środa, 4 listopada 2015

Żmijewki

,, […] straszliwy smok rozerwał ogniwa i z rykiem wystawił łeb z czeluści, szydząc z Jarowitowych piorunów. […] Smok przewrócił się na wznak i jego purpurowo – złota skóra poczęła z hukiem pękać i wynurzyła się z niej nowa istota. Na cześć […] Matki Żmyi potwór przybrał postać przeokropnie długiej i szerokiej żmii, zionącej ogniem i lodowym powiewem, której głowę uwieńczyła złota korona.
- Vabo yseno tzay Horinič1! - ryknął wąż, aż góry zadrżały.- Któż jak Gorynycz Wielki, łycar i gospodar, pogromca Enków! - wołały Licho, Čart i Przegrzecha. Gorynyczowi służył smok Girginicz, ogromny zaskroniec z Czterowody; rzeki w Ojcowie [i inne złe istoty]. Ponadto jego synami były smoki Żmej Tugarin i Wołoszyn […]'' - K. Oppman ,,Perłowy latopis''




Wąż Gorynycz był drugim po smoku Rykarze wcieleniem Czarnoboga. Wynurzył się z jego skóry w IV wieku ery jedenastej. Na czele nieprzebranych rzesz Čortów i straszydeł pustoszył świat, zwyciężając Enków, spośród których wielu uwięził. Dopiero ofiara z życia dwóch braci z Aplanu, spalonych przez zdradzieckiego smoka Puczajkę, zamieniła Gorynycza w pasmo górskie dziś nazywane Uralem. Wąż utracił swą moc; został strącony piorunem Jarowita na dno Čortieńska i przykuty łańcuchem do korzeni Wielkiego Dębu. Każdy pierwszy wiosenny grzmot wzmocnił ów łańcuch, lecz ten słabł nieubłaganie, aż po raz drugi zerwał się w erze trzynastej, kiedy to uwolniony Gorynycz zamienił się w smoka z Vovel – obecne, trzecie, przedostatnie wcielenie Czarnoboga.
Gorynycz był królem wszystkich Čortów i innych istot czyniących zło, a jako nałożnice służyły mu mamuna Locha i Mara wraz z wszystkimi bieśnicami. Nie wystarczyły one jednak Wężowi Otchłani. Choć spętany łańcuchem Swarożycowej roboty, nawiedzał młode i piękne niewiasty z rodu ludzi podczas snu, aby napełniając ich łona swym obmierzłym nasieniem płodzić córki – Żmijewki. Miały one postać niewiast o oczach żmijowych, mogących w dowolnej chwili zamieniać się w wielkie żmije. Zęby owych córek Gorynycza były białe i ostre, sączyły bardzo silny jad, przeto ich ugryzienie przynosiło śmierć. Potrafiły zmieniać skórę jak węże, a ponadto dysponowały wielką siłą, tak, że skręcały głowy lwów, albo byków, oraz mocą magiczną. Zwierały małżeństwa z mężami z rodu ludzi, kusząc ich swą urodą ku ich zgubie, bo choć piękne, nie znały co to miłość, lecz były tak złe jak ich ojciec.


*




Banica z Lisopłochów, córka węża Gorynycza i prostej chłopki Średnicy, której ojcem był Wis, syn Staura z Siewielska, miała cerę jasną i jedwabistą, zaś wijące się jak małe żmijki pukle czarne niczym pkieł i miękkie jak sierść szczeniaka. Włosy opadały jej czarną, lśniącą kaskadą, aż do pasa. Żmijewka była smukła jak łania, a głos miała uwodzicielski niczym pienie rusałki albo syreny. Wychowywała się w rodzinie kmiecej razem z braćmi i siostrami, któych Średnica urodziła napełniona nasieniem rolnika Bądźwy. Od maleńkości budziła lęk – zarówno swą siłą, mocą czarodziejką, wężowymi oczami i zwyczajem zrzucania skóry w miarę dorastania, ale nikt nie ważył się jej skrzywdzić; czy to z litości, a może po prostu ze strachu przed zemstą jej ojca. Żmijewka Banica wychowywała się w Lisopłochach razem z ludzkimi dziećmi, aż przyszło jej świętować czternastą wiosnę życia. Była inna niż jej siostry. Nie radowała się kąsaniem i łamaniem kości, szczerze sławiła Ageja i Enków, choć mówiono, że jako córka Gorynycza nie ma szans na wieczne życie. Była cicha, spokojna, kochająca swą macierz i przybranego ojca. Nie sprawiała im zmartwień poza jednym; który chłopak zechce wziąć za żonę dziewczę tak niebezpieczne, chociaż piękne? W przeciwieństwie do innych Żmijewek, Banica pragnęła kochać i być kochaną, związać się z mężem, nie ku jego straszliwej zgubie, lecz po to by być mu żoną i matką jego dzieci. W Lisopłochach wszyscy synowie gospodarscy stronili od niej, jako od córki króla Čortów. Jeden tylko parobek Stesław, syn Greka Gebadiusza z Siewielnicy, odważył się okazać jej przyjaźń, choć wiedział, że jest groźna jak smok. Ich przyjaźń przerodziła się w miłość, która napełniła wieś przestrachem i zgorszeniem.




- Gorynycz nie byłby jej spłodził, gdyby mu na to Agej nie pozwolił – przemawiał Stesław na wiecu, który zwołano aby wyperswadować mu pomysł ślubu ze Żmijewką – więc skoro żyje, ma to sens. Zresztą każde życie, nawet przysługujące złej istocie, pochodzi od Tego, który jest Dobrem i dlatego zawsze ma sens. Miast nas potępiać, pozwólcie raczej Banicy zerwać to co ją łączy z ojcem – Čortem, nie zabijajcie jej, ale raczej dajcie jej szansę stać się istotą ludzką – więc chociaż niezbyt chętnie, zgodził się na propozycję parobka, bo sam duch Ageja mówił jego ustami.
Stesław wiedzia już jak może połączyć się z Banicą. Za radą starego kapłana Orłosza, któy odszedł z kąciny, by wieść w puszczy życie pustelnika, zaprowadził swą wybrankę nad świętą rzekę Visanę, której wody miały moc leczyć choroby i niweczyć złe czary. Żmijewka prowadzona przez Stesława pod rękę, trzy razy zanurzyła się w szarych wodach Visany. Za trzecim razem niebo pociemniało, jakby hordy strzyg zasłoniły Słońce i w oddali rozległ się dobiegający z najgłębszej głębi Ziemi ryk szarpiącego łańcuchem węża Gorynycza. Ów pełen wściekłości ryk zamilkł gdy Jarowit strzelił piorunem. Banica wyszła z wody, a jej biała suknia ociekała ją. Niebo się rozjaśniło, zaś Żmijewka przestała być Żmijewką. Straciła moce nadludzkie, a jej oczy z żółtych stały się niebieskie. Stary pustelnik nadał jej nowe imię, które brzmiało Jasna, bo wody Visany zmyły z niej Ciemność.
Widząc ów cud chłopi z Lisopłochów już nie bronili Stesławowi i Banicy Jasnej wzajemnej miłości. Pobrali się i wyprawili wesele, na którym młodzieńcy i dziewczęta tańczyli radosny taniec przeplatany z gonitwą.




1 Imię moje jest Gorynycz!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz