piątek, 7 stycznia 2022

,,Baśń o wężowym sercu albo wtóre słowo o Jakóbie Szeli''

 

,,Szela Jakób, przywódca chłopów z czasów rzezi galicyjskiej 1846 (um. 1866), za namową starosty Breindla stanął na czele urlopników, z którymi zaczął pamiętną rzeź galicyjską w powiatach bocheńskim, rzeszowskim i tarnowskim. W ten sposób rząd austriacki sparaliżował wybuch zamierzonego powstania, gdyż chłopi z zaciekłością mordowali szlachtę, dwory jej zaś grabili i palili. Po pacyfikacji kraju rząd austrjacki ofiarował S. osadę w Glitt na Bukowinie, lecz i tu spotkał się z pogardą sąsiadów, którzy go unikali. Umarł w obłąkaniu’’ - ,,Encyklopedia Powszechna Wydawnictwa Gutenberga tom 16 Serbowie do Szkocja’’

 


 

W styczniu 2022 r. przeczytałem bardzo kontrowersyjną powieść fantasy Radka (Radosława) Raka ,,Baśń o wężowym sercu albo wtóre słowo o Jakóbie Szeli’’.



Akcja rozgrywa się w pierwszej połowie XIX wieku w Galicji, określanej nowotestamentową nazwą Galilea (wieś Siedliska, Emaus, Lwów) oraz w baśniowej krainie Króla Węży.



O tytułowym bohaterze pisał wcześniej Stanisław Wyspiański w ,,Weselu’’ (Szela pojawia się w nim jako duch Dziada) i Bruno Jasieński w poemacie ,,Słowo o Jakubie Szeli’’. Nie spodobało mi się, gdy w kiedyś w telewizji jakiś polityk z PSL bronił Szeli (sam oceniam tę postać historyczną negatywnie). W powieści Raka, garściami czerpiącej z chłopskiego folkloru, Szela został ukazany jako bohater mityczny o tragicznym życiorysie, przeżywający fantastyczne przygody. W dzieciństwie Kóba stracił ukochaną matkę i został wygnany przez ojca za zaprószenie ognia. Wychowywał go przyjaciel, sędziwy człowiek nazywany Starym Myszką, który min. opowiadał mu baśnie i wprowadzał w tajniki ludowej medycyny (pojawia się ciekawy opis zabiegu przypominającego nieco chińską akupunkturę). Kóba i Stary Myszka pracowali jako szabesgoje u żydowskiego karczmarza Kohlmanna, przezywanego też Kohlkopfem. Mimo różnicy religijnej i kulturowej, Żyd traktował ich znacznie lepiej niż dziedzic Siedlisk, jaśniepan Wiktoryn Bogusz. Obaj chłopi musieli odrabiać pańszczyznę w jego majątku. Po śmierci Starego Myszki, Kóba błąkał się po zaświatach gdzie poszukiwał serca Króla Węży. Opowiadano, że został beskidnikiem (miejscowe określenie rozbójnika), który w czasie kolędy wymierzył sprawiedliwość karbowemu Mychajłowi i innym dworakom prześladującym chłopską rodzinę. Jako beskidnik uratował również również przed zamarznięciem ruskiego chłopa Xenesa Raka (zapewne przodka Autora), zaszywając go w ciele żywego wołu. O dziwo, zwierzę przeżyło operację, po której zostało mu tylko parę blizn. Po powrocie do rodzinnej wioski zamienił się sercami z Wiktorynem Boguszem. Dziedzic wówczas złagodniał, zaś chłop stał się okrutny, czemu sprzyjały jeszcze nędza i poniżenie w jakich żył. Szela był hardy, zbuntowany przeciw panu, jak też przeciw Bogu, którego niesłusznie winił za swoje cierpienia (pojawia się scena, w której pobił mówiącą, przydrożną figurę Chrystusa). Został zmanipulowany przez cesarskiego urzędnika, Josefa Breinla, który wykorzystując zasadę ,,dziel i rządź’’, podburzył Szelę do rozpętania rzezi galicyjskiej, zwanej jako rabacja. Szela wrócił do namiestnika we Lwowie, dosiadając lwa i zaczął buntować chłopów, co skończyło się masakrą szlachty i mieszkańców dworów w zapusty 1864 r. Kiedy groźba kolejnego polskiego powstania została już zażegnana, Austriacy spacyfikowali rabację, zaś samego Szelę osadzili we własnym gospodarstwie na Bukowinie, gdzie szczęśliwie dożył reszty swych dni.

W życiu Szeli było wiele kobiet.



Jego pierwszą miłością była Żydówka Chana, córka karczmarza Kohlmanna. Nie grzeszyła urodą i chodziła nocą po dachu. Kochała Jakuba i dosłownie oddała mu swoje serce pokryte piórami. Umarła spadając z dachu, lecz Szela spotkał ją ponownie na zesłaniu na Bukowinie.



Piękna rusałka Malwa o włosach barwy wody budziła w Jakubie pożądanie erotyczne. Chodź zdradzała go z jaśniepanem Wiktorynem, Jakub dosłownie oddał jej swoje serce, odeszła. Zimę spędzała śpiąc pod ziemią. Ponownie spotkali się we Lwowie, skąd wracali na grzbiecie lwa.



Pustelnica Sława była wiedźmą mieszkającą gdzieś w beskidzkiej puszczy. Ponoć jej prawdziwa tożsamość to Magura, córka Króla Węży. Potrafiła przybierać młody wygląd i karmiła węże mlekiem ze swych piersi. Zaopiekowała się zabłąkanym Jakubem, któremu dała pić swoje mleko. Potem uczyła go przemiany w rośliny i zwierzęta. Przeżyła podpalenie swej chaty przez Joakima Piekiełkę, który szukał zemsty za to, że jego dziecko urodziło się martwe. Przygotowała Jakuba do rabacji, ucząc go ,,cnót’’ pająka (inwersja hymnu o miłości św. Pawła). W 1846 r. przybrała swą starą i brzydką postać i odleciała na żerdzi.


Po powrocie z baśniowej krainy, Szela miał kolejno trzy żony, czy też konkubiny z ludu, które urodziły mu siedmioro dzieci. Najbardziej kochał syna Staszka i bardzo boleśnie odczuł jego zabranie do wojska, w wyniki intrygi Wiktoryna Bogusza. Ostatnia żona Szeli, Salcia umarła zimą w drodze do Pomirek. Przed śmiercią odmawiała Różaniec.



Rolę antagonisty pełni dziedzic, Wiktoryn Bogusz (1798 – 1846), syn schorowanego Stanisława i brat melancholijnego bibliofila Nikodema. Początkowo był hulaką; pijakiem i rozpustnikiem, a do tego sadystą. Lubił bić chłopów, którym potem kazał całować swój pierścień. Przyczynił się do śmierci schorowanego Starego Myszki. Gardził książkami i własnym rozwojem intelektualnym. Kiedy w jego piersi zabiło wężowe serce Szeli, zmienił się na lepsze. Przestał katować chłopów, obniżył ich powinności pańszczyźniane, zaniechał gwałcenia chłopek i swoim dotychczasowym przyjaciołom nie pozwalał już tego czynić, zaopiekował się chorym ojcem, uwięzionym na strychu i oplecionym przez bujną roślinność, zaczął hodować motyle i czytać książki; literaturę piękną i naukową. Kiedy powiedział Szeli, że mu wybacza (zamiast prosić o wybaczenie), wzbudził w nim tylko gniew. Ostatecznie został zamordowany nożem w czasie rabacji przez Staszka Szelę, syna Jakuba.


Oprócz rusałki i czarownicy, na kartach powieści przewija się wiele innych istot nie z tego świata.



Kocmołuch był demonem z polskiego folkloru godzącym w podstawy bytu chłopskich rodzin.


,,KOCMOŁUCH był niedużym, pokracznym stworkiem mieszkającym pod progiem stajni lub obory. Tam przesypiał cały dzień, a na żer wychodził nocą. Podpełzał wtedy bezszelestnie pod krowie wymię i doił je, aż brzuch napełniony mlekiem robił mi się okrągły jak balon. Rano gospodynie nie znajdowały żadnych widocznych śladów kocmołucha, ale o jego wizycie świadczył znacznie zmniejszony udój. […] kocmołuchy były gorliwie tępione i przepędzane wszelkimi możliwymi sposobami’’ - Paweł Zych, Witold Vargas ,,Bestiariusz słowiański. Rzecz o skrzatach , wodnikach i rusałkach’’


W powieści imię to nosił mówiący i pijący wódkę, czarny kot, w którym łatwo dopatrzeć się inspiracji Behemotem z ,,Mistrza i Małgorzaty’’. Kocmołuch potrafił też zamieniać się w czarnego koguta. W ludzkiej postaci był Samuelem Watą, wiernym służącym rodziny Boguszów, który oddał życie broniąc jaśniepana Wiktoryna. Ta ostatnia postać nawiązuje do hobbita Sama Gamgee, wiernego sługi i przyjaciela Froda.



Diabły Amazarak i Azaradel dysponowały mocą zmiany postaci. Amazarak zamieniał się w przystojnego, nagiego mężczyznę o długich, blond włosach i jelenim porożu, zaś Azaradel był otyły i miał na głowie parostki kozła sarny. Przyczyniły się do rozpętania rabacji, w celu odzyskania wężowego serca spoczywającego w piersi Wiktoryna Bogusza. Czarty te były niegdyś dwoma bliżej nieopisanymi czarodziejami z ,,Władcy Pierścieni’’ (ceniły Sarumana, zaś nienawidziły Gandalfa). Potrafiły też przybrać postać kulawego lisa i ślepego kota, postaci z ,,Pinokia’’.



Węże odgrywają w powieści bardzo ważną rolę. Potrafiły osiągać monstrualne rozmiar i mówiły ludzkim głosem. Chlubiły się swoją wdzięcznością. Kiedy Kóba uratował małego węża leżącego w pobliżu mofety (zatrutego źródła) węże ofiarowały mu serce swego króla, dzięki któremu Szela na własne życzenie mógłby zostać panem. Król Węży był ogromny i spał głęboko pod ziemią. Władał światem w czasach mezozoiku, w epoce geologicznej, kiedy na świecie żyły dinozaury. W zamierzchłych czasach miał syna Jakóba i córkę Magurę. Autor porównuje go do Cthulhu z horrorów Lovecrafta. Szela spotkał pod ziemią wężowych ludzi, którzy używali smoków jako koni.



Ałła – akba (od arabskich słów: ,,Allah akbar’’ - Bóg jest wielki) był straszliwym bożkiem Tatarów i Żydów zabitym w walce przez pustelnika Mruka, niechcianego syna Króla Węży, podrzuconego przez demony. Jego pierwowzorami mogli być tacy antagoniści słowiańskich herosów jak Pogańskie Idoliszcze z ruskich bylin i Crni Arapin z serbskich legend.


Zły Człowiek był beskidzkim pustelnikiem, niegdyś wyrzuconym z klasztoru. Stracił wiarę w Boga i ludzi, a jego język obfitował w przekleństwa. Pod wpływem opowieści kota Kocmołucha, Jakub zastanawiał się czy nie był on czasem Mrukiem, synem Króla Węży.



W 2020 r. powieść została nagrodzona Nike. Choć nie jest mi po drodze ze środowiskiem ,,Gazety Wyborczej’’ przyznającym tę nagrodę, zachętę do sięgnięcia po powieść stanowiły dla mnie zawarte w niej wątki ze słowiańskich wierzeń ludowych. W mojej ocenie jak najbardziej można powieściowemu bohaterowi współczuć i go rozumieć, jednak nic nie usprawiedliwia jego okrucieństw. Powieść opowiada o tragicznym rozdziale z historii Polski. Zaborcy mając po swej stronie zarówno pychę i głupotę zadufanej w sobie szlachty jak też ciemnotę i brak poczucia tożsamości narodowej uciskanych przez nią chłopów, wykorzystali te czynniki, aby Polacy miast walczyć o niepodległość, wyrzynali się nawzajem. Nie jest to baśń dla dzieci. Zawiera sceny przemocy i seksu oraz wulgaryzmy; prawdziwie chamski język, którym mówią zarówno chłopi jak i szlachta. Jednak pisarze, zarówno realiści jak też fantaści mają prawo pisać także o trudnych i bolesnych kartach z naszej historii, bowiem jak pisał w ,,Sułkowskim’’ Stefan Żeromski: ,,Trzeba rozrywać rany polskie, żeby się nie zabliźniły błoną podłości’’. Dużym plusem jest dla mnie ogromne bogactwo wyobraźni Autora i jego rozległa wiedza o słowiańskim folklorze, liczne nawiązania literackie (wśród drugoplanowych bohaterów pojawia się sam Leopold von Sacher – Masoch (1836 – 1895), autor ,,Wenus w futrze’’, od którego nazwiska pochodzi słowo masochizm), oraz odrobina humoru (np. rozśmieszyło mnie, gdy Kóba wysłany przez jaśniepana po czeską wódkę, wypił jej trochę, a potem uzupełnił niedobór w butelce własnym moczem). Choć trzeba zauważyć, że pańszczyzna mimo wszystko nie była tym samym co niewolnictwo, a pruscy junkrzy i rosyjscy bojarzy byli jeszcze gorsi od polskich panów, uważam, że powieść jest zbyt dobra, aby ją oddawać lewakom.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz