wtorek, 30 lipca 2019

W obronie księdza Ziejewskiego


,Kto was słucha, Mnie słucha, a kto wami gardzi, Mną gardzi; lecz kto Mną gardzi, gardzi Tym, który Mnie posłał’’ - Łk 10, 16





Wczoraj dowiedziałem się z Internetu (portal ,,Fronda pl.’’) o napaści trzech pijanych zbirów na ks. Aleksandra Ziejewskiego, proboszcza Bazyliki pod wezwaniem św. Jana Chrzciciela w Szczecinie. Trzej mężczyźni w biały dzień wdarli się do zakrystii, gdzie zelżyli i pobili samego proboszcza, zakrystiankę i kościelnego. Żądali wydania im ornatów, aby mogli sobie urządzić bluźnierczą parodię Mszy Świętej; domagali się też udzielenia im homoseksualnego ,,ślubu’’. Ksiądz Aleksander był bity po twarzy różańcem i ranny w twarz trafił do szpitala. Sprawców ujęła policja, zaś do napadniętego księdza wysłał list arcybiskup poznański Stanisław Gądecki.
Brak mi słów, a te które się cisną na klawiaturę musiałyby być niecenzuralne. W takich chwilach aż wstydzę się, że jestem ze Szczecina zamiast z Podkarpacia czy Podlasia. Przeraża mnie, że na wskutek zmasowanej lewackiej propagandy w Internecie nie brakuje zmanipulowanych ludzi, którzy próbują usprawiedliwiać lub tłumaczyć sprawców :(. Księdza Ziejewskiego znam osobiście jako wieloletniego proboszcza parafii, w której zostałem ochrzczony i wiele mu zawdzięczam. Posłużył nawet jako pierwowzór wileńskiego jezuity z XVII wieku, o. Aleksandra Solewicza, autora mitologicznego ,,Glosariusza’’ (nazwisko Ziejewski po starokrasnemu brzmi Solevicius). To co zaszło powinni potępić wszyscy ludzie dobrej woli niezależnie od wyznania czy światopoglądu. Oczywiście bicia homoseksualistów w Białymstoku też nie pochwalam, choć jestem zagorzałym przeciwnikiem ideologii LGBT.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz