czwartek, 1 maja 2014

Święto Pracy - Vestivalus Rovotis - Robotne Gody




W dniu św. Józefa, człowieka ciężkiej pracy, pozdrawiam wszystkich pracujących Czytelników bloga, życząc im godziwych zarobków i dobrego traktowania przez szefów i kolegów, jak również tych bezrobotnych, życząc im znalezienia pracy.


Sny o muzułmanach

Śniło mi się, że:
- w Empiku w CH ,,Galaxy’’ ustawiono mały, niebieski meczet w formie namiotu, w środku leżało roczne niemowlę i uśmiechało się, gdy mówiłem doń po arabsku,



- byłem w Białym Domu, gdzie prezydenci Obama (?) i Aminadżab (w rzeczywistości nazywa się: Mahmud Ahmadineżab), radzili w sprawie pokoju, w tym śnie prezydent Iranu był Murzynem, co jakiś czas wchodziłem do sali obrad i przeszkadzałem obu prezydentom; powiedziałem do Aminadżaba, że go rozumiem, że on musi być przeciw USA i Izraelowi, bo nie ma innego wyjścia, bo choć Iran nie jest krajem arabskim, to wiele go łączy z krajami arabskimi,
- w podziemiach Gdańska znajduje się gliniana butelka z ukrytym w niej pierwszym na świecie zwojem ,,Koranu’’,
- w Szczecinie, blisko Placu Lotników, zgromadziły się wielkie tłumy muzułmanów i muzułmanek, mułłowie nauczali muzułmanki, ja zaś szedłem w stronę biblioteki i bardzo się bałem, że wyznawcy Allaha rzucą się na mnie i zabiją mnie,
- zostałem porwany przez muzułmańskich terrorystów, lecz inni muzułmanie mnie uwolnili,



- ksiądz Mieczysław Maliński zabronił czytać ,,Koran’’, UWAGA: To tylko sen, nic takiego nie zdarzyło się naprawdę




- mieszkało u mnie w domu dwóch muzułmanów, starszy z nich używał okładki ,,O naśladowaniu Chrystusa’’ do dłubania w nosie.

Sny o różnych religiach

Śniło mi się, że:

- buddyjscy mnisi noszą buty ze skórek pomidorów,


- ,,Tybetańska Księga Umarłych’’ została napisana w Damaszku,
- spędzałem wakacje w ośrodku wypoczynkowo – sportowym gdzie spotkałem buddyjskich mnichów, brygadzistę pana Tadesa, pana Tomasusa ov S., który budził mnie rano dotykiem, za co byłem wściekły na niego, oraz Jenę ov Blackeyovą, która powiedziała do mikrofonu, że uważa, że jestem dziecinny,
- w kościele byłem na ekumenicznym spotkaniu z muzułmańskim terrorystą,
- w niedzielę przez pomyłkę poszedłem na mszę do białoruskiej cerkwi prawosławnej, gdzie przyjąłem komunię, cały czas myśląc, że jestem w kościele katolickim,
- jakiś młody chłopak powiedział mi, że mógłbym zamiatać cerkwie, w tym śnie występował również Józef Piłsudski,
- jakiś pastor w gniewie bluźnił przeciwko krzyżowi,
- byłem na protestanckich rekolekcjach, lecz nie podobały mi się,


- udałem się w podróż w czasie do wiktoriańskiej Wielkiej Brytanii, w niedzielę udałem się na wózku inwalidzkim do zboru, aby spotkać George’a Macdonalda, ukląkłem przed ołtarzem, po czym wyszedłem w trakcie trwania nabożeństwa, a jakaś stara kobieta ubrana na czarno pytała się mnie dlaczego to zrobiłem.

Antonina Domańska





,,Gdy w śpiewie ptaszków słyszę ludzką mowę,
Gdy w kwiatach widzę zaklęte królewny,
We mgle korowód rusałek powiewny,
A w soplach lodu sople brylantowe...

Gdy zbrodnia smocze skrzydła rozpościera,
A złość w osobie staje czarownika,
Z klatki złocistej rajski ptak umyka,
A znad strumienia dziwotwór wyziera...

Powietrzem płyną niewidzialne grajki,
A krasnoludki skaczą w takt muzyki,
W skalnych szczelinach kryją się chochliki...
Ludzie się śmieją... bajki, bajki, bajki!

Wy – ludzie mali, tego nie powiecie,
Bo wam nie dziwne, smoki, czarowniki,
Ptaki mówiące i błędne ogniki.

Wy rzucać urok najlepiej umiecie,
Wam każda chwila nowe stwarza cuda,
Wasz świat ułudą, a światem ułuda’’ – Antonina Domańska.




Antonina Domańska (1853 – 1917) była pierwowzorem Radczyni z ,,Wesela'' Stanisława Wyspiańskiego. Z jej twórczością zetknąłem się po raz pierwszy w 1997 r. czytając lekturę klasy piątej – ,,Historię żółtej ciżemki’’. Była to powieść historyczna, której akcja rozgrywała się w jagiellońskiej Polsce. Głównym bohaterem był chłopiec Wawrzek Skowronek ze wsi Wólki, który wyruszył w pełną przygód wędrówkę. Był min. w trupie wił (linoskoczków), prześladował go zbójca Czarny Rafał. Chłopiec spotkał kronikarza Jana Długosza i rzeźbiarza Wita Stwosza, a że miał zamiłowanie do rzeźbienia w drewnie, uczestniczył w pracach nad rzeźbieniem Ołtarza Mariackiego w Krakowie. Jego ciżemkę po wielu wiekach znaleziono wewnątrz ołtarza.



W 2012 r. zakupiłem w Książnicy Pomorskiej w ramach wyprzedaży zbiór baśni ,,Przy kominku’’. Składa się on z 11 utworów: ,,Rycerz Taran'' (o chłopskim bohaterze, który zawsze mówił co myślał, dzięki czemu odczarował zaklęte królestwo), ,,Wodnik'', ,,W zaczarowanym młynie'', ,,Głupi Maciuś i królewna'', ,,Cosechciał'' (jest to nazwa czarodziejskiej rośliny), ,,Przeklęty zamek'', ,,O ptaszku – cudaszku'', ,,Porządne rzemiosło'', ,,Trzy siostry'', ,,Dziwni przyjaciele'' i ,,Król Wężów''. Na kartach tych baśni przewija się cała plejada istot fantastycznych: czarodziej Furibundus (Taran uratował go przed zbójcami), zły Wodnik (mieszkał w kryształowym pałacu na dnie jeziora, topił ludzi i trzymał ich dusze w butelkach), Wiosna (miała postać dziecka kołysanego do snu przez krasnoludki), ludzie zamienieni za karę za lenistwo w zwierzęta (konia, psa, koguta i kotkę), ptaszek – cudaszek (wykluwający się z rubinowego jaja), personifikacja Wiatru – syna Orkanu i Burzy, Promień Słońca (miał postać małego chłopca o złotych kędziorach), Rosa Wieczorna (miała postać szczupłej dziewczynki ubranej w szarą, wilgotną suknię), oraz Król Węży (,,Wszystkimi farbami się mienił, a korona złota na głowie i kamień w niej niczym ogień jarzący'').



,,Przy kominku'' wpisuje się w najlepszą tradycję polskich baśni, szkoda, że mniej znanych, niż te durne pokemony!