wtorek, 23 lutego 2016

Błędny witeź

,, […] Niosąc nasze awanturnicze szable na kraj świata i nawet za Ocean, staliśmy się Don Kiszotem wśród narodów; a Don Kichot był za życia krzywdzony i po śmierci wyśmiany''! - ,,Encyklopedia Powszechna Wydawnictwa Gutenberga tom 13 Polska''




Wśród złotych łanów pszenicy galopował witeź na wiernym koniu, dzierżący w ręku palicę. Towarzyszył mu wierny pies; duży i groźny. Rycerz z bojowym okrzykiem na ustach, przy akompaniamencie psiego ujadania, nacierał na wielkiego a lutego smoka.
- Huś – ha, robaku Čortieńska, huś, huś, Grady, Grady! - wykrzykiwał swe zawołanie, a choć miał ubić strasznego potwora pożerającego dziewice i zatrzymującego wody w ich cyklicznej wędrówce, okoliczni gospodarze zdawali się patrzeć krzywo na jego wyczyn.
Jeździec na bojowej chabecie, w zardzewiałą, rozlatującą się zbroję przyodziany, już stanął oko w oko z potworem, już wraził cynowy grot w jego złociste cielsko. Przejechał przez smoka jak nóż wchodzący w masło. Rozszarpał potwora, a jego szczątki porwały cztery wiatry, Stryboże dzieci. Gdy Zmiejobor, syn Dzierżka ochłonął, spostrzegł, że smok nagle zamienił się w rozrzucone po całym polu siano.
- Oj, panie witeziu, cóżeś pan nabroił ?! - kręcili głowami chłopi, a Zmiejobor zawstydził się.


*




Zmiejobor Dzierżkowic, syn żupana od kilku pokoleń, był jedynakiem. Po ojcu odziedziczył niewielki majątek, groźnego psa Molosa i zaniedbanego konia Rożynka. Nie miał żony ni dzieci; dni całe pędził na czytaniu oprawionych w skórę starożytnych ksiąg o bohaterach dni zamierzchłych. Przeżywał ich przygody we śnie i na jawie. Marzyły mu się wielkopomne czyny, o których prawiły ,,Perłowy latopis'', ,,Prace bohaterów'' i ,,Księgi czynów i gestów''. W swych rojeniach podsycanych przez ,,Poczet zmiejoborów'' widział siebie obrońcą słabych i uciśnionych, zabójcą smoków i potworów. Śnił mamiony przez ,,Żywoty'' Ilji Muromca, Aloszy, Dobryni, Margusa i Volcha Alabasty, że ratuje księżniczki, wygrywa bitwy, zdobywa skarby, przemierza świat cały i aż poza jego granice sięga przygód szukając. W swoich fantazjach o naśladowaniu chrobrych czynów Ilji Muromca, czy podróży na Słońce wzorem Bogdala – Bogdynka, zatracił wszelką miarę. Tak mocno utożsamiał się ze swymi ukochanymi bohaterami, że postanowił pójść w ich ślady. Po pierwsze założył zardzewiałą, karacenową zbroję swego pradziada, a po drugie dosiadł Rożynka, wyobrażając sobie, że ta chabeta dorównuje Homelowi, Burhaszce czy Szarkowi – rumakom z dawnych wieków. Uzbrojony w zardzewiały miecz i w palicę, zabrał ze sobą Molosa i ruszył na poszukiwanie przygód.


*




Nie odróżniając swych marzeń od rzeczywistości, na junackim szlaku miast sławy mołojeckiej, szyderstwo i poniewierkę jeno znalazł. Bito go i wyśmiewano, miast za bohatera mając za wariata. W końcu Zmiejobor, któregoś dnia porzucił miecz i zbroję i dając wyraz swej odwagi zaczął w służbie chramu Znachora i Złotej Baby opiekować się tymi, których powaliła dżuma, jad Zarazy, córki Mar – Zanny. Widząc w nich brać swoją, tak samo jak on skrzywdzonych, mył ich, karmił i poił, przemawiał do nich, oni zaś widzieli w nim jytnas, szaleńca Bożego. W końcu i jemu Dżuma śmierć zadała, pozwalając przenieść się do krainy, gdzie człowiek jest wolny od szaleństw, a wierny Molos lizał jego rany, a potem długo wył na jego mogile.... 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz