Śniło mi się, że:
- kupiłem cienką, bogato ilustrowaną książkę Czesława Białczyńskiego o słowiańskich obrzędach i wodnych ziołach (jedna wodna roślina wyglądała jak żółtko jaja); były w niej zdjęcia ubranych w białe giezła kobiet pluskających się w wodzie, oraz historia o chrześcijaninie, który zabronił swej żonie pogance rytualnej kąpieli w Bałtyku, potem powiesił się na drzewie za pasek od spodni, a jakaś wojowniczka przebiła go włócznią i ucięła mu głowę, którą dołączyła do kolekcji razem z głową długonosej czarownicy i dwóch potworów,
- wieczorem widziałem w telewizji film o Jakubie Wędrowyczu, z którego bardzo się ucieszyłem, na tym filmie Wędrowycz śpiewał Homerycki hymn do boga Pana i wspominał jak w Egipcie uprawiał seks z kapłankami Amona,
- Anna ov Milvana kazała mi zostać stażystą w PPS - ie, lecz nie chciałem tam pracować z powodu prawicowych poglądów,
- zainspirowany ,,Panem Lodowego Ogrodu'' Jarosława Grzędowicza wymyśliłem historię o grupie ludzi (Polakach i Tadżyku z warkoczykami), którzy przenosili się w odległą przeszłość i przyszłość przez portal w ogrodzie zoologicznym; spotkali jaskiniowców i krasnoludy (ich król miał ok. 4 - metrową, szarą brodę); w tym śnie goniłem złodzieja, który ukradł starszej pani pieska yorka, lecz zamiast żywego pieska odzyskałem pluszowego misia; w lesie w cieniu wielkiej skały urządzono dwa konkursy - na najdłuższą brodę (wzięły w nim udział krasnoludy) i na najdłuższe nogi (wzięli w nim udział niepełnosprawni), w przyszłości miała zapanować wielka bezbożność i prześladowanie chrześcijan, lecz za jakiś czas ludzkość miała na nowo odzyskać wiarę; po powrocie do naszych czasów uczestnicy wyprawy przebierali się za straszydła (Tadżyk z warkoczykami ucharakteryzował się na wampira), zaś inny podróżnik własnoręcznie otworzył sobie czaszkę i pokazał wszystkim swój mózg; ja zaś spotkałem Jarosława Grzędowicza i powiedziałem mu, że pomysł zaczerpnąłem z jego książek,
- mój były sąsiad, pan Jox ov Jarinis był czarodziejem i traktował cykl ,,Świat Dysku'' Terry'ego Pratchetta jako świętą księgę, na ulicy koło piekarni krytykował rodziców za to, że nieskromnie ubierali dzieci, mojemu sąsiadowi poświęcono hasło w encyklopedii (?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz