środa, 15 maja 2013

Bharatiena


,,Ucław zaszedł tygrysa od tyłu i począł dusić samemu się przewróciwszy. Dopiero po czasie ujrzał na ruinach grobowca piękną kobietę. Nosiła koronę z ognia na długich i czarnych włosach. Była smukła i miała wielkie, niebieskie oczy, świecące jak gwiazdy. Przypominała wyglądem Tatrę, lecz miałą ciemniejszą skórę, a między oczami wystający z czaszki świecący kamyk. Była ubrana w białe sari z czerwonym wizerunkiem Mokoszy, a siedziała na tronie okrytym śniegiem, morskim piaskiem, porośniętym sandałem i palmami. Na jej ramieniu siedziały paw i dziki kogut, a u stóp tronu leżał wilk.
- Otus Bharatiena, roykova gracilis1! – rozległy sie szepty, a szczególny szacunek okazali topielcy i zwykli Bharatyjczycy.
Na kolanach zmarłej królowej usiadły Sumbava i Flores, zaczęły się pojawiać inne jej córki, synowie i mąż – król wodników Gangos’’ – K. Oppman ,,Perłowy latopis’’


- Mamo! Mamo! – z lasu dobiegało wołanie królewny Dżawy, która zdyszana stanęła przed obliczem swej matki Bharatieny i ojca Gangosa. Ich córka była ubrana w czerwoną suknię, a w dłoni trzymała coś zakrwawionego, dużego, szarego, uzbrojonego w białe, ostro zakończone zęby.
- Dziś na polowaniu wyrwałam żuchwę dzikowi! – pochwaliła się Dżawa, a jej siostra Sumatra i brat Kalimantian przytaszczyli resztę ,,czarnego zwierza’’. Małe ludziki z wyspy, nazwanej później imieniem Dżawy, grały na rożkach. – Od teraz będę miala przydomek Świnka – rozmarzyła się silna królewna.
- Umiesz wyrwać dzikowi żuchwę – odezwała się Bharatiena – a czy umiesz przywrócić mu życie? – Dżawa wypuściłą łup na trawę.

*
Królowa Bharatiena kochając zwierzęta badała je i opisywała w opasłej księdze. Badała je w plenerze, a także w założonym przez siebie zwierzyńcu. Na jej dziele, zatytułowanym ,,Zwierzęta’’ wzorował się w erze dwunastej Kosa Owinniczew pisząc ,,Animalistykę’’. Jak sam napisał:

,,Bharatiena gromadziła, badała i opisywała zwierzęta z całej Wyrajszczyzny. W jej ogrodzie bytowały tapiry z Malain, nosorożce, słonie, mamuty z Krainy Białych Pól, jedno i dwugarbne wielbłądy z Al – Baktar, roślinożerne nietoperze i odkryte przez nią gołyszki. Ryjonosy z Sinea, gronostaje, kuny, sobole i rosomaki z Białopolski, wydry, borsuki, bobry, zające, szczekuszki, jelenie, sarny, daniele, łosie, renifery, antylopy, gazele, bure i czarne niedźwiedzie, białe niedźwiedzie, białe puchatki z Sinea, rude pandy, żubry z ob. Prometu, owcowoły z Białopola, tury, bawoły, bentengi i gaury. Ogromny, biały szczur, żyjący w ogniu, dzikie konie, jednorożce, pegazy, kułany, wilki, szakale, cyjony, lisy, chimery, lwy, tiherny, sfinksy, lewarty, gepardy i irbisy z Imalain. Żbiki, chausy, manule, koty rdzawe z Seylanu, koty kuse, taraje, małpy, to niektóre z hodowanych przez nią zwierząt ssących. Na kartach ‘Zwierząt’ opisała tez odkryte przez siebie beo, beznogie sylfy z Kazuarii, pawie, dzikie kury, ogromne bażanty z Kartwelii, pelikany, kormorany, orły, sępy, kolorowe kaczki z Sinea, kazuary i feniksy, czyli żar – ptaki. Odkryła takie gatunki ryb jak strzelczyki pryskacze, przeźroczki, całuścce oraz skoczki mułowe. W specjalnych basenach trzymała delfiny z Gangosu i Niebieskiej Rzeki Białych Delfinów, krabby, morsy, foki z jezior Nordlin i Aspin. Morskie konie, kraxy i kraki, oraz węże morskie. Żółwie lądowe, wodne i morskie. Wielkie morskie kameleony z pletwami, kameleony, gekony i warany z Wyspy Szczurów. [...]’’

- cytowana tu pierwsza część ustępu ,,Animalistyki’’ o zwierzyńcu Bharatieny i tak nie oddaje całego bogactwa zwierzyny i wiedzy królowej.



W miejscu gdzie wznosiła się jej stolica królem dużych, pręgowanych kotów, zwanych tihernami był Bangala (Wengałła), mąż Anej Arztein. Wengalle (Bengali) i jego żonie służyła tiherna Tygrys Uszatek, gepard Akko Jubastin i śnieżna pantera Yrbos. Potężny król tygrysów jeszcze przez kolejne ery pilnował świątyń i grobowców w asyście czarnych tygrysów. Anej Arztein miała białe futro w czarne pręgi, a trójkątne uszy Tygrysa Uszatka były dłuższe od jego głowy. Bharatiena bardzo przyjaźniłą się z całą czwórką2. Zanim poznała Gangosa, jeszcze jako dziewczynka spotkałą Wengałłę w lesie. Zwierz nie zrobił jej krzywdy i dostał mleka. Od tego czasu Bharatiena i jej siostry niemal codziennie bawily się z nowym przyjacielem. Wengałła bronił je przed innymi tihernami, lewartami, lwami, sfinksami i małymi smokami. Przyjaźń była tak wielka, że dorastająca i piękniejąca dziwożona nie dostrzegała oglądających się za nią młodych wodników. Tiherna pochłaniała ją całkowicie. Pewnego razu za zgodą rodziców, pewnych o bezpieczeństwo córki, wsiadła na grzbiet Wengałły i razem z siostrami udała się na wycieczkę. W krainie Gata Okidentalnaya zaatakowała ją mantrykona. Stwór ów wielkości lwa, był czerwony. Ludzka głowa, ciało i łapy lwa i odwłok skorpiona sprawaiły, ze nie sposób było pomylić mantrykonę z jakimkolwiek innym stworzeniem. Ów najszybszy z wszystkich stworów, pędem sokoła pobiegł ku Bharatienie. Jednak przed rusałką wyrósł nagle Wengałła i wywiązał się pojedynek. Mantrykona uciekła, lecz zdążyła ukłuć tihernę swym skorpionim kolcem. Życie ulatywało zeń, a pręgowane futro obmywały gorące łzy Bharatieny i jej sióstr. Co było zrobić? Sąsiedzi pod postacią Świateł mówili na bagnach:

,,To dlatego, że ów lew pręgowany jest dla niej ucieczką od świata. Wybrała zwierzę, aby uciec z nim od bycia żoną i matką. Przymierze przeciwko światu nie jest prawdziwą miłoscią, nawet wobec zwierza’’.

Były to plotki – dużo w nich było nieprawdy, a trochę prawdy. Gdy siostry płakały coś w trawie poruszyło się. Była to myszka.
- Jeśli chcecie ożywić lwa pręgowanego – pisnęła – musiecie udać się na północ i zachód, bo tam mieszkają Leśny Duch i Pani Zwierząt; oni mają moc go ożywić – myszka miała na myśli Borutę i Leśną Matkę. – Sprawcie sobie trzy kostury spiżowe, gdy je złamiecie będziecie na miejscu – myszka znów skryła się w gąszczu, a Bharatiena, aby zwrócić życie swemu przyjacielowi wystarała się o trzy kostury ze spiżu i zabezpieczywszy ciało w jaskini, udała się w kierunku północno – zachodnim.
Szła przez stepy pełne węży grubych jak ludzkie udo i pożerajacych je gryfów, lasy nad którymi latały zionące ogniem lwy i lamparty, przez rwące rzeki mieszczące szczupaki i sumy mogące łykać żubry... Pod postacią Światła umykała przed wielkim brunatnym smokiem, a uzbrojone w sierpy poludnice zabrały jej broszkę (resztę biżuterii sprzedała, by sprawić sobie piżowe kostury). Więcej jednak doświadczyła dobroci róznych stworzeń. Niedźwiedzie broniły ją przed latającymi lwami, gepardy niosły przez step na swych grzbietach, a czarownice udzieliły noclegu w jednym z jarów. Gościny udzielały jej wodniki i rusałki w mijanych jeziorach i rzekach, a na rosyjskiej ziemi łokisy karmily ją owocami. Wreszcie złamal jej się ostatni kostur ze spiżu i stanęła na białoruskiej ziemi. Słyszała, że Leśny Duch – Boruta i Pani Zwierząt – Dziewanna Šumina Mati mieszkają w chatce na bagnach zagubionych w sercu puszczy. Siadła, by spocząć, gdy wtem las stanął w ogniu. Jej uszy świdrowało wycie ponad setki latawców. Dowodził nimi morski i powietrzny Čort Przegrzecha z polskiej (kaszubskiej) ziemi. Służył pod rozkazami Lewiatana i chełpił się, że

,,jest pocześniejszy od Juraty i Pochwista, bo rządzi ich obydwiema dziedzinami naraz’’.

Ognisty orkan pędził ku przerażonej Bharatienie, lecz nagle stanęła obok niej kobieta w białej sukni z wyszytym na niej wędrownym sokołem, siedzącym na świerkowej gałęzi. Pani podniosła rękę i latające Čorty z rykiem odleciały.
- Jestem Dziewanna Šumina Mati, Pani Zwierząt i Leśna Matka – delikatnie położyła dłoń na ramieniu Bharatieny. – Pokój tobie przyszła królowo rusałek. Jesteś ze wschodniego Końca Świata, twoją tihernę użądliła mantrykona. Przybywasz do mego męża, by ożywił twojego przyjaciela. Stanie się to, ale uprzedzam – nie od razu – Bharatiena skłoniła się i w milczeniu poszła za Leśną Matką.
Obie były już w Rokitnickim Siole i weszły do chaty. Na tronie z wikliny siedział mąż w ognistej koronie i spode łba patrzał na klęczącą przed nim struchlałą Bharatienę.
- Świat jest tak urządzony, – przemówił wreszcie – że niemożnością jest, aby jakiekolwiek zwierzę żyło wiecznie. Nie lubię mej siostry Mar – Zanny, ale gdyby nie ona, zabrakłoby pożywienia i nastałyby straszne katusze głodu. Twoja tiherna mieszka teraz w Nawi i jest szczęśliwa.
- Ależ panie... – zaoponowała Bharatiena.
- Porządek musi być – podniósł głos Boruta, jednak nie mógł się oprzeć błagalnemu wzrokowi żony. – Żądasz wiele i wiele będziesz musiala zapłacić. Jeśli chcesz, bym ożywił Wengałłę policzysz wszystkie liście w lesie.
- Nie jestem Enką! – przeraziła się rusałka.
- A więc Wengałła może zgnić? – spytał się Rokita.
Bharatiena wyszła z chaty i wdrapała się na olchę, by liczyć liście. ...100, 101, 102, 1000... – liczyła gorączkowo, lecz szybko poczęła się mylić, a przecież zosatł się jeszcze cały las! Wtem - na gałązce usiadła modra sikorka i po toropiecku ozwała się do dziwożony:
- Odpocznij, a wraz z innymi ptakami policzę liście – była to Mokosza pod postacią ptaka.
Bharatiena usnęła na gałęzi, a wokół zaroiło się od leśnego ptactwa wszystkich gatunków. Latały wokół drzew i rachowały, aż w końcu sikora obudziła wędrowniczkę i oznajmiła, że wszystkich liści w odrosłym po najeździe węży z Zaziemia Lesie Północno – Wschodnim jest ,,milion milionów, połowa tego i ćwierć tej połowy’’. Bharatiena podziękowawszy ptaszkowi pobiegła podac wynik Borucie. Ten uznawszy prawdziwość odpowiedzi dał jej kolejne zadanie.
- Noś na paznokciu krople wody, aż uzbierasz całe wiadro! – praca została wykonana w trzy dni.
Teraz przyszło najgorsze...

,,Przed Lynxem klęczała zielonowłosa rusałka z czerwonymi, świecącymi oczyma. Jedno z jej dzieci trzymał Lynx uzbrojony w obsydianowy miecz. Z czerwonych, gorących oczu lały się łzy, bowiem zbój nie mógł znaleźć wodopoju i zamierzał napić się krwi’’ - ,,Tatra cz. I Misja’’

W kącie izby rusałka o ciemnozielonych włosach (kolor naturalny!) przyciskała do piersi swe niemowlę, a obok czaił się potwór. Imię jego Perepłut. Wyglądał jak pręgowana hiena, w miejscu głowy mająca obnażoną lwią czaszkę. Wodnik Perepłut, syn Łobostki został sługą Boruty i Leśnej Matki na początku ery dziewiątej, nie wiadomo z której królowej. Przybierał różne postaci. Jego brat Močar nie przyjęty na służbę do Rokitnicy, stał się sługą Rykara.
Szkieletohiena (bo tak nazywał się ów potwór), już miała rzucić się na rusałkę z niemowlęciem, gdy dostep do niej zagrodziła jej Bharatiena. Była za słaba, by zabić stwora, przeto prosiła go, by zjadł ją, a tamte istoty oszczędził. Potwór zatopił lwie kły w jej karku, a wtem wszystko znikło i zapadła w sen. Gdy się obudziła, ujrzała Borutę mówiącego:
- Dzielnie się spisałaś. Twój tygrys żyje razem z Anej Arztein. Jest to biała tygrysica, królowa tych zwierząt. Ty zaś wracaj do siebie i obdarz miłością wodnika z rzeki Gangos. Będziecie pasować do siebie – po chwili dodał. – Ci, których uratowałaś to była ułuda, aby cię wypróbować. – Perepłut stał przed nią pod postacią wodnika – to jest mój sługa, książę rokitnicki Perepłut. Umie przybierać przeróżne posatci – następnie Boruta wskazał drzwi zbite z różnych gatunków drewna.
- Tymi drzwiami wrócisz z powrotem na Koniec Świata – otworzył je i oczom rusalki ukazał się gęsty, zielony las.
Padła do nóg Enkom i weszła przez owe cudowne drzwi, a powitał ją słyszany z oddali ryk słoni. Na spotkanie wybiegli jej rodzice, siostry, a po chwili ujrzała Wengałłę, całego i zdrowego. U jego boku stała biała tygrysica w czarne pręgi. Na jej głowie złociła się korona, podobnie jak na głowie Wengałły. Była to królowa Anej Arztein, córka Artana Lwa Pręgowanego. Oba tygrysy obaliły Bharatienę na trawę i poczęły ją lizać jak psy.
Po jakimś czasie wyszła za gangosa z rzeki tegoz nazwiska i została matką Dżawy, Sumatry, Iriamy, Sumbawy, Flores, Malai, Kalimantiana i Celebesa. Ten ostatni, na wyspie nazwanej później jego imieniem poślubił rusałkę Anoę, wypasającą karłowate bawoły nazwane jej imieniem. Po śmierci królowej Araxii wybrano Bharatienę na jej nastepczynię, a ta na stolicę wyznaczyła Mrówkowo – wschodni gród zbudowany przez mrówki wielkości ludzi.

*
Najpierw urodziły się Sumbawa i Flores. Były to dwie śliczne dziewczynki. Miały już drugi roczek, gdy w pałacu zjawiły się cztery postaci kobiece. Smukłe i blade, miały na sobie czarne suknie, a wleciały przez otwarte okno na czarnych skrzydłach. Niczym czarownice miały palce zbrojne w orle szpony. Między oczyma nosiły wizerunek czarnej czaszki. Beszelestnie podeszły do łóżeczek Sumbawy i Flores i już, już wyciągały ku nim szponiaste palce, gdy...
Mamo!!! – wrzasnęła Flores, a zaraz po niej Sumbawa.
Rodzice zerwali się z poslania, lecz od dwóch intruzów otrzymali ciosy ciężkimi włóczniami. Ostrza przebiły serca, obaliły na podłogę i przygwoździły do niej. Nie groizlo im to śmiercią, bo zniszczona tkanka mogła odrosnąć. Wołano straż aż ta przyszła. Jednak Sumbawy i Flores już nie było. Zostały porwane w szpony i wyniesione oknem. Niepożądanymi gośćmi były mamuny, zwane też małpami. Niektórzy malarze przedstawiają je w sposób budzący wstręt i zgrozę. Służyły Rykarowi wywodząc się z rusałek, czarownic, a w późniejszych erach także z ludzkich kobiet. Pojawiły się w erze dziewiatej za królowej Kury. Pożerały niemowlęta i male dzieci, czasem wyjadały nienarodzone wygryzając je z łona matek, lub powodując poronienia. Oprócz tego pastwą ich żarłoczności padały trupy i różne zwierzęta. Najsłynniejszymi mamunami były Locha (Lesena) i Evcelma ov Taurayakova.

*
Morze nazywane w różnych erach Morzem Ancylusa, Joldów, Srebrnym, Bałtykiem nioslo swymi falami krew okeanid, najad, syren, trytonów, morskich wodników, satyrów, sylenów, mnichów i biskupów. Przegrzecha usiłował wywołać wojnę każdego z każdym. Gdy doniesiono o tym Bharatienie wsiadła na zaprzyjaźnionego kraxa i płynęła, płynęła przez Morze Trzcin. Jej krax przepełznął przez ląd i dalej plynęli na północ. Minęli Wyspę Słoni, cieśnine, w której ongiś, w erze szóstej Jurata zatopiła flotę króla Trimusa, Irlandię, Wyspę Wiosenną, aż wielki gad zaniósł królową ku skrwawionemu morzu. Fale wyrzucały na brzeg ciala jego rozumnych mieszkańców. Dwie syreny biły, u wybrzeży wyspy Uznam okeanide łańcuchem, a ta zasłaniała się rękoma i broczyła modrą krwią. Wtem – z morza wynurzył się ogromniasty żółw o żółtawo – cielistej skórze, brązowej skorupie, ciemnozielonych oczach i spiczastym pysku pełnym bialych, ostrych jak brzytwy zębów. Krax! Syreny z piskiem dały nura w głębinę, lecz okeanida była zbyt osłąbiona by uciekać.,,Zostanę zjedzona’’ – myślała z rozpaczą, gdy wtem w kraxowego pancerza zeszlą driada w koronie.
- Jestem Bharatiena, twa królowa. Pokój tobie – wdzięczna okeanida rzuciła się jej na szyję – Zwołaj twoje siostry, by przybyły na Uznam – poleciła Bharatiena, sama zaś zanurkowała ze swym kraxem, by rozesłać wici do wszystkich rozumnych stworzeń tego morza.
W ciągu tygodnia wyszły niemal wszystkie na plaże, wlepiając oczy w królową. Ta zaś przemówiła.
- Czy nie srom wam przypada, o córki i synowie Juraty i córki i synowie jej matki i siostry Mokoszy Aredvi, że przelewacie swą krew w takiej bliskości jej bursztynowego domu?! Wasze swary są dziełem Čorta Przegrzechy, który chce ująć chwały waszym Matkom i chce abyście się wymordowały – po tych słowach pokazała wszystkim pęk rózgowy. – Spróbujcie je złamać! – do Bharatieny podchodzily kolejno najady, okeanidy, trytony, wodniki, morskie satyry, syleny, morscy mnisi i morscy biskupi.
Nikt nie mógł złamać pęku rózgowego, ani na kolanie, ani kilkoma mackami. Wreszcie gdy nie było już chetnych, królowa wyjmowała kolejno rózgi z peku i je łamała, a gdy skończyła robote rzekła:
- Tymi rózgami byliście wy. Przegrzecha chce rozbic waszą jedność, by móc was wytracić – rzesza zrozumiała naukę.
Na piasek padaly miecze, trójzęby, harpuny, włócznie, powstał wielki lament i jeszcze wczorajsi wrogowie teraz ślubowali żyć w pokoju. Z oddali dobiegał żałosny ryk Przegrzechy. Po tym wydarzeniu królowa otrzymała przydomek Złotoustej.

*
Zmarła w wieku ośmiuset lat, a na jej pogrzebie córki pod postacią Świateł niosly na niebie prześcieradło wołając: ,,Oto co nasza matka zabierze do mogiły’’!

,,Yrbos z czcią skłoniła się przed okazałym budynkiem bez ścian. Tworzyły go białe, rzeźbione kolumny w liczbie dziesięciu, które podtrzymywały złoty, uformowany w iglicę dach. Szpic sięgał niemal siedmiu metrów, a wieńczył go rubinowy dysk. Wokół było rozrzuconych siedem malutkich sadzawek i siedem różnych rzeźb kobiecych, obsypanych liliami, w których sercach i na dłoniach stale palił się ogień. Przed każdą rzeźbą klęczał mniejszy posążek kobiety, która miała ogieniek w nadstawionych dłoniach. [...] Wchodząc ujrzeli wmurowane w okap dachu drewniane (lecz w środku żelazne) liczydło, ozdobione wizerunkiem człowieka chroniącego się przed tygrysem na drzewie i odliczonymi koralikami, które symbolizowały liczbę 776. [...] Zeszli na dół po siedmiu schodach, z których pięć pierwszych było wyłożonych rubinami. Wokół widzieli dziewięć posągów kobiety przewyższającej urodą najpiękniejsze Bharatyjki. Każda rzeźba trzymała w dłoniach diament o dziesięciu kolcach. [...] Wieńczyły je girlandy białych róż, goździków, liści palmowych i oliwnych, krowie ogony – bharatyjski symbol zwycięstwa i kłosy zboża; pszeniczne i ryżowe.
- Patrzcie! – przerwał milczenie Tygrys Uszatek wskazując łapą na palenisko, a następnie on, Akko Jubastin, Yrbos, a z nimi pozostali okrążyli je. – Tu spalono zwłoki królowej rusałek Bharatieny – tłumaczył. – Bharatyjczycy obchodząc miejsce kremacji oddają hołd swym zmarłym. [...] Na poczesnym miejscu był umieszczony zegar słoneczny. [...]
- Bharatiena była bardzo mądra – zaryczał nagle ogromny tygrys w koronie, a wszyscy spojrzeli nań – kochała życie i bolała gdy ktokolwiek je sobie marnował lub odbierał. [...] Zegar słoneczny straszy w grobowcu, ale i uczy mądrości, bo... straszy.’’ – K. Oppman ,,Perłowy latopis’’

W erze dziesiątej powstało na indyjskiej ziemi państwo Bharacja.

1 Oto Bharatiena; wielka królowa!
2 Yrbos dołączyła do nich dopiero po stworzeniu człowieka

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz