W grudniu 2021 r. przeczytałem powieść z gatunku realizmu magicznego ,,Sto lat samotności’’ (hiszp. ,,Cien años de soledad’’) pióra kolumbijskiego noblisty Gabriela Garcii Marqueza (1927 – 2014) z 1967 r. Sięgnąłem po nią zachęcony lekturą posta Pawła Miłosza ,,Mój kanon fantasy – podsumowanie i uzupełnienie’’ z 18 września 2021 r. opublikowanego na jego blogu ,,Se czytam’’.
Akcja rozgrywa się w na przełomie XIX i XX wieku w fikcyjnej osadzie Macondo, leżącej wśród bagien, gdzieś w Kolumbii, w pobliżu miasta Riohacha, Neerlandii i Morza Karaibskiego. Jest to saga siedmiu pokoleń rodziny Buendiów. Pierwowzorem Macondo była Aracataca; rodzinne miasto Marqueza. Powieść ukazuje stopniowy rozrost założonej przez Josego Arcadia Buendię i Urszulę Iguaran osady od małej wioski do miasta z samochodami, gramofonami, kinem i … domami publicznymi.
Niektóre sytuacje w Macondo stanowią literacki komentarz do rzeczywistych zjawisk z XX – wiecznej historii Kolumbii. Antyklerykalni liberałowie rozpętali wojnę domową przeciw rządowi konserwatystów z powodu różnicy zdań co do podziału administracyjnego kraju i statusu prawnego nieślubnych dzieci (jak wiadomo w Ameryce Łacińskiej, posiadanie ich dużej liczby jest powodem do dumy dla machos). Katalizatorem wybuchu konfliktu było dokonane przez konserwatywny rząd oszustwo wyborcze. Stanowi to odbicie Wojny Tysiąca Dni z lat 1899 – 1902. Po stronie liberałów walczył pochodzący z Macondo, pułkownik Aureliano Buendia. Powoli stał się okrutnym dyktatorem, w niczym nie lepszym od tych, przeciw którym walczył. Rozpętał 32 wojny przeciw rządowi, aż nie osiągnąwszy zamierzonego celu, został uznany za bohatera przez niedawnych wrogów. Zrezygnowany i rozgoryczony, zamieszkał w Macondo, resztę życia wytwarzając rybki ze złota. Jego pierwowzorem mógł być generał Rafael Uribe Uribe (1859 – 1914).
Pierwowzorem Kompanii Bananowej była amerykańska firma United Fruit Company. Amerykanie, na których czele stał pan Brown, mający córkę Patrycję, za wiedzą i zgodą decydentów politycznych, bezlitośnie eksploatowali mieszkańców Macondo. Zmuszali ich do pracy w niedzielę (z tego powodu ujął się za nimi miejscowy proboszcz), przy braku opieki medycznej i w złych warunkach sanitarnych. Kiedy pracownicy plantacji zastrajkowali, wojsko otworzyło do nich ogień, co stanowi nawiązanie do rzeczywistego stłumienia strajku zbieraczy bananów w 1928 r. Ciało pomordowanych zostały przewiezione nocą pociągiem i potajemnie wrzucone do morza, zaś fakt ten okryła zmowa milczenia.
W powieści występuje wiele motywów bardziej lub mniej fantastycznych, wkomponowanych jak rodzynki w cieście w realistyczną całość, które przez jej bohaterów są przyjmowane jako coś zwyczajnego (na tym właśnie polega istota realizmu magicznego).
Macondo zostało założone daleko od morza w miejscu, gdzie znaleziono wrak hiszpańskiej karaweli.
W całej historii osady często miały miejsce związki kazirodcze. Już założyciele rodu Buendiów: Jose Arcadio i Urszula byli kuzynami. Karę za kazirodztwo (odpowiednik grzechu pierworodnego) stanowiły narodziny dziecka ze świńskim ogonem, co nie jest aż takie fantastyczne (zbyt bliskie pokrewieństwo partnerów seksualnych prowadzi do chorób genetycznych ich potomstwa takich jak hemofilia).
W pierwszych latach istnienia osady, kontakt ze światem zapewniali jej wędrowni Cyganie przynoszący różne tajemnicze czy wręcz magiczne przedmioty takie jak latający dywan, sztuczny lód, lupę do rozpalania ognia, a nawet człowieka ukaranego za nieposłuszeństwo matce zamianą w węża. Rolę wędrownego czarodzieja odgrywał zwłaszcza stary Cygan Melquiades. Nosił czarny płaszcz i kapelusz z szerokim rondem. Zajmował się alchemią i przepowiedniami Nostradamusa. Pod jego wpływem Jose Arcadio również został alchemikiem.
Rebeka, adoptowana córka Josego Arcadia i Urszuli, przybyła do Macondo niosąc w worku kości swoich zmarłych rodziców. Miała szkodliwy nałóg zjadania ziemi i tynku, po którym wymiotowała. W rzeczywistym świecie niektórzy ludzie naprawdę jedzą ziemię, do czego nikogo NIE zachęcam.
W pierwszych latach od założenia miała miejsce epidemia bezsenności, a tego także zaniku pamięci. Mieszkańcy Macondo próbowali się przed nim bronić umieszczając objaśniające napisy na ścianach, przedmiotach i zwierzętach. Niestety szybko zapominali co należy na nich napisać. Uratował ich dopiero Melquiades za pomocą czarodziejskiego eliksiru.
Pierwszym księdzem w Macondo był Nicanor de Reyna, przerażony tym, że mieszkańcy osady będący ,,jak owce jak pasterza’’, żyli niczym poganie. Nicanor był cudotwórcą, który lewitował po wypiciu kubka czekolady (może to być nawiązanie do św. Józefa z Kupertynu). Niestety kiedy pokazał ten cud przed rebelianckimi żołnierzami, co ściągnęli go na ziemię uderzeniem kolby karabinu.
W czasie kłótni o bojowe koguty Jose Arcadio zabił włócznią swojego sąsiada, Prudencia Aguilara, zaś później ukazywał mu się jego duch. Obaj mężczyźni, żywy i martwy rozmawiali ze sobą.
Kiedy umarł stary Jose Arcadio, z nieba spadł deszcz żółtych kwiatów.
Niezdolny do miłości pułkownik Aureliano Buendia spłodził z różnymi kobietami siedemnastu nieślubnych synów. Każdy z nich nosił imię Aureliano. W Środę Popielcową młodzieńcy ci otrzymali na czole niezmywalne znaki krzyża namalowane popiołem. Później znaki te posłużyły siepaczom Kompanii Bananowej do ich identyfikacji i wymordowania (widzę w tym możliwe nawiązanie do rzezi dzieci w Betlejem).
Piękna Remedios była dziewicą, a tego osobą skrajnie infantylną, która mazała po ścianie szaletu pałeczką unurzaną w swoich fekaliach, najchętniej chodziła po domu nago i jadała posiłki całkowicie nieregularnie. Początkowo miała włosy sięgające kostek, lecz później ogoliła głowę. W młodym wieku uniosła się do nieba razem z prześcieradłem.
Wychowywana w dzieciństwie na królową Madagaskaru, Fernanda del Carpio Buendia wyrosła na zarozumiałą i apodyktyczną dewotkę korzystającą ze złotego nocnika z herbem. Korespondowała z niewidzialnymi lekarzami mający leczyć ją telepatycznie, oraz twierdziła, że prześladują ją chochliki (krasnoludki).
Ksiądz Angel ostrzegał w kazaniach przed Żydem Wiecznym Tułaczem, który miał wyglądać jak hybryda człowieka i kozła, oraz niszczyć urodzaj i płodność za pomocą swoich wyziewów. Mieszkańcy Maconoda dopadli i zabili pół – ludzkiego, pół – owczego stwora, lecz nieurodzaj trwał nadal.
Jose Arcadio potrafił unieść butelkę piwa na swoim penisie w stanie erekcji (możliwe jest tu nawiązanie do greckiego boga Priapa).
Znienawidzona przez Fernandę, piękna Mulatka, Petra Cotes, kochanka Aureliana Drugiego dysponowała potężnymi siłami magicznymi zapewniającymi płodność. Kiedy Aureliano Drugi zdradzał z nią Fernandę, jego zwierzęta domowe mnożyły się na potęgę.
Kompania Bananowa opuściła Macondo wygnana potężną ulewą trwającą ponad cztery lata (odpowiednik biblijnego potopu).
Po tym wydarzeniu Macondo z wolna zaczęło wymierać i zamieniać się w ruinę. Ostatni potomek Buendiów zginął zjedzony w wieku niemowlęcym przez mrówki, zaś wiatr zniszczył ruiny opuszczonego miasta.
Powieść (ceniona min. przez Billa Clintona i Włodzimierza Czarzastego) jest bardzo skomplikowana. Występuje w niej mnóstwo bohaterów o tych samych imionach, a do tego wulgaryzmy i erotyzm. Jednocześnie opowiada o potrzebie miłości jako leku na samotność, piętnuje chciwość i wyzysk, oraz zawiera odniesienia biblijne.
U mnie się z kolei kurzy egzemplarz ''Stu Lat Samotności''który mój starszy prymusowaty brat dostał w nagrodę na zakończenie roku szkolnego i właśnie w ten sposób przyznałem się do jednego z ''szokujących '' faktów o mnie xD
OdpowiedzUsuń