poniedziałek, 11 sierpnia 2014

Język polski - langudus palanishier - palskij jazyk - li polina

,,Nie damy pogrześć mowy'' – Maria Konopnicka ,,Rota''


Od najmłodszych lat uczono mnie szanować mowę ojczystą, jako jeden z najważniejszych składników polskiej świadomości narodowej. Pamiętam jak w klasie pierwszej szkoły podstawowej gdy pani polonistka kazała wymienić jakiś wyraz na ,,Z'' powiedziałem ,,zygi'' (imieniem Zygi nazwałem swojego chomika, później ,,przechrzciłem'' go na Kuleczkę). W trzeciej klasie na postawie czytanki o Rogasiu napisałem wypracowanie ,,Koziołek 2'', ale pani polonistce Qualsace to się nie spodobało i kazała zmienić tytuł na ,,Dalsze losy koziołka''. W klasie czwartej myślałem, że autorzy lektur pisali je specjalnie po to, aby było co omawiać w szkole. Kiedy pani polonistka kazała wymieniać wyrazy zawierające słowo ,,kot'', podałem jako przykład ,,lotokota'' – azjatyckiego ssaka poruszającego się lotem ślizgowym, lecz nikt w klasie o nim nie słyszał. W klasie piątej języka polskiego uczyła pani Dora ov Petelinova (wyobrażałem ją sobie jako łasicę), która potrafiła utrzymać w klasie dyscyplinę, co zasługuje na wielki podziw i szacunek. Nie każdemu nauczycielowi się to niestety udawało... W 2004 r. Jena ov Blackeyova wspominała jak pani Petelinova z pasją tropiła błędy językowe uczniów i kazała mówić, że coś na tablicy ,,jest napisane'', zamiast ,,pisze''. Pani Petelinova sama siebie określała żartobliwie jako ,,Herod – baba''. W klasie piątej omawiałem na języku polskim mitologię grecką. W klasach od szóstej do trzeciej gimnazjum moją polonistką była pani Anna ov Scareyova (w Polsce znajduje się pewna miejscowość, której nadałem starokrasną nazwę Scareyov). Wyobrażałem ją sobie jako żenetę. Pokazałem jej próbki swojej twórczości na temat ,,Gwiezdnych Wojen''. Czytając moje wypracowania zarzucała mi nadużywanie kolokwializmów (np. słowa ,,super'' w zdaniu: ,,Średniowiecze jest epoką superkontrowersyjną'') i nadmiar przemocy (była szczerze oburzona wypracowaniem, w którym pijany Józef Matusiak pobił Jana Kowalskiego szczeblem od poręczy). Na studiach w czasie wakacji byłem na jej ślubie. W liceum moją polonistką była pani Eva ov Tomas (jej zwierzęcym symbolem był chiton). Bardzo ją lubiłem, choć nie zawsze się zgadzałem. Rozmawialiśmy o literaturze (w tym dziecięcej min. o ,,Harrym Potterze''), historii i polityce (nie lubiła zarówno SLD jak też LPR). Mimo antyklerykalizmu (bardzo nie lubiła Piusa XII, o. Rydzyka i Wojciecha Cejrowskiego), bardzo szanowała św. Jana Pawła II, św. Franciszka z Asyżu, św. Maksymiliana Kolbe, ceniła twórczość Jana Dobraczyńskiego i film ,,Pasja''. Wolała Jana Kochanowskiego od Mikołaja Reja oraz Juliusza Słowackiego i Cypriana Kamila Norwida od Adama Mickiewicza. Czytała mój poemat ,,Milenium...'', oraz ,,Tatrę'', zachęcała mnie abym napisał coś dla dzieci. Później uczył mnie pan Jaroslavus ov Einkupis (jego zwierzęcym symbolem był oftalmozaur – gatunek ichtiozaura o wielkich oczach). Niestety był tak zaślepiony antyklerykalizmem, że nie lubił nawet św. Jana Pawła II, choć w drodze wyjątku cenił poezje ks. Jana Twardowskiego. Był niezadowolony, gdy mówiłem dużo o swej fascynacji twórczością J. R. R. Tolkiena. Gdy zachorował, uczyła mnie pani Anna ov Vyssa (jej symbolem był ichtiozaur). Pomogła mi przygotować się do matury, za co jej dziękuję. Poglądy miała umiarkowane, choć nie lubiła LPR. Przeczytała mój zbiór opowiadań ,,Dom''. Razem z panią ov Vyssą omawiałem swoją ulubioną lekturę - ,,Mistrza i Małgorzatę''. Na jej cześć w 2005 r. nazwałem Vyssą jednego z Płanetników, który w erze drugiej skonstruował statek kosmiczny, zwany ,,jajem płomienistym''. W 2005 r. przygotowałem maturalną prezentację o roli kobiet w ,,Biblii'' i w mitologii greckiej.