,,Legenda podana przez Jędrzeja Suskiego głosi, jakoby w 300 r. n. e. grecki książę Teodor pokonał smoka […]. Potomkowie Teodora, uciekając przed Rzymianami, udali się na Ruś, gdzie założyli Kijów, Wilno, Moskwę i Jarosław'' – M. Derwich, M. Cetwiński ,,Herby, legendy, dawne mity''
W
ostatnich
latach panowania króla greckiego Jeszy, w jego królestwie żył
hoplita Teodor, przez Słowian zwany Dadźbogiem. On to, mąż rosły
i brodaty, którego muskuły stali były podobne, zstąpił w mroczną
otchłań opuszczonej przed wielu laty kopalni srebra, gdzie zalągł
się wielki a luty smok Sotij pilnujący skarbów. Całe lata spał
on wśród srebrnych monet, pereł i drogich kamieni wrastających mu
w skórę, lecz w ostatnich latach, odkąd Jesza zasiadł na złotym
tronie w zamku na szczycie góry Olimp, smok Sotij przebudził się
pełen wściekłości z powodu zbiegłego niewolnika, który ukradł
mu złoty puchar, ozdobę całego skarbca. Sotij wzbił się na
skrzydłach swych błoniastych i ogniem swych trzewi począł palić
domostwa możnych i ubogich. Porywał, aby pożerać bydło, świnie,
owce i kozy; nie szczędził też dziewcząt i młodzieńców. Król
Jesza z pochodzenia Słowianin znad rzeki Visany, co ongiś zwyciężył
Sarmatów, teraz posunięty w latach, zwołał
herosów z całej Grecji do walki ze smokiem. Na zew rogu królewskiego herolda Hermesa, przez Rzymian zwanego Merkurym, a przez Liteńczyków – Algisem, nieślubnego syna Jeszy i bharackiej księżniczki Mai, zgromadzili się efebowie w miecze i okrągłe tarcze zbrojni, włóczniami groźnie potrząsający. Wśród nich nie zabrakło Teodora, syna Skopiosa, męża o umyśle bystrym, mającego w prawicy siłę trzydziestu mężów. Gdy inni wojacy zabawiali się na sympozjonie, obłapiając hetery i bawiąc się przelewaniem wina z naczynia do naczynia, Teodor dosiadający wronego konia, skłuł smoka Sotija włócznią, jelita wywlekając mu na zewnątrz. Ranny smok powlókł się do swej kopalni, jednak hoplita dopadł gada w kryjówce. Mieczem rozpruł mu brzuch miękki, po czym uciął głowę. Wyszedł na powierzchnię zbryzgany palącą posoką. Wtedy to król Jesza, brat Niji Niewidka nadał
Teodorowi herb Czetwertyński i przydomek Smokobójca (Drakoktones). Zamyślał również nagrodzić herosa ręką swej córki Światłosławy – Ateny – Minerwy, założycielki sławnego grodu Światłosławic, lecz ta, w naukach kształcona i harda niby Amazonka poprzysięgła żyć w dziewictwie i nawet ojciec nie mógł nakłonić jej do zmiany decyzji.
herosów z całej Grecji do walki ze smokiem. Na zew rogu królewskiego herolda Hermesa, przez Rzymian zwanego Merkurym, a przez Liteńczyków – Algisem, nieślubnego syna Jeszy i bharackiej księżniczki Mai, zgromadzili się efebowie w miecze i okrągłe tarcze zbrojni, włóczniami groźnie potrząsający. Wśród nich nie zabrakło Teodora, syna Skopiosa, męża o umyśle bystrym, mającego w prawicy siłę trzydziestu mężów. Gdy inni wojacy zabawiali się na sympozjonie, obłapiając hetery i bawiąc się przelewaniem wina z naczynia do naczynia, Teodor dosiadający wronego konia, skłuł smoka Sotija włócznią, jelita wywlekając mu na zewnątrz. Ranny smok powlókł się do swej kopalni, jednak hoplita dopadł gada w kryjówce. Mieczem rozpruł mu brzuch miękki, po czym uciął głowę. Wyszedł na powierzchnię zbryzgany palącą posoką. Wtedy to król Jesza, brat Niji Niewidka nadał
Teodorowi herb Czetwertyński i przydomek Smokobójca (Drakoktones). Zamyślał również nagrodzić herosa ręką swej córki Światłosławy – Ateny – Minerwy, założycielki sławnego grodu Światłosławic, lecz ta, w naukach kształcona i harda niby Amazonka poprzysięgła żyć w dziewictwie i nawet ojciec nie mógł nakłonić jej do zmiany decyzji.
W
czas turnieju rycerskiego na zamku w Olimpii, herosi ubiegali się o
rękę królewny Ateny, mimo że ta wybrała dziewictwo, tak jak
żyjące później królowe Wanda z Analapii i Libusza z Bohemii.
Córka Jeszy – Zeusa chcąc odpędzić od siebie zalotników,
kazała im jako warunek zawarcia małżeństwa stawać w szranki z
nią samą, niejednego młodzieńca raniąc do krwi ostrzem swej
włóczni i powalając w kurz udeptanej ziemi siłą swego ramienia.
Towarzysząca jej wiernie niby jakiś duch opiekuńczy przez Słowian
zwany jeniuszem, sowa płomykówka dziobała i szarpała szponami
twarze tych co potykali się z jej panią. Opowiadano, że to Egida –
tarcza z koziej skóry wzmocniona ochronnymi zaklęciami czarownic z
Tessalii, daje Potrząsającej Włócznią Pallas Atenie moc bycia
niezwyciężoną. Siła owej wojowniczki, często i chętnie
towarzyszącej ojcu w wyprawach przeciw barbarzyńcom, w połączeniu
z jej kocią zwinnością i lotnym umysłem, skutecznie odstraszały
od niej zalotników.
Część
z przybyłych na turniej starała się o względy dam dworu królewny
Ateny, a wśród nich był Teodor w pieśniach rapsodów nazywany
Smokobójcą, który teraz stawał w szranki w imię wybranej przez
siebie na damę, młodziutkiej i pełnej niewinności Eunice, córki
Antenora, namiestnika Koryntu. Na owym turnieju złożono wiele
ślubów; podejmowano się wykonania czynów bohaterskich. Sam Teodor
Smokobójca ogłosił klęcząc przed Eunice, że tak jak Herakles
udał się w hyperborejskie strony, aby złowić łanię kerynejską,
tak on przyprowadzi przed oblicze swej wybranki Rogasia; sarniego
kozła z białą gwiazdą wśród poroża. Nie wiedział, że kozioł
ów był Enkiem; praojcem wszystkich saren, synem Boruty zrodzonym z
łona Dziewanny Šumina
Mati w czwartym
eonie. W erze trzynastej gdy na tronie Polski zasiadał Bolesław Chrobry, Rogaś zjawił się by ukarać zabraniem w zaświaty jego rycerza, Niemca Rytygiera, który uciskał prosty lud przy wznoszeniu strażnicy do dolinie Roztoki. Teodor nie zwykł rzucać słów na wiatr; honor wielce sobie cenił. Czym prędzej udał się w dzikie góry porośnięte nieprzebytą puszczą. Wytropił Rogasia u stóp Olimpu i ruszył za nim w pogoń. Zwierzę uciekało na północ; przez Trację i Dację, gdzie Teodor Smokobójca dworach królów Radamasa i Chasona. Rogaś zdawał się nie tyle uciekać przed rycerzem, co prowadzić go. Łowca ścigając cudownego kozła, białą gwiazda naznaczonego, zaszedł do Sklawinii. Mijał kolejno włości władcy Spisza; króla Lubicza i królowej Mudrzeny, a było to kiedy na tronie w Budziszynie zasiadała królowa Tora III. W czasie tych łowów spotkały Teodora liczne przygody.
eonie. W erze trzynastej gdy na tronie Polski zasiadał Bolesław Chrobry, Rogaś zjawił się by ukarać zabraniem w zaświaty jego rycerza, Niemca Rytygiera, który uciskał prosty lud przy wznoszeniu strażnicy do dolinie Roztoki. Teodor nie zwykł rzucać słów na wiatr; honor wielce sobie cenił. Czym prędzej udał się w dzikie góry porośnięte nieprzebytą puszczą. Wytropił Rogasia u stóp Olimpu i ruszył za nim w pogoń. Zwierzę uciekało na północ; przez Trację i Dację, gdzie Teodor Smokobójca dworach królów Radamasa i Chasona. Rogaś zdawał się nie tyle uciekać przed rycerzem, co prowadzić go. Łowca ścigając cudownego kozła, białą gwiazda naznaczonego, zaszedł do Sklawinii. Mijał kolejno włości władcy Spisza; króla Lubicza i królowej Mudrzeny, a było to kiedy na tronie w Budziszynie zasiadała królowa Tora III. W czasie tych łowów spotkały Teodora liczne przygody.
Bawiąc
na ziemiach późniejszej Analapii ujrzał zabitego wołu, wokół
którego zgromadziły się dzikie zwierzęta: wilk, ryś, rosomak,
orzeł i sęp. Teodor wzdrygnął się usłyszawszy, że kłócą się
one ludzkim głosem przemawiając, a był to spór o wołu. Bohater
nie szukał z nimi zwady; chciał wyminąć zwierzęta, lecz wilk i
ryś dostrzegły go.
-
Nie uciekaj i nie próbuj z nami walczyć, bo jesteśmy szybsi od
ciebie i silniejsi – ozwał się ryś.
-
Jak widzisz, synu Novalsa – zaczął wyjaśniać rosomak –
siedzimy nad tym wołem i wciąż nie możemy się zgodzić co do
jego podziału. Musisz nam pomóc.
-
Jeśli nam nie pomożesz – odezwał się wilk – zjemy ciebie.
-
A jak wam pomogę? - spytał hoplita.
-
Wtedy my pomożemy ci namierzyć Rogasia – zapewnił ryś, a z nim
pozostałe zwierzęta.
Teodor
Smokobójca ciężko westchnął. Dobył miecza i po długim namyśle
pokroił wołu, starając się dogodzić każdemu z biesiadników.
-
Jak wam się nie podoba podział, który wprowadziłem, możecie grać
w marynarza, albo uzależnić większą porcję od rozwiązywania
zagadek – junak czuł się jak rzeźnik.
-
A co to takiego ten marynarz, którego można wygrać? Czy to zwierzę
jest dobre do jedzenia? - spytał
rosomak, a Teodor klnąc w duchu, tłumaczył mu jak dziecku rzeczy,
które jemu samemu zdawały się oczywiste.
W
Górach Biesów i Čadów
na połoninie gdzie pasły się zdziczałe konie, stała opuszczona
przed laty drewniana chata. Jej dach był dziurawy, ściany pokryte
mchem i porostami. Podłogę porastały psie grzyby, a nawet siewki
drzew. Teodor wszedłszy do owego przesiąkniętego wilgocią i
grzybem domiszcza w poszukiwaniu gościny, ujrzał jak po dębowym
stole tańcują w najlepsze szczury o skrzydłach nietoperzy
zmieniające się na jego oczach w czarne, włochate pająki
wielkości stołowych talerzy. ,,Obrzydlistwo''
– pomyślał junak i dreszcz przeszedł mu po plecach.
-
To co teraz widzisz, synu Hellady, to są biedzie; posłańcy Biedy –
Bidy – Teodor odwróciwszy się ujrzał kozła sarny z białą
gwiazdką świecącą w jego porożu.
-
Nie wiedziałem, że umiesz mówić – rzekł hoplita – wszak
łania kerynejska była zwykłym, niemym zwierzęciem.
-
Nie jestem łanią kerynejską – tupnął racicą kozioł – ale
Rogasiem, na którego polujesz. Wiedz, synu ubogiej ziemi, że tu w
Biesogórach, Bieda – Nędza, córa Niedoli obrała swą stolicę.
Godzę się na podróż z tobą do Grecji i nawet grzbietem rad bym
ci służyć, by śliczną Eunice uradować, ale wpierw ty musisz
pomóc mi w uwięzieniu Biedy – idąc za wskazówkami Rogasia,
Teodor wyszukał w lesie stary gnat; pozostałość po uczcie wilków.
Udał
się z nim na ugór i udawał siedząc na kamieniu, że wysysa zeń
szpik. Tak jak to powiedział Rogaś, przyszła do Teodora postać
niewieścia, chuda jak szczapa w nieopisanie brudne łachmany
odziana. Wlepiła ślepia w kość niby sroka w gnat.
-
Daj possać szpiku! - rzecze do Teodora piszcząc jak mysz.
Zobaczyła
otwór w gnacie i kurcząc się do rozmiarów pchły, wlazła do
środka. Na to Teodor włożył w otwór zatyczkę i zakopał kość
bardzo głęboko i jeszcze głazem przywalił. W ten sposób Bieda z
Nędzą na tysiące lat opuściła Góry Biesów i Čadów;
Biesogorje dzikie, aż do czasu gdy w erze trzynastej ktoś odkopał
gnat i wypuścił zeń więźniarkę.
*
Zgodnie
z umową, Rogaś, praojciec sarniego rodu, użyczył swego grzbietu
Teodorowi i lotem błyskawicy pognali do Grecji. Tam Smokobójca
poślubił ukochaną Eunice, którą ojciec już szykował do ślubu
z kimś innym, Rogaś zaś polecił, aby go zarżnięto, upieczono i
zjedzono. Ten co ubił Sotija miał opory przed tym, lecz pan Doliny
Roztoki wiedział co robi. Nakarmił swym ciałem wszystkich gości,
jego dusza zaś zanurkowała w pobliskiej studni, obrastając w nowe
ciało. Wesele trwało w najlepsze i nikt nie zauważył jak Rogaś,
syn Boruty napiwszy się wina i skosztowawszy winogron, zniknął
dyskretnie w puszczy zmierzając ku Hyperborei – Sklawinii.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz