czwartek, 16 marca 2017

Legenda o Karolu Wielkim







,,Karol Wielki (742 - 814) był w dzieciństwie dręczony przez starszych braci, uciekł więc do opanowanej przez Saracenów Hiszpanii. Tam pod imieniem Maineta oddał wiele przysług królowi. Nawrócił córkę króla na wiarę chrześcijańską i wziął z nią sekretnie ślub. Dokonawszy jeszcze wielu innych niezwykłych czynów, powrócił na koniec do Francji, gdzie zrzucił z tronu swych wcześniejszych prześladowców i tryumfalnie przywdział koronę. Rządził potem przez sto lat, otoczony zodiakiem dwunastu parów. Według wszystkich świadectw miał długą siwą brodę i takie same włosy. Pewnego dnia, siedząc pod drzewem, pod którym rozsądzał wszystkie spory, wydał sprawiedliwy wyrok w sprawie  pewnego węża, za co wdzięczny gad podarował mu niezwykły amulet, który sprawił, że król nawiązał romans ze zmarłą wcześniej kobietą. Amulet ten wpadł do studni w Aix i dlatego właśnie miejscowość ta stała się ulubioną siedzibą Karola Wielkiego. Po długich wojnach z Saracenami, Sasami, Słowianami i Normanami, stary władca zmarł, ale w rzeczywistości śpi on tylko, aby obudzić się w godzinie potrzeby. W późniejszym okresie średniowiecza raz już zmartwychwstał, aby wziąć udział w wyprawie krzyżowej'' - Joseph Campbell ,,Bohater o tysiącu twarzy''

Legenda o św. Grzegorzu I Wielkim







,,Papież Grzegorz Wielki (540? - 604 n. e.) był dzieckiem szlachetnie urodzonych bliźniaków, którzy za namową diabła dopuścili się kazirodztwa. Pokutując za swój grzech, matka włożyła go do skrzyneczki, którą wrzuciła do morza. Znaleźli go i wychowali rybacy, a kiedy miał sześć lat, oddali go do klasztoru, aby wykształcono go na księdza. Jemu jednak marzyło się życie rycerza. Wsiadł do łodzi, którą morze w cudowny sposób zaniosło do kraju jego rodziców, gdzie zdobył rękę królowej, jak się potem okazało, własnej matki. Po odkryciu, że będąc owocem kazirodztwa, sam je popełnił, Grzegorz kazał się dla pokuty przykuć do skały na środku morza. Klucze od kłódki spinającej łańcuchy wrzucono do wody, ale kiedy po siedemnastu latach znaleziono je w brzuchu ryby, odczytano to jako znak opatrzności i przeniesiono pokutnika do Rzymu, gdzie we właściwym czasie wybrano go na papieża'' - Joseph Campbell ,,Bohater o tysiącu twarzy''

Chińscy bogowie żywiołów







,,Zanim niebo i ziemia zostały od siebie oddzielone, wszystko było wielką kulą mgły, zwaną chaosem. W owym czasie przybrały kształty duchy pięciu pierwiastków, a potem wstąpiły w pięcioro starców. Pierwszy zwał się Żółtym Starcem i był panem ziemi. Drugi zwał się Czerwonym Starcem i był panem ognia. Trzeci zwał się Ciemnym Starcem i był panem wody. Czwarty zwał się Księciem Drewna i był panem Drewna. Piąta zwała się Matką Metali i była panią metali.
Potem każde z tej piątki starców wprawiło w ruch pierwotnego ducha, od którego się wywodziło, skutkiem czego woda i ziemia spłynęły na dół, niebiosa wzbiły się wysoko w górę, a ziemia osiadła w wodzie. Potem woda zebrała się w rzeki i jeziora i ukazały się góry i równiny. Niebiosa przetarły się, a ziemia podzieliła. Potem pojawiły się słońce, księżyc i wszystkie gwiazdy, piasek, chmury, deszcz i rosa. Żółty Starzec uwolnił najczystszą moc ziemi, a do tego dołączyło się działanie ognia i wody. Potem powstały trawy i drzewa, ptaki i zwierzęta i rody węży i owadów, i ryb oraz żółwi. Książę Drewna i Matka Metali połączyli światło z ciemnością i w ten sposób stworzyli rodzaj ludzki jako mężczyznę i kobietę. Tak stopniowo pojawił się świat [...]'' -
Joseph Campbell ,,Bohater o tysiącu twarzy''




Mitologia dżinnistów








,,Wspaniałą wizję cyklu kosmogonicznego ukazuje mitologia dżinnijska. [...] prorokiem i zbawcą tej mającej bardzo stary rodowód sekty indyjskiej był współczesny Buddzie (szóste stulecie p. n. e.) Mahawira. Jego rodzice byli wyznawcami [...] zbawcy i proroka, Parśwanaty, który przedstawiany jest z wyłaniającymi się z ramion wężami i podobno żył w latach 872 - 772 p. n. e. Wieleset lat przed Parśwanatą żył i umarł zbawca dżinnijski Neminata, uważany za kuzyna [...] Kriszny. Przed nim zaś było dokładnie dwudziestu jeden zbawców  tworzących szereg następców Riszabhanaty, który żył we wcześniejszej epoce, kiedy to mężczyźni i kobiety rodzili się jako pary małżeńskie, mieli po dwie mile wzrostu i żyli przez niezliczone lata. Riszabhanata wprowadził ludzi w tajniki sześćdziesięciu dwóch nauk (pisania, arytmetyki, odczytywania zapowiedzi różnych zjawisk itd.), nauczył kobiety wykonywania sześćdziesięciu czterech zajęć (gotowania, szycia itd.), a mężczyzn stu sztuk (garncarstwa, tkactwa, malarstwa, kowalstwa, balwierstwa itd.). Stworzył on też politykę i ustanowił królestwo.
Wcześniej [...] potrzeby ludzi poprzedniej epoki - którzy mierzyli po cztery mile i mieli po sto  dwadzieścia osiem żeber, a żyli przez dwa okresy, na każdy z których składała się niezliczona liczba lat - zaspokajało dziesięć 'spełniających życzenia drzew' (...), które rodziły słodkie owoce, miały liście w kształcie garnków i patelni, liście, które słodko śpiewały, liście, które dawały światło w nocy, kwiaty o miłym wyglądzie i zapachu, liście, które mogły służyć jako klejnoty, korę dostarczającą pięknych strojów, oraz obfitość radującego oko i doskonałego w smaku pożywienia na gałęziach. Jedno z tych drzew było niczym wielopiętrowy pałac, w którym można było mieszkać, inne rzucało łagodne promienie przypominające światło wielu lampek. Ziemia była słodka jak cukier, ocean wyborny jak wino. A przed owym szczęśliwym wiekiem był wiek jeszcze szczęśliwszy, dokładnie dwakroć tak szczęśliwy, kiedy mężczyźni i kobiety wysocy byli na osiem mil i mieli po dwieście pięćdziesiąt sześć żeber. Kiedy ci nadzwyczajni ludzie umierali, szli wprost do świata bogów, mimo, że nigdy nie słyszeli o czymś takim jak religia, bo ich naturalna cnota była również doskonała jak ich uroda.
[...] ten rajski okres [...] ustępuje następnej, już tylko w połowie tak szczęśliwej epoce, w której żyją ludzie mierzący już tylko po cztery mile. W trzeciej epoce, epoce Riszabhanaty [...] szczęście miesza się już z odrobiną smutku a cnota z odrobiną występku. Pod koniec tego okresu ludzie przestają się rodzić żyjącymi potem w związku małżeńskimi parami.
W czwartym okresie powoli następuje stopniowa, ale stała degeneracja świata i jego mieszkańców. Powoli zmniejsza się długość życia  i wzrost człowieka. Rodzi się kolejno dwudziestu trzech zbawców świata, z których każdy na nowo głosi wieczną naukę dżinnistów w terminach odpowiednich dla warunków swych czasów. Okres ten kończy się trzy lata, osiem i pół miesiąca po śmierci ostatniego ze zbawców i proroków, Mahawiry.
Nasza epoka, [...] zaczęła się w roku 522 przed Chrystusem i trwać będzie dwadzieścia jeden tysięcy lat. W tym czasie nie urodzi się żaden dżinnijski zbawca i wieczna religia dżinnistów stopniowo zaniknie. jest to okres nieposkromionego  i stale nasilającego się zła. Najwyżsi ludzie mają zaledwie siedem łokci wzrostu a najdłuższy żywot trwa najwyżej sto dwadzieścia  pięć lat. Ludzie mają już tylko szesnaście żeber. Są samolubni, niesprawiedliwi, gwałtowni, lubieżni, pyszni i chciwi.
[...] w szóstej ze zstępujących epok wzrost człowieka i jego świat staną się jeszcze nikczemniejsze. Najdłuższe życie trwać będzie tylko dwadzieścia lat, najwyższy człowiek mierzyć będzie zaledwie jeden łokieć, a każdy mieć będzie osiem żeber. Dni będą upalne, noce zimne, szerzyć się będą choroby a cnota przestanie istnieć. Na zimie szaleć będą huragany, które wzmogą się u schyłku tego okresu. Na koniec wszystkie żywe istoty - ludzie i zwierzęta i wszystkie ziarna roślin zmuszone będą szukać schronienia w wodach Gangesu, ohydnych jaskiniach i w morzu.
[...] Potem przez siedem dni będzie padać i spadnie siedem rodzajów deszczu; ziemia zostanie odświeżona i zaczną kiełkować nasiona. Z jaskiń powychodzą karły - dzieci jałowej, gorzkiej ziemi i zauważyć będzie można bardzo powolną, niewielką poprawę ich moralności, zdrowia i postawy, aż w końcu świat stanie się taki, jaki znany nam jest dzisiaj. A potem narodzi się zbawca imieniem Padmanata, aby znowu głosić wieczną religię dżinnistów, ludzie znowu osiągną najwyższy wzrost, a uroda człowieka zaćmi blask słońca. Na koniec ziemia stanie się słodka, wody przemienią się w wino, spełniające życzenia drzewa będą dawać żyjącym w błogostanie idealnie dobranym małżonkom całą obfitość swych dóbr, a szczęście tej społeczności zostanie znowu podwojone. [...] koło znowu dojdzie do punktu, w którym zaczyna się obracać w przeciwną stronę, co na powrót doprowadzi do zmierzchu wiecznej religii i stopniowo nasilającego się hałasu wiecznych zabaw, wojen i szerzących zarazę wiatrów'' -
Joseph Campbell ,,Bohater o tysiącu twarzy''







Uspokajam Czytelnika, że nie jestem dżinnistą, ani nikogo do tego nie namawiam. Powyższy tekst zamieściłem wyłącznie jako ciekawostkę dla fantastów ;). 

Przygody Taliesina

,,Jestem pierwszym bardem Elfina,
A krajem, skąd pochodzę, jest rejon letnich gwiazd:
Idno i Heinin nazwali mnie Merddinem,
Ale wszyscy królowie zwać mnie będą Taliesinem.

Byłem z moim Panem w najwyższej sferze,
Kiedy Lucyfer spadał w czeluść piekieł,








Nosiłem sztandar przed Aleksandrem;
Znam nazwy gwiazd od północy do południa;
Byłem na drodze mlecznej przed tronem Wszechmocnego,








Byłem w Kanaan gdy zabito Absaloma.
Niosłem Ducha Świętego w dolinę Hebronu;
Byłem na dworze Dona przed narodzinami Gwdiona.
Byłem nauczycielem Heliego i Enocha;
Uskrzydlił mnie geniusz wspaniałego pastorału;
Byłem wymowny, nimem otrzymał dar mowy;









Byłem w miejscu ukrzyżowania miłosiernego Syna Bożego;









Byłem przez trzy miesiące w więzieniu Arianroda;









Byłem głównym nadzorcą przy wznoszeniu  wieży Nimroda;
Jestem cudem, którego pochodzenia nie zna nikt.








Byłem z Noem w jego arce w Azji,








Widziałem zniszczenie Sodomy i Gomory,
Byłem w Indiach, gdy zbudowano Rzym,
Teraz przybyłem tu, do Resztek Troi.








Byłem z mym Panem w stajence;








Przeprowadziłem Mojżesza przez wody Jordanu;









Byłe na firmamencie z Marią Magdaleną;







Spłynęło na mnie natchnienie z kociołka Caridwen;
Byłem śpiewającym przy wtórze harfy bardem Lleona z Lochlin.
Byłem na Białym Wzgórzu, na dworze Gynvelina,
Przez dzień i rok zakuty w dyby i kajdany
Łaknąłem Syna Dziewicy,
Wykarmiony zostałem w krainie Boga,
Jestem nauczycielem wszelkiej mądrości,
Zdolen jeszcze nauczyć cały wszechświat,
Aż do dnia Sądu będę przebywał na ziemi
I nie wiadomo, czy ciało mam człowieka czy ryby.

Potem przez dziewięć miesięcy byłem
W łonie wiedźmy Caridwen:
Wpierw byłem małym Gwionem,
A teraz jestem Taliesinem''

- Joseph Campbell ,,Bohater o tysiącu twarzy''