środa, 21 lutego 2018

,,Azyl''










W lutym 2018 r. przeczytałem ,,Azyl'' – antologię wczesnych opowiadań Jarosława Grzędowicza jeszcze z lat 80 – tych i 90 – tych XX wieku wydanych w 2017 r. przez Fabrykę Słów. Tytuł antologii pochodzi od ,,Azylu dla starych pilotów'' – pierwszego opowiadania Grzędowicza opublikowanego w 1982 r. w czasopiśmie ,,Odgłosy''. Autor wspomina po latach jak na lekcji języka polskiego dostał ,,burę'' od nauczycielki za czytanie na lekcji gazety, w której wydrukowano jego opowiadanie ;). W książce zebrane zostały, dotąd rozproszone teksty Grzędowicza drukowane w antologiach: ,,Rok 1984'', ,,Czarna Msza'', ,,Wizje alternatywne'' Wojtka Sedeńki, a jedno nawet w czasopiśmie ,,Fenix'' (Grzędowicz miał opory przed publikowaniem własnych opowiadań w redagowanym przez siebie czasopiśmie). Ostatnie opowiadanie ,,Chwila przed deszczem'' pierwotnie zostało opublikowane w antologii ,,Bajki dla dorosłych'' z 2009 r. poświęconej pamięci Tomasza Pacyńskiego (1958 – 2005).
Akcja tych opowieści rozgrywa się w dalekiej przyszłości w różnych miejscach: na obcych planetach (z nazwy wymieniona jest fikcyjna planeta Verengen), w zaświatach (Autostrada Styksu – nawiązanie do podziemnej rzeki z mitologii greckiej), oraz na Ziemi – w Kopenhadze, Warszawie, Sudetach, oraz w dystopijnym, społeczeństwie Termitiery. Zatrzymajmy się nad tym ostatnim opisanym w opowiadaniu ,,Przespać piekło'' z 1991 r. W Termitierze panował system totalitarny inspirowany dzieciństwem Autora w czasach PRL – u (tak długo jak długo będą istnieć w Polsce ,,wariaci polityczni'' gloryfikujący zbrodniczy komunizm np. KPP, tak długo podobne opowiadania będą potrzebne :(. Jak sama nazwa wskazuje, Termitiera była urządzona na podobieństwo kolonii termitów. Ludzie dzielili się w niej na kasty zamieszkujące poszczególne poziomy monstrualnej budowli. Każdej kaście przysługiwało inne zadanie. Nie mogły się też ze sobą utrzymywać kontaktów. Poza kastą znajdowali się tzw. Hejterzy (Autor użył tego słowa jeszcze zanim się stało modne!) - zbuntowani motocykliści tułający się po bezdrożach i walczący z systemem. Schwytani Hejterzy byli pokazowo zabijani przez Gladiatorów na arenach (nawiązanie do procesów pokazowych w pewnym sensie zapowiadające ,,Igrzyska Śmierci'' Susanne Collins ;). Był to świat nędzy, głosu, terroru, braku prywatności i ciężkiej, niewolniczej pracy kast niższych, podczas gdy kasty wyższe żyły w luksusie. Nieoczekiwanym sprzymierzeńcem udręczonych ludzi okazała się tajemnicza ,,choroba'' – tzw. szklica. Ci, którzy na nią zapadali, zamieniali się w jajowate, błyszczące kokony – przetrwalniki, których nie można było zniszczyć. Owe przetrwalniki pomagały ,,chorym'' na szklicę przeczekać czasy lewackiej, ateistycznej dyktatury (zamiast Boga były w niej odwołania do ,,matki materii'') i wyjść z kokonów już w lepszych czasach.
Miłośnicy fantastycznych istot nie będą zawiedzeni lekturą ,,Azylu'' ;).








W morzach jednej z fikcyjnych planet żyły narwale – podobne do tych ziemskich, lecz mające więcej cech gadzich i dużo ostrych zębów. Ich mięso było jadalne dla człowieka. W waleniach tych widać zapowiedź fauny Midgaardu z ,,Pana Lodowego Ogrodu'', która też przypominała faunę ziemską, lecz była bardziej drapieżna i pierwotna.








Na tej planecie co narwale żył Kłapacz – wielki latający gad przypominający wymarłego ramforynchusa, groźny dla ludzi.








Schodząc na ziemię, w kanałach Kopenhagi roiło się od groźnych szczurów z fikcyjnego gatunku Rattus niger. Były one większe (największe z nich osiągały wymiary nutrii), silniejsze, bardziej drapieżne i inteligentne niż zwykłe szczury. Potrafiły zarówno przegryźć blachę jak i zjeść człowieka żywcem (czyżby echo polskiej legendy o Popielu zjedzonym przez myszy?). Niektórzy widzieli w nich demony; szczura z Hemeln wabiącego do siebie ludzi i ,,szczury dusze''. Z tymi potworami walczył jako szczurołap ormiański uchodźca Bułat Achmatych Kirosjan (w opowiadaniu jego ojczyzna została zniszczona przez najazd Arabów i Rosjan).








Na planecie Verengen podbitej przez Ziemian żyli zielonoskórzy ludzie należący do takich nacji jak: Rangellowie, Celverowie (czyżby odpowiednik Celtów?), Svarskjollowie, Nortekowie (ciekawe połączenie etnonimu Normanie z Aztekami, tudzież Toltekami, lub Olmekami), Unkurowie, plemiona z pustyni Karschen, Zollowie (rasa kudłatych górali o wielkich kłach) i Koboldy mieszkające w jaskiniach (odpowiednik Tolkienowskich krasnoludów). Stworzenia te żyły na niskim poziomie cywilizacji technicznej, ale za to moralnie przewyższały Ziemian o całe lata świetlne. Zostali podbici i obróceni w niewolników. Jeden z nich, Vahnor odnalazł przypadkiem, wykopany przez archeologa magiczny miecz Aerskojoll (wcześniej strzeżony przez jego brata Erika) i wówczas wybuchło powstanie.

W zaświaty bohater opowiadania ,,Dom na skraju Światła'', solidaryzujący się z przebywającymi w piekle, zabrał ze sobą Lux – kobietę zaklęta w psa, której tajemnicza postać, nasuwająca skojarzenia z Jezusem, przywróciła ludzką postać.

Na jednej z fikcyjnych planet, główny bohater bronił badaczki Rosity Savanen przed groźnymi dla niej istotami jak: hybryda kota i hieny o długim pysku, oraz z potworem o długiej szyi, białej głowie pokrytej pancerzem i kolczastym ogonie, który ją porwał. Mimo całego jego poświęcenia, kobieta odrzuciła jego zaloty.









Ostatnie opowiadanie wspomina o upadłych aniołach grigori, które z ludzkimi kobietami miały spłodzić rasę hebrajskich tytanów – nefilim. Istoty (wielu internautów wierzy w ich istnienie!) zostały wywiedzione przez tradycję żydowską z dosłownie pojmowanego fragmentu ,,Biblii'':

,,A w owych czasach byli na ziemi giganci; a także później gdy synowie Boga zbliżali się do córek człowieczych, te im rodziły. Byli to więc owi mocarze, mający sławę w dawnych czasach'' – Rdz 6,4.

Czytelnika zainteresowanego jak Kościół katolicki interpretuje ten fragment odsyłam na stronę ,,Biblijni giganci – Jacek Salij OP: Pytania nieobojętne (mateusz.pl/książki/js- pn_13htm)''. W opowiadaniu Grzędowicza były to tzw. neogeny – rasa nadludzi powstała w wyniku manipulacji genetycznych (w odróżnieniu od archeogenów, czyli zwykłych ludzi), którą wyniszczył nowy potop. Należał do niej negocjator policyjny Ariel i psycholog Satrina, którzy bezpiecznie dostarczyli małą dziewczynkę Rachelę w Sudety, aby mogła schronić się przed potopem.

Czytelnicy mojego bloga z pewnością zauważyli, że Jarosław Grzędowicz należy do moich Autorów. Z całej antologii najbardziej spodobało mi się opowiadanie science fantasy ,,Twierdza Trzech Studni'' z 1988 r., uważane za pierwsze polskie opowiadanie fantasy (inni widzą w tej roli ,,Maga'' Jacka Piekary). Opowiadanie to, myślę, że ucieszy fanów,,Pana Lodowego Ogrodu'' ma bowiem dosyć podobny klimat ;). Duże wrażenie wywarło również opowiadanie ,,Rozkaz: kochać'' o mężczyźnie, któremu zaprogramowano w podświadomości miłość do pięknej Rosity, aby przez to skutecznie ją chronił na planecie pełnej niebezpiecznych zwierząt. Sytuacja wymknęła się spod kontroli, gdy ów człowiek nie chciał ,,odkochać się'' i zginął zastrzelony. Jest to opowieść również piękna, co smutna.