piątek, 14 czerwca 2013

Język runwirski




O Runwirach pisałem już w poście ,,Bursztynowa Księga''. Według tego, wymyślonego przeze mnie prasłowiańskiego źródła, ma to być lud z odległej przyszłości, wywodzący się od dzisiejszych Słowian. Siłą rzeczy ich język będzie przypominał języki słowiańskie. Poniżej próbka:



,,Dvie zas’ię reči ma Palska cudovnyje i podivienija godne, o ktorich ne panimajam, dlačego milči Solinus, opisujacyj bařo starannije inne tiekavosti svieta, ile že som pravdive i zasługujam na vzmiankam, kiej te dieła tvorčej potugi prirodienia, ne poslednijšyje vinajmnoj od tich, ktore řečonyj Solin vimienia. Naj – pieriod, iž na polach sioła Nochova, vlisko mjestečka Šrema, v diekiezijej poznanskoj, tudiež v siole Kozielsku, v abvadie Pałuk, nedaleko mjestečka Łukna, rosnam garnoki vsiego rod’aja, same prez se, umijetnastam viłučnam pririody i bez vsiej pomocy lud’koj, xśtiełtov rozmaitich, podobne do tich, kieje ludiam słužam do domovyja užit’ia; słabyje vpravdie i miałkije, dopoki spočivajam v ziemlej i v svich jamach rodiennich, ale kidy z nich vidobite, na vietrie, albo na sołońcu stvardnijam, dosit’ mocnyje. Som one rozmaitoj postat’iej i objutościej, nemal kiejby umijintnastam garncarskam virabiane, a co mi ješče divnejšam se vidaje, že płodnost’ ich prirodiona, kiej uvažano, nikdy se ne zmnijša, chot’ia ziemla ne biła atvierana. Po vtore, že v lasach, polach i borach mjestečka Potilica, tudiež sioła Grabieni i Prosni, v akalicej bełskoj, diekiezijej kiełmskoj, dřeva sosnove takam vłasnost’ majum i pririodę, že jiśli se z nich czus’t’ kiejam na prikłada gałuz’ lub prutok, utni, albo adłami, bud’ całe dřevo spust’i, po kilku let’iech, to co biło dřevam z žiznyjem ros’linnim, pribiera pastat’ i vłasnost’i křeminia i kiej ten křemin’ rodimyj za uderieniem vatram vidaje, zachovujac abjutost’ i xśtiełt, v kiejim biło ucite, prirodam zas’ głaza i křemin’ca’’ – Jovan Długoš ,,Ročniki, čili kroniki słavnego Krałostva Palskiego’’.


Na wszelki wypadek podaję tłumaczenie na język polski:



,,Dwie zaś rzeczy ma Polska cudowne i podziwienia godne, o których nie pojmuję dlaczego milczy Solinus, opisujący bardzo starannie inne ciekawości świata, ile że są prawdziwe i zasługują na wzmiankę, jako dzieła twórczej potęgi przyrodzenia, nie pośledniejsze bynajmniej od tych, które rzeczony Solin wymienia. Naprzód, iż na polach wsi Nochowa, w obwodzie Pałuk, niedaleko miasteczka Łękna, rosną garnki wszelkiego rodzaju, same przez sie, sztuką wyłączną przyrody i bez wszelkiej pomocy ludzkiej, kształtów rozmaitych, podobne do tych, jakie ludziom służą do domowego użycia, słabe wprawdzie i miękkie, dopóki spoczywają w ziemi i w swoich jamach rodzinnych, ale gdy z nich wydobyte, na wietrze albo słońcu stwardnieją, dosyć mocne. Są one rozmaitej postaci i objętości, niemal jakby sztuką garncarską wyrabiane, a co mi jeszcze dziwniejszym się wydaje, że płodność ich przyrodzona, jak uważano, nigdy się nie zmniejsza, chociaż ziemia nie była otwierana. Po wtóre, w okolicy bełskiej, diecezji chełmskiej, drzewa sosnowe taką własność mają i przyrodę, że jeśli się z nich część jaką, np. gałąź lub prątek , utnie albo odłamie, bądź całe drzewo spuści, po kilku latach, to co było drzewem z życiem roślinnym, przybiera postać i własności krzemienia i jak krzemień rodzimy za uderzeniem ogień wydaje, zachowując objętość i kształt, w jakim było ucięte, przyrodę zaś głazu i krzemieńca'' - Jan Długosz ,,Roczniki czyli kroniki sławnego Królestwa Polskiego''. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz