sobota, 6 grudnia 2014

,,Listy Świętego Mikołaja''



W 2003 r. czytając biografię pióra Humpreya Carpentera ,,J. R. R. Tolkien. Wizjoner i marzyciel'' natknąłem się na wzmiankę o listach, które wielki pisarz pisał dla swych dzieci w imieniu św. Mikołaja. Ową książkę - ,,Listy św. Mikołaja’przeczytałem w 2012 r. czerpiąc z niej wiele śmiechu i radości. Jest to zbiór ręcznie pisanych kilkoma rodzajami pisma i ręcznie ilustrowanych listów Tolkiena do swoich pociech – Johna, Michaela, Christophera i Priscilli powstały w latach 1020 – 1943. Tą fantastyczną korespondencję zebrała Baillie Tolkien, na język polski zaś przełożyła Paulina Braiter.



Głównym bohaterem jest Święty Mikołaj (w oryginale: ,,Father Christmas''; owa postać z angielskiego folkloru występuje również w pierwszym tomie ,,Opowieści z Narnii'' C. S. Lewisa). Mieszka na Biegunie Północnym w Domu na Skale. Ubiera się na czerwono, jak przerośnięty krasnal i jeżdżąc zaprzęgiem reniferów dostarcza dzieciom prezenty, oraz pisze do nich listy. Razem z nim mieszkają różne zabawne istoty jak: Niedźwiedź Polarny imieniem Karhu (niezdarny pomocnik – trickster, który zamiast mięsa jadł same słodycze i z jego winy brakowało ich czasem w paczkach dla dzieci), jego mali, lubiący psocić, siostrzeńcy noszący podobne do fińskich imiona Paksu (,,Gruby'') i Valkotukka (,,Białowłosy''), sekretarz – elf Ilbereth (lodowe elfy broniły siedziby Świętego Mikołaja i piwnic z prezentami przed goblinami), Śniegowy Człowiek (ogrodnik Świętego Mikołaja, w jego ogrodzie rosły tylko przebiśniegi i lodowe paprocie na szybach, Śniegowy Człowiek pisał na biało własnym palcem), Człowiek z Księżyca (schodził na Ziemię, uwielbiał śliwki, a także pilnował księżycowych smoków, zaganiając je do jam), Wielka Foka, Bałwanki (synowie Śniegowych Ludzi; ,,Oczywiście nie są to prawdziwe bałwany ulepione ze śniegu, choć mój ogrodnik, najstarszy z nich wszystkich czasem zamiast podpisu rysuje takiego właśnie bałwana''), prehistoryczny Niedźwiedź Jaskiniowy (przewodnik Niedźwiedzia Polarnego po jaskini), Czerwone Gnomy, a nawet …. pingwiny (przybyły z Bieguna Południowego, aby walczyć z goblinami, czyżby aluzja do Polaków broniących Wielkiej Brytanii przed Niemcami?).




Antagonistami Świętego Mikołaja i jego przyjaciół są brzydkie i smoliście czarne gobliny, które niszczą dzieciom prezenty. W 1453 r. zostały wytępione przy pomocny gnomów (aluzja do walk krasnoludów z orkami), lecz w XX wieku powróciły. Wierzchowcami goblinów były drasile – karłowate ,,końskie jamniki'', które wyginęły w czasach króla Anglii, Edwarda IV (1442 – 1483).




Już w ,,Listach Świętego Mikołaja'' Tolkien tworzył fantastyczne języki i pisma, jak alfabet goblinów, czy język arktyczny, w którym słowa: ,,Do następnego zobaczenia. Mam nadzieję, że wkrótce'' brzmiały: ,,Mára mesta ani ni véla tye ento, ya rato nea''.
Jednak nawet do tego radosnego świata dzieciństwa, dotarły wieści o poczynaniach ,,łobuzów od historii''. Pod koniec książki pojawiają się wzmianki o II wojnie światowej, w wyniku której wiele dzieci cierpiało pozbawionych domu, zaś wielka bitwa z goblinami miała miejsce w roku 1933 – kiedy do władzy w Niemczech doszedł Hitler.


Z okazji dzisiejszego święta, wszystkim Czytelnikom bloga życzę bogatego Mikołaja!

Kaszuby




O Kaszubach dowiedziałem się po raz pierwszy we wczesnych latach szkolnych z programu telewizyjnego emitowanego na TV Polonia (na tej samej stacji, którą Max Kolonko chce zniszczyć....). Pamiętam, że powiedziano w tym programie o Kaszubach, że ,,nie zniszczyli ich ani obcy, ani swoi'' i od razu nabrałem do nich sympatii. W moich fantazjach z okresu III klasy szkoły podstawowej, pochodzenia kaszubskiego był król fikcyjnej Krainy Białej Pól, gdzie aż do lat 90 – tych XX wieku trwało średniowiecze; moja ulubiona epoka. W latach 2005 i 2007 duży wpływ na moją wyobraźnię wywarły książki ,,Baśnie kaszubskie'' Franciszka Sendzickiego i ,,Encyklopedia demonów'' Adama i Barbary Podgórskich, zawierająca wiele cennych informacji o polskiej i słowiańskiej demonologii ludowej, w tym o wierzeniach kaszubskich. Kiedy w latach 2005 – 2010 studiowałem historię na Uniwersytecie Szczecińskim, wśród moich profesorów było dwóch Kaszubów – Andreus ov Romanus (wykładał historię XIX wieku, miał rosyjskie korzenie i przepraszał studentów za to, że …. jego przodkowie w XVII wieku walczyli z Polakami) i Voislavus ov Gajduk (uczył historii dwudziestolecia międzywojennego). Obu profesorów wspominam bardzo dobrze. Kaszuby uważam za integralną i bardzo wartościową część Polski, w której cenię: bogate i bardzo ciekawe wierzenia, mogące służyć cenną inspiracją dla fantastów, ich opór przeciwko germanizacji i gwarę, którą uznaję za piękny i ciekawy odłam polszczyzny. Jeśli zaś chodzi o pochodzącego z Kaszub byłego premiera Polski, Donalda Tuska, powiem oględnie: czarna owca wszędzie się znajdzie, ale myślę, że to bardzo dobrze, że został prezydentem Unii Europejskiej, bo wreszcie przestanie szkodzić Polsce.