poniedziałek, 14 maja 2018

Ziarnko prawdy w legendzie o św. Brendanie







,,1. Na poszukiwanie Ziemi Obiecanej św. Brendan wyruszył w towarzystwie 14 innych mnichów. Na łodzi nie było dużo miejsca, toteż zabrali tylko trochę wełnianych ubrań na zmianę, trochę zapasowej wody do naprawy łodzi, wodę do picia w skórzanych bukłakach i zapas jedzenia na 40 dni.
2. Wyruszyli na północ wzdłuż zachodniego wybrzeża Szkocji, nieustannie chłostanego silnymi i zimnymi wiatrami. Jeden z podmuchów wyrzucił ich łódź na jakąś małą, skalistą wyspę. (Straszni geografowie uważają, że mogła to być wyspa archipelagu Hebrydów).
3. Mnisi popłynęli dalej na północ. Następny przystanek zrobili sobie na dwóch samotnych wysepkach, które nazwali Wyspą Owiec i Ptasią Wyspą. (Dzisiejsi straszni geografowie podejrzewają, że były to Wyspy Owcze).
4. Następna wyspa, na jaką trafili, była szara i całkiem pusta. Nie było na niej ani trawy, ani drzew. Legenda głosi, że wygłodniali mnisi wyszli na brzeg, rozpalili ogień i zaczęli szykować sobie posiłek. Wyobraź sobie jak byli zdumieni, gdy wyspa zaczęła nagle płynąć. Najprawdopodobniej wylądowali po prostu na grzbiecie wieloryba, który ucinał sobie właśnie poobiednią drzemkę.
5. Mnisi zostawili Wyspy Owcze i skierowali się na zachód. Żegluga nie szła jednak jak po maśle. Po drodze musieli zmykać przed dzikim morskim potworem o spienionym pysku (był to pewnie rozwścieczony wieloryb), a także przeżyli chwile grozy, widząc wynurzający się z morza połyskliwy kryształ (mnisi napotkali, jak sądzimy, czubek góry lodowej).
6. Wkrótce potem dopłynęli do skalistej wyspy, lecz nie odważyli się zbliżyć do jej brzegów. Cała okolica zdawała się bowiem płonąć, a dzicy wyspiarze rzucali w mnichów rozgrzanymi do czerwoności skałami. Żeglarze oddalili się więc szybko. (Straszni geografowie uważają, że była to ognista Islandia, a mnisi byli świadkami erupcji wulkanu).
7. Podróżując przez zdradliwe burzliwe morza, mnisi opłynęli, ostrożnie omijając podstępne lodowce, południowe wybrzeża Grenlandii. W tamtych czasach było nieco cieplej niż teraz i lodu na morzach było trochę mniej. Tak czy inaczej jednak musiało im być potwornie [...] zimno.
8. Nadal płynąc na zachód, zbliżali się do kresu podróży. Po jakimś czasie dotarli do tajemniczej wyspy, skrytej we mgle. Gdy mgła opadła, oczom mnichów ukazał się piękny widok mnóstwa drzew owocowych, kwiatów i szemrzących strumyków. [...] Po siedmiu latach kręcenia się po zimnych wyspach dotarli wreszcie do swojej Ziemi Obiecanej. (Straszni geografowie uważają, że to była Nowa Fundlandia leżąca u wybrzeży Ameryki Północnej).
9. Mnisi nie zabawili jednak długo na swojej bajecznej wyspie. Wkrótce zawrócili i pożeglowali z powrotem do rodzinnej Irlandii. Wyobraź sobie tylko - cała ta długa podróż była tylko po to, żeby chwilę poleniuchować wśród drzew!'' -
Anita Ganeri ,,Monstrrrualna erudycja. Wyspy ludne i bezludne''

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz