cielsko nie czuło głodu ni zmęczenia. Jednak kiedy po raz pierwszy ujrzał i poczuł palące lipcowe Słońce, zamruczał gniewnie i pogroził mu pięścią. Przywołał w pamięci obraz Anej z Lasu ukazany mu przez Danikę, wraz z jej zapachem i dźwiękiem jej głosu i rozpoczął ją tropić. Przemierzał puszczę wzdłuż i wszerz, aż wilgotna ziemia dudniła pod jego glinianymi stopami. W gniewie obalał siłą swych ramion stuletnie dęby i buki, warcząc przy tym i prychając. Sarny i rusałki wyczuwając jego obecność, czmychały przestraszone. Nie znalazł Anej z Lasu. Dopiero na drugi dzień wróciła do swej chatki w mateczniku z Wymrocza, gdzie za dnia pomagała kmieciom w pracy na polu, a wieczorem tańczyła na balu z panem Bożywojem Błyszczyńskim. Gdy wróciła do swych ukochanych drzew i zwierząt, Golem już na nią czekał. Na jej widok zaryczał wściekle i zabębnił pięściami w szeroką pierś niczym goryl. Począł biec w jej kierunku. Anej choć była szybka w biegu niby łania, nie zdołała uciec przed Golemem. Jej leśni przyjaciele – rudzik, modra sikorka, strzyżyk, zajączek, kuna oraz żbik na próżno usiłowali odciągnąć od niej Golema. Zasmuciła się piękna Anej w swym czystym sercu, że już nie zobaczy pana Bożywoja. W jej modrych oczach zalśniły kryształowe łzy. Złożyła białe dłonie do modlitwy i czekając na śmierć jęła prosić Maryję o zaprowadzenie jej duszy przed oblicze Chrystusa. Kiedy się modliła, bił od niej blask jak od małego Słońca. Golem już wyciągał glinianą łapę, aby urwać jej głowę, gdy wtem zatrzymał się, a z jego ślepi po raz pierwszy pociekły łzy.
- Zbyt piękna… Nie mogę… - wymamrotał i odwróciwszy się zaczął z wolna iść w stronę Vompierska.






Kiedy Anej skończyła modlitwę, Golema już nie było. Znów przeprawił się przez Las Ciemny. Zameldował się w willi Daniki, która właśnie odespała poprzednią noc. Zjawił się przed nią z pustymi rękami.
- Gdzie masz głowę tej lafiryndy? - spytała czarownica – Nie mów, że ci ją strzygi zjadły!
- Była… zbyt… piękna…. Nie…mogłem….jej...zabić – wystękał Golem.
- Głupiec! - żachnęła się Danika, po czym z jej ust wyleciała mała kulka ognia, która unosząc się w powietrzu, rosła i rosła, aż uderzyła w Golema.
Jego gliniane ciało zewsząd lizały płomienie. Ryczał z bólu jak byk, aż w końcu zamilkł na zawsze. Została z niego jedynie bezkształtna masa wypalonej gliny….