sobota, 10 października 2020

Oniricon cz. 641

 Śniło mi się, że:



 



- w serialu o Herkulesie pojawiły się złośliwe Smerfy,






- na Wałach Chrobrego w Szczecinie zobaczyłem opalającą się staruszkę w bikini, a potem szedłem inną ulicą i rozmawiałem z dwoma skrajnymi protestantami z USA, którzy nie wierzyli w Trójcę Świętą,






- napisałem opowiadanie fantasy o żeńskim demonie koronawirusa z Sinea (miał postać chińskiej cesarzowej w czerwonej sukni), kiedy przybył do Analapii, Słowianie bronili się przed nim zakładając obrzędowe maski,







- Alexandrus ov Cocelaise w podzięce ofiarował mi cały pokój wypełniony winogronami, obawiałem się, że nie dam rady wszystkiego zjeść,






- słowiańska bogini Dziewanna Eris dobyła sztyletu i podzieliła złote jabłko z napisem ,,Dla najpiękniejszej'' na trzy części, z których każda stała się osobnym jabłkiem dla Afrodyty, Ateny i Hery co zapobiegło wybuchowi wojny trojańskiej, a każda z tych bogiń otrzymała tytuł Miss Olimpu,







- w gościnie u Andreusa ov Sieniticusa przeglądałem książkę, z której dowiedziałem się min. o niebieskiej zebrze ze smoczymi zębami,

- szedłem przez las razem z dwiema dziewczynkami w strojach kąpielowych, UWAGA: To tylko sen, NIE jestem pedofilem, ani nie pochwalam tego zboczenia,






- zamierzałem zrecenzować ,,Baśń o wężowym sercu'' Radka Raka,






- po latach spotkałem ciocię Jolenę ov Küjvis i udałem się z nią na dwór faraona, który posiadał oswojone tygrysy, kiedy przybyliśmy na dwór, musieliśmy klęczeć w drzwiach, faraon był niskim blondynem, który sprzeciwiał się teoriom rasistowskim,






- razem z Martinusem ov Lataxem wziąłem udział w polowaniu (jako widz) i porównywałem łowy do wyprawy szamana w zaświaty,

- pewien mężczyzna chciał wydalać takie same odchody jakie wydalają ptaki i pokazał znajomym swoją kupę zamkniętą w przezroczystym pojemniku,






- Węgier sprawdzał czy zjadłem przyrządzony przez niego gulasz,






- pojechałem razem z Mamą do Watykanu gdzie w domu towarowym  oglądaliśmy etiopską szopkę z czarnymi figurami naturalnej wielkości,






- ludzie mówiący po polsku (lecz nie Polacy) pojechali na plażę, gdzie jedli langustę upieczoną na ognisku,






- Krzyżacy pochwycili na bałtyckiej plaży Juranda ze Spychowa opalającego się razem z Moniką lub Jagienką i zawieźli go do Szczytna gdzie miał zostać ścięty, na szczęście przybył poseł od Władysława Jagiełły w zielonej czapce z daszkiem i przyniósł ułaskawienie, zaś Krzyżacy poprzestali na odcięciu Jurandowi ręki. 

Powietrze i wojna





 Koronawirus kontratakuje. Tymczasem Wojciech Cejrowski głupio namawia ludzi do buntu społecznego przeciwko noszeniu masek. Nie lepiej postępuje poseł Grzegorz Braun z Konfederacji, którego kiedyś ceniłem jako reżysera, a który teraz awanturuje się z marszałkiem Terleckim o maskę, której założenia z oślim uporem odmawia (a wyrzucić warchoła z Sejmu na zbity pysk!). Kiedy zaczynała się pandemia miałem nadzieję, że przynajmniej powstrzyma ona ludzi od wyżynania się nawzajem, a tu - figa, bo oto na Kaukazie wybuchła wojna między Azerbejdżanem a Armenią. Miserere nobis, Domine!