czwartek, 28 grudnia 2017

,,Mocarni czarodzieje''

,,Postarzał się car ojczulek, postarzał. Już nawet gołąbka własnymi rękami nie mógł zadusić. Siedział na tronie złoty i siwy. Tylko broda mu rosła do podłogi i niżej. Rządził wtedy kto inny, nie wiadomo kto. Ciekawy lud zaglądał do pałacu przez okno, ale Kriwonosow zasłonił okna szubienicami. Więc tylko wisielcy widzieli co nieco.
W końcu umarł car ojczulek na dobre. Dzwony biły, ale ciała nie wynoszono. Przyrósł car do tronu. Nogi tronowe pomieszały się z nogami carskimi. Ręka wrosła w poręcz. Nie można go było oderwać. A zakopać cara ze złotym tronem – żal'' – Zbigniew Herbert ,,Bajka ruska''





Mój pierwszy kontakt z baśniami rosyjskimi (skazkami) miał miejsce w wieku przedszkolnym za pośrednictwem antologii ,,Mocarni czarodzieje''. Wybór, przekład, posłowie i przypisy były dziełem Aleksandra Barszczewskiego (ur. 1930), zaś ilustracje wykonała Elżbieta Murawska. Książkę wydała Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza w Warszawie w 1983 r. Choć obecnie jestem wielkim miłośnikiem baśni rosyjskich, w pierwszym kontakcie z nimi spotkało mnie … rozczarowanie. Wydawały mi się zbyt ,,psychodeliczne'' jak to się dziś modnie mówi. Nie podobała mi się zwłaszcza ,,Bajka – bylina o Ilji Muromcu'' z uwagi na obficie lejącą się w niej krew. Gdyby Czytelnik nie wiedział, w mitologii greckiej (min. w mitach o Heraklesie) krew i sperma leją się naprawdę obficie; żeby się o tym przekonać trzeba jednak sięgnąć nie do Jana Parandowskiego, który jest dobry dla osób dopiero zaczynających swą przygodę z mitami greckimi, ale do piszącego dla czytelników już zaawansowanych – Zygmunta Kubiaka. Jako małe dziecko wolałem włoskie baśnie Carla Gozziego z XVIII wieku (odsyłam do posta: ,,Carlo Gozzi'') i polskie, choć jak się później dowiedziałem, mocno inspirowane rosyjskimi skazkami, baśnie Antoniego Józefa Glińskiego z XIX wieku (odsyłam do posta: ,,Kościej był … Polakiem, czyli cudowny świat Antoniego Józefa Glińskiego''). Omawianą antologię przeczytałem w całości w trzeciej klasie gimnazjum i wówczas spodobała mi się, a nawet wywarła silny wpływ na tworzoną przeze mnie mitologię slawianistyczną. Po raz trzeci przeczytałem ,,Mocarnych czarodziejów'' w Boże Narodzenie 2017 roku.
Utwory zebrane w antologii zostały podzielone na: bajki zwierzęce (np. o żurawiu i czapli, ziarnku bobu, wspólnych przygodach uciekających z gospodarstwa kota, kozła i barana; rolę trickstera pełni w nich przeważnie lisica), magiczne (baśnie), heroiczne (byliny; był to mój pierwszy kontakt z bylinami), oraz społeczne.
Na kartach książki spotykamy barwną galerię fantastycznych istot.






Do najbardziej niezwykłych z nich należą służące Babie Jadze … łabędzice, które porywały małe dzieci pozostawione bez opieki. Baśń ta dziwi z uwagi na z reguły przecież pozytywną symbolikę łabędzia w kulturze. Można to jednak uzasadnić poprzez odwołanie się do archaicznych wyobrażeń z mitologii słowiańskiej:

,,Ich mitologizacja poszła w Bułgarii po drodze wytworzenia groźnych navi albo návaci, dzikiego ptactwa piszczącego i napadającego kobiety ciężarne i rodzące. Podobnie serbskie navije, słoweńskie nâvje, na Ukrainie naŭki, a w Polsce południowej i na Ukrainie też latawce, porońce, poterčuki mają kształt ptasi, i lecą nad człowiekiem z przeraźliwym wrzaskiem; gonią za nimi pioruny'' – Aleksander Gieysztor ,,Mitologia Słowian''.

W mojej mitologii, navaci były wodnymi ptakami stworzonymi przez Welesa i żyjącymi w Nawi. Co ciekawe do motywu złego łabędzia nawiązał Guy Gavriel Kay w trylogii fantasy ..Fionavarski gobelin'' kreśląc postać Avai Czarnej.








Sama Baba Jaga; jedna z najbardziej charakterystycznych postaci rosyjskiego folkloru nie była jedyna, ale miała siostry, równie jak ona sama brzydkie i groźne; mieszkające w chatkach na kurzej nóżce. Baba Jaga, choć żywiła się ludzkim mięsem, widząc odwagę bohatera mogła mu udzielić ważnej wskazówki. Postać ta prawdopodobnie wywodzi się z prasłowiańskich rytuałów inicjacyjnych.







Ważną rolę odgrywają magiczne konie. Nocami zasiewy tratowała ich władczyni Kobylica – Caryca, lecz jedynie uważany przez braci za głupka, Iwan, czuwał i ją pochwycił. W zamian za wolność, władczyni koni dała mu trzy zwierzęta – piękne rumaki o złotych grzywach dla jego braci i brzydkiego Konika Garbuska dla samego Iwana. Konik ten był mały, miał ośle uszy i aż dwa garby, a jednocześnie mówił ludzkim głosem i wiernie pomagał Iwanowi w pokonywaniu kolejnych przeciwności. Maja Lidia Kossakowska w posłowiu do powieści ,,Ruda Sfora'' przypuszcza, że mógł zostać zaczerpnięty z wierzeń szamanistycznych.









Żar – ptak (ros. ,,żar – ptica'') przypomina nieco greckiego feniksa, choć wywodzi się od prasłowiańskiego ognistego ptaka raroga. Iwan wbrew ostrzeżeniom Konika Garbuska wziął ze sobą pióro żar – ptaka. Gdy w czasie bójki z koniuszym, owe pióro zostało dostarczone przed oblicze cara, władca kazał Iwanowi pochwycić żar – ptaka.








Na okładce omawianej książki został uwieczniony władca nocnego nieba Car – Księżyc. Jego pierwowzorem mógł być słowiański, lunarny bóg Chors:

,, - Jest wiele powodów, dla których Słowianie kochają Chorsa. To on czyni noc nie taką straszną i nie taką ciemną. Poza tym ma tę wielką moc odradzania się, uzdrawiania samego siebie, wzrostu. Gdy Chors zaczyna rosnąć, to wszystko dokoła też rośnie lepiej, i włosy u ludzi, i zboże, i to dlatego właśnie ludzie sieją albo podcinają włosy w czasie wzrostu księżyca, a nie kiedy maleje. Proszą wtedy Chorsa: 'Odmłódź ty mnie, jakeś odmłodził samego siebie' i nazywają go Carem […]'' - Igor Górewicz ,,Borek i bogowie Słowian''.


Car – Księżyc miał piękną córkę, którą Iwan porwał z pomocą Konika Garbuska na zlecenie cara. Ostatecznie lunarna bogini została żoną Iwana, podczas gdy car ugotował się żywcem w kotle. Do owej baśni nawiązał Czesław Białczyński, który w swojej mitologii umieścił boginie Chorsinę i Chorsawę – żonę i córkę Chorsa.








Zmierzając na grzbiecie Konika Garbuska do Cara – Księżyca z listem od jego porwanej córki, Iwan natknął się na wieloryba, który za połknięcie statków wraz z załogami został srodze ukarany. Nie mógł już nurkować, a jego grzbiet raniły jeżdżące po nim wozy. Iwan wracając od Cara – Księżyca przekazał wielorybowi, że aby móc znów się zanurzyć w morzu, musi wypuścić połknięte statki. Wieloryb to uczynił i został uwolniony od kary. W mojej mitologii złączyłem w jedną postać owego wieloryba z rosyjskiej baśni z wielorybem z irlandzkiej legendy o żegludze św. Brendana (odsyłam do opowiadania ,,Manaman – opowieść króla Orfeja'' dostępnego na tym blogu ;).








Pewien car, który pod wpływem carycy – matki wypędził swą wierną żonę na pustkowie (podobny motyw teściowej prześladującej synową pojawia się również w baśniach włoskich min. u Gozziego) spotkał włochatego człowieka – potwora:

,,W lesie [car] napotkał człowieka – potwora, porośniętego sierścią niczym małpa. Zainteresował się więc tym osobnikiem, nawiązał z nim rozmowę. Człowiek – potwór począł się zwierzać:- Byłem niegdyś szczęśliwym małżonkiem. Uwierzyłem jednak kłamstwom własnej matki, która szkalowała moją żonę. Znęcałem się nad biedną kobietą tak długo, że aż wreszcie zachorowała i skonała. Pochowałem ją i zrozumiałem swoją winę. Często odwiedzałem jej grób, aż w końcu przydarzyło mi się nieszczęście. Całe moje ciało pokryło się sierścią.Człowiek – potwór zerwał się i pobiegł w głąb lasu, przeraźliwie wrzeszcząc. […]'' - ,,Przygody dwóch carewiczów'' [w]: ,,Mocarni czarodzieje''

Pierwowzorem tej istoty mógł być pokryty futrem słowiański, leśny demon leszy.








Car – Ptak (ros. Car – Ptica) był władcą wszystkich ptaków osiągającym monstrualne wymiary. Jemu to myśliwy, ojciec Koli, trzykrotnie groził zastrzeleniem w zamian za dostarczeniu mu zwierzyny. Później Car – Ptak kazał mu przyrządzić sobie dużo mięsa z upolowanych zwierząt i zabrał w daleką podróż na krańce świata do swojego pałacu, gdzie żyło się myśliwemu bardzo przyjemnie. Wcześniej ptak trzykrotnie groził człowiekowi śmiercią na stepie, w morzu i w górach za to, że ten groził mu zastrzeleniem. Potem już więcej go nie straszył. Na pożegnanie Car – Ptak wręczył myśliwemu magiczną szkatułkę pełną bogactw, którą ten miał zakaz otwierać przed powrotem do domu. Myśliwy oczywiście z ciekawości złamał zakaz przez co wpakował się w kłopoty... Postać podobna do Cara – Ptaka istniała też w dawnym polskim folklorze:

,,KUK to wielki, władający potężną magią ptak będący królem wszystkich przedstawicieli tej gromady. Przed wiekami chronił on swoich poddanych przed atakami dzikich zwierząt – wężów, lisów i wilków. Żaden z drapieżników nie śmiał zbliżyć się do ptactwa, bojąc się zemsty kuka. Niestety pewnego dnia władca zniknął i jego królestwo upadło. Zrozpaczone ptaki wysłały kukułki na poszukiwanie zaginionego opiekuna. Od tego czasu nawołują one 'Ku – ku!' w każdym zakątku ziemi. Aby ulżyć kukułkom z zadaniu, inne gatunki wychowują ich pisklęta jak własne'' – Paweł Zych, Witold Vargas ,,Bestiariusz słowiański część druga''.

W mojej mitologii Carem – Ptakiem jest wielkie, biały orzeł Jarog, syn raka Estinusa i kosmicznej łabędzicy Łady (nie należy mylić go z białym orłem Tinezem, którego wizerunek widnieje w godle Polski).








Car – Wodnik miał postać siwobrodego starca o siwej brodzie i żelaznym nosie. Był okrutnym czarownikiem. Pomógł ojcu Koli zamknąć magiczną szkatułkę pełną owadów, bydła i handlarzy, w zamian za co nabył jego syna Kolę na mocy prawa niespodzianki (podobny motyw występuje w baśni o królewiczu Niespodzianku Antoniego Józefa Glińskiego). Car – Wodnik kazał mu wykonywać niemożliwe dla śmiertelnego człowieka zadania, które wykonywał wyłącznie dzięki pomocy jego córki, Pięknej Nastazji. Car – Wodnik potrafił bardzo szybko się przemieszczać na grzbiecie trójnogiej kobyły – skakanki. Motyw trójnogiego konia występuje też w polskich legendach:

,, […] Studnia między Wirkiem a Halembą była sławna na całą Rudę Śląską. […] Niestety mało kto z niej korzystał, bo wszyscy panicznie bali się trzynogiego konia i jego straszliwego kompana psa, którzy tej studni pilnowali'' – Witold Vargas, Paweł Zych ,,Duchy polskich miast i zamków''.

Ostatecznie Car – Wodnik został ukarany zamianą w słup soli niczym biblijna żona Lota. W mojej mitologii, tytuł Cara – Wodnika nosił wodnik Ayałakay, władca jeziora Nordlin (obecnie Bajkał).









Piękna Nastazja, córka Cara – Wodnika, była czarodziejką, władną zamieniać siebie i innych w dowolne rzeczy (min. uciekając przed ojcem przybrała postać cerkwi bez ikon i dzwonów), oraz posiadającą władzę nad diabłami. Po wielu perypetiach poślubiła Kolę, wraz z którym uciekła od Cara – Wodnika. Inną czarodziejką była Jelena Prześliczna, żona Andrzeja – Myśliwego, potrafiąca min. przybierać postać sokoła. Car zazdrościł poddanemu urodziwej żony i bezskutecznie próbował mu ją odebrać...








Finist – Sokół Promienisty był pięknym księciem, potrafiącym zamieniać się w sokoła. Padł ofiarą czarów carycy – czarownicy, która podstępem zmusiła go do ożenku, a potem pogrążyła w głębokim śnie (owa wiedźma była jednym z pierwowzorów królowej Malkiešy Lysarayaty z ery dziewiątej; inne jej pierwowzory to Małgorzata Nikołajewna i grecka bogini Hekate). Finista odczarowała kochająca go Mariuszka, która szukała go przez wiele lat z zapasem żelaznych butów, żelaznych kosturów i żelaznych czepców, spotykając po drodze Baby Jagi i mówiące zwierzęta. W końcu obudziła go i została jego żoną.








Heros Matiusza, nazwany później Popiołkiem zyskał swą nadludzką siłę dzięki ogromnemu ptaku Magajowi. Za to, że podzielił się z jego pisklętami posiłkiem i osłonił je przed deszczem, Magaj wskazał mu zakopany pod korzeniami drzewa dzban z czarodziejką wodą czyniącą nadludzko silnym. Matiusza wykorzystał tę umiejętność zdobywając dla cara rękę siłaczki Nastazji Warchamiejówny (przypomina to nieco Zygfryda zdobywającego Brunhildę dla króla Guntera). W mojej mitologii Magaj był białym orłem, którym po wypadnięciu z gniazda zaopiekowała się Nastazja, późniejsza królowa rusałek i wodników.








Staruszka – Skakuszka – Żabka była zoomorficzną czarodziejką, która pomogła Andrzejowi – Myśliwemu odnaleźć byle co znajdujące się byle gdzie. Odnaleźć byle co kazał mu car dybiący na cnotę jego żony Jeleny Prześlicznej.



Owym byle czym był bezcielesny i niewidzialny duch, zwany Swatem Naumem. Napotkani przez Andrzeja – Myśliwego młodzieńcy kazali duchowi cały czas się obsługiwać. Andrzej został panem ducha po tym jak postawił mu wódkę. Razem wrócili do ojczyzny.



Niemal Człowiek był potworem, który porwał carską córkę, aby wydać ją za swego siostrzeńca, smoka Sowynycza. Dziewczynę uwolnił, podsłuchawszy wcześniej rozmowę dwóch kruków, żołnierz Iwan. Zabił Niemal Człowieka mieczem samosiecznym i poślubił carewnę. Ta jednak zdradziła go z królewiczem, gardząc mężem z powodu jego niskiego pochodzenia. W mojej mitologii Niemal Człowiek był królem kikimor władającym na Nowej Ziemi w erach od dziewiątej do dwunastej, aż zabił go głosem Sołowiej Chąsiebnik.








Śmierć miała postać szpetnej staruchy noszącej worek pełen ostrych narzędzi. Jest w pewnym stopniu zeuhemeryzowaną postacią słowiańskiej bogini Morany (w słowiańskim folklorze Śmierć jest kobietą, podczas gdy w folklorze Europy Zachodniej jest mężczyzną). Śmierć służyła Bogu, który kazał jej bez litości mordować ludzi w określonych przedziałach wiekowych. W obronie stawał rosyjski żołnierz, który pełnił wartę u bram Raju i kazał Śmierci gryźć dęby zamiast ludzi (w tej baśni Bóg używając słów Adama Mickiewicza ,,nie jest ojcem, lecz carem'' :(. Są również bajki społeczne i heroiczne, w których prawosławni duchowni zostali ukazani jako ludzie chciwi (ludowy antyklerykalizm).







Symeon Złodziej; jeden z siedmiu braci Symeonów, z których każdy miał inną umiejętność, porwał dla cara piękną córkę innego władcy wabiąc ją na okręt obietnicą pokazania uczonego kota z Syberii opowiadającego bajki. Mógł to być kot Bajun z wyspy Kidan, jeden z pierwowzorów Behemota z ,,Mistrza i Małgorzaty'' Michaiła Bułhakowa.









Na szczycie Złotej Góry żyły kruki o żelaznych dziobach, które pożerały każdego kto nie zszedł na dół. Tak skończył bogaty kupiec, który wcześniej szykował podobną śmierć dla swego najemnika. Złota Góra i zamieszkujące ją kruki występują również w mojej mitologii (odsyłam do posta: ,,Czarna księga Boruty'').








Sołowiej Rozbójnik (rozbójnik Słowik) był najbardziej znanym antagonistą Ilji Muromca. Przypominał wyglądem człowieka, mieszkał w gnieździe zbudowanym wśród 12 złączonych ze sobą dębów i miał moc zabijać swym głosem – rykiem, gwizdem i syczeniem. Jednak Ilja Muromiec był odporny na jego foniczną broń. Wystrzelił bandycie strzałę w oko i wziął go do niewoli. Sołowiej miał liczne córki i zięciów, którzy próbowali uwolnić ojca, lecz Ilja nie dał się zwabić w pułapkę. (jest to wersja ad usum delfini: w wersji pierwotnej liczne potomstwo Sołowieja żyło ze sobą w związkach kazirodczych i zginęło z ręki Ilji). Chłopski wojownik zabrał Sołowieja do Kijowa na dwór kniazia Włodzimierza Jasnego Słoneczka (jego pierwowzorem był św. Włodzimierz I Wielki). Na prośbę kniazia, Ilja kazał pojmanemu bandycie ryczeć, gwizdać i syczeć, a gdy jego odgłosy przestraszyły dworzan i poczyniły spustoszenie w stolicy Rusi, wówczas pogromca Sołowieja zabił go wyrzucając wysoko w górę, po czym kazał spalić. Zainteresowanych rolą Sołowieja w mojej mitologii odsyłam do posta: ,,Ilja Muromiec''.







Światogor był potężnym olbrzymem, ruskim herosem, potężniejszym od samego Ilji Muromca. Musiał przebywać na Świętych Wzgórzach, bo ziemia ruska (echo słowiańskiej bogini Mat' Syrai Ziemli) nie chciała go nosić (olbrzym zrozumiał to gdy bezskutecznie próbował podnieść sakiewkę z zaklętym w niej ciężarem ziemi; podobny motyw pojawia się w serbskich legendach o królewiczu Marku – zob. Andrzej Szyjewski ,,Religia Słowian''). Zaprzyjaźnił się z Ilją Muromcem (w książce brak sceny z przekazaniem herosowi części mocy olbrzyma w postaci jego oddechu). Ilja był świadkiem śmierci Światogora, który na jego oczach ułożył się w ogromnej trumnie, która się zatrzasnęła. Mimo wysiłków Ilja nie mógł pomóc przyjacielowi. Podobny motyw układania się w trumnie występuje w rosyjskim filmie religijnym ,,Wyspa'' (,,Ostrow'') w reżyserii Pawła Łungina z 2006 r. W mojej mitologii Światogor był carem wszystkich olbrzymów żyjącym od ery piątej do dwunastej; do celów czysto literackich utożsamiłem go z greckim Atlasem.

Iwaniszcze był niskim mężczyzną noszącym niezwykle ciężki kapelusz i dzierżącym niemniej ciężki kostur. Pożyczył tej broni Ilji Muromcowi do walki z Idolem Pohańcem.








Idol – Pohaniec (w innej wersji: Pogańskie Idoliszcze; przykład demonizacji wierzeń przedchrześcijańskich w bylinach) był okrutnym i żarłocznym, tatarskim wodzem, walczącym pod rozkazami Batu – chana (w bylinach ów mongolski władca nosi też imię: Kalin – car). Idol – Pohaniec zginął z ręki Ilji Muromca. W mojej mitologii był bogiem wojny, którego kult wprowadził w Roxie król Kościej III, po zamordowaniu królowej św. Marii Mariewny (odsyłam do posta: ,,Maria Mariewna'').








Gorynycz był straszliwym smokiem o trzech głowach i siedmiu ogonach, władającym ogniem i lodem. Porywał ludzi z wielu krain, których potem więził w podziemnych lochach. Antagonista herosa Dobryni Nikitycza, który w pierwszym starciu darował mu życie. Później jednak Gorynycz łamiąc przyrzeczenie dane herosowi porwał Zabawę Putiatiszną; siostrzenicę kniazia Włodzimierza Jasnego Słoneczka. Wówczas Dobrynia podobnie jak wcześniej św. Jerzy stanął do walki z potworem. Zabił go czarodziejską szpicrutą o siedmiu frędzlach utkaną z siedmiu jedwabi, zaś jego koń Burhaszka stratował smocze potomstwo. Po śmierci Gorynycza, Dobrynia omal nie utonął w jego krwi, którą na szczęście wchłonęła ruska ziemia. Heros uwolnił Zabawę Putiatiszną i innych więźniów smoka. W mojej mitologii Gorynycz był gigantycznym, jadowitym wężem, drugim wcieleniem Czarnoboga, którego martwe ciało zamieniło się w góry zwane Pasmem Gorynycza a dziś Uralem (odsyłam do posta: ,,Gorynycz'').







Morski Król był demonicznym władcą Lodowatego Wzgórza (Bieguna Północnego); olbrzymią istotą o sumiastych wąsach, szczypcach homara i rybim ogonie. Władał wodą i zimnem, służyły mu wieloryby, niedźwiedzie polarne i inne zwierzęta. Prześladował sowiecką ekspedycję badawczą mającą za zadanie zdobyć magiczny pierścień dający władzę nad zasobami Ziemi. Morski Król zginął gdy sowiecki pilot rozbił mu głowę. Sądzę, że pierwowzorem tej postaci mógł być morski potwór Aglu z wierzeń syberyjskich, zwycięzca wieloryba Kilu, czyli … mamuta (odsyłam do książki Andrzeja Trepki ,,Król tasmańskich stepów i inne opowieści z życia ludzi i zwierząt'').







Do istot fantastycznych zalicza się również wąsaty wielkolud, który niósł Iwana przez morze. Ów Iwan był herosem kulturowym, który sprowadził do Rosji sól. Olbrzym zakazał mu mówić o sobie. Jednak Iwan złamał przyrzeczenie pod wpływem alkoholu. Rozgniewany olbrzym przyszedł po niego, sam spróbował wyskokowych trunków i pod ich wpływem zdemolował pół miasta.
Omawianym utworom nieobce są tradycyjne baśniowe wartości jak: wierna miłość pokonująca wszystkie przeszkody, obrona słabszych i skrzywdzonych, oraz patriotyzm (miłość do ojczystego kraju niezależnie od tego jakich ma rządzących) i humor. Nie spodobała mi się natomiast sowiecka baśń ,,Lodowate Wzgórze'' (ros. ,,Ledianoj chołm'') z 1938 r. zawierająca pochwałę zbrodniczego systemu totalitarnego jakim był komunizm i krwawego dyktatora Józefa Stalina (zwanego w baśni Przywódcą :(. 

Oniricon cz. 361

Śniło mi się, że:





- w domu moich znajomych mówiłem Sławomirze, że bałbym się czytać ,,Biblię szatana'', choć powinni ją znać egzorcyści i demonolodzy, tak jak antyfaszyści powinni znać ,,Mein Kampf'', a antykomuniści - ,,Kapitał'', żeby dobrze wiedzieli z czym walczą,






- moja Mama grała w Lotto, UWAGA: To tylko sen, nic takiego się nie wydarzyło,







- na dyskotece dziewczyny, z których każda nosiła imię Karyna, kąpały się w basenie wypełnionym jabolem (wymyślone na jawie),






- na indonezyjskiej wyspie Sumbawie żyły najmniejsze skrzaty na świecie; Sumbawa i Flores wywodziły swe nazwy od imion księżniczek Sumbawy i Florezyny z ery dziewiątej - córek królowej rusałek Bharatieny; eponimem Celebesu był jej syn; król - wodnik Celebes; mąż rusałki Sulawesi,







- byłem na wyspie Komodo gdzie nadepnąłem na ogon warana, a ten mnie zaatakował, widziałem warany  3- metrowe i 2 - metrowe,
- w mojej twórczości pogańscy Słowianie często postępują bardziej po chrześcijańsku niż typowi polscy katolicy,
- żyłem w pierwszych latach II RP i razem z licznymi chłopcami i dziewczynkami miałem wziąć udział w wojnie obronnej czego się bałem,






- w II RP dzieci zabijały foki; jakaś dziewczynka chciała wydłubać oczy wielkiej foce leżącej na plaży,







- maryjski chłopiec nie chciał zabić siekierą ukochanego psa w obrzędzie Zwiastowania, mającym zapewnić dobre zbiory, mimo nacisków ze strony Związków Hodowców Zboża, aby mu pomóc chciałem go zaprosić do Polski gdzie przyjaźniłby się z rodzimowiercami,






- byłem w ośrodku dla niepełnosprawnych, gdzie rysowałem kredą na tablicy min. brzuchatego kapłana; proponowano mi abym podjął pracę jako ilustrator książek fantasy,







- jechałem autobusem razem z niepełnosprawnymi; w tym autobusie pojawił się ogromny, nielotny kruk; jakiś starszy pan bał się go, a ja pogłaskałem ptaka,







- oglądałem w kinie film animowany o zwierzętach z amerykańskiego zoo położonego w slumsach, oglądając płakałem z niewyspania, na filmie hieny ścigały się z tygrysami; w wyścigu brały udział również niedźwiedzie polarne, białe bizony, olbrzymie węże i pingwiny cesarskie; tymczasem mieszkającym w pobliżu zoo ludziom przeszkadzały odgłosy zwierząt; na tym filmie dorosły mężczyzna przeskoczył przez mur i bawił sie z nastolatkami kapslami,







- Nikola Tesla był polskim biznesmenem z lat 90 - tych XX wieku, który czcił Swarożyca i składał w ofierze dziewczynki,






- Tezeusz pod przybranym imieniem Kuvava przybył do Indii, gdzie miał walczyć z bykiem o rękę pięknej księżniczki Wasiszty o niebieskich paznokciach, która częstowała mnie w kinie ciastem, ulicami Szczecina szły dziewczynki przeznaczone na ofiarę i mówiący lew owinięty papierem toaletowym.