,,Zastanówmy
się zatem przez chwilę, jaki związek łączył bogów pogańskich
z demonami i co to właściwie znaczy ‘demon’. Otóż słowo to
jest formą zlatynizowaną, następnie zaś spolszczona, greckiego
słowa dajmon. Pierwotnie dajmon znaczył tyle, co bóstwo, może
nieco mocniej od również greckiego theos, podkreślając boskość
owego bóstwa i przepaść, jaka dzieliła je od śmiertelników. W
czasach, gdy Jezus chodził po ziemi palestyńskiej, znaczenie to już
od dawna zdecydowanie się zmieniło. Wierzono wtedy, że w strefie
podksiężycowej (tj. między księżycem a ziemią) mieszkają różne
demony, zarówno złe, jak i dobre, a spotkać je można było
również i na ziemi, zwłaszcza w bliskości cmentarzy. Słabsze od
bogów, łatwiej ulegają człowiekowi. Dlatego też uważano, iż
ten, kto zna odpowiednie zaklęcia, może je zmusić do służby
sobie. I tak demony zaczynają odgrywać coraz większą rolę w
praktykach magicznych.

Plutarch
z Cheronei traktował jednak ten problem całkiem odmiennie.
Rozbudowaną już przez swoich poprzedników naukę o demonach
wykorzystywał, by pogodzić tradycyjny politeizm z filozoficznym
monoteizmem, jednocześnie zaś, by znaleźć wygodnych pośredników
między śmiertelnymi ludźmi a a nieśmiertelnymi bogami, mówiąc
dokładniej – bóstwem, które w jego ujęciu rozpływało się
niejako w coraz odleglejszej i bardziej niedostępnej transcendencji.
Już sam fakt, że demony żyły między ziemią a księżycem,
ułatwiał im ową rolę pośredników, choćby przy przyjmowaniu
składanych ofiar i udzielaniu wyroczni. Według Plutarcha, bogowie
są nazbyt dostojni, by zwracać się wprost do ludzi, demonom więc
zlecili pieczę nad wszelkiego tego rodzaju sprawami. Co więcej,
właśnie demonom przypisywał on wszystko, co w mitach lub kultach
wydawało się niestosowne lub rażące. Trudno sobie wyobrazić,
żeby jakikolwiek bóg znajdował przyjemność w rytualnych
zawodzeniach, a tym bardziej w rozszarpywaniu żywej ofiary i
jedzeniu surowego mięsa. Plutarch uznał zatem, że te i tym podobne
obrzędy zostały wprowadzone po prostu po to, żeby odstraszać złe
demony (bo takie oczywiście również istniały). Najpotężniejsze
z tych właśnie groźnych istot są również odpowiedzialne za
wszystkie katastrofy i wielkie nieszczęścia, takie jak głód,
wojna czy zaraza.
Wreszcie
wiele rzeczy, jakie starzy poeci mówili o bogach, dotyczyło
naprawdę demonów: ‘To, co opowiada się w mitach, i co śpiewa
się w hymnach, owe porwania i tułaczki bogów, jak ukrywali się,
uciekali, byli przeklinani, odbywali niewolniczą służbę,
wszystkie są to cierpienia i historie nie bogów, ale demonów, a
pamięta się o nich dzięki ich zręczności i potędze’.
Takie
wyjaśnienie usuwało mnóstwo trudności, ocalając zarazem
tradycyjny mit i nietykalną godność bogów. Tak uważał
przynajmniej Plutarch i jemu podobni. Ale to utożsamienie demonów z
greckimi bogami nie wyszło tym ostatnim na dobre. Chrześcijanie
przejęli je od filozofów pogańskich i potrafili doskonale
wykorzystać. Jeśli sam Plutarch stwierdzał, że bywają także
demony złe i groźne , a zarazem był zdania, że można je nazywać
tymi samymi co bogów imionami, jeśli znajdujemy wśród nich i
Apollona, i Dionizosa, i Demeter, to nietrudno już przychodziło
posunąć się jeszcze trochę dalej i uznać, że wszystkie bóstwa
pogańskie są w istocie tylko złośliwymi i niebezpiecznymi
demonami. Plutarcha przeraziłby na pewno taki wniosek, wyciągnięty
z jego własnej nauki, lecz pisarze chrześcijańscy znaleźli sobie
w ten sposób potężną broń w walce z religiami pogańskimi. I
wielu z nas odziedziczyło po nich głębokie przekonanie, że
wszystko, co pogańskie, musi być z gruntu złe’’ - Anna
Świderkówna ,,Rozmowy o Biblii. Nowy Testament’’
